Tajemniczy wyjazd do Anglii [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

Ocena:

0/5 | 0 głosów

 - Kto uczestniczył w tej sierpniowej wyprawie – pytała radna Kinga    Kozłowska, która miała pretensje, że wcześniej o niczym nie wiedziała, a chciała się też załapać. Okazało się, że nie była jedyną niewtajemniczoną. 
- Komisja Oświaty też nic nie wiedziała o tym wyjeździe – żalił się jej szef Włodzimierz Orkisz.
- Czy pojechał ktoś z radnych? Jeśli tak, to niech podniosą ręce – zaapelowała do swoich kolegów pani Kozłowska.
Nie ujrzała jednak lasu rąk w górze. To co, nie pojechali, czy boją się przyznać?  
Atmosferę podejrzeń podsyciła wypowiedź prezydenta, a właściwie jej brak. Wyjazd załatwiał bowiem „pewien pracownik”, który w tej chwili jest chory.     
- Jak wróci ta osoba, wtedy się dowiemy – odpowiedział niedoinformowany zwierzchnik.
Nie rozładowało to bynajmniej podejrzeń radnych.
- Czy osoby, które pojechały reprezentowały gminę? – nie dawał za wygraną Edward Imiela.
- Czy nie przyjdzie nam znowu za to jakiś rachunek – denerwował się  Stanisław Sałata.
 Z wyjaśnień skarbnika miasta Haliny Łyżwińskiej wynikało, że kasa miejska na wyjeździe nie ucierpi. 
- Nie podpisywaliśmy żadnej umowy ze stroną angielską i nie uczestniczyliśmy finansowo w wyjeździe – zapewniała.
- Wyjazd był, ale nie możemy ingerować w wyjazdy prywatne. Nie długo dojdziemy bowiem do paradoksu, że będziemy pytać kto z kim śpi – zganił niedyskretnych radnych Jarosław Łyczkowski. Nie rozjaśniło to bynajmniej sprawy. Dopiero w parę tygodni później prezydent udzielił „Gazecie” bardziej szczegółowych wyjaśnień, z których wynika, że za tajemniczym wyjazdem nie kryje się przekręt, ale szlachetny cel edukacyjny.
 - Wyjazd organizowała pani Jolanta Nowak, na bazie kontaktów, które Starachowice mają z angielskim miastem Rochdale. Rozesłała informację do szkół, informacje były również w prasie lokalnej. Zgłosiło się tylko kilkanaście osób, a miejsc w autobusie jest około 40. Optymalne koszty transportu są wtedy, gdy cały autokar jest zapełniony. W tej sytuacji pani Nowak na własną odpowiedzialność prowadziła dodatkowy nabór. W sumie wyjechało 39 osób - od młodzieży po ludzi dorosłych. Nie pojechał nikt z radnych, natomiast ich krewni, owszem. Widzę na liście także nazwiska ich dzieci. Z informacji udzielonych „GAZECIE” przez Jolantę Nowak wynika, że kandydaci mieli być dzieleni na grupy, w zależności od stopnia zawansowania w znajomości języka, więc wcześniej musiał odbyć się test. Wszyscy pojechali na koszt własny, miasto nie przeznaczyło na ten cel żadnych pieniędzy. Za kurs językowy uczestnicy zapłacili o 20% mniej. Taki upust był możliwy, dzięki temu, że miasto Rochdale jest naszym partnerem.
Dlaczego więc na sesji dyskutowano o tym w taki sposób, że dawano powody do podejrzeń, że jest jakaś afera, że poszły jakież pieniądze z kasy miasta? Prezydent mówi, że już wszystko wyjaśnił. 
 - Mogę się tylko zgodzić z tym, że być może radni byli za mało poinformowani. Dlatego mieli pretensje. Tak jak radna Kinga Kozłowska.                                    
                                           M.B.

ARTYKUŁ ARCHIWALNY GAZETA STARACHOWICKA NR.41 2001 r.