Podtruwanie czy urojenia ? [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

Ocena:

0/5 | 0 głosów

„Przed remontem wszystko było w porządku. Po wykonaniu usprawnień w instalacji wentylacyjno-kominowej, zaczęły się moje problemy zdrowotne” - żali się właścicielka mieszkania w „mrówkowcu” przy ul. Na Szlakowisku.

Wszystko zaczęło się wiosną ubiegłego roku – napisała do „GAZETY”  pani K. - kiedy to jeden z lokatorów tego samego pionu zgłosił do administracji, że do jego mieszkania dostają się przykre zapachy. SSM zarządziła wówczas przebudowę instalacji. Podejrzewam, iż naprawianie błędów w starym systemie wentylacyjnym, pociągnęło za sobą powstanie nowych. Gdyby tak nie było, nie musiałabym chodzić do lekarza na skutek wyziewów ze zmodyfikowanej instalacji, które spowodowały u mnie obrzęk twarzy, podrażnienie śluzówki, ból gardła i fatalne samopoczucie. Zaczęłam monitować do wszelkich znanych mi urzędów, zaczynając oczywiście od SSM. Przekonałam się, iż instytucje nie są po to aby pomagać, lecz utwierdzać przekonanie petenta, że ma do czynienia z kimś bardzo ważnym. Wyszło na to, - takie odnoszę wrażenie - że dla pozbycia się kłopotu, urzędnicy chcą mi wmówić chorobę psychiczną. Co prawda jestem już na emeryturze, lecz nie oznacza to, że nagle straciłam zmysły wraz z powonieniem. Wieloletnia, odpowiedzialna i bezbłędna praca w sali operacyjnej, jest chyba wystarczającym dowodem mojej kondycji umysłowej
Mieszkanka SSM wydeptała już sporo ścieżek, bezskutecznie. Podczas wizyty w administracji budynku poradzono jej aby zmieniła mieszkanie. W dalszej wędrówce trafiła również do Prokuratury Rejonowej, lecz ze względu na brak dowodów przestępstwa /podtruwanie/, sprawę oddalono. Rozwiały się również nadzieje pokrzywdzonej na pomoc wojewódzkiego Sanepidu. Wykonanie pomiaru toksyczności powietrza, jakiego mieli dokonać w mieszkaniu K. (na jej koszt) nie doszło do skutku. Mimo wszystko, jeszcze raz zwróciła się do SSM, prosząc o powołanie niezależnej komisji kominiarskiej z inspektorem nadzoru budowlanego, by przeprowadzić kontrolę przewodów wentylacyjno-spalinowych co do ich prawidłowego funkcjonowania. Kontrolę wykonała ta sama firma kominiarska, która przeprowadzała remont. Podtruwana przekonana jest, że lustracja dokonana przez pracowników tej samej Spółdzielni Kominiarskiej, ze zrozumiałych względów, nie mogła być obiektywna. W treści skargi czytamy dalej: „Niezadowolona ze stanowiska, jakie zajęła nasza Prokuratura, złożyłam odwołanie do Prokuratury Okręgowej. Zaskutkowało to dwukrotnym wykonaniem badań na obecność tlenku węgla, który jest gazem bezwonnym, a do mieszkania dostaje się substancja żrąca”.
 Lokatorka własnościowego „M.” w zasobach SSM powtórnie szukała pomocy w kieleckim Sanepidzie. Tam dowiedziała się, że przedmiotowych badań nie wykonują, po czym odesłano ją do Laboratorium Ekspertyz Sądowych, które wykonuje wszelkie badania... lecz tylko na zewnątrz. Tak więc powstał stan zawieszenia, z fetorkiem w środku.
 Z prawnego punktu widzenia, wszystkie wymienione instytucje wykorzystały swoje możliwości, co mogą udowodnić zawartością teczek. Zastępca prezesa SSM Marek Skiba, stwierdził stanowczo: „Wszystko co jest tam zrobione, jest dobre”. Na potwierdzenie przedstawił „GAZECIE” stosowne dokumenty poświadczające drożność przewodów wentylacyjnych oraz prawidłowe podłączenie urządzeń gazowych. 
Być może, w rozwiązaniu śmierdzącego dylematu pomoże Rzecznik Praw Konsumenta? Sprawa jest pilna, ponieważ właścicielka zainfekowanego lokalu, od września roku ubiegłego, zamieszkuje kątem u swojej krewnej. Póki co, na zastanowienie zasługuje inna wiadomość przekazana nam przez Czytelniczkę. Na początku kwietnia br., w tej samej klatce, w swojej łazience, zasłabła kobieta. Po kilku dniach pobytu w szpitalu, nie odzyskawszy przytomności zmarła. Znajomy kominiarz /biegły sądowy/, miał powiedzieć pani K., że mieszkanie zmarłej podłączone jest do tych samych przewodów wentylacyjnych, z których korzysta również ona. Rzadko, bo we  własnym mieszkaniu bywa tylko czasem i to nie ze swojej winy.
OMAR

ARTYKUŁ ARCHIWALNY GAZETA STARACHOWICKA NR.30 2000 r.