Ocena:
5/5 | 2 głosów
Kat Starachowic. Drżeli przed nim wszyscy, modlono się, by nie zwrócił uwagi, płacono kosztownościami z nadzieją, że złoto uchroni, a on...
Wiele mógłby powiedzieć bruk starachowickiego rynku, gdyby istniał. Ale skoro dzisiejsza płyta tamtych czasów nie pamięta, to oddajmy głos świadkom. Historie, które trafiły w moje ręce winny być lekturą pokoleń, by nikt nigdy nie zapomniał.
Erlichmann Rachmil, syn Jutka i Perli z domu Brotbecker, urodzony 15 lipca 1928 roku w Starachowicach, zeznał:
- Jako stały mieszkaniec Starachowic miałem możność zaobserwować, jak w 1941 roku do Rady Żydowskiej w tym mieście przyjechał szef GESTAPO. mówiono w mieście, że nazywa się Becker. Był on mężczyzną dość wysokiego wzrostu, dosyć tęgi. Jak opowiadano, miał on swoje biuro w Starachowicach, Kolonia Robotnicza. Przyjeżdżał do tej rady kilka razy w tygodniu, opowiadano, że dostawał tam złoto i kosztowności, prawdopodobnie w tym celu, żeby ochronić ludność żydowską przed prześladowaniami.
W roku 1942 widziałem, jak w czasie egzekucji publicznej Polaków na rynku w Starachowicach Becker wydawał rozkazy co do stracenia tychże. W czasie mego pobytu w obozie, przed naszym wyjazdem do Oświęcimia, przyjechał pewnego dnia Becker (było to w 1943) i zastrzelił mojego ojca - Erlichmanna Jutka, w czasie gdy ten pracował.
Przed zabraniem mnie do obozu w Starachowicach widziałem na ulicach tego miasta plakaty zaopatrzone podpisem - Szef GESTAPO Becker. Dokładnej treści nie mogę sobie przypomnieć, przypuszczam, że chodziło o podanie do publicznej wiadomości nazwisk osób, które mają być ujęte, względnie stracone. Z opowiadań ludności polskiej tego czasu wiem, ze Becker był szefem GESTAPO na całe województwo kieleckie i wydawał rozkazy dotyczące eksterminacji Żydów i Polaków. W czasie akcji zmierzającej do ujęcia Żydów w Starachowicach i umieszczenia ich w obozie widziałem, że Becker był czynny z rewolwerem w ręku i strzelał do osób w różnym wieku.
Na początku listopada 1949 roku rozpoznałem Beckera jadąc w tramwaju nr 6 w Hamburgu. Przystąpiłem do niego i zapytałem czy nazywa się Becker, na co on odpowiedział potakująco. Zaprosiłem go do restauracji i po krótkiej rozmowie poprosiłem kelnera, by przywołał policję. Becker wylegitymował się dowodem, że jest urzędnikiem policji kryminalnej w Hamburgu. Wobec powyższego nie został zatrzymany.
Erlichmann Rachmil patrzył, jak morderca jego ojca odchodzi wolny.
O Beckerze opowiada także Guterman Icek, syn Berka i Estery z domu Goldstein.
- W 1942 roku przyjechał do Starachowic. Widziałem go na własne oczy, potrafiłbym go rozpoznać. Widziałem go na ulicy w czapce z trupią czaszką. Gdy go widziałem po raz pierwszy przyjechał do Starachowic na motocyklu. Widziałem go przy szubienicy, gdy wydawał rozkazy ludziom w maskach.
(...)
Widziałem go na ulicach Starachowic, jak z rewolweru strzelał do dzieci. Wiem, ze brał udział w rewizjach mieszkań w poszukiwaniu kosztowności.
O Beckerze nigdy nie zapomniał Kazimierz Nowakowski, zastępca komendanta Straży Przemysłowej w Starachowicach, zamieszkujący w roku 1950 przy ulicy Parkowej.
- Becker to był kat nie człowiek. wystarczyło jak przeszedł obok człowieka to na jego widok każdy drżał, gdyż bił ludzi, a niekiedy strzelał. Ja sam raz stałem w pracy i spojrzałem gdzieś w bok, Becker podszedł z drugiej strony, uderzył mnie w twarz i zaczął bić.
W Starachowicach koło zakładów byli skoncentrowani Żydzi, którzy pracowali na Zakładach Starachowickich. Razu jednego Becker poszedł do tego obozu i którzy byli chorzy i leżeli na izbie chorych wystrzelał wszystkich, a było ich 12 osób. Przy pracy też często ich bił i szczuł psem, a jak który powiedział, ze boli ząb czy coś innego to za to strzelał na miejscu.
Będąc szefem GESTAPO w Starachowicach Becker miał dużego psa, którego szczuł na Żydów w getcie i ludzi idących ulicą. Widziałem bezpośrednio dwa razy jak Becker przyszedł na stołówkę do zakładów i pobił dwóch Żydów do utraty przytomności,. następnie szczuł na nich psa, by na koniec ich kopać.
(...)
Mnie bezzasadnie uderzył ręką w głowę i kopnął.
(...)
Widziałem jak Becker jadąc do swojej komendatury przywiózł na ulicę Szeroką Polaka, któremu polecił wysiąść z auta i zaraz rozstrzelił celując w tył głowy.
Kolejną osobą jest Lasek Władysław z Radkowic w gminie Pawłów.
- Kat ten spalił dwukrotnie wieś Żuchowiec, wymordował bardzo dużo ludzi, kobiety i dzieci rzucał w ogień. Z jego rozkazu zamordowano moją rodzinę - dwie siostry, szwagra, dwoje dzieci i dwie lokatorki, które u szwagra mieszkały.
Kutera Józef ze Stykowa opowiada zaś tak.
- Było to w roku 1943 w miesiącu lutym idąc do żony do szpitala w Starachowicach pierwszy raz zobaczyłem Beckera stojącego na ulicy z innymi gestapowcami, gdyż w tym dniu robili łapankę na ludzi i wywozili do Niemiec na roboty. Ukryłem się wówczas w barakach obok szpitala. Kolejny raz widziałem Beckera na pogrzebie gajowego, którego zabili partyzanci za współpracę z Niemcami. Potem zaś, w listopadzie, Becker za zabicie trzech niemieckich żandarmów, zabił ponad sto osób i spalił dwie wsie - Gębice i Żuchowiec, do ognia wrzucano żywych ludzi.
Walther Becker zapisał się także w pamięci Fajntucha Wolfa.
- Becker do pomocy miał szesnastu członków GESTAPO , działalność swoją w Starachowicach rozpoczął od aresztowań, bicia, znęcania się i katowania Polaków i Żydów. Między innymi zastrzelił żydowską dziewczynkę, która przekroczyła granicę dzielnicy żydowskiej (...). W czasie wysiedlania Żydów w 1942 roku w październiku Becker razem z innymi gestapowcami strzelali do nich, a potem jeździli po ich ciałach samochodami. Rozjeżdżali także rannych.
(...)
Na początku 1943 roku przyjechał Becker wraz ze swoją świtą do obozu, tak zwanej strzelnicy w Starachowicach, skąd zabrał 12 osób do kopania dołów na Bugaju - w lesie. Następnego dnia Becker zabrał około 80 osób na auto ciężarowe z przyczepką i wywiózł do tych dołów. jak opowiadali Ukraińcy tam zatrudnieni, osoby te zostały tam zastrzelone względnie żywcem w dołach zakopane. O fakcie tym zaświadczali Polacy mieszkający nieopodal.
(...)
Dwunastu Polaków przywiezionych ze Starachowickiego więzienia do żydowskiego obozu zostało na rozkaz Beckera rozstrzelanych. Sanitariusze, którzy pochowali ciała również zostali rozstrzelani. Becker twierdził, ze były to osoby zarażone tyfusem od tych 12 Polaków.
(...)
Na moich oczach Becker zastrzelił młodego chłopca, który nielegalnie opuścił obóz.
(...)
Moszek Frymerman opowiadał, że widział, jak Becker udusił nowo narodzone dziecko.
Te przykłady można mnożyć, historie które bolą bardzo, ale nie wolno przestać ich czytać. Cóż nam pozostaje jeśli nie pamięć...
8 lutego 1978 roku siedemdziesięciopięcioletni emerytowany policjant Walther Becker stanął przed sądem w Hamburgu za udział w likwidacji wierzbnickiego getta. Kilkudziesięciu świadków - ocalonych z obozów pracy w Starachowicach - zeznało, że komendant odegrał aktywną rolę w wydarzeniach z 27 października 1942 roku, kiedy likwidowano getto w Wierzbniku.
W uzasadnieniu wyroku uniewinniającego sąd stwierdził, że zeznania te nie są wiarygodne, a Becker opuścił budynek sądu jako wolny człowiek.
"Ani razu jednak nie zetknąłem się z tak rażącym naruszeniem sprawiedliwości, przynoszącym hańbę niemieckiemu sądownictwu, jak wyrok w sprawie Walthera" - napisał Christopher Browning w książce "Pamięć przetrwania".
* Zeznania świadków zbrodni pochodzą z akt Instytutu Pamięci Narodowej.

2023-05-27
I podjechała dorożka w pełnym galopie
I rozległ się świst bata... Larum podniosła straż ogniowa... Panowie spod Staromiejskiej zgłupieli. Wsiadać na koń czy piechotą wracać?
2023-05-21
Z pamiętnika pewnego księdza
Przybył ze Śląska, by objąć probostwo w Wierzbniku. Patriota o gorącym sercu, wielkich ideałach, ambitny i twardy - jak ziemia, z której się wywodzi. O kim mowa? O księdzu Dominiku Ściskale.
2023-05-01
Święto Pracy w Polsce Ludowej. Pamiętacie?
Nie są to czasy, które ja pamiętam, ale nie przeszkodzi mi to zerknąć tu i tam, by na łamach gazety przypomnieć, jak Święto Pracy obchodzono w Starachowicach i co wtedy miało miejsce. Pomocą mi będzie nieoceniona gazeta zakładowa "Budujemy samochody".
2023-04-22
Ciekawostki z Budujemy Samochody
Lata 50 i 60 ubiegłego wieku, to prawdziwa kopalnia ciekawostek. O tym, co się działo w Starachowicach, gdzie odpoczywano i gdzie chodzono... zapraszamy do lektury.
2023-04-08
Chemik burmistrzem
Małe, zapyziałe miasteczko, położone niemal w środku puszczy na dzikiej świętokrzyskiej ziemi... Mieścina zaniedbana, brudna i przeludniona. Zatopiona w szarej brei beznadziei wciąż nie mogła się zdecydować, czy jest miastem, czy wsią. W tych to mało ciekawych okolicznościach w fotelu burmistrza zasiada Władysław Miernik, inżynier chemik, który wyższe wykształcenie zdobywa na uczelniach carskiej Rosji.
2023-04-02
Z życia wierzbnickiego burmistrza - Józef Jedynak
Oto Józef Jedynak - człowiek, który jedynie przez pół roku sprawował urząd burmistrza, ale coś mi mówiło, że drzemie w tej historii nieco więcej. I nie myliłam się. Nasz bohater to czar i wdzięk, który łamał serca dam, ale także wojskowa kariera.
2023-04-01
Powróćmy do Laskowskich
W poprzednim numerze zajęliśmy się rodziną burmistrza Antoniego. Dwóch jego synów pozostawiło po sobie pewien niedosyt, co poruszyło żyłkę śledczą i stało się. Do szybszego zajęcia się sprawą sprowokowała mnie także pewna telefoniczna rozmowa. Do rzeczy jednak...
2023-03-26
Dzień Kobiet w klimacie PRL
Nie jesteśmy, by spożywać urok świata, ale po to, by go tworzyć i przetaczać przez czasy jak skałę złotą - pisał Konstanty Ildefons Gałczyński, a ja na ów cytat natykam się w gazecie Budujemy Samochody (r. 67 bodajże) i postanawiam pójść tropem pań w czasach, w których dorastała moja mama. A zatem...
2023-03-24
Ciekawostki z "Budujemy Samochody"
Codzienność fabryki oraz Starachowic, ulotne chwile, które przywrócimy na naszych łamach. Może to będą także Wasze wspomnienia?
2023-03-19