JUŻ W KIOSKU

Lekarz z powołania [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-07-29 10:54:06

Ocena:

0/5 | 0 głosów

Jego dzieciństwo zostało brutalnie przerwane agresją niemiecką na Polskę. Ukończył akurat w Mircu czwartą klasę szkoły powszechnej. Dobiegły końca beztroskie wakacje. 1 września Kazimierz Koriat miał rozpocząć naukę w następnej klasie. Niestety, zajęcia zostały odwołane. Po wkroczeniu najeźdźców, nastąpiła krwawa okupacja. 

Z programów szkolnych władze okupacyjne nakazały wykreślić wiele przedmiotów, jak choćby historię, geografię, literaturę polską, a podręczniki zniszczyć. Zarekwirowały wszelkie mapy, portrety polskich dostojników państwowych i obrazy o treści historycznej oraz patriotycznej. Aresztowano wielu pedagogów. Niektórych rozstrzelano, innych w ramach tzw. Akcji AB, wywieziono do obozu zagłady w Sachsenhausen. Wielu z tych, którzy pozostali, prowadziło tajne nauczanie. 
Dzięki temu część młodzieży otrzymała rzetelną wiedzę. Przede wszystkim z tych dyscyplin nauki, które były zakazane. Obowiązkową lekturą w szkole powszechnej był od 1 września 1940r. miesięcznik „Ster”. Doszczętnie wyprany z treści narodowych, patriotycznych i religijnych. Dzieci karmiono taką np. „poezją”: Rypcium, pypcium, gra muzyka na tej rurze od piecyka...Redaktorzy owego ogłupiającego uczniów czasopisma: Jan Skiwski i Feliks Burdecki byli po wojnie sądzeni i skazani za współpracę z okupantem. 
Kazimierz Koriat, jak cała polska młodzież, do takiej właśnie szkoły musiał uczęszczać. Na szczęście chodził także na tajne komplety, na których zdobywał prawdziwe wiadomości. Poza tym w jego rodzinnym domu, a zwłaszcza u jego stryjka Antoniego, żołnierza Armii Krajowej, ps. Negus, znajdowała się bogata biblioteka, z której korzystał do woli. 
To także stryjek sprawił, iż jego bratanek, kilkunastoletni zaledwie Kazik, również wstąpił do AK. Otrzymał pseudonim – Jerzy. Przysięgę składał w kopalni „Irena” k.Tychowa Nowego. Pełnił funkcję łącznika, gońca, a nawet wywiadowcy. Miał kontakty z oddziałem „Szarego”, w którym służył jego stryjek, Antoni Koriat. Przenosił broń, amunicję, granaty, czasem jakieś dokumenty. Nie zaniedbywał jednak nauki.
Ten fakt umożliwił mu złożenie egzaminu maturalnego w 1949r. Co dalej? Już nieco wcześniej podjął decyzję, że wybierze się na studia medyczne. Po ich ukończeniu pragnął powrócić do Mirca, by zająć się poprawą stanu zdrowotności mieszkańców gminy. Ponad pięć lat okupacji, dotkliwy brak lekarzy, a także niedożywienie ludności sprawiło, że pomoc medyczna stała się nakazem chwili.
Wyjechał więc do Łodzi, gdzie po wojnie zamieszkał stryjek Antoni i złożył potrzebne dokumenty w Dziekanacie Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej. Nastał czas egzaminów. Był dobrze przygotowany, liczył iż nie powinien mieć żadnych kłopotów z pokonaniem tej przeszkody. Ale nie przewidział, że o przyjęciu będzie decydować nie wiedza merytoryczna kandydata, lecz wiadomości z...marksizmu. 
Otóż z podstawowych przedmiotów: biologii, fizyki i chemii otrzymał oceny bardzo dobre. Natomiast nie odpowiedział, jak należy, zdaniem lektora marksizmu-leninizmu, na zadane przez niego pytanie, co to jest walka klas. Ów towarzysz lektor nie wyraził zgody, aby kandydat o takim światopoglądzie socjalistycznym dostał indeks...
Za rok ponownie przystąpił do egzaminu wstępnego. Tym razem został studentem. Po kilku latach nauki, z dyplomem lekarza medycyny, powrócił w rodzinne strony. Był jedynym doktorem w okolicy. Niestety, bez gabinetu, sprzętu medycznego, podstawowych leków. Nie było pielęgniarki, ani nawet zwykłego biurka. A obiecane mu mieszkanie, nielegalnie zajął komendant policji. 
Gabinet trzeba było tworzyć od podstaw. Jeden pokoik udało się wynająć na plebani. Ktoś podarował stolik, inny mieszkaniec – krzesło. Udało się wreszcie zdobyć jakąś szafkę, leżankę i podstawowe instrumenty dostarczył wydział zdrowia w Starachowicach. Natrafił też na trudności z rozpoczęciem specjalizacji.     
Chociaż po ukończeniu studiów otrzymał wiele propozycji pracy w różnych miastach, nie przyjął żadnej. Nie zdołały go też zniechęcić kłopoty na jakie napotkał już na samym stracie zawodowej kariery. I właśnie wtedy postanowił, że musi w Mircu wybudować ośrodek zdrowia z prawdziwego zdarzenia. Ale to nie było takie proste, wymagało czasu, pozyskania sojuszników, no i zdobycia pieniędzy.
Ale najpierw zapragnął zdobyć specjalizację z interny. Wspaniałomyślny okazał się ówczesny dyrektor starachowickiego szpitala, doktor Józef Grenda. Podzielił istniejący oddział chorób wewnętrznych na dwa równorzędne. Przyjął mnie na specjalizację i skierował do dr. Wadiusza Kiesza. Po kilku latach pracy, praktyki w klinikach, złożeniu egzaminów zdobył specjalizację I i II stopnia. 
Teraz przyszła kolej na urzeczywistnienie wcześniejszych zamysłów inwestycyjnych. W 1970r. powołano Społeczny Komitet Budowy. Na jego czele stanął doktor Koriat. Należy wspomnieć, iż w tym czasie ośrodek zajmował już znacznie większe pomieszczenie. Zatrudniał już stomatologa, pediatrę, ginekologa i kilka pielęgniarek. 
Ruszyły roboty. Funduszy wciąż, jak na lekarstwo. Toteż podpiwniczenie, parter i więźbę dachową wykonali systemem społecznym mieszkańcy. Piętro i poddasze, a także wyposażenie wnętrz i gabinetów, dzięki zabiegom doktora Koriata, sfinansowano z Narodowego Funduszu Ochrony Zdrowia. Po ośmiu latach zmagań z przeciwnościami losu, nowy obiekt był gotowy. 
Nie ulega wątpliwości, iż stało się to wskutek konsekwencji działania doktora Kazimierza Koriata. Fakt ten, przez wrodzoną skromność, przemilcza. Ale udało nam się dotrzeć do ludzi dobrze poinformowanych, którzy powiedzieli, komu gmina zawdzięcza tak ładną i funkcjonalną budowlę. Mogą jej pozazdrościć nawet liczne miasta. 
Ale doktor nie spoczął na laurach. Nadal drążył temat. Zamiary ambitne, lecz wciąż mało realne, nadal doskwierał niedostatek środków finansowych. Pojawiła się szansa. 1 stycznia 1994r., ówczesny wojewoda kielecki, Józef Płoskonka, zaproponował jeszcze pod koniec grudnia zreformowanie służby zdrowia. 
Zmiany miały polegać na wyodrębnieniu gminnych ośrodków zdrowia ze struktur Zakładów Opieki Zdrowotnej i finansowe usamodzielnienie się. Na takie rozwiązanie, z całego województwa, zgodził się m.in. kierownik placówki w Mircu doktor Koriat. Już kilka dni później podpisał z wojewodą stosowną umowę. Od tej pory pieniądze na działalność ośrodka, płynęły bezpośrednio do jego kasy, a nie przez ZOZ. 
Podjęte ryzyko okazało się dobrodziejstwem. Otrzymywane dotacje starczały nie tylko na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Jeszcze tego samego roku z zaoszczędzonych pieniędzy udało się wyposażyć, zaopatrzyć w niezbędne preparaty chemiczne i uruchomić pracownię analityczną. Takie rozwiązanie też przysporzyło trochę groszy. Od tamtej pory przestały też nękać niedobory środków czystości, waty, ligniny, co jeszcze kilka tygodni wcześniej stanowiły problem! To też zasługa zatrudnionego na umowę – księgowego. Potrafi racjonalnie gospodarzyć pieniędzmi. 
Doktor Koriat nie byłyby sobą, gdyby nie doprowadził dzieła do szczęśliwego finału. Ostatnim stadium planów budowlanych było ogrodzenie terenu ośrodka. Oczywiście, efektowne, dostosowane wyglądem do architektury budowli. Pewien inżynier zażądał za wykonanie projektu...5,0 tys. zł! Tymczasem były pacjent doktora, też posiadający uprawnienia sporządził dokumentację za...400 złotych. Znalazł się też solidny i tani wykonawca. 
Takim to sposobem zamiar inwestycyjny został w pełni zrealizowany. Za stosunkowo małe pieniądze. Sprawiły to umiejętności organizatorskie i posiadane kontakty doktora z ludźmi dobrej woli, o szlachetnym sercu. Satysfakcję sprawia im także możliwość bezinteresownej pomocy innym. Kierowali się oni takimi samymi wartościami, jak doktor Kazimierz Koriat. I tak upłynęło mu 45 lat pracy w zawodzie lekarskim. Przez cały czas na stanowisku kierownika ośrodka w Mircu!
Placówka zapewnia ponad 5,5 tys. pacjentom pełny zakres podstawowych i częściowo specjalistycznych usług medycznych. Kiedyś odwiedził doktora jego kolega ze studiów, który wybrał wtedy pracę w dużym mieście. Obejrzał dokładnie ośrodek i z nutką nostalgii powiedział: - Dokonałeś wspaniałej rzeczy. Mnie, niestety, nie udało się tego uczynić. 
Nic dodać! Chyba tylko tyle, że żona doktora, Leonarda, przebywa na emeryturze, a trzej ich synowie ukończyli studia wyższe.  
Zygmunt Samborski

ARTYKUŁ ARCHIWALNY GAZETA STARACHOWICKA NR.30 2000 r.

INNE ARTYKUŁY Z TEGO DZIAŁU
Bezkonkurencyjni biegacze [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-08-03

Bezkonkurencyjni biegacze [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

W Żywcu (woj. śląskie) 13 października br. odbyły się III Mistrzostwa Polski Władz Samorządowych w biegu na dystansie 5 km. Startowali w nich radni i pracownicy samorządowi z całej Polski. Pierwsze miejsce zajął Sylwester Dudek - radny gminy Brody - z czasem 16.58 (rekord życiowy). Był to wspaniały sukces członka Komisji Oświaty i Sportu, prezesa Klubu Biegacza „Rudnik”, za który  otrzymał puchar, dyplom oraz nagrody rzeczowe. 
Pasowanie na pierwszaka [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-08-03

Pasowanie na pierwszaka [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

Pierwszoklasiści ze Szkoły Podstawowej w Brodach, przeżywali 19 października br. pierwsze wielkie święto w swej uczniowskiej karierze. Tego dnia zostali oficjalnie pasowani wielkim ołówkiem na pełnoprawnych uczestników szkolnej społeczności. 
Nie/pewnie jak w banku [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-08-03

Nie/pewnie jak w banku [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

Awaria systemu komputerowego na trzy dni sparaliżowała pracę BIG Banku. Ucierpieli na tym szczególnie klienci, którzy akurat potrzebowali większej gotówki. Uszczerbku zarazem doznało powiedzenie: pewne jak w banku. 
Wspólna przyszłość z MAN [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-08-03

Wspólna przyszłość z MAN [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

Nowoczesne warsztaty szkolne w spółce Star-Trucks są już do dyspozycji uczniów. W ich uroczystym przekazaniu, 15 bm., oprócz szefów firmy uczestniczyły władze powiatu, przedstawiciele kuratorium oświaty, nauczyciele oraz  uczniowie z rodzicami.

2022-08-03

"Od ziarna do chleba" [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

Dosyć niecodzienne wycieczki edukacyjne odbyli uczniowie klas trzecich Szkoły Podstawowej nr 11 w Starachowicach: Małgorzata Gawęcka i Beata Kroczek z wychowankami III c i III b odwiedziły piekarnię Władysława Mierzwy w Starachowicach, a Anna Kaniewska z kl. III a piekarnię Czesława i Renaty Szmalców w Pawłowie.
Sztuka gimnazjalistów [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-08-03

Sztuka gimnazjalistów [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

Szkoła-widmo [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-08-03

Szkoła-widmo [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

1 września rok szkolny w Krzyżanowicach, gmina Iłża, rozpoczęli uczniowie dwóch szkół podstawowych. Spór, który rozpoczął się wraz z reformą edukacji może doprowadzić do tego, że wkrótce nie będzie tam żadnej. 
Ludowe strofy [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-08-03

Ludowe strofy [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

Coraz większą popularność zyskuje zainicjowany przez Wojewódzki Dom Kultury w Kielcach Konkurs Recytatorski Świętokrzyskiej Poezji Ludowej. Konkurs przeznaczony jest dla uczniów kl. V i VI szkół podstawowych i gimnazjów. Współorganizatorem eliminacji rejonowych tegorocznej – już trzynastej edycji – było Starachowickie Centrum Kultury. 
Jak to na próbach było [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-08-03

Jak to na próbach było [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

Gimnazjaliści 16 października br., a szóstoklasiści dwa tygodnie wcześniej  przymierzyli się do egzaminu, który czeka ich w przyszłym roku. Uczniowie i nauczyciele przyznawali, że niektóre z zadań były ponad możliwości zdających, np.: wykonywanie w pamięci niektórych obliczeń. Niejasne były również niektóre z procedur egzaminacyjnych.        
Na Bugaju stanął w ogniu dom [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

2022-08-03

Na Bugaju stanął w ogniu dom [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

W miniony czwartek pracownik magazynu wyrobów gotowych Fabryki Mebli AiB w Starachowicach zauważył o godz. 11.00 pożar w obiekcie. Znajdowały się w nim łatwopalne produkty: krzesła, fotele, lakiery, pianki i gąbki. Natychmiast zawiadomił dyżurnego Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Starachowicach. Na miejsce udały się dwie jednostki PSP. Wkrótce okazało się, że na pomoc trzeba wezwać jednostki Ochotniczych Straży Pożarnych wchodzące w skład kompani powiatowej PSP.