JUŻ W KIOSKU

Boruta z tumskiej kolegiaty

2021-11-14 17:00:00

Ocena:

1/5 | 1 głosów

Stoi wśród pól, łany zbóż falują poruszane niewidzialną ręką, powietrze leciutko drga. Nie wiem sama czy od pradawnej magii, której tu nie brak, czy to po prostu pełnia lata.

fot. Aneta Marciniak

Byłam tu trzy lata temu, taka tam powsinoga, co to lata gdzie popadnie. Wtedy to była podróż dookoła Polski, bez planu, bez rezerwacji, ot, gdzie buty siedmiomilowe poniosą. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że przyjdzie mi być dziennikarzem i przewodnikiem, że będę opowiadać bajki, snuć bujdy i przekonywać ludzi, że to prawda najprawdziwsza. To właśnie tam, w Tumie, spotkałam Borutę i podpisałam cyrograf. On obiecał, że dar opowiadania mi da, ja jemu, że na stałe w opowieściach mych zagości. I stało się, a zatem...

Perła architektury romańskiej powstała... Właściwie nikt tego nie wie, mówi się o roku 997 w kontekście opactwa benedyktynów p.w. NMP i św. Aleksego, są tacy, którzy twierdzą, że rzuciły ją tu siły nieczyste. Wiemy jednak na pewno, że budowla służyła również jako miejsce schronienia ludności w razie najazdu, cechy obronne kolegiaty są bowiem widoczne do dzisiaj.

Wiem , że różnie bywa z chęciami zwiedzania kościołów, ale w przypadku tej warto po wielokroć. skromne surowe wnętrze i kolejna w naszych spotkaniach akustyczna ciekawostka. Byliśmy w Lublinie, gdzie odkrywaliśmy urok akustycznej zakrystii, w tumskiej kolegiacie taki urok ma absyda. Kiedy dwie osoby staną po obu stronach absydy - czyli jedna w środku kościoła, a druga na zewnątrz, i szepną parę słów w kierunku muru świątyni to doskonale usłyszą swoje słowa. Natomiast nic nie usłyszą ludzie siedzący w ławach w nawie kościoła. Miało to wymiar praktyczny, pozwalało księżom spowiadać ludzi nawet w czasach epidemii - bez potrzeby wchodzenia do środka. Działa do dziś, może sami sprawdzić.

Kościół ten był także doskonale zabezpieczony przed czarownicami, do dziś możemy oglądać XV wieczną chrzcielnicę, której czasza pokryta jest pismem runicznych i w dodatku zamknięta na kłódkę. Kłódka miała zapobiegać wykradaniu przez czarownice wody święconej. Nie wiem, czy na świętokrzyskie czarownice to działa, a zatem jeśli dziewczęta ze Starachowic i okolic pojadą, to niech mi potem doniosą to i owo.

Czekacie na siły nieczyste, prawda? Już, już.

Dziewczyny wiedzą, że diabeł wcale straszny być nie musi. Nawet jeśli nie jest zbyt urodziwy, przyznajmy, że mężczyzna zbyt ładny to nawet niewskazany (byle brodę miał - osobiście preferuję), to przecież uczucia jakieś posiada. No i przyszło diabłu z pobliskiej Łęczycy, Boruta mu było, że miłość go dopadła. Serce czarne jak smoła bić szybciej zaczęło na widok tumskiej dziewczyny, z kosami do kolan. Chodził i oczy wypatrywał, kopyta w buty krasne obuł, że nie hałasować i zerkał nieśmiało przez okno na pięknolicą pannę. Czym mógł jej zaimponować? Siłą oczywiście. Dziewczyna zdawała się być zainteresowaną, kazała zatem Borucie kamieni naznosić na karczmę, którą obiecała wspólnie z nim prowadzić. Oszukało dziewczę diabła oczywiście, miłość rogatego nie w smak jej była i siłę czarta wykorzystać postanowiła do budowy kościoła. Gdy ten się o tym dowiedział i zobaczył, co z kamieni powstaje miał wpaść w gniew straszliwy i rozpacz wielką, wczepił się pazurami w ścianę kościoła, żeby ją rozerwać. Ta poświęcona już była, mimo, że wciąż nie ukończona, i nie udał się psikus czartowi, ale... Kiedy dobrze się przyjrzymy, na murze kolegiaty  (na przeciwległej ścianie od wejścia do kościoła) znajdziemy ślady olbrzymich łap. A konkretnie czarcich pazurów.

 Inna legenda głosi, że kolegiata w Tumie znalazła się za sprawą czarta, który porwał ją z centrum Łęczycy - tam mu bowiem przeszkadzała, w końcu to jego rodowe włości były - i upuścił ją na polach nad Bzurą. Dlatego też dziś w Tumie stoi.

Byłam tam, historii Boruty wysłuchałam (zaklina się na świętokrzyskie wrota piekieł, że pierwsza wersja prawdziwa jest) i obiecałam spisać. Na szczęście terminu nie podałam, a zatem dziś to czynię i Wam ludu powiatu starachowickiego opowieść tę oddaję. Do tumskiej kolegiaty zapraszam, żeby się wypowiadać przy absydzie, nie ręczę jednak za to, kto tego słuchał będzie.

Tum znajduje się 150 km od Warszawy i 45 km od Łodzi. Najlepiej dojechać tu autostradą A2, z której zjedziemy w kierunku na Łęczycę.

INNE ARTYKUŁY Z TEGO DZIAŁU
Majdanek - wciąż niezagojona rana

2022-09-30

Majdanek - wciąż niezagojona rana

I nie tylko w kontekście tych, którzy przeżyli to piekło, ale i każdego z nas. Bo nawet jeśli ich zabraknie, to jesteśmy jeszcze my - zobowiązani do tego, by pamiętać. 
Kazimierzowskie i nałęczowskie historie

2022-08-13

Kazimierzowskie i nałęczowskie historie

Póki trwa lato, póty trzeba korzystać z okazji i podróżować. Najlepiej zaś odkrywać to co w zasięgu ręki, miłe, znane, ale wciąż zaskakujące. Tak jak Kazimierz Dolny nad Wisłą i Nałęczów.
Lalki, laleczki, lalunie...

2022-07-29

Lalki, laleczki, lalunie...

I w dodatku wcale nie jestem pewna, czy tylko dla najmłodszych. Sama świetnie się tam bawiłam, lalkami zachwyciłam i polecam gorąco.
Szlakiem Orlich Gniazd

2022-06-25

Szlakiem Orlich Gniazd

Będziemy tu wracać i miejsca te polecać przede wszystkim dlatego, że to perełki widokowe. Oko nasycić tu można pyszną zielenią i strzelistymi skałami, a duszę historiami królewskimi i legendami, które tak lubimy. 
Na mazurskiej ziemi

2022-06-19

Na mazurskiej ziemi

Mazury - tereny pełne rozsianych po lasach fortyfikacji, świętych historii i legend, a także niesamowitej przyrody. Kto jeszcze nie ma planów na wakacje może się zainspirować.
Baby na czarciej Babiej Górze

2022-05-15

Baby na czarciej Babiej Górze

Babia Góra to szczyt czarownic.
Zagubieni w czasoprzestrzeni

2022-05-14

Zagubieni w czasoprzestrzeni

Po jednej stronie Zamek Dunajec, po drugiej czorsztyńska warownia. Przed wielu laty to właśnie tu spotykali się królowie polscy i węgierscy, by rozstrzygać sporne tematy. Czorsztyn czyli stercząca skała i nie ma w tym grama przesady. Zresztą, kto był ten wie, kto nie był, niechaj tam dotrze. Spróbuję zachęcić.
Skarby, inkaska księżniczka czyli co drzemie w Zamku Dunajec

2022-05-13

Skarby, inkaska księżniczka czyli co drzemie w Zamku Dunajec

Malutka wieś u stóp pienińskich szczytów, przez wieki w rękach węgierskich możnowładców, przez lata  jej losy były nierozerwalnie złączone z rodami panującymi na zamku. Jej łąki i drogi poza Berzewiczymi końmi przemierzali członkowie rodzin Drugethów, Zapolyów, Łaskich, Joanellich, Horváthów, Salamonów. Dziś Niedzica, bo o niej mowa, Zamkiem Dunajec stoi.
O Zamoyskim, co Pińczów z Zamościem połączy

2021-11-08

O Zamoyskim, co Pińczów z Zamościem połączy

Dziś wracamy w lubelskie. Piękne, magiczne, zaczarowane, kuszące spokojnymi nocami na Roztoczu, ale też tętniącymi życiem dużymi miastami. Na początek jedno z nich, rodowe włości Zamoyskich... renesansowe Miasto Idealne.
Tajemnice Orlego Gniazda

2021-11-13

Tajemnice Orlego Gniazda

Pamiętam Zamek w Ogrodzieńcu sprzed trzech lat. Biegając po tych wszystkich schodach pomyślałam sobie, że jakby mi przyszło w tych wszystkich sukniach i halkach uciekać przed jakimś najeźdźcą, to chyba szatę bym rozdarła i zakrzyknęła: bierz, co chcesz, jeno biegać nie każ!