Ocena:
0/5 | 0 głosów
Skąd wzięła się nazwa Marcinków i dlaczego tak wiele zawdzięcza rzece Kamiennej? Jak to się stało, że jeden z tamtejszych dzierżawców młyna został odznaczony Krzyżem Niepodległości z Mieczami, a działające tam Koło Gospodyń Wiejskich, jako pierwsze w kraju, otrzymało Order Odrodzenia Polski? Na te i inne pytania odpowiedź jest w najnowszej książce Kazimierza Winiarczyka „Marcinków. Zarys dziejów”, której promocja odbędzie się w przyszłym tygodniu, w Wiejskim Domu Kultury w Marcinkowie.
- Nie jest to monografia, a tylko jej zarys – tłumaczy autor.
To pierwsze tego typu opracowanie poświęcone tej wsi. Na blisko 200 stronicach opisana została historia, prawie od pradziejów aż po współczesność.
- Początkowo planowałem napisać tylko jeden rozdział, poświęcony najstarszym jej dziejom, bo wiedza na ten temat była bardzo umiarkowana, żeby nie powiedzieć znikoma – mówi GAZECIE Kazimierz Winiarczyk, znany wąchocki regionalista, historyk, a przy tym radny.
Zaczął od prehistorii i Rydna, po środku którego leżał Marcinków.
- Prof. Bielenin, który w 1960 r. prowadził badania archeologiczne, odkrył tam wiele dymarek. Już zresztą w okresie międzywojennym znaleziono tam ślady, związane z okresem rzymskim – mówi Winiarczyk.
Kiedy zorientował się, że materiałów może być więcej, postanowił je nieco rozwinąć. I zamiast jednego rozdziału zrodziło się kilka. Szczególnie ciekawy wydaje się okres po wojnie, kiedy doszło do nieprawdopodobnie szybkiego rozwoju.
- W okresie międzywojennym Marcinków był typową wioską „zabitą dechami”, gdzie nie było żadnego obiektu użyteczności publicznej, ani nawet drogi, łączącej go z jakąś cywilizacją - mówi historyk. – W tym czasie kolej nie odgrywała tu dużej roli. By móc z niej skorzystać, trzeba było jechać aż do Wierzbnika.
Dopiero w 1928 roku, na co zwraca uwagę, dzięki staraniom mieszkańców i w dużej mierze kierowniczki szkoły, powstał tam wreszcie przystanek. Od tego czasu, w miarę rozwoju przemysłu w Skarżysku oraz Starachowicach, niektórzy mieszkańcy zaczęli dojeżdżać pociągiem do pracy.
- Wiele ówczesnych domów krytych było jeszcze strzechą, a szkółka, do której chodziły dzieci, była tylko jednoklasowa, choć czterooddziałowa – mówi Winiarczyk. - Pierwsza i druga klasa miała kurs jednoroczny, trzecia – dwuletni, a czwarta – trzyletni. Szkoła pierwszego stopnia, bo tak się nazywała, zachowała się tu aż do okresu powojennego.
Nieśmiałe początki
Marcinków, jak twierdzi Winiarczyk, powstał dzięki Cystersom i rzece Kamiennej. Ci pierwsi nie robili nic w ciemno.
- Zanim gdziekolwiek się osiedlili, przeprowadzali w tym miejscu wywiad gospodarczy, można powiedzieć językiem bardziej współczesnym. Badali teren, sprawdzając czy są tam odpowiednie warunki – mówi Winiaczyk.
- Najważniejszy był las, a także rzeka, która musiała być w miarę bystra, nadająca się do spiętrzenia. Do tego kamień budulcowy i ewentualnie jakieś surowce. W przypadku tej wsi wszystkie warunki zostały spełnione i w połowie XVI w. powstała tutaj kuźnica, z którą wiąże się także nazwa. Wzięła się od nazwiska kuźnika – Feliksa Marcinka, który w 1575 roku został wypędzony przez wąchockiego opata Andrzeja Karwickiego. Wcześniej musiał się jednak mocno zasłużyć, bo to od jego nazwiska nazwano wieś. Najpierw była to Ruda Marcinkowska, później Marcinek, a potem nagle – nie wiadomo nawet dokładnie kiedy, zaczęto używać nazwy Marcinków. Mogło to być w połowie XVI wieku – mówi autor publikacji.
Zakład funkcjonował dość długo, swoją działalność zakończył dopiero w połowie wieku XIX. W połowie wieku XVIII powstał Marcinków Górny, na terenach pokarczunkowych, a jego żywot związany był z młynem.
- Ten, który opisuję w książce, pochodzi z 1903 roku – zdradza Winiarczyk. – Dzisiaj, niestety, nie ma już po nim śladu, żadnych spiętrzeń, ani też spustów.
Obok niego stał także tartak, w którym przycinano drzewo. Dosyć dobrej jakości – ocenia historyk. – Ale zaraz po II wojnie światowej przestał działać. Za to w miejscu dzisiejszego domu kultury funkcjonowała pierwsza we wsi karczma.
Ciekawe były też dzieje szkoły. Zaraz po wojnie wstąpił w mieszkańców, jakby nowy duch inicjatyw gospodarczych. Zbudowali mosty na rzece Kamiennej i wystarali się o szkołę.
- Nie było wówczas żadnej chałupy, w której mogłaby funkcjonować – mówi Winiarczyk. - Władze carskie nie stwarzały wcześniej warunków do rozwoju oświaty. Dopiero kiedy pojawili się Austriacy, ucisk powoli zelżał. Można było nauczać w języku polskim. Nie robiono też przeszkód z powstaniem szkół.
A, że akurat nadarzyła się dobra okazja, bo mieszkańcy wynaleźli w Skarżysku poniemiecki barak, pojechała po niego niemal cała wioska, kto ile miał koni. Przywieźli i zestawili - opowiada historyk.
Był to pierwszy budynek użyteczności publicznej.
Mała wieś z dużym potencjałem
- Porównując Marcinków z innymi wsiami, trzeba przyznać, że jego mieszkańcy sporo zrobili – uważa autor. – Wybudowali drogę aż do Wąchocka, potem remizę, dom kultury, szkołę z prawdziwego zdarzenia oraz kaplicę. Jak na tak małą wioskę przeszła ona ogromną metamorfozę w ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat, co w dużej mierze odbyło się sporym wysiłkiem społecznym – uważa Winiarczyk. – I nagle z wioski, która niczego nie miała stała się taką, która ma wszystko. To była zasługa ludzi, sołtysów, miejscowego aktywu i straży pożarnej. Prężnie działało także Koło Gospodyń Wiejskich, zresztą jedyne w gminie.
Jak to możliwe?
- Nauczycielką w Marcinkowie była wówczas niejaka pani Honorata Ćwiklińska. Miała też siostrę – Marię, instruktorkę od KGW w Starachowicach, która pomagała rozkręcić je u nas – tłumaczy Winiarczyk. – I pewnie dlatego tak dobrze działało, a potem jako pierwsze w kraju otrzymało Order Odrodzenia Polski. Na uroczystość zjechały tu największe wówczas osobistości – przewodniczący Rady Wojewódzkiej, wojewoda, wicewojewoda, przewodniczący Komitetu Wojewódzkiego, a także przedstawiciele centrali. To koło zawsze było aktywne. Wyróżniało się w środowisku jeszcze przed wojną, kiedy w nagrodę jego przedstawiciele pojechali na dożynki prezydenckie do Spały w 1934 roku.
Równie prężnie, jak twierdzi, działał także dom kultury.
- To była wzorcowa placówka – uważa Winiarczyk. – Funkcjonowało w niej ognisko muzyczne, na bazie którego powstały różne zespoły. Mieli własne pianino, kolorowy telewizor, ściągnęli tu nawet kino objazdowe, żeby projekcje odbywały się w Marcinkowie.
Problemy pojawiły się w latach 90 – tych, kiedy zlikwidowana została chociażby szkoła. W dużej mierze spowodowała to reforma, która wprowadziła szkoły 6 – klasowe. Dodatkowo nałożył się na to głęboki niż demograficzny. Przejściowe kłopoty miał również dom kultury, który powoli zaczyna znowu ożywać.
- Sporo młodych wstępuje także do straży, a KGW przekształciło się w stowarzyszenie i korzysta dziś ze środków unijnych. Dzięki zamknięciu tu wysypiska, ludzie się chętniej budują – wylicza historyk, co – jego zdaniem - świadczy o tym, że wieś łapie dziś drugi oddech.
Czym nas zaskoczy?
Każda miejscowość skrywa pewne ciekawostki. Tak było i tutaj. Podczas kompletowania materiałów, pan Kazimierz dotarł do dokumentów, które go zaskoczyły.
- Okazuje się, że dziadek męża obecnej wiceprezydent Starachowic, niejaki Jan Piotrowski został odznaczony Krzyżem Niepodległości z Mieczami za pracę na rzecz Odrodzenia Niepodległości – mówi Winiarczyk dodając, że był to działacz PPS. – Wcześniej mieszkał w Iłży, kilkukrotnie nocował podobno u Józefa Piłsudskiego. Do 1935 roku pracował jako dzierżawca młyna. Niedługo potem zmarł. Udało mi się jeszcze porozmawiać z jego synem. Jak widać sporo jest jeszcze rzeczy, o których nie wiedzą nawet mieszkańcy – uważa Winiarczyk, który na motto swojej książki wybrał słowa Zygmunta Glogera, znanego etnografa: „Cudze znać warto, swoje obowiązek”. Bo warto, jak twierdzi, sięgać wciąż do korzeni, choć w tym przypadku było to nieco trudne. Wiele materiałów, zwłaszcza z okresu międzywojennego, zaginęło już bezpowrotnie, bo gmina była dwukrotnie spalona. Swoje poszukiwania prowadził głównie w archiwach: w Radomiu, w Starachowicach, a potem też w Kielcach. Rozmawiał z ludźmi, korzystał z kronik, gromadził też zdjęcia.
- Starałem się wykorzystać wszystkie możliwe źródła, bo pamięć ludzka bywa zawodna. To pierwsza taka książka, w całości o Marcinkowie,prawie 200 stron tekstu, opatrzonego zdjęciami, sporo nazwisk, faktów i różnych ciekawostek – mówi Winiarczyk. - Wiadomo, że nie jest to powieść, ale sądzę, że mieszkańców powinna zainteresować. To takie kompendium wiedzy o Marcinkowie – mówi, zachęcając do lektury. A tych, którzy mają ochotę dowiedzieć się więcej, zachęcamy do udziału w wieczorze autorskim, który odbędzie się w następny czwartek, 16 lutego, w Wiejskim Domu Kultury w Marcinkowie. Początek godz. 16.30.
2022-08-03
Bezkonkurencyjni biegacze [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]
W Żywcu (woj. śląskie) 13 października br. odbyły się III Mistrzostwa Polski Władz Samorządowych w biegu na dystansie 5 km. Startowali w nich radni i pracownicy samorządowi z całej Polski. Pierwsze miejsce zajął Sylwester Dudek - radny gminy Brody - z czasem 16.58 (rekord życiowy). Był to wspaniały sukces członka Komisji Oświaty i Sportu, prezesa Klubu Biegacza „Rudnik”, za który otrzymał puchar, dyplom oraz nagrody rzeczowe.2022-08-03
Pasowanie na pierwszaka [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]
Pierwszoklasiści ze Szkoły Podstawowej w Brodach, przeżywali 19 października br. pierwsze wielkie święto w swej uczniowskiej karierze. Tego dnia zostali oficjalnie pasowani wielkim ołówkiem na pełnoprawnych uczestników szkolnej społeczności.2022-08-03
Nie/pewnie jak w banku [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]
Awaria systemu komputerowego na trzy dni sparaliżowała pracę BIG Banku. Ucierpieli na tym szczególnie klienci, którzy akurat potrzebowali większej gotówki. Uszczerbku zarazem doznało powiedzenie: pewne jak w banku.2022-08-03
Wspólna przyszłość z MAN [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]
Nowoczesne warsztaty szkolne w spółce Star-Trucks są już do dyspozycji uczniów. W ich uroczystym przekazaniu, 15 bm., oprócz szefów firmy uczestniczyły władze powiatu, przedstawiciele kuratorium oświaty, nauczyciele oraz uczniowie z rodzicami.2022-08-03
"Od ziarna do chleba" [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]
Dosyć niecodzienne wycieczki edukacyjne odbyli uczniowie klas trzecich Szkoły Podstawowej nr 11 w Starachowicach: Małgorzata Gawęcka i Beata Kroczek z wychowankami III c i III b odwiedziły piekarnię Władysława Mierzwy w Starachowicach, a Anna Kaniewska z kl. III a piekarnię Czesława i Renaty Szmalców w Pawłowie.2022-08-03
Sztuka gimnazjalistów [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]
2022-08-03
Szkoła-widmo [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]
1 września rok szkolny w Krzyżanowicach, gmina Iłża, rozpoczęli uczniowie dwóch szkół podstawowych. Spór, który rozpoczął się wraz z reformą edukacji może doprowadzić do tego, że wkrótce nie będzie tam żadnej.2022-08-03
Ludowe strofy [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]
Coraz większą popularność zyskuje zainicjowany przez Wojewódzki Dom Kultury w Kielcach Konkurs Recytatorski Świętokrzyskiej Poezji Ludowej. Konkurs przeznaczony jest dla uczniów kl. V i VI szkół podstawowych i gimnazjów. Współorganizatorem eliminacji rejonowych tegorocznej – już trzynastej edycji – było Starachowickie Centrum Kultury.2022-08-03
Jak to na próbach było [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]
Gimnazjaliści 16 października br., a szóstoklasiści dwa tygodnie wcześniej przymierzyli się do egzaminu, który czeka ich w przyszłym roku. Uczniowie i nauczyciele przyznawali, że niektóre z zadań były ponad możliwości zdających, np.: wykonywanie w pamięci niektórych obliczeń. Niejasne były również niektóre z procedur egzaminacyjnych.2022-08-03