Ocena:
5/5 | 1 głosów
Na łamach internetowego wydania Gazety Starachowickiej (22 grudnia 2021 r.) przypominaliśmy historie jednego z żołnierzy mających spoczywać pod pomnikiem w Starachowicach, lub w grobie na cmentarzu żołnierzy radzieckich w Kielcach. Przypomnijmy zatem ten tekst oparty na wspomnieniach zamieszczonych w Budujemy Samochody (numer z 1973 roku). Bohaterami tejże historii były Starachowice, stary niewielki szpital przy dawnej ulicy Krywki, młoda, śliczna dziewczyna i ranni żołnierze Armii Czerwonej.
Był początek roku 1945, w szpitalu brakowało niemal wszystkiego. Wycofujący się znad Kamiennej niemieccy żołnierze zniszczyli ujęcia wody pitnej, a także linie energetyczne. W dodatku tłum chorych i coraz mniej miejsca. Zaduch, wszechobecny kurz z mundurów i smród sączący się z każdego kąta. Powietrze pachniało potem, sale i korytarze przejmowała we władanie śmierć.
W tym wszystkim osiemnastoletnia Irena Sosnowska, która mając przeszkolenie w zakresie pielęgniarstwa została zatrudniona na chirurgii. Z tamtego okresu zapamiętała pewnego młodego żołnierza...
- (...) Pewnej nocy umierał przy mnie żołnierz, któremu wskutek gangreny nie mogła pomóc spóźniona amputacja nogi. Do ostatnich dni zachował przytomność (...) Prosił, bym pozostała przy nim ze światłem, bo nie chciał umierać samotnie i w ciemności (...) Był bardzo młody, młodszy niż ja (...) Wykroczyłam wówczas przeciwko zakazowi szczególnego traktowania któregokolwiek z pacjentów i POZWOLIŁAM MU TRZYMAĆ SIĘ ZA RĘKĘ - opowiadała na łamach gazety Budujemy Samochody w artykule "O żołnierzu i garmoszce, która tłumiła ból".
To wojenne dziecko, ten młodziutki chłopiec pochowany został w pobliżu szpitala (ulica Krywki), a potem przeniesiony do wspólnego z innymi grobu przy ulicy Marszałka Piłsudskiego, naprzeciwko Wielkiego Pieca. Tu, gdzie stoi dziś pomnik.
- Jego nazwiska nie znałam. Nie zapamiętałam także jego twarzy - dodała w 1973 roku pani Irena.
Niedługo później udało się uzyskać nazwisko tego żołnierza. Czerwonoarmista nazywał się Kochan - jego nazwisko zapamiętała Regina Laszczuk, która dla budujemy Samochody opowiedziała swoje wspomnienie tej historii. Oto ona:
Zapukali o piątej rano...
Była chyba piąta rano, jeszcze ciemno, kiedy przed bramą szpitala rozległy się liczne kroki. Jak usłyszeliśmy pukanie, to baliśmy się podejść i otworzyć bo myśleliśmy, że to Niemcy. A po nich wszystkiego się można było spodziewać. Kiedy milczenie przedłużało się, któryś z tamtych krzyknął: Открытый. Мы друзья. Мы освободили вас.
Weszło ich do środka chyba ze trzydziestu, zmęczonych i zziębniętych. Intendent Woźniak, ja (a byłam wtenczas salową) i kilka innych osób zakrzątnęliśmy się w kuchni, by zrobić im coś do jedzenia. Ponieważ nie było nic innego - ugotowaliśmy ziemniaków w mundurkach i kiszonej kapusty. Nam było przykro, ze tylko tyle, ale oni się śmiali i mówili, ze im bardzo smakuje. A potem rozgrzani posiłkiem zaczęli grać na harmonii. Pięknie grali i wszystkim chorym bardzo się podobało.
Wizyta była krótka. Spieszyli się.
Przed południem pod szpital zajechało auto, w którym było pełno rannych żołnierzy. Początkowo leżeli razem z cywilami wypełniając szczelnie sale i korytarze. A przecież szpitalik ten, przy Wielkim piecu, był przecież niewielki. Na drugi dzień doktor Borkowski zdecydował się skierować cywilów na czasowe leczenie do domów, żeby zrobić miejsce żołnierzom z których wielu było ciężko rannych. Do takich należał właśnie Kochan, o którym wspominała Irena Sosnowska. Bardzo dobrze go pamiętam, był tak duży jak pan redaktor (tekst spisywał dziennikarz podpisujący się "Paw"), ciemnowłosy i miał trzy gwiazdki na naramiennikach. Rany nóg były bardzo ciężkie i doktor powiedział od razu, że nie da się go uratować. Cierpiał i prosił o morfinę, której nie mieliśmy. Kiedy zmarł pochowaliśmy go przy szpitalu, a potem został przeniesiony tam, gdzie jest pomnik. Koło tego pomnika jest pochowanych właściwie dwóch żołnierzy radzieckich, ten Kochan i drugi, który zginął koło kolejek, zastrzelony prawdopodobnie przez cofających się Niemców. W naszym szpitalu zmarły także dwie Rosjanki żołnierki, ale one zostały pogrzebane na cmentarzu Bugaj.
Przez czterdzieści lat pracowałam w szpitalu, aż do 1968 roku. A teraz jestem z młodzieżą w szkole (pani Regina pracowała w kuchni II Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Staszica w Starachowicach). Pamiętam wielu lekarzy i pielęgniarki, doktora Borkowskiego, który był dyrektorem, Zdanowicza Lamparskiego, Potyrałę, doktor Czerniewską, Strokowską. Kilkoro z nas, którzy leczyliśmy radzieckich żołnierzy, żyje do dziś - felczer Stanisław Hanc, siostra Soińska...
...
Czy rozbiórka pomnika stanie się faktem? Co Wy o tym sądzicie? Czekamy na Wasze komentarze na redakcja@starachowicka.pl
/Aneta Marciniak - przewodnik świętokrzyski/

2023-09-11
Star 660, czyli użyteczna wojskowa terenówka
Był pierwszym starem dla polskich sił zbrojnych, które potrzebowały samochodu do jazdy w trudnym terenie. I choć od razu po powstaniu, gdy nazywał się A 66 nie rzucił żołnierzy na kolana to po ulepszeniach, już jako star 66, a potem 660 M1 oraz M2, sprawdził się tak dobrze, że był w produkcji przez 25 lat. Pełnił funkcję sanitarki, był miejscem narad sztabu i jeżdżącą łazienką. A w 1979 roku woził św. papieża Jana Pawła II w czasie jego pierwszej pielgrzymki do Polski.
2023-09-02
Star 21 - silnik od starszego brata, ale nowa skrzynia biegów
Druga w kolejności marka ciężarówek ze Starachowic była efektem przeróbek stara 20 na potrzeby polskiego wojska. I choć armia ostatecznie nie skorzystała ze stara 21 to próby sprostania jej oczekiwaniom doprowadziły do powstania samochodu o większej mocy i ładowności. I był to pierwszy, choć w niewielkich ilościach, star eksportowy. Jednak nawet sami konstruktorzy traktowali go jako model przejściowy, a dalsze wysiłki koncentrowali na zbudowaniu pojazdu z nowym, mocniejszym silnikiem.
2023-08-26
Od A 20 do stara 20, czyli początek polskiej motoryzacji
75 lat temu dawna fabryka broni w Starachowicach po dogłębnym przebranżowieniu rozpoczęła produkcję pierwszych ciężarówek o nazwie star 20. Początki miał przedwojenne, ale dopiero po II wojnie światowej zaistniały warunki do jego produkcji. Dziś nie uświadamiamy sobie tego, że był to pojazd o kolosalnym znaczeniu nie tylko dla rozwoju Starachowic, ale i dla całej polskiej motoryzacji. Star 20 był bowiem pierwszym samochodem rodzimej konstrukcji produkowanym seryjnie. Narodził się jednak nie w Starachowicach, ale w Łodzi, Ursusie i... Kielcach, jako produkt o nazwie A20.
2023-08-26
Ochraniał Jana Piwnika „Ponurego”, znał „Inkę” i był łącznikiem „Łupaszki”
Pierwszego Niemca zabił w wieku 15 lat, podczas obrony Lwowa. 4 lata później był już w partyzantce świętokrzyskiej, na Wykusie u „Ponurego”, gdzie służył w plutonie ochronnym legendarnego komendanta. Od bujnej blond czupryny obrał swój pseudonim „Leszek Biały”. Następnie łącznik „Łupaszki”, oficer kontrwywiadu i w końcu żołnierz wyklęty, więziony i torturowany przez komunistów. Przeżył wojnę. Obecnie trwa zbiórka na wydanie książki, będącej jego biografią.
2023-08-22
Od broni do ciężarówek
Rozpoczynamy cykl publikacji wspomnieniowych zainspirowanych przypadającym w tym roku 75 - leciem rozpoczęcia produkcji ciężarówek marki star - kultowego produktu, z którym do dziś kojarzone jest nasze miasto. Przypomnimy w nich okoliczności powstania kolebki starów, czyli Fabryki Samochodów Ciężarowych i zaprezentujemy poszczególne modele pojazdów. Kluczowy udział w powstaniu artykułów ma dyrektor Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach Paweł Kołodziejski, który okazał nieocenioną pomoc wypełniając je konkretną treścią informacyjną. Dziś pierwszy odcinek o narodzinach zakładu, który stał się pionierem, a potem liderem polskiej motoryzacji.
2023-06-26
Powrót do bolesnej przeszłości
Do Starachowic po raz kolejny przyjechał Howard Chandler, dawny żydowski mieszkaniec naszego miasta, któremu udało się przeżyć Holocaust. Towarzyszyło mu około 70 osób ze Stanów Zjednoczonych i Kanady, dla których ten ponad 90-letni mężczyzna był żywym świadkiem dramatu II wojny światowej. I cudu ocalałego życia.
2023-05-27
I podjechała dorożka w pełnym galopie
I rozległ się świst bata... Larum podniosła straż ogniowa... Panowie spod Staromiejskiej zgłupieli. Wsiadać na koń czy piechotą wracać?
2023-05-21
Z pamiętnika pewnego księdza
Przybył ze Śląska, by objąć probostwo w Wierzbniku. Patriota o gorącym sercu, wielkich ideałach, ambitny i twardy - jak ziemia, z której się wywodzi. O kim mowa? O księdzu Dominiku Ściskale.
2023-05-01
Święto Pracy w Polsce Ludowej. Pamiętacie?
Nie są to czasy, które ja pamiętam, ale nie przeszkodzi mi to zerknąć tu i tam, by na łamach gazety przypomnieć, jak Święto Pracy obchodzono w Starachowicach i co wtedy miało miejsce. Pomocą mi będzie nieoceniona gazeta zakładowa "Budujemy samochody".
2023-04-22