JUŻ W KIOSKU

Najbardziej kocha młodzież i Tatry [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-08-01 14:05:49

Ocena:

0/5 | 0 głosów

Stanisław Banaszkiewicz, geograf z wykształcenia, ma na swym koncie 37- letni staż nauczycielski. Z tego prawie 30 lat był związany z II Liceum Ogólnokształcącym, którym kierował przez 10 lat.

Stanisław Banaszkiewicz

 Uchwałą Rady Miasta od 1 stycznia br. MZK zostało przekształcone w spółkę prawa handlowego, co miało być receptą na uzdrowienie firmy miejskiego przewoźnika. Komisja konkursowa na stanowisko prezesa wybrała W tej szkole zostawił kawał życia i serca. I nawet na emeryturze ciągnie go do starych murów. „Gazecie” opowiedział o swojej sympatii do geografii i ładnych dziewcząt, zwierzył się z kłopotów początkującego belfra i uchylił rąbka swojego emeryckiego życia.                            
- Co przyszło wcześniej zainteresowanie geografią czy pracą w szkole?
- Zdecydowanie geografia. To zaczęło się już w szkole podstawowej. Zawdzięczam to bardzo młodej i ładnej dziewczynie, która przyszła na praktykę. Potrafiła w krótkim czasie, bo gdzieś przez miesiąc, naprawdę zainteresować tym przedmiotem. Przekazywała tę geografię inaczej. Oprócz podstawowej wiedzy umiała pięknie opisać wiele obiektów geograficznych i dać wyobrażenie tego o czym uczyła. Po szkole podstawowej chodziłem do liceum imienia Kochanowskiego w Radomiu. Kontynuowałem moje zainteresowania geograficzne, tym razem dzięki pani Stanisławie Trześniewskiej. Po maturze od razu wybrałem studia geograficzne. Do dziś uważam, że to była trafna decyzja. 
- A dlaczego postanowił pan nie tylko uczyć się, ale i nauczać geografii? 
- Dla mnie, wiejskiego dziecka, zostanie nauczycielem to był awans społeczny. Zawód wybrałem zaraz po liceum. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że w 11 klasie pytano nas o kierunek wyboru. Pamiętam jak pan Rakowski od fizyki na wieść o tym, że planuję być nauczycielem geografii przytoczył mi dwa porzekadła: „Komu nieba były wrogiem zrobiły go pedagogiem” i  „Obyś cudze dzieci uczył”. Ale to twój wybór – dodał. Tak więc studia podjąłem w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie. Skończyłem je w 1964 roku. Możliwości  pracy były wtedy nie porównywanie większe niż obecnie. Miałem propozycje z Radomia, Kielc, ale wybrałem Starachowice. Chciałem być nieco bliżej domu rodzinnego. Chyba dobrze zrobiłem, ponieważ zaczęła ze mną wtedy pracować młoda dziewczyna, absolwentka historii Studium Nauczycielskiego i jakoś zaczęliśmy mieć się ku sobie. Z tego związku zrodziło się małżeństwo. 
- Widzę, że we wszystkich ważnych momentach życiowych towarzyszyły panu piękne, młode dziewczyny. Z przyszłą małżonką zaczynał pan pracę w... 
- ... Technikum Mechanicznym w dzisiejszym ZSZ nr 2. Pamiętam, że w stosunku do całego grona nauczycielskiego byliśmy bardzo młodzi, ale ten ośmioletni okres wspominam bardzo mile. Starzy, doświadczeni nauczyciele przyjmowali nas jak równorzędnych kolegów. Tam nauczyłem się samodzielności w podejmowaniu decyzji. Przypominam sobie taki jeden epizod. Miałem jakiś problem wychowawczy w klasie. Zrozpaczony poszedłem do ówczesnego dyrektora, świętej pamięci Władysława Kowalczyka. A on na to „Oj, Stasiu, Stasiu. Przecież dyrektorem w klasie to jesteś ty, nie ja. Zastanów się i na pewno dobrze rozwiążesz ten problem”. To była cenna wskazówka na przyszłość, która bardzo mi się podobała. 
- Do II Liceum też przygnała pana miłość do geografii. 
- Rzeczywiście, przyszedłem chyba dlatego, że mogłem tu mieć więcej godzin samej geografii, bo w technikum uczyłem jeszcze przysposobienia wojskowego. Spotkałem tu znakomitych ludzi. Wśród nich dyrektora Czajkę, który całe swoje życie oddał tej szkole i młodzieży. Był bardzo wymagający, ale ja lubiłem dyscyplinę, więc nie bałem się dodatkowych wymagań. Poza tym potrafił zawsze docenić to co zrobiłem. Dzięki niemu dwa razy byłem odznaczony nagrodą ministra oświaty. Oprócz tego otrzymałem Złoty Krzyż Zasługi i Medal Komisji Edukacji Narodowej, chyba najmilsze odznaczenie dla nauczyciela. Po dyrektorze Czajce funkcję objął pan Grudzień, człowiek wielce kulturalny i taktowny. Za jego dyrektorowania w 1987 roku powierzono mi funkcję zastępcy. Przez 3,5 roku zdobywałem doświadczenie w nowej pracy i wiele się nauczyłem. Od 1 stycznia 1990 zostałem dyrektorem i byłem nim do sierpnia tego roku.
- Nie ciągnie pana do miejsca, z którym był pan tak długo związany? 
- Dwadzieścia dziewięć lat pracy w II LO, to na pewno szmat czasu. Ale przez taki okres człowiek też się wypala, stan zdrowia też wpłynął na moją decyzję. Myślę, że podjąłem ją we właściwym momencie. Ten rok szkolny będzie bardzo ważny dla liceów. We wrześniu przyszłego roku wprowadzony zostaje nowy typ szkoły – licea profilowane. Dlatego też powinien je poprowadzić nowy dyrektor.
- I teraz właśnie najbardziej pan się zdradził ze swojej słabości do „dwójki”. Nawet decyzje osobiste motywuje pan związkiem ze szkołą. Jednak ciężko  się rozstać... 
- Tak się złożyło, że dzięki życzliwości Stanisława Frynasa, pełniącego obowiązki dyrektora i starostwa, zaakceptowano dla mnie jeszcze te 5 godzin geografii tygodniowo. Cieszę się z tego, bo jeszcze przez ten rok będę mógł pożyć problemami szkoły i młodzieży i moje odejście będzie łagodniejsze. Wiem, że młodzież ocenia mnie różnie. Byłem wymagający i surowy, ale potrafiłem zareagować nie tylko wybuchem jak typowy choleryk, którym jestem, ale i śmiechem. Nigdy nie chowałem do nikogo urazy. Moje postępowanie było zawsze z myślą o uczniach i ci, którzy mnie dobrze znali potrafili to docenić. 
- Co sprawiało panu przez te lata największą satysfakcję?
- Pozytywna ewolucja naszej młodzieży. Widać, że dzisiejsze pokolenie wie już po co przychodzi do szkoły. Zdaje sobie sprawę z tego, że zdobyta wiedza zaprocentuje w dorosłym życiu. W ostatnim okresie mieliśmy świetny nabór uczniów. Pamiętam jak w jednym roku na 250 kandydatów do II LO, 200 osób miało świadectwa z czerwonym paskiem. Swoich sił w olimpiadach i konkursach próbowało 200 – 250 naszych uczniów. Zawsze kilku z nich dochodziło do finałów. Tegoroczne matury również wypadły znakomicie. Mamy coraz lepszą młodzież i to ogromnie cieszy.
- Każdy z pana poprzedników dokładał kolejną cegiełkę do rozwoju tej szkoły. A co dyrektor Banaszkiewicz uważa za swój sukces?
- Przede wszystkim ukończona została budowa hali sportowej. To było niesamowicie trudne przedsięwzięcie, ale dzięki pomocy rodziców i życzliwości władz oświatowych udało się je przeprowadzić do końca. Mamy piękną szatnię na 18 boksów, każda klasa ma swój własny. Sukcesem są również nasze liczne kontakty ze szkołami niemieckimi: w Aurich, Herdecke, Vechcie, Oberramstadt. Sądzę, że dojdzie do stałej wymiany z liceum w Zittau. Te kontakty to zasługa ich inicjatora, germanisty Mariana Janusza. To kapitalna sprawa dla młodzieży. Wymiany procentowały bardzo wysokim poziomem egzaminów maturalnych i udziałem w olimpiadach z języka niemieckiego. Za mojego dyrektorowania zrodziło się wiele imprez: Przegląd Małych Form Teatralnych (w tym roku odbył się już po raz dziesiąty), Przegląd Piosenki Obcojęzycznej. Ciekawą formą pogłębiania wiedzy o kulturze antycznej były sesje popularnonaukowe, których pomysłodawcą był doktor Władysław Pokrywka, nauczyciel łaciny. 
- Jak wygląda życie dyrektora – emeryta?
- No cóż, trzeba się trochę zająć zdrowiem, ale mam również czas na przebywanie z trzema wspaniałymi wnuczkami. Chciałbym też jeszcze trochę pojeździć po Polsce, a jak się uda to i po świecie. Moją pasją zawsze było wędrowanie: z plecakiem, nieraz z noclegiem na słomie. Znalazłem sojusznika w żonie, razem byliśmy organizatorami dziesiątków obozów dla młodzieży. W ten sposób zjeździliśmy nasz kraj wzdłuż i wszerz od Bałtyku po polskie góry. Szczególnie ukochałem Tatry, co roku muszę choć na chwilę wpaść do Zakopanego. Poznałem też trochę Europy. Byłem w Niemczech, Francji, Portugalii, Włoszech, Grecji. Jeżeli emerytura mi wystarczy, to jeszcze się na coś skuszę. Mam nadzieję, że, mimo kłopotów ze wzrokiem, nadrobię zaległości czytelnicze. Żona potrafiła mnie zainteresować historią. Tą prawdziwą, „wyprostowaną” z okresu Polski międzywojennej i po II wojnie światowej. Mam też wspaniałą kolekcję wydawniczą „Sławne postacie”. Chciałbym do niej wrócić.    
- Życzę spełnienia wszystkich zamierzeń i dziękuję za rozmowę.

Iwona Bryła

ARTYKUŁ ARCHIWALNY GAZETA STARACHOWICKA NR.40 2001 r.

INNE ARTYKUŁY Z TEGO DZIAŁU
Bezkonkurencyjni biegacze [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-08-03

Bezkonkurencyjni biegacze [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

W Żywcu (woj. śląskie) 13 października br. odbyły się III Mistrzostwa Polski Władz Samorządowych w biegu na dystansie 5 km. Startowali w nich radni i pracownicy samorządowi z całej Polski. Pierwsze miejsce zajął Sylwester Dudek - radny gminy Brody - z czasem 16.58 (rekord życiowy). Był to wspaniały sukces członka Komisji Oświaty i Sportu, prezesa Klubu Biegacza „Rudnik”, za który  otrzymał puchar, dyplom oraz nagrody rzeczowe. 
Pasowanie na pierwszaka [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-08-03

Pasowanie na pierwszaka [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

Pierwszoklasiści ze Szkoły Podstawowej w Brodach, przeżywali 19 października br. pierwsze wielkie święto w swej uczniowskiej karierze. Tego dnia zostali oficjalnie pasowani wielkim ołówkiem na pełnoprawnych uczestników szkolnej społeczności. 
Nie/pewnie jak w banku [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-08-03

Nie/pewnie jak w banku [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

Awaria systemu komputerowego na trzy dni sparaliżowała pracę BIG Banku. Ucierpieli na tym szczególnie klienci, którzy akurat potrzebowali większej gotówki. Uszczerbku zarazem doznało powiedzenie: pewne jak w banku. 
Wspólna przyszłość z MAN [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-08-03

Wspólna przyszłość z MAN [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

Nowoczesne warsztaty szkolne w spółce Star-Trucks są już do dyspozycji uczniów. W ich uroczystym przekazaniu, 15 bm., oprócz szefów firmy uczestniczyły władze powiatu, przedstawiciele kuratorium oświaty, nauczyciele oraz  uczniowie z rodzicami.

2022-08-03

"Od ziarna do chleba" [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

Dosyć niecodzienne wycieczki edukacyjne odbyli uczniowie klas trzecich Szkoły Podstawowej nr 11 w Starachowicach: Małgorzata Gawęcka i Beata Kroczek z wychowankami III c i III b odwiedziły piekarnię Władysława Mierzwy w Starachowicach, a Anna Kaniewska z kl. III a piekarnię Czesława i Renaty Szmalców w Pawłowie.
Sztuka gimnazjalistów [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-08-03

Sztuka gimnazjalistów [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

Szkoła-widmo [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-08-03

Szkoła-widmo [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

1 września rok szkolny w Krzyżanowicach, gmina Iłża, rozpoczęli uczniowie dwóch szkół podstawowych. Spór, który rozpoczął się wraz z reformą edukacji może doprowadzić do tego, że wkrótce nie będzie tam żadnej. 
Ludowe strofy [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-08-03

Ludowe strofy [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

Coraz większą popularność zyskuje zainicjowany przez Wojewódzki Dom Kultury w Kielcach Konkurs Recytatorski Świętokrzyskiej Poezji Ludowej. Konkurs przeznaczony jest dla uczniów kl. V i VI szkół podstawowych i gimnazjów. Współorganizatorem eliminacji rejonowych tegorocznej – już trzynastej edycji – było Starachowickie Centrum Kultury. 
Jak to na próbach było [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-08-03

Jak to na próbach było [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

Gimnazjaliści 16 października br., a szóstoklasiści dwa tygodnie wcześniej  przymierzyli się do egzaminu, który czeka ich w przyszłym roku. Uczniowie i nauczyciele przyznawali, że niektóre z zadań były ponad możliwości zdających, np.: wykonywanie w pamięci niektórych obliczeń. Niejasne były również niektóre z procedur egzaminacyjnych.        
Na Bugaju stanął w ogniu dom [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-08-03

Na Bugaju stanął w ogniu dom [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

W miniony czwartek pracownik magazynu wyrobów gotowych Fabryki Mebli AiB w Starachowicach zauważył o godz. 11.00 pożar w obiekcie. Znajdowały się w nim łatwopalne produkty: krzesła, fotele, lakiery, pianki i gąbki. Natychmiast zawiadomił dyżurnego Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Starachowicach. Na miejsce udały się dwie jednostki PSP. Wkrótce okazało się, że na pomoc trzeba wezwać jednostki Ochotniczych Straży Pożarnych wchodzące w skład kompani powiatowej PSP.