JUŻ W KIOSKU

O capie, kacie, szubienicy i dzikich dzieciach

2021-06-29 09:59:20

Ocena:

0/5 | 0 głosów

Miasto, o którym nie na darmo mówi się, że inspiruje. To właśnie tu, wyjątkowa atmosfera tętniącego życiem miasta łączy ze sobą teraźniejszość i przeszłość, a nieziemski klimat kuglarzy i legendy zaś ucieszą najmłodszych turystów.

Aneta Marciniak

A zatem niech popłynie gawęda o Lublinie, co z tego słynie, że capa starego w herbie ma. Koziołka opartego o winny krzak spotkać można niemal na każdym kroku. A to beczy z frontu budynku, a to zerka filuternie z pokryw studzienek kanalizacyjnych, to znów zachęca do ugaszenia pragnienia. To ostatnie nieprzypadkowo, bo na Krakowskim Przedmieściu pilnuje kranu z zimną wodą, a ta w upalne dni przydaje się bardzo. Nie ma się też co dziwić, że koziołek u źródła stoi, biorąc pod uwagę winną historię jego twórcy, aż dziw bierze, że tylko lekko w bok przechylony.

Skąd koza w Lublinie? Ano powiada się, że to właśnie kozie mleko uratowało onegdaj mieszkańców osady, którzy bez jedzenia uciekali przed niechybną śmiercią i Tatarami. Po wielu latach z osady miasto miało powstać, z kozą dobrodziejką w herbie. Z uwagi na to, że fundusze lublinian duże nie były to i malarz chętny do pracy, nie miał specjalnych uzdolnień. Poużywać ździebko lubił, a że nieco podłego gatunku, to już trudno. Namalował dzieło i odesłał. Mieszczanie lubelscy zobaczywszy herb ręce załamali, pobiegli w te pędy do malarza, ale zastawszy go na podłodze w stanie wskazującym na... sen głęboki, herb wzięli i odjechali. Co ich tak wzburzyło? Zamiast miłej, sympatycznej kózki, stary cap na herbie się znalazł. W dodatku nieco jakby zawiany, bo wsparty na krzewie winnego grona. to ostatnie miało być ukłonem malarza w stronę mieszkańców Lublina, tereny te bowiem z winnic słynęły. Mieszkańcy byli tak szczęśliwi, że Lublin miastem się stał, capa wybaczyli, a nawet pokochali.

Polecamy przewędrować cały deptak, starówkę i postarać się owe koziołki znaleźć.

Lublin ma wiele do zaoferowania najmłodszym podróżnikom.  Taki na przykład Rezerwat Dzikich Dzieci to raj dla milusińskich. Dostępny wyłącznie dla dzieci między 7 a 15 rokiem życia, na które czeka atrakcyjna zielona przestrzeń, największa piaskownica, kuchnia błotna z wyspą, strefa hałasu - wszystko to, czego dzieciakom brakuje na co dzień. A najważniejsze jest to, że... DOROSŁYM WSTĘP WZBRONIONY. Tam zasada jest tylko jedna: brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko.

Lublin to także zabawa głosem. Wszystkim poleca się Zakrystia Akustyczna w Archikatedrze. Specjalna konstrukcja sklepienia daje niezwykle tajemnicze efekty, bo osoba stojąca w jednym narożniku zakrystii, jest w stanie rozmawiać szeptem z osobą stojącą w przeciwnym, oddalonym o 20 metrów kącie.

Ale Lublin to także tajemnice, a zatem Kamień Nieszczęścia. Znajdował się kiedyś w miejscu straceń i służył jako podstawa pod pień katowski. I stało się dnia pewnego słonecznego, że  kat ściął głowę niewinnego człowieka, a jego topór nie tylko przeszedł przez szyję nieszczęśnika, ale rozłupał też pień i zostawił głęboka szczerbę na kamieniu. To był ten moment. Kamień uzyskał swoją moc sprowadzania nieszczęść na każdego, kto się go dotknie. Dziś głaz nadal spoczywa tuż przy Bramie Trynitarskiej. Czy warto go dotykać…? Sami to przemyślcie.

W Lublinie znajdziemy także zamtuz (dawny dom uciech), który stoi przy ulicy Rybnej i miejską szubienicę, ta w końcu XIX wieku została przekształcona na dom mieszkalny, do dziś użytkowany (Aleja Jana Długosza 4).

Kolejną lubelską atrakcją, która ucieszy najmłodszych jest stół z odbitą w nim czarcią łapą. Powiada się, że sam szef diabłów, czart wszystkich czartów, dłonią swą przypieczętował pewien wyrok i zostawił na stole sędziowskim wypalony ślad swojej łapy. Stół można oglądać w Muzeum Narodowym na Zamku (Zamkowa 9).

Jedźcie, chłońcie tę fantastyczną atmosferę miasta sztukmistrzów, spróbujcie lokalnego cebularza i słodkiego koziego rożka, posłuchajcie lubelskich legend, wdajcie z koziołkiem w pogawędkę, posłuchajcie o czym pieje kogucik z Wieży Trynitarskiej, zobaczcie cudny widok z jej szczytu, a na zakończenie odpocznijcie na Placu Po Farze. Gwarantujemy, że pokochacie Lublin tak samo, jak my.

 

(Aneta Marciniak - przewodnik świętokrzyski, pilot wycieczek)

Kamień nieszczęścia
Stare Miasto
Widok na zamek
Ulica Rybna/ Stare Miasto
Koziołek na deptaku
Dawny zamtuz lubelski
Zamek/ Muzeum
INNE ARTYKUŁY Z TEGO DZIAŁU
Majdanek - wciąż niezagojona rana

2022-09-30

Majdanek - wciąż niezagojona rana

I nie tylko w kontekście tych, którzy przeżyli to piekło, ale i każdego z nas. Bo nawet jeśli ich zabraknie, to jesteśmy jeszcze my - zobowiązani do tego, by pamiętać. 
Kazimierzowskie i nałęczowskie historie

2022-08-13

Kazimierzowskie i nałęczowskie historie

Póki trwa lato, póty trzeba korzystać z okazji i podróżować. Najlepiej zaś odkrywać to co w zasięgu ręki, miłe, znane, ale wciąż zaskakujące. Tak jak Kazimierz Dolny nad Wisłą i Nałęczów.
Lalki, laleczki, lalunie...

2022-07-29

Lalki, laleczki, lalunie...

I w dodatku wcale nie jestem pewna, czy tylko dla najmłodszych. Sama świetnie się tam bawiłam, lalkami zachwyciłam i polecam gorąco.
Szlakiem Orlich Gniazd

2022-06-25

Szlakiem Orlich Gniazd

Będziemy tu wracać i miejsca te polecać przede wszystkim dlatego, że to perełki widokowe. Oko nasycić tu można pyszną zielenią i strzelistymi skałami, a duszę historiami królewskimi i legendami, które tak lubimy. 
Na mazurskiej ziemi

2022-06-19

Na mazurskiej ziemi

Mazury - tereny pełne rozsianych po lasach fortyfikacji, świętych historii i legend, a także niesamowitej przyrody. Kto jeszcze nie ma planów na wakacje może się zainspirować.
Baby na czarciej Babiej Górze

2022-05-15

Baby na czarciej Babiej Górze

Babia Góra to szczyt czarownic.
Zagubieni w czasoprzestrzeni

2022-05-14

Zagubieni w czasoprzestrzeni

Po jednej stronie Zamek Dunajec, po drugiej czorsztyńska warownia. Przed wielu laty to właśnie tu spotykali się królowie polscy i węgierscy, by rozstrzygać sporne tematy. Czorsztyn czyli stercząca skała i nie ma w tym grama przesady. Zresztą, kto był ten wie, kto nie był, niechaj tam dotrze. Spróbuję zachęcić.
Skarby, inkaska księżniczka czyli co drzemie w Zamku Dunajec

2022-05-13

Skarby, inkaska księżniczka czyli co drzemie w Zamku Dunajec

Malutka wieś u stóp pienińskich szczytów, przez wieki w rękach węgierskich możnowładców, przez lata  jej losy były nierozerwalnie złączone z rodami panującymi na zamku. Jej łąki i drogi poza Berzewiczymi końmi przemierzali członkowie rodzin Drugethów, Zapolyów, Łaskich, Joanellich, Horváthów, Salamonów. Dziś Niedzica, bo o niej mowa, Zamkiem Dunajec stoi.
O Zamoyskim, co Pińczów z Zamościem połączy

2021-11-08

O Zamoyskim, co Pińczów z Zamościem połączy

Dziś wracamy w lubelskie. Piękne, magiczne, zaczarowane, kuszące spokojnymi nocami na Roztoczu, ale też tętniącymi życiem dużymi miastami. Na początek jedno z nich, rodowe włości Zamoyskich... renesansowe Miasto Idealne.
Boruta z tumskiej kolegiaty

2021-11-14

Boruta z tumskiej kolegiaty

Stoi wśród pól, łany zbóż falują poruszane niewidzialną ręką, powietrze leciutko drga. Nie wiem sama czy od pradawnej magii, której tu nie brak, czy to po prostu pełnia lata.