Wciąż szukają formy

Ocena:

0/5 | 0 głosów

Nie popisali się w ostatniej kolejce piłkarze Juventy Starachowice. Po bardzo słabej grze, przegrali z beniaminkiem rozgrywek 0:1 i to na własnym boisku. Piłkarzy czekać będą chyba ostre słowa w szatni, bo formy od kilku meczów nie widać.

*Juventa Starachowice – Lubań Maniowy 0:1 (0:0). Bramka: 0:1 Bachleda (48). Żółte kartki: Anioł – Płusa, Anduła. Sędzia: Mateusz Kowalski (Kielce).

Widzów: 500.

Juventa: Wróblewski – Spadło, Płusa, Gębura, Senderowski, Fabjański (63. Kwiecień), Gruszczyński, Kopeć, M. Kalista, Janik (65. Stawiarski), Anduła). Trener: Marek Mierzwa.

Lubań: Hładowczak, Anioł, Gąsior, Babik, Gołdyn, Sral, Gogola, Hałgab (83. Krzystniak), Bachleda (88. Firek), Lizak (85. Czubiak), Fałowski (69. Walczak-Wójciak).Trener: Marek Żołądź.

Po wygranym meczu z Łysicą, trener Marek Mierzwa powiedział, że było to zwycięstwo po grze nie rzucającej na kolana. Aż strach pomyśleć, co swoim podopiecznym powiedział po niedzielnej porażce na własnym boisku z beniaminkiem Lubaniem Maniowy. W grze starachowiczan nie było ani składu, ani ładu, a wystarczy wspomnieć, że Lubań jak do tej pory nie wygrał wyjazdowego meczu w III lidze. Najwyraźniej piłkarze Juventy szukają jeszcze formy, bo od kilku ligowych spotkań gra nie dość, że na kolana nie rzuca, to wręcz powala z nóg, niestety, przez nieporadność.

O ile do pierwszej połowy nie można mieć większych zastrzeżeń, bo starachowiczanie prezentowali się lepiej na tle niżej notowanego rywala, o tyle druga część meczu wyglądała dramatycznie. Przed przerwą już w 2. minucie dogodną sytuację miał zamykający akcję Michał Janik, lecz zamiast precyzją popisał się siłą i piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Aktywny w pierwszej połowie Janik wywalczył piłkę przy linii końcowej i zagrał do Mirosława Kalisty, który jednak na czas nie zdążył opanować piłki i z interwencją zdążyli obrońcy.

Kilka chwil później, w kolejnej akcji, Kalista dośrodkował tak, że piłka uderzyła w poprzeczkę, ale wywalczył ją jeszcze Janik, zagrał do Anduły, ten do Gruszczyńskiego, który uderzył mocno, ale niecelnie. Przygniatającej przewagi naszego zespołu nie było, ale z optymizmem mogliśmy patrzeć na przyszłość. Ów optymizm rozwiali już w 48. minucie goście. Gapiostwo naszej defensywy i bramkarza Tomasza Wróblewskiego wykorzystał Bachleda i ku zdziwieniu kibiców to Lubań wyszedł na prowadzenie. Starachowiczanie mieli jeszcze dość czasu na wyrównanie, a nawet zdobycie zwycięskiego gola, jednak od tego momentu ich gra wyglądała dramatycznie. W akcjach ofensywnych brakowało precyzji, a w defensywie widoczna była aż nadto nerwowość. Nawet akcje lidera zespołu Dariusza Anduły, czy najskuteczniejszego obecnie strzelca Mirosława Kalisty nie przynosiły najmniejszego efektu. Podopieczni Marka Mierzwy z każdą minutą grali coraz słabiej, a goście czyhali tylko na kontry, z których co najmniej jedna mogła zakończyć się podwyższeniem wyniku.

Najlepszą okazję do wyrównania Juventa stworzyła w 67. minucie. Z wysokości pola karnego Krystian Płusa potężnie uderzył na bramkę, a oślepiony Hładowczak z ogromnymi problemami, lecz skutecznie, obronił ten strzał. Jak na drużynę grającą przed własną publicznością, jedna akcja na 45 minut gry to zdecydowanie za mało. Dlatego nie mogą dziwić gorzkie słowa kibiców po ostatnim gwizdku sędziego, które żegnały schodzących z boiska piłkarzy.

Za tydzień starachowiczanie grają na wyjeździe z silną Limanovią Limanowa, która w minionym tygodniu w Pucharze Polski wyeliminowała występującą w Ekstraklasie Lechię Gdańsk.