Tragedia pod Iłżą [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

Ocena:

0/5 | 0 głosów

Do tragicznego wypadku doszło w godzinach porannych, w piątek, 21 września br.  w Błazinach Dolnych pod Iłżą. Samochód ciężarowy MAN (cysterna) zderzył się czołowo z autobusem starachowickiego PKS , w wyniku czego dwie osoby w stanie krytycznym przewieziono do szpitala w Radomiu, natomiast dwunastu pasażerów z różnego rodzaju obrażeniami trafiło do lecznic w Iłży i Starachowicach.

Jak poinformował „Gazetę” rzecznik iłżeckiego komisariatu, January Majewski, do wypadku doszło z winy kierowcy samochodu ciężarowego, który podczas wyprzedzania ciągnika wjechał na przeciwny pas i z dużą prędkością uderzył w nadjeżdżający od strony Starachowic autobus PKS. Większość z pasażerów odniosła obrażenia, z czego sześć bardzo poważne. Pierwszej pomocy udzielono im na oddziale chirurgicznym iłżeckiego szpitala. Dwie osoby, w tym kierowcę autobusu, w stanie krytycznym natychmiast przewieziono do szpitala w Radomiu, gdzie lekarze walczą o ich życie. Czterech poszkodowanych zabrano do szpitala w Starachowicach, resztę rozmieszczono na oddziałach w miejscowym ośrodku. W większości stwierdzono u nich złamania, w tym otwarte oraz silne potłuczenia. W najlepszym stanie wyszła z wypadku grupa młodzieży jadąca autobusem do Iłży, która swoim zwyczajem siadła na tyle autobusu i dzięki temu skończyło się jedynie na potłuczeniach.
Na miejsce wypadku bardzo szybko przybyły karetki pogotowia oraz dwie jednostki straży pożarnej, które zajęły się usuwaniem szkód. Policja zdecydowała się w tym czasie na zamknięcie tej części drogi nr „9” i zorganizowanie objazdu przez Błaziny Dolne. Trasę odblokowano około godziny trzynastej, po odholowaniu rozbitych pojazdów. Całe wydarzenie, jak też akcję ratunkową obserwowali mieszkańcy pobliskich wsi, którzy pracowali przy wykopkach. Widok był przerażający – niemal połowa autobusu została zmiażdżona, na przodzie pozostała ogromna kałuża krwi, strażacy długo usuwali szkła i części aut z jezdni. Podobnie jak przód autobusu, całkowitemu zniszczeniu uległa też szoferka samochodu, który spowodował wypadek. Jak ocenił szef akcji przeprowadzanej przez straż pożarną – Jacek Pastuszka, o wypadku zdecydowała raczej nieuwaga kierowcy. Nic nie wskazywało na to, żeby był on w stanie nietrzeźwym, przypuszczalnie zlekceważył zakręt, który kierowcy znający trasę uważają za szczególnie niebezpieczny. Na tym odcinku doszło już do niejednego wypadku, piątkowy był jednym z najbardziej tragicznych. 
                                GB

ARTYKUŁ ARCHIWALNY GAZETA STARACHOWICKA NR.40 2001 r.