Nieproszeni goście [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-07-29 10:28:57

Ocena:

0/5 | 0 głosów

Mieszkają w okolicy Wierzbicy, kiedyś położonej na terenie województwa radomskiego. Teraz są obywatelami Mazowsza. Ale ani dawniej, ani obecnie nie lubili przemęczać się w pracy, choć w rejonie stolicy zatrudnienie, jak się tylko tego pragnie, zawsze można znaleźć. Im nie było to w głowie. Do nauki też się nie garnęli, chociaż możliwości posiadali ogromne.

Nieraz, gdy starzy nie mogli już znieść próżniactwa swoich synalków i zagrozili, że przestaną dawać żreć, zabierali się do jakichś czynności. Najchętniej jednak spotykali się w piwiarniach i opróżniali kolejne kufle złocistego płynu. Sęk w tym, że nie za darmo. A ich kieszenie były puste.
Jest ich czterech. 18-letni Wacek R. z Wierzbicy, po zawodówce – mechanik maszyn i urządzeń przemysłowych. Posiadał dobre warunki i mógł kształcić się dalej. Jego rówieśnik Robert U. z Józefowa, gm. Kowala. Bez fachu, widocznie miał pod górkę do szkoły? Karany. Nieco starszy od nich Kornel W., mieszka w Maliszowie, gm. Kowala. Ślusarz. I ostatni z czwórki, Maciej D., sąsiad Roberta. Ma 21 lat i najwyżej zawędrował na ścieżce edukacyjnej. Jest technikiem samochodowym.
Któregoś wiosennego dnia, sącząc browarek, któryś z nich zaproponował, aby wspólnie zajęli się kradzieżą samochodów, ich demontażem, przebijaniem numerów i sprzedażą na podrobionych dowodach rejestracyjnych. Nie będzie z tym kłopotów? – zagadnął jeden z nich. –Absolutnie, żadnych! – odpowiedzieli chórem pozostali. –Mamy chody, załatwimy, jak należy!
-No to wszystko gra, ale najpierw te samochody trzeba ukraść – rzekł najbardziej rezolutny z nich. –Nie bój się nic, poradzimy sobie z tym najszybciej...Wspólnie ustalili, że najłatwiej im pójdzie, no gdzie? Oczywiście, w Starachowicach. Co prawda spore tam bezrobocie, ale i różnych pojazdów nie brakuje. Stoją przed blokami, bo właścicieli nie stać na postawienie garażu. A i tamtejszą policję też wyprowadzimy w pole...
Jak ustalili, tak uczynili. Licząc na bogaty i łatwy łup. Na początku minionego miesiąca, po północy pojawili się w mieście i przystąpili do penetracji parkingów w rejonach osiedla Stadion, przy ul. Szkolnej, Śląskiej, Buczka, Konstytucji 3 Maja...Szpetnie pomylili się w ocenie skuteczności miejscowej policji.
W rejonie ul. Buczka, funkcjonariusze z plutonu patrolowo-interwencyjnego dostrzegli „fiata 126p” z rejestracją radomską. Wewnątrz siedziało trzech facetów. Ich pojazd zatrzymali do rutynowej kontroli. Za kierownicą „malucha” siedział Kornel W., a obok i z tyłu Wacek R. oraz Robert U. Okazało się, iż na wyposażeniu tego pojazdu znajduje się za dużo, jak na potrzeby, różnych akcesoriów. Po kilka kół zapasowych, gaśnic, kompletów kluczy.
W jakim celu wożą aż tyle detali? – nie potrafili tego logicznie wyjaśnić. Toteż zostali doprowadzeni do komendy, aby zechcieli wyjaśnić wiele nasuwających się wątpliwości. Po przyjeździe na miejsce, zaczęli wykazywać zdenerwowanie. Lecz do żadnej kradzieży się nie przyznali. Zostali zatrzymani.
Jeszcze w godzinach nocnych zaczęli zgłaszać się pierwsi poszkodowani starachowiczanie. Ich „maluchy” zostały okradzione. I to właśnie w tej części miasta, po której się poruszali. W sumie zjawiło się aż ośmiu pokrzywdzonych. Rozpoznali oni swoje rzeczy. Teraz nie było już żadnych wątpliwości, kto dokonał zaboru.
Jak poinformował nas nadkomisarz Jacek Gwóźdź, w toku dochodzenia wspólnie z funkcjonariuszami z Wydziału Kryminalnego, ustalono przebieg wydarzenia, jakie miało miejsce owej nocy. Sprawcy zamierzali nie tylko włamywać się do pojazdów i ogołacać je z co cenniejszych narzędzi i części zamiennych, ale przede wszystkim planowali ukraść 1-2 samochody. Jeżeli tylko uda się im uruchomić silniki.
Natrafili jednak na kłopoty. Dlatego musieli ograniczyć się do zaboru bardziej wartościowych detali. Swój pojazd pozostawili w pobliżu ulicy Harcerskiej, zaś dwóch kompanów udało się dokonywać włamań. Obrobili kilka „fiacików”, łup zanieśli do czekającego na nich samochodu. Następnie udali się w sąsiedztwo ulic Radomskiej i Konstytucji 3 Maja. Ponownie usiłowali ukraść pojazd. I po raz kolejny nie potrafili zapalić silnika. Nie znaleźli też wartościowych przedmiotów. Podobny zawód spotkał ich po otwarciu kolejnych wozów. Po czym zostali zatrzymani.
Wypuszczeni nazajutrz, gdyż nie było podstaw do aresztowania. Przyjechali ponownie, pod koniec czerwca br. Tym razem „oplem”, którego prowadził Maciej D. Podjęli próbę kradzieży „golfa”. Znów nie udaną. Po prostu włączył się autoalarm i spłoszył amatorów cudzej własności. Nie chcieli wracać z pustymi rękami. Starali dostać się do „poloneza”. I tym razem daremnie. Zniszczyli, z irytacji, zamek. Udali się na ul. Harcerską, gdzie okradli „malucha”.
Sąd zastosował wobec czterech sprawców dozór policyjny. Dochodzenie w toku.
Ps. Inicjały zmienione.
Er