JUŻ W KIOSKU

Zapomniany dobroczyńca

2024-02-14 16:10:52

Ocena:

4.5/5 | 2 głosów

Postać Feliksa Sławka być może kojarzą dziś tylko najstarsi starachowiczanie. I może tylko oni oraz pasjonaci - regionaliści nie mieliby problemu z odpowiedzią na pytanie, dlaczego dzisiejsze wzgórze Trzech Krzyży było kiedyś nazywane Górą Sławka. Kilkadziesiąt lat temu wiedzieli to wszyscy mieszkańcy naszego miasta. Także i to, że Feliks Sławek posiada niezwykły dar leczenia. Ten prosty rolnik z powodzeniem składał złamane kości i nastawiał zwichnięte stawy zyskując uznanie zawodowych medyków i dozgonną wdzięczność swoich pacjentów, od których nie brał zapłaty. Jego postać chce przywrócić zbiorowej pamięci  starachowiczanin Wiesław Michałek. Zaproponował władzom miasta, by imieniem Feliksa Sławka nazwać rondo na zbiegu ulic: Radomskiej i Batalionów Chłopskich. A my już teraz przypominany postać zapomnianego dobroczyńcy Starachowic na podstawie informacji ustalonych przez Wiesława Michałka.      

fot. Gazeta Starachowicka

Feliks Sławek urodził się 15 października 1883 roku we wsi Wanacja koło Wierzbnika, która dziś jest dzielnicą Starachowic. Jego rodzina była rolnikami od trzech pokoleń. 

- Posiadała duże gospodarstwo rolne. Składały się na nie: dom drewniany kryty strzechą, obora, stodoła, pomieszczenie na narzędzia rolnicze, piwnica, studnia oraz znaczna ilość pól uprawnych - pisze Wiesław Michałek.     

- O wieku tych budowli świadczy napis na belce u powały domu: "Błogosław Boże ten dom a w niem fundatorowie Ludwik i Marianna Sławkowie 28 maja AD.1886 r." Areał ziemski był obsiany zbożem i ziemniakami. Dodatkowy urok całej zagrodzie dodawał duży sad starannie pielęgnowanych przez właściciela. Był on źródłem owoców na cały okres zimy.  Ze związku małżeńskiego z Antoniną Belowską zawartego 18 lutego 1912 roku Feliks doczekał się 11 dzieci, z czego tylko 7 dożyło późnej starości. W tamtych czasach śmiertelne żniwo wśród dzieci zbierała epidemia dyfterytu. Jego teść był komendantem straży pożarnej w Iłży i cieszył się dużym szacunkiem. A był to okres zaboru rosyjskiego i wszelkie przejawy polskości były szykanowane przez carat. Żona Antonina miała wielkie serce czego dowodzi fakt, że we wrześniu 1939 roku udostępniła swój dom uciekinierom z Kurpiów. Z gościnności Feliksa Sławka skorzystało jeszcze wiele osób w okresie okupacji hitlerowskiej, co potwierdziła jego rodzina. Takie czyny świadczą o wielkim humanizmie wobec bliźnich i osób potrzebujących pomocy. Gospodarstwo rodziny Sławków było zlokalizowane w pobliżu tzw. Góry Trzech Krzyży. Potocznie określano ją jako Góra Sławka. Nazwa ta pochodzi od faktu, że Feliks Sławek i jego żona Antonina byli fundatorami ziemi, na której postawiono trzy krzyże jak votum dziękczynne za ustanie epidemii cholery w Wierzbniku po zakończeniu I wojny światowej. Konsekracji krzyży dokonał ksiądz Bolesław Sztobryn, proboszcz parafii pw. Świętej Trójcy w Wierzbniku. Na tym terenie znajdowała się też kopalnia piasku. O jego wysokiej jakości niech świadczy fakt, że wykorzystywała go huta szkła Diamont w Wierzbniku do produkcji butelek oraz okien. Korzystali z niej także okoliczni mieszkańcy do celów budowlanych, a właściciel kopalni Feliks Sławek zezwalał na to gratis. Ten fakt rozsławił jego rodzinę w całej okolicy i zjednał jej szacunek - podkreśla Wiesław Michałek.  

 Feliks Sławek zyskał wdzięczność mieszkańców także swoimi niezwykłymi zdolnościami leczniczym. Jak twierdzi Wiesław Michałek odziedziczył je po ojcu.

- Ludwik Sławek posiadał dwutomową książkę o anatomii autorstwa Friedricha Eduarda Bilza, która była dla niego źródłem wiedzy w zakresie nastawień zwichniętych stawów i składania złamań kończyn dolnych i górnych. To był początek jego skromnej działalności na płaszczyźnie udzielania pomocy medycznej mieszkańcom Wanacji. Czynił to bezinteresownie, a swoje doświadczenie przekazał synowi. To pod okiem ojca Feliks uczył się wykonywania zabiegów ortopedycznych. On sam po  przebytej w młodości chorobie ischias utykał na jedną nogę. Natura jednak wynagrodziła Feliksa Sławka darem za to cierpienie i obdarzyła go bardzo delikatnymi rękami, które umożliwiały mu rozpoznawanie uszkodzeń kości rąk i nóg i doprowadzanie ich do stanu pierwotnego. Składał złamania, nastawiał zwichnięcia i wybiegnięcia barku, sam wykonywał z drewna tzw. łupki do unieruchamiania kości. Nie zajmował się tylko otwartymi złamaniami. W takich przypadkach zalecał korzystać z pomocy lekarzy. Pomoc udzielana przez Feliksa Sławka zwróciła uwagę lekarzy z lokalnego szpitala miejskiego. Było to po fakcie, gdy nie potrafili naprawić uszkodzonego stawu skokowego. Po wyjściu ze szpitala pacjent na własną prośbę poddał się zabiegowi wykonanemu przez pana Feliksa i odzyskał pełną sprawność. Docenił to ówczesny dyrektor szpitala dr Leszek Giergielewicz- Możajski, który zaproponował Feliksowi Sławkowi stanowisko asystenta przy operacjach ortopedycznych. Jednak on odmówił  twierdząc, że nie posiada wykształcenia medycznego, aby przebywać na sali operacyjnej. Wszystkie jego uczynki charakteryzowała zasada: non profit. Nie pobierał żadnych opłat za udzielaną pomoc medyczną. To była jego dewiza życiowa, której nigdy nie złamał. A osób, które skorzystały z jego pomocy było grubo ponad tysiąc. Nie sposób wyliczyć, ile ponadto przeprowadził zabiegów weterynaryjnych ratując domowe zwierzęta. A były to czasy, gdy w każdym domu trzymano bydło. Krowy były tzw. żywicielkami rodzin. Feliks Sławek potrafił udzielić fachowej pomocy przy wzdęciach krów, przy cieleniach i prosieniach,  a nawet nastawić koniowi kręg szyjny. Ten fakt został doceniony przez lokalnego weterynarza pana Kycię. Skierował Feliksa Sławka na kurs, po ukończeniu którego otrzymał dyplom przodownika weterynaryjnego oraz niezbędny sprzęt medyczny - opowiada Wiesław Michałek. 

Nasz bohater był też zręcznym cieślą i człowiekiem uzdolnionym wokalnie. Z tego powodu jako jedyny został wyznaczony na  solistę chóru parafii pw. Świętej Trójcy. Udzielał się też w sprawach urzędowych.

-  Z racji długiego zamieszkiwania jego rodu w Wierzbniku znał dobrze tutejsze stosunki społeczne. Został ustanowiony przez sąd w Starachowicach biegłym do rozstrzygania spraw ziemskich. To dodało mu więcej szacunku w lokalnej społeczności. Feliks i Antonina Sławkowie doczekali się 17 wnucząt, 28 prawnucząt i 27 praprawnucząt, z których 2 żyje w USA. On sam zmarł 13 sierpnia 1970 roku - ustalił Wiesław Michałek, który podjął się misji podziękowania Feliksowi Sławkowi za jego społeczny altruizm. Starachowiczanin skierował  pismo do prezydenta miasta Marka Materka z postulatem uczynienia go patronem ronda w okolicy szpitala. Czytamy w nim m.in. :

- W okresie przedwojennym przy bardzo małej ilości lekarzy w mieście, którzy za swoje usługi pobierali opłaty, z działalności Feliksa Sławka korzystali najbiedniejsi mieszkańcy. Wdzięczność tych ludzi była bardzo wielka i objawiała się szacunkiem wobec jego osoby. Jednym z jego pacjentów był mój dziadek. M.in. te fakty zmobilizowało mnie do wystąpienia z inicjatywą obywatelską, aby upamiętnić jego postać w naszym mieście. Mam na myśli trwały element infrastruktury, która może zostać nazwana jego imieniem. Moja propozycja skłania się ku temu, aby tak nazwane zostało rondo na ulicy Radomskiej koło hotelu Europa. Jeśli władze miasta mają inną propozycję to jestem gotowy do dyskusji. A argumentów nam wiele, by potwierdzić, że Feliks Sławek był zrośnięty z naszym miastem i służył mu jak umiał. Bezinteresowna działalność tego człowieka zasługuje, aby ją udokumentować.       

iwo

INNE ARTYKUŁY Z TEGO DZIAŁU
Od e-maili do książki, czyli historia ochroniarza

2024-04-14

Od e-maili do książki, czyli historia ochroniarza "Ponurego"

Kapitan Leszek Zahorski był jednym z żołnierzy z osobistej ochrony legendarnego majora Armii Krajowej Jana Piwnika „Ponurego”. Jego życiorys to typowa historia Żołnierza Wyklętego, prześladowanego przez komunistów patrioty, którzy więzili go przez 10 lat. Gdy w 2009 roku odwiedził wąchocką polanę Wykus zaprzyjaźnił się z Katarzyną Kołodziejczyk-Daniłowicz, byłą dziennikarką "Gazety Starachowickiej". Efektem tej znajomości jest napisania przez nią biografia kapitana Zahorskiego pt. „Pozostałem Niepokonany”. Publikacja ukaże się w tym roku. To będzie 100. rocznica urodzin i zarazem 10. rocznica śmierci jej głównego bohatera.    
Spadkobiercy XIX - wiecznej administracji

2024-03-13

Spadkobiercy XIX - wiecznej administracji

25 lat temu w wyniku reformy podziału administracyjnego Polski reaktywowano zlikwidowane w latach 70- tych XX wieku powiaty. Decyzja zapadła w 1998 roku a nowe jednostki samorządowe rozpoczęły działalność z początkiem 1999 roku. Miały własnych radnych i zarządy pod kierownictwem starostów. Taki był też początek powiatu starachowickiego, który swoje 25-te urodziny obchodził 12 marca br. na uroczystej sesji z udziałem obecnych i byłych: samorządowców, pracowników starostwa, podległych mu jednostek oraz gości. A zaproszenie przyjęli m.in. wicewojewoda świętokrzyski Michał Skotnicki i Jan Maćkowiak, wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego. 
Zgoda króla to był dopiero początek

2024-01-18

Zgoda króla to był dopiero początek

16 stycznia 1624 roku król Zygmunt III z dynastii Wazów wydał dokument zezwalający na założenie miasta Wierzbnik przez opata świętokrzyskich benedyktynów Bogusława Radoszewskiego. Zakon utarł nosa swoim cysterskim konkurentom, którzy zarzucali mu bezprawne przejęcie terenów pod przyszłe osadnictwo. Ale i tak miasto powstało dopiero 33 lata później. A sprzyjające warunki stworzyło ku temu wcześniejsze nielegalne działanie pewnej wdowy. Zapraszamy do lektury intrygującej historii narodzin naszego miasta, przygotowanej przez Pawła Kołodziejskiego, dyrektora Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach.   
Pamięć o starach

2023-12-01

Pamięć o starach

W Starachowicach nie produkuje się już starów, ale wspomnienie o nich jest tu nadal żywe. Jak się przejawia? Zapraszamy na ostatni odcinek poświęcony naszym ciężarówkom.      
Star 944 i 1466, czyli ostatnie ciężarówki ze Starachowic

2023-11-24

Star 944 i 1466, czyli ostatnie ciężarówki ze Starachowic

Te terenowe pojazdy zaczęły być wytwarzane od 2000 roku. MAN liczył, że zyska na nie stałego odbiorcę w postaci polskiego wojska. Jednak stary 944 i 1466 sprzedawały się tak słabo, że po około 6 latach zniknęły z oferty produkcyjnej. Wraz z nimi skończyła się 58 - letnia historia ciężarówek ze Starachowic.  
Star S 2000, czyli ostatnia rodzina tej marki

2023-11-19

Star S 2000, czyli ostatnia rodzina tej marki

Były to ciężarówki już całkowicie zunifikowane z wyrobami koncernu MAN. Nowy właściciel większości zakładu w Starachowicach zostawił mu jeszcze dawną nazwę, do używania której nabył wyłączne prawo. Star S 2000 zadebiutował pod koniec 2000 roku w 8 wersjach, ale słabe zainteresowanie nabywców przypieczętowało jego los po zaledwie 2 latach produkcji.    
Star 8.125 i 12.155, czyli efekty prywatyzacji

2023-11-13

Star 8.125 i 12.155, czyli efekty prywatyzacji

Pojawiły się w 1998 roku na bazie współpracy nowego większościowego współwłaściciela zakładów Star, czyli Sobiesława Zasady z koncernem MAN. To Niemcy przygotowali stara 8.125 oraz stara 12.155 i tę nowość widać było choćby w nietypowym oznaczeniu numerycznym tych ciężarówek. Zmiany objęły także logo przypominające teraz dwupasmową drogę. I rzeczywiście te samochody wyznaczyły już zupełnie nową drogę funkcjonowania starachowickiej fabryki. 
Star 742, czyli wolnorynkowe kłopoty małej ciężarówki

2023-11-03

Star 742, czyli wolnorynkowe kłopoty małej ciężarówki

Zaproponowano go jako samochód pośredni między dostawczym żukiem a ciężarowym starem 200. Z tego powodu był nazywany popularnie "starachowickim maluchem". Miał jednak pecha, bo zadebiutował w bardzo trudnym momencie: masowego sprowadzania samochodów z zagranicy w ramach początkującego w Polsce wolnego rynku, ale też towarzyszącej tym przemianom drożyzny, masowych zwolnień, strajków i postępującego zadłużenia FSC. Star 742 był świadkiem końca jej istnienia.  
Star 1142, czyli dziecko kryzysu stanu wojennego

2023-10-26

Star 1142, czyli dziecko kryzysu stanu wojennego

Nie był całkowicie nowym samochodem, ale zmodernizowaną wersją stara 200. Powstał pod koniec lat 70- tych, ale wtedy odstawiono go na boczny tor, by wydobyć z zapomnienia po stanie wojennym. Z największym zainteresowaniem star 1142 spotkał się dopiero w latach 90 - tych, gdy dawna FSC, teraz sprywatyzowana, powoli chyliła się ku upadkowi. Był w produkcji do 2000 roku, w którym nowy właściciel zakładu zrezygnował z wytwarzania pojazdów o nazwie star. 
Star 244, czyli hit PGR- ów i baza strażaków

2023-10-20

Star 244, czyli hit PGR- ów i baza strażaków

Szosowo - terenowy star 244 łączył w sobie umiejętność jazdy w trudnym terenie z dużą ładownością. Tę zaletę wykorzystało m.in. socjalistyczne rolnictwo PRL - u. W latach 70 - tych XX wieku ciężarówka stała się bardzo pożądanym pojazdem w Państwowych Gospodarstwach Rolnych. Przez 30 lat była też podstawą wyposażenia straży pożarnej. Wytwarzano ją długo, bo aż do początku XXI wieku.