JUŻ W KIOSKU

Powspominajmy klubowe klimaty

2023-01-31 17:00:00

Ocena:

0/5 | 0 głosów

Docierając do archiwalnych wydań czy to samej Gazety Starachowickiej, czy Budujemy Samochody nie sposób się nie uśmiechnąć. To naprawdę ciekawa lektura, która posłuży nam do wspomnień w najbliższych wydaniach. A zatem... 

- Pani Basiu prosimy sześć herbat z rumem bez herbaty...

Zajrzyjmy dziś do Klubu Międzynarodowej Prasy i Książki w Starachowicach. Jeśli wydaje się Wam, że li tylko kultura tam, to w wielkim błędzie jesteście.  Bo otóż upodobali sobie to miejsce swego czasu panowie Krzysiek, Janusz, Leszek, Robert i Grzegorz. Szczególnie podobały im się dziuple w podpiwniczeniu popularnego Empiku, młodsi znać to miejsce będą pod nazwą Alter ego tudzież Altamira ( nie byłam w żadnych z klubów, chociaż bliżej mieszkać nie da). Zdaje się, że artystyczna bohema Starachowic tam bywała...  Rzecz nie w tym jednak. 

Pięciu stałych bywalców doceniło intymny klimat, kameralny wystrój i fakt, że było tam przytulnie i miło. I właściwie nie byłoby w tym nic dziwnego, bo przecież ucieczka od ulicznego zgiełku jest potrzebna każdemu, ale... No właśnie. 

Panowie nie do końca zdawali się wierzyć słowu pisanemu, które głosiło, że w rzeczonym klubie alkoholu się nie podaje i nie pije. Kto problem z czytanie miał, tego uświadamiał niewieści personel. Nasza piątka jednak wyzwania lubiąc, postanowiła skryć się we wspominanych dziuplach i poza oczami bufetowych procentami się uraczyć. 

I popijali podłą gorzałkę, aż z głów się kurzyło, a potem - gdy byli już na sporej bani - świat do nich należał. I to łatwo możemy sobie wyobrazić, bo konia z rzędem temu, kto nigdy i nic przesadnie. 

Przeliczyli się jednak Krzysiek i spółka. Kolegium ds. Wykroczeń rozpatrywało sprawę empikowego gorzałkowania.  Imprezowicze skończyli z karą grzywny. 

Kiedy wrzuciłam do redakcyjnych mediów społecznościowych zdjęcie z kawiarni, posypały się komentarze. Bywaliście, korzystaliście, piliście i to wcale nie tylko kawę. 

...

Nie wierzę.Spędzaliśmy tam z całą paczką całe wieczory w latach 80 tych. Pyszne kefiry z owocami robiła pani za barem i był cudowny szatniarz. Zawsze mieliśmy zostawione papierosy spod lady. Kosmosy były najgorsze na świecie ale inne były na kartki!! To były czasy. Pozdrawiam stałych bywalców - wspomniała Magdalena Gorycka. 

Bywałem. Coś mocniejszego tylko we własnym zakresie - przyniesione i spożyte... Zwłaszcza w tak zwanych grotach - zapewniał Andrzej Wojtas. 

Jak byłam dzieckiem, chodziłam tam kupować batony kokosowe w czekoladzie dziś takich już nie ma - napisała Katarzyna Chmołowska. 

Renata Turek była bardziej precyzyjna: Na górze kupowałam kamyczki i pepsi w szklanych małych butelkach ze "słomianą" słomką. A na dole w grotach lody z adwokatem i w-zetki. 

W tzw. Grotach kupowałam najlepsze, jakie kiedykolwiek jadłam, ciastka wuzetki, które wypiekane były i sprzedawane przez, jak dobrze pamiętam, panią Krysię Wachowicz. - za słodyczami stęskniła się Alina Nobis.

Był taki czas, że alkohol sprzedawano od godziny 13. Chodziło się do "Grot", na herbatę z rumem." Pani Basiu prosimy sześć herbat z rumem bez herbaty" - zdaje się, że Jarosław Kołodziejski wie co mówi. 

To były piękne czasy. Dziękowaliście za zdjęcia i za wspomnienia, które przywołaliśmy. 

Groty wciąż są, tyle, że nic tam się nie dzieje. Może duchy przeszłości w dymie papierosowym pogrążone wspominają złote czasy młodości.