JUŻ W KIOSKU

Nazywał się Becker

2022-06-02 17:00:00

Ocena:

5/5 | 2 głosów

Kat Starachowic. Drżeli przed nim wszyscy, modlono się, by nie zwrócił uwagi, płacono kosztownościami z nadzieją, że złoto uchroni, a on...

Wiele mógłby powiedzieć bruk starachowickiego rynku, gdyby istniał. Ale skoro dzisiejsza płyta tamtych czasów nie pamięta, to oddajmy głos świadkom. Historie, które trafiły w moje ręce winny być lekturą pokoleń, by nikt nigdy nie zapomniał.

Erlichmann Rachmil, syn Jutka i Perli z domu Brotbecker,  urodzony 15 lipca 1928 roku w Starachowicach, zeznał:

- Jako stały mieszkaniec Starachowic miałem możność zaobserwować, jak w 1941 roku do Rady Żydowskiej w tym mieście przyjechał szef GESTAPO. mówiono w mieście, że nazywa się Becker. Był on mężczyzną dość wysokiego wzrostu, dosyć tęgi. Jak opowiadano, miał on swoje biuro w Starachowicach, Kolonia Robotnicza. Przyjeżdżał do tej rady kilka razy w tygodniu, opowiadano, że dostawał tam złoto i kosztowności, prawdopodobnie w tym celu, żeby ochronić ludność żydowską przed prześladowaniami.

W roku 1942 widziałem, jak w czasie egzekucji publicznej Polaków na rynku w Starachowicach Becker wydawał rozkazy co do stracenia tychże. W czasie mego pobytu w obozie, przed naszym wyjazdem do Oświęcimia, przyjechał pewnego dnia Becker (było to w 1943) i zastrzelił mojego ojca - Erlichmanna Jutka, w czasie gdy ten pracował. 

Przed zabraniem mnie do obozu w Starachowicach widziałem na ulicach tego miasta plakaty zaopatrzone podpisem - Szef GESTAPO Becker. Dokładnej treści nie mogę sobie przypomnieć, przypuszczam, że chodziło o podanie do publicznej wiadomości nazwisk osób, które mają być ujęte, względnie stracone. Z opowiadań ludności polskiej tego czasu wiem, ze Becker był szefem GESTAPO na całe województwo kieleckie i wydawał rozkazy dotyczące eksterminacji Żydów i Polaków. W czasie akcji zmierzającej do ujęcia Żydów w Starachowicach i umieszczenia ich w obozie widziałem, że Becker był czynny z rewolwerem w ręku i strzelał do osób w różnym wieku.

Na początku listopada 1949 roku rozpoznałem Beckera jadąc w tramwaju nr 6 w Hamburgu. Przystąpiłem do niego i zapytałem czy nazywa się Becker, na co on odpowiedział potakująco. Zaprosiłem go do restauracji i po krótkiej rozmowie poprosiłem kelnera, by przywołał policję. Becker wylegitymował się dowodem, że jest urzędnikiem policji kryminalnej w Hamburgu. Wobec powyższego nie został zatrzymany.

Erlichmann Rachmil patrzył, jak morderca jego ojca odchodzi wolny.

O Beckerze opowiada także Guterman Icek, syn Berka i Estery z domu Goldstein.

- W 1942 roku przyjechał do Starachowic. Widziałem go na własne oczy, potrafiłbym go rozpoznać. Widziałem go na ulicy w czapce z trupią czaszką. Gdy go widziałem po raz pierwszy przyjechał do Starachowic na motocyklu. Widziałem go przy szubienicy, gdy wydawał rozkazy ludziom w maskach. 

(...)

Widziałem go na ulicach Starachowic, jak z rewolweru strzelał do dzieci. Wiem, ze brał udział w rewizjach mieszkań w poszukiwaniu kosztowności.

O Beckerze nigdy nie zapomniał Kazimierz Nowakowski, zastępca komendanta Straży Przemysłowej w Starachowicach, zamieszkujący w roku 1950 przy ulicy Parkowej.

- Becker to był kat nie człowiek. wystarczyło jak przeszedł obok człowieka to na jego widok każdy drżał, gdyż bił ludzi, a niekiedy strzelał.  Ja sam raz stałem w pracy i spojrzałem gdzieś w bok, Becker podszedł z drugiej strony, uderzył mnie w twarz i zaczął bić.

W Starachowicach koło zakładów byli skoncentrowani Żydzi, którzy pracowali na Zakładach Starachowickich. Razu jednego Becker poszedł do tego obozu i którzy byli chorzy i leżeli na izbie chorych wystrzelał wszystkich, a było ich 12 osób. Przy pracy też często ich bił i szczuł psem, a jak który powiedział, ze boli ząb czy coś innego to za to strzelał na miejscu.

Będąc szefem GESTAPO w Starachowicach Becker miał dużego psa, którego szczuł na Żydów w getcie i ludzi idących ulicą. Widziałem bezpośrednio dwa razy jak Becker przyszedł na stołówkę do zakładów i pobił dwóch Żydów do utraty przytomności,. następnie szczuł na nich psa, by na koniec ich kopać.

(...)

Mnie bezzasadnie uderzył ręką w głowę i kopnął.

(...)

Widziałem jak Becker jadąc do swojej komendatury przywiózł na ulicę Szeroką Polaka, któremu polecił wysiąść z auta i zaraz rozstrzelił celując w tył głowy.

Kolejną osobą jest Lasek Władysław z Radkowic w gminie Pawłów.

- Kat ten spalił dwukrotnie wieś Żuchowiec, wymordował bardzo dużo ludzi, kobiety i dzieci rzucał w ogień. Z jego rozkazu zamordowano moją rodzinę - dwie siostry, szwagra, dwoje dzieci i dwie lokatorki, które u szwagra mieszkały.

Kutera Józef ze Stykowa opowiada zaś tak.

- Było to w roku 1943 w miesiącu lutym idąc do żony do szpitala w Starachowicach pierwszy raz zobaczyłem Beckera stojącego na ulicy z innymi gestapowcami, gdyż w tym dniu robili łapankę na ludzi i wywozili do Niemiec na roboty. Ukryłem się wówczas w barakach obok szpitala. Kolejny raz widziałem Beckera na pogrzebie gajowego, którego zabili partyzanci za współpracę z Niemcami. Potem zaś, w listopadzie, Becker za zabicie trzech niemieckich żandarmów, zabił ponad sto osób i spalił dwie wsie - Gębice i Żuchowiec, do ognia wrzucano żywych ludzi.

Walther Becker zapisał się także w pamięci Fajntucha Wolfa.

- Becker do pomocy miał szesnastu członków GESTAPO , działalność swoją w Starachowicach rozpoczął od aresztowań, bicia, znęcania się i katowania Polaków i Żydów. Między innymi zastrzelił żydowską dziewczynkę, która przekroczyła granicę dzielnicy żydowskiej (...). W czasie wysiedlania Żydów w 1942 roku w październiku Becker razem z innymi gestapowcami strzelali do nich, a potem jeździli po ich ciałach samochodami. Rozjeżdżali także rannych. 

(...)

Na początku 1943 roku przyjechał Becker wraz ze swoją świtą do obozu, tak zwanej strzelnicy w Starachowicach, skąd zabrał 12 osób do kopania dołów na Bugaju - w lesie. Następnego dnia Becker zabrał około 80 osób na auto ciężarowe z przyczepką i wywiózł do tych dołów. jak opowiadali Ukraińcy tam zatrudnieni, osoby te zostały tam zastrzelone względnie żywcem w dołach zakopane. O fakcie tym zaświadczali Polacy mieszkający nieopodal.

(...)

Dwunastu Polaków przywiezionych ze Starachowickiego więzienia do żydowskiego obozu zostało na rozkaz Beckera rozstrzelanych. Sanitariusze, którzy pochowali ciała również zostali rozstrzelani. Becker twierdził, ze były to osoby zarażone tyfusem od tych 12 Polaków.

(...)

Na moich oczach Becker zastrzelił młodego chłopca, który nielegalnie opuścił obóz.

(...)

Moszek Frymerman opowiadał, że widział, jak Becker udusił nowo narodzone dziecko.

Te przykłady można mnożyć, historie które bolą bardzo, ale nie wolno przestać ich czytać. Cóż nam pozostaje jeśli nie pamięć...

8 lutego 1978 roku siedemdziesięciopięcioletni emerytowany policjant Walther Becker stanął przed sądem w Hamburgu za udział w likwidacji wierzbnickiego getta. Kilkudziesięciu świadków - ocalonych z obozów pracy w Starachowicach - zeznało, że komendant odegrał aktywną rolę w wydarzeniach z 27 października 1942 roku, kiedy likwidowano getto w Wierzbniku.

W uzasadnieniu wyroku uniewinniającego sąd stwierdził, że zeznania te nie są wiarygodne, a Becker opuścił budynek sądu jako wolny człowiek.

"Ani razu jednak nie zetknąłem się z tak rażącym naruszeniem sprawiedliwości, przynoszącym hańbę niemieckiemu sądownictwu, jak wyrok w sprawie Walthera" - napisał Christopher Browning w książce "Pamięć przetrwania".

 

* Zeznania świadków zbrodni pochodzą z akt Instytutu Pamięci Narodowej.

 

/Aneta Marciniak - przewodnik świętokrzyski/

 

INNE ARTYKUŁY Z TEGO DZIAŁU
Spadkobiercy XIX - wiecznej administracji

2024-03-13

Spadkobiercy XIX - wiecznej administracji

25 lat temu w wyniku reformy podziału administracyjnego Polski reaktywowano zlikwidowane w latach 70- tych XX wieku powiaty. Decyzja zapadła w 1998 roku a nowe jednostki samorządowe rozpoczęły działalność z początkiem 1999 roku. Miały własnych radnych i zarządy pod kierownictwem starostów. Taki był też początek powiatu starachowickiego, który swoje 25-te urodziny obchodził 12 marca br. na uroczystej sesji z udziałem obecnych i byłych: samorządowców, pracowników starostwa, podległych mu jednostek oraz gości. A zaproszenie przyjęli m.in. wicewojewoda świętokrzyski Michał Skotnicki i Jan Maćkowiak, wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego. 
Zapomniany dobroczyńca

2024-02-14

Zapomniany dobroczyńca

Postać Feliksa Sławka być może kojarzą dziś tylko najstarsi starachowiczanie. I może tylko oni oraz pasjonaci - regionaliści nie mieliby problemu z odpowiedzią na pytanie, dlaczego dzisiejsze wzgórze Trzech Krzyży było kiedyś nazywane Górą Sławka. Kilkadziesiąt lat temu wiedzieli to wszyscy mieszkańcy naszego miasta. Także i to, że Feliks Sławek posiada niezwykły dar leczenia. Ten prosty rolnik z powodzeniem składał złamane kości i nastawiał zwichnięte stawy zyskując uznanie zawodowych medyków i dozgonną wdzięczność swoich pacjentów, od których nie brał zapłaty. Jego postać chce przywrócić zbiorowej pamięci  starachowiczanin Wiesław Michałek. Zaproponował władzom miasta, by imieniem Feliksa Sławka nazwać rondo na zbiegu ulic: Radomskiej i Batalionów Chłopskich. A my już teraz przypominany postać zapomnianego dobroczyńcy Starachowic na podstawie informacji ustalonych przez Wiesława Michałka.      
Zgoda króla to był dopiero początek

2024-01-18

Zgoda króla to był dopiero początek

16 stycznia 1624 roku król Zygmunt III z dynastii Wazów wydał dokument zezwalający na założenie miasta Wierzbnik przez opata świętokrzyskich benedyktynów Bogusława Radoszewskiego. Zakon utarł nosa swoim cysterskim konkurentom, którzy zarzucali mu bezprawne przejęcie terenów pod przyszłe osadnictwo. Ale i tak miasto powstało dopiero 33 lata później. A sprzyjające warunki stworzyło ku temu wcześniejsze nielegalne działanie pewnej wdowy. Zapraszamy do lektury intrygującej historii narodzin naszego miasta, przygotowanej przez Pawła Kołodziejskiego, dyrektora Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach.   
Pamięć o starach

2023-12-01

Pamięć o starach

W Starachowicach nie produkuje się już starów, ale wspomnienie o nich jest tu nadal żywe. Jak się przejawia? Zapraszamy na ostatni odcinek poświęcony naszym ciężarówkom.      
Star 944 i 1466, czyli ostatnie ciężarówki ze Starachowic

2023-11-24

Star 944 i 1466, czyli ostatnie ciężarówki ze Starachowic

Te terenowe pojazdy zaczęły być wytwarzane od 2000 roku. MAN liczył, że zyska na nie stałego odbiorcę w postaci polskiego wojska. Jednak stary 944 i 1466 sprzedawały się tak słabo, że po około 6 latach zniknęły z oferty produkcyjnej. Wraz z nimi skończyła się 58 - letnia historia ciężarówek ze Starachowic.  
Star S 2000, czyli ostatnia rodzina tej marki

2023-11-19

Star S 2000, czyli ostatnia rodzina tej marki

Były to ciężarówki już całkowicie zunifikowane z wyrobami koncernu MAN. Nowy właściciel większości zakładu w Starachowicach zostawił mu jeszcze dawną nazwę, do używania której nabył wyłączne prawo. Star S 2000 zadebiutował pod koniec 2000 roku w 8 wersjach, ale słabe zainteresowanie nabywców przypieczętowało jego los po zaledwie 2 latach produkcji.    
Star 8.125 i 12.155, czyli efekty prywatyzacji

2023-11-13

Star 8.125 i 12.155, czyli efekty prywatyzacji

Pojawiły się w 1998 roku na bazie współpracy nowego większościowego współwłaściciela zakładów Star, czyli Sobiesława Zasady z koncernem MAN. To Niemcy przygotowali stara 8.125 oraz stara 12.155 i tę nowość widać było choćby w nietypowym oznaczeniu numerycznym tych ciężarówek. Zmiany objęły także logo przypominające teraz dwupasmową drogę. I rzeczywiście te samochody wyznaczyły już zupełnie nową drogę funkcjonowania starachowickiej fabryki. 
Star 742, czyli wolnorynkowe kłopoty małej ciężarówki

2023-11-03

Star 742, czyli wolnorynkowe kłopoty małej ciężarówki

Zaproponowano go jako samochód pośredni między dostawczym żukiem a ciężarowym starem 200. Z tego powodu był nazywany popularnie "starachowickim maluchem". Miał jednak pecha, bo zadebiutował w bardzo trudnym momencie: masowego sprowadzania samochodów z zagranicy w ramach początkującego w Polsce wolnego rynku, ale też towarzyszącej tym przemianom drożyzny, masowych zwolnień, strajków i postępującego zadłużenia FSC. Star 742 był świadkiem końca jej istnienia.  
Star 1142, czyli dziecko kryzysu stanu wojennego

2023-10-26

Star 1142, czyli dziecko kryzysu stanu wojennego

Nie był całkowicie nowym samochodem, ale zmodernizowaną wersją stara 200. Powstał pod koniec lat 70- tych, ale wtedy odstawiono go na boczny tor, by wydobyć z zapomnienia po stanie wojennym. Z największym zainteresowaniem star 1142 spotkał się dopiero w latach 90 - tych, gdy dawna FSC, teraz sprywatyzowana, powoli chyliła się ku upadkowi. Był w produkcji do 2000 roku, w którym nowy właściciel zakładu zrezygnował z wytwarzania pojazdów o nazwie star. 
Star 244, czyli hit PGR- ów i baza strażaków

2023-10-20

Star 244, czyli hit PGR- ów i baza strażaków

Szosowo - terenowy star 244 łączył w sobie umiejętność jazdy w trudnym terenie z dużą ładownością. Tę zaletę wykorzystało m.in. socjalistyczne rolnictwo PRL - u. W latach 70 - tych XX wieku ciężarówka stała się bardzo pożądanym pojazdem w Państwowych Gospodarstwach Rolnych. Przez 30 lat była też podstawą wyposażenia straży pożarnej. Wytwarzano ją długo, bo aż do początku XXI wieku.