JUŻ W KIOSKU

Jak kąpiel, to w łaźni

2021-12-27 17:00:00

Ocena:

3.3/5 | 3 głosów

— Łaźnia sklepista, / Przy niej dwie izbie, zamczysta; / Pieca w niej nie masz, przez parę / Czyni ogień jakąś wzwarę — to opis łaźni pewnego pałacu w Warszawie, ale samo to słowo łaźnia przywołuje mniej więcej taki obraz miejsca, o którym dziś napiszemy. Starachowicka łaźnia przy ulicy Radomskiej...

fot. Gazeta Starachowicka

Dla mnie to pieśń odległej przeszłości, z wygodną wanną jestem zaprzyjaźniona od dziecka i łaźni miejskiej w ogóle nie pamiętam. Kiedy podpytuję moją mamę, ta owszem o łaźni mówi, ale o... wierzbnickiej. O tym jednak za chwilę. Wróćmy zatem na ulicę Radomską.

Budynek łaźni miejskiej znajdziemy po prawej stronie idąc od Parku Kultury do Dworca Zachodniego, zielonkawa fasada i puste okna straszą, stary szyld z tanią odzieżą drażni oczy. A przecież jeszcze kilkadziesiąt lat temu...

—Oczywiście, że tam bywałam. Dostęp do bieżącej wody nie był tak powszechny, jak dziś. Nawet jeśli woda w domu była, to zimna, trzeba było ją grzać w kotle i kąpać się w balii. Łaźnia zatem była dużym udogodnieniem — opowiada Bożena Wrońska, która dzieciństwo, młodość i pierwsze lata małżeństwa spędziła na Orłowie.

Czy była to łaźnia sklepista, zamczysta? Otwórzmy zaczarowane wrota miejsca, którego już nie ma.

— Pamiętam, że szło się na piętro. Były tam wanny i prysznice, na swoją kolej do kąpieli trzeba było czekać, gdy ktoś zamarudził czas się wydłużał. Pamiętam też taką jakby grubą mleczną ceratę, która służyła za zasłonę  — rozmarza się moja rozmówczyni. dodaje, że w uszach wciąż brzmi donośny głos pani obsługującej łaźnię . — Dwójka, co tak długo... — miało się nieść po korytarzach.

Poganianie to rozumiemy doskonale. Człowiek zmęczony, spracowany do łaźni szedł nie tylko się umyć, ale także zażyć relaksu. Stąd też jedni czekali niecierpliwie, drudzy zaś niechętnie z wody ciepłej wychodzili.

— Kojarzy mi się również pomieszczenie z desek, na kształt dzisiejszej sauny. Coś, jakby miejsce na odpoczynek? — zastanawia się Bożena Wrońska. — Na pewno łaźnię zapamiętałam, jako miejsce w dość przeciętnym klimacie. Dla dziecka to w ogóle było dość niezwykłe miejsce — dodaje.

Córka Bożeny Wrońskiej, pamięta na pewno wszędobylską parę wodną, ceratowe zasłony i...

— Wucet na narciarza tam był. Pamiętam go, bo był dla mnie za duży — śmieje się Adela Maruszak.

Historia miejskiej łaźni sięga lat 50 XX wieku. Dedykowana głownie pracownikom Fabryki Samochodów Ciężarowych, była takim SPA tamtego czasu, w jej wnętrzach znajdowała się również pralnia i sauna, o której wspominała wyżej Bożena Wrońska. Pracownicy FSC na skorzystanie z dobrodziejstw miejskiej łaźni dostawali bony pracownicze, ale korzystać z niej mogli również inni mieszkańcy Starachowic. Na pewno do lat 70 ubiegłego stulecia trwał ten relaksacyjny "raj", chodzą słuchy, że nie brakowało tam także wierzbowych witek.

Budynek łaźni stanowił mienie gminne, w końcu trafił w ręce prywatne, w 1988 roku miała tam siedzibę firma Phoca, która do początku lat 90 ubiegłego wieku (jako kooperant FOSCO ze Skarżyska Kamiennej) szyła i wykańczała buty. W 1992 roku Phoca rozpoczęła produkcję obuwia dziecięcego, w 1994 firma odkupiła budynek od miast i do roku 1999 zatrudniała ponad 100 osób. Kres temu położył kryzys gospodarczy, w 2005 roku nastąpiło zamknięcie firmy Phoca, do 2009 roku produkcją obuwia zajmowała się skarżyska firma Robin.

Dziś dawna łaźnia świeci pustkami. Ponad 1570 m2, trzy kondygnacje, podpiwniczenie i garaż przez lata służyły jako siedziba Armii Zbawienia i lokale handlowe taniej odzieży, potem stracono nimi zainteresowanie.

Co było przyczyną? Po trosze zapewne budowa ronda, ograniczenie przejezdności i... być może pechowy adres. Radomska 13 może zniechęcać. Niemniej jednak łaźnia miejska, niegdyś tętniąca życiem ulica może kogoś zauroczyć i... znów ta część miasta zacznie żyć.

Łaźnia na Radomskiej to jedno, ale i mieszkańcy Wierzbnika mieli swoje miejsce do kąpieli i relaksu. Tę łaźnię pamięta moja mama i tata mojej redakcyjnej koleżanki.

— Łaźnia w Wierzbniku była tu, gdzie filar i schodki do wiaduktu, tam stały drewniane budynki — mówi jedna z mieszkanek ulicy Spółdzielczej. Pamięta też, że widywała tłumnie chodzących tam mężczyzn. I to tyle, jeśli chodzi o zdobyte przez mnie informacje. Jeśli ktoś z Szanownych Czytelników większą wiedzę posiada i zdjęciem na przykład dysponuje, to proszę o kontakt pod adresem mailowym biuro@starachowicka.pl lub pod numerem telefonu 41 274-55-12.

Dziękuję panu Eugeniuszowi Majchrzykowi za udostępnienie materiału, który nieco rozjaśnił temat łaźni przy ulicy Radomskiej oraz Bożenie Wrońskiej i Adeli Maruszak za okruszki wspomnień.

INNE ARTYKUŁY Z TEGO DZIAŁU
Od e-maili do książki, czyli historia ochroniarza

2024-04-14

Od e-maili do książki, czyli historia ochroniarza "Ponurego"

Kapitan Leszek Zahorski był jednym z żołnierzy z osobistej ochrony legendarnego majora Armii Krajowej Jana Piwnika „Ponurego”. Jego życiorys to typowa historia Żołnierza Wyklętego, prześladowanego przez komunistów patrioty, którzy więzili go przez 10 lat. Gdy w 2009 roku odwiedził wąchocką polanę Wykus zaprzyjaźnił się z Katarzyną Kołodziejczyk-Daniłowicz, byłą dziennikarką "Gazety Starachowickiej". Efektem tej znajomości jest napisania przez nią biografia kapitana Zahorskiego pt. „Pozostałem Niepokonany”. Publikacja ukaże się w tym roku. To będzie 100. rocznica urodzin i zarazem 10. rocznica śmierci jej głównego bohatera.    
Spadkobiercy XIX - wiecznej administracji

2024-03-13

Spadkobiercy XIX - wiecznej administracji

25 lat temu w wyniku reformy podziału administracyjnego Polski reaktywowano zlikwidowane w latach 70- tych XX wieku powiaty. Decyzja zapadła w 1998 roku a nowe jednostki samorządowe rozpoczęły działalność z początkiem 1999 roku. Miały własnych radnych i zarządy pod kierownictwem starostów. Taki był też początek powiatu starachowickiego, który swoje 25-te urodziny obchodził 12 marca br. na uroczystej sesji z udziałem obecnych i byłych: samorządowców, pracowników starostwa, podległych mu jednostek oraz gości. A zaproszenie przyjęli m.in. wicewojewoda świętokrzyski Michał Skotnicki i Jan Maćkowiak, wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego. 
Zapomniany dobroczyńca

2024-02-14

Zapomniany dobroczyńca

Postać Feliksa Sławka być może kojarzą dziś tylko najstarsi starachowiczanie. I może tylko oni oraz pasjonaci - regionaliści nie mieliby problemu z odpowiedzią na pytanie, dlaczego dzisiejsze wzgórze Trzech Krzyży było kiedyś nazywane Górą Sławka. Kilkadziesiąt lat temu wiedzieli to wszyscy mieszkańcy naszego miasta. Także i to, że Feliks Sławek posiada niezwykły dar leczenia. Ten prosty rolnik z powodzeniem składał złamane kości i nastawiał zwichnięte stawy zyskując uznanie zawodowych medyków i dozgonną wdzięczność swoich pacjentów, od których nie brał zapłaty. Jego postać chce przywrócić zbiorowej pamięci  starachowiczanin Wiesław Michałek. Zaproponował władzom miasta, by imieniem Feliksa Sławka nazwać rondo na zbiegu ulic: Radomskiej i Batalionów Chłopskich. A my już teraz przypominany postać zapomnianego dobroczyńcy Starachowic na podstawie informacji ustalonych przez Wiesława Michałka.      
Zgoda króla to był dopiero początek

2024-01-18

Zgoda króla to był dopiero początek

16 stycznia 1624 roku król Zygmunt III z dynastii Wazów wydał dokument zezwalający na założenie miasta Wierzbnik przez opata świętokrzyskich benedyktynów Bogusława Radoszewskiego. Zakon utarł nosa swoim cysterskim konkurentom, którzy zarzucali mu bezprawne przejęcie terenów pod przyszłe osadnictwo. Ale i tak miasto powstało dopiero 33 lata później. A sprzyjające warunki stworzyło ku temu wcześniejsze nielegalne działanie pewnej wdowy. Zapraszamy do lektury intrygującej historii narodzin naszego miasta, przygotowanej przez Pawła Kołodziejskiego, dyrektora Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach.   
Pamięć o starach

2023-12-01

Pamięć o starach

W Starachowicach nie produkuje się już starów, ale wspomnienie o nich jest tu nadal żywe. Jak się przejawia? Zapraszamy na ostatni odcinek poświęcony naszym ciężarówkom.      
Star 944 i 1466, czyli ostatnie ciężarówki ze Starachowic

2023-11-24

Star 944 i 1466, czyli ostatnie ciężarówki ze Starachowic

Te terenowe pojazdy zaczęły być wytwarzane od 2000 roku. MAN liczył, że zyska na nie stałego odbiorcę w postaci polskiego wojska. Jednak stary 944 i 1466 sprzedawały się tak słabo, że po około 6 latach zniknęły z oferty produkcyjnej. Wraz z nimi skończyła się 58 - letnia historia ciężarówek ze Starachowic.  
Star S 2000, czyli ostatnia rodzina tej marki

2023-11-19

Star S 2000, czyli ostatnia rodzina tej marki

Były to ciężarówki już całkowicie zunifikowane z wyrobami koncernu MAN. Nowy właściciel większości zakładu w Starachowicach zostawił mu jeszcze dawną nazwę, do używania której nabył wyłączne prawo. Star S 2000 zadebiutował pod koniec 2000 roku w 8 wersjach, ale słabe zainteresowanie nabywców przypieczętowało jego los po zaledwie 2 latach produkcji.    
Star 8.125 i 12.155, czyli efekty prywatyzacji

2023-11-13

Star 8.125 i 12.155, czyli efekty prywatyzacji

Pojawiły się w 1998 roku na bazie współpracy nowego większościowego współwłaściciela zakładów Star, czyli Sobiesława Zasady z koncernem MAN. To Niemcy przygotowali stara 8.125 oraz stara 12.155 i tę nowość widać było choćby w nietypowym oznaczeniu numerycznym tych ciężarówek. Zmiany objęły także logo przypominające teraz dwupasmową drogę. I rzeczywiście te samochody wyznaczyły już zupełnie nową drogę funkcjonowania starachowickiej fabryki. 
Star 742, czyli wolnorynkowe kłopoty małej ciężarówki

2023-11-03

Star 742, czyli wolnorynkowe kłopoty małej ciężarówki

Zaproponowano go jako samochód pośredni między dostawczym żukiem a ciężarowym starem 200. Z tego powodu był nazywany popularnie "starachowickim maluchem". Miał jednak pecha, bo zadebiutował w bardzo trudnym momencie: masowego sprowadzania samochodów z zagranicy w ramach początkującego w Polsce wolnego rynku, ale też towarzyszącej tym przemianom drożyzny, masowych zwolnień, strajków i postępującego zadłużenia FSC. Star 742 był świadkiem końca jej istnienia.  
Star 1142, czyli dziecko kryzysu stanu wojennego

2023-10-26

Star 1142, czyli dziecko kryzysu stanu wojennego

Nie był całkowicie nowym samochodem, ale zmodernizowaną wersją stara 200. Powstał pod koniec lat 70- tych, ale wtedy odstawiono go na boczny tor, by wydobyć z zapomnienia po stanie wojennym. Z największym zainteresowaniem star 1142 spotkał się dopiero w latach 90 - tych, gdy dawna FSC, teraz sprywatyzowana, powoli chyliła się ku upadkowi. Był w produkcji do 2000 roku, w którym nowy właściciel zakładu zrezygnował z wytwarzania pojazdów o nazwie star.