Bez komputera w XXI wieku ? [ARTYKUŁ ARCHIWALNY]

Ocena:

0/5 | 0 głosów

Dzieciaki ze SP nr 1 w Starachowicach już trzeci rok nie uczą się informatyki, bo nie mają ani jednego komputera do swojej dyspozycji. W obecnych czasach to już niemal zacofanie. Zdenerwowani rodzice usiłowali w ubiegłym tygodniu przekonać o tym władze miasta.

Przedstawiciele rodziców zebrali się przed gabinetem prezydenta w ubiegły czwartek. Przynieśli mu pismo, w którym przedstawili sytuację jak z czasów króla Ćwieczka.              
- To jedyna szkoła w naszym mieście, która nie ma pracowni komputerowej. Dotychczasowe zaangażowanie dyrektor szkoły i rodziców nie przynosi żadnych skutków. Kolejne roczniki uczniów rozpoczynają edukację w gimnazjum bez podstawowych umiejętności obsługi i wykorzystania komputera – informowała władze miasta Rada Rodziców.
- Ile komputerów załatwiłoby sprawę? – pytam czekających do prezydenta rodziców. 
- Chcielibyśmy gdzieś 10, choć przydałoby się 15 – mówią.
Rozmowa z prezydentem trwała dosyć długo. Po wyjściu pytam, co udało się załatwić?
- Na razie pieniędzy nie ma, ale jest szansa, że znajdą się z „korkowego”, czyli z wydawania zezwoleń na sprzedaż alkoholu – tak powiedział prezydent. No i jeszcze, że nasz wniosek zostanie rozpatrzony. 
- Chcemy jeszcze iść do pana Chusteckiego, bo chyba nie ma takiej drugiej szkoły w mieście jak nasza. Nawet szkoła w Michałowie ma komputery – mówi jeden z ojców.
Do Wydziału Edukacji idziemy już razem. Naczelnik Andrzej Chustecki zaprasza wszystkich do stołu.
- Od trzech lat mamy problem braku pracowni komputerowej. Odremontowaliśmy salę pod tym kątem, znalazł się wykwalifikowany nauczyciel informatyki, możemy się zobowiązać, że kupimy meble do pracowni, bo na to nas stać. Ale na komputery nie możemy sobie sami pozwolić. Biedne są te nasze dzieci, jeśli idzie o znajomość komputera. Potrzebne jest wsparcie, tej szkole trzeba pomóc. Przez 12 lat działam w Komitecie Rodzicielskim i przez cały ten czas nic się nie robiło dla SP nr 1. Dopiero ostatnio doprosiliśmy się wymiany parkietu, jest też załatany sufit, który niemal spadł pani Żłobeckiej na głowę. Więc pytam, czy my za mało naciskamy? Wiele dzieci z naszego osiedla, zamiast spędzać czas patrząc na podchmielonych rodziców, mogłoby go pożytecznie wykorzystać przy komputerze – tłumaczył rodzic.                                         
Naczelnik Chustecki przyznał, że brak komputerów dotyczy jeszcze jednej szkoły, właśnie tej w Michałowie. Powodem jest naturalnie brak pieniędzy.
- Z Ministerstwa Edukacji Narodowej dostaliśmy środki tylko na dwie pracownie. Inne musimy doposażyć z budżetu gminy. Ostatnio z „korkowego” urządziliśmy  salę komputerową w SP nr 11. Niestety z Gminnej Komisji Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych otrzymałem informację, że na ten rok środki już zostały rozdysponowane. Ale jeszcze nie wiadomo, czy nie wzrośnie liczba zezwoleń na sprzedaż alkoholu i to mogą być dodatkowe pieniądze. Dobrze więc by było napisać wniosek o te fundusze. Więcej nic nie możemy zrobić z tą sytuacją finansową jaka jest. Taka pracownia będzie kosztować minimum 35 tysięcy. Przyrzekam państwu, że zawnioskuję o te pieniądze do Rady Miejskiej w przyszłorocznym budżecie – powiedział naczelnik. 
Żegnamy się i wychodzimy. Rodzice postanawiają zainteresować swoim problemem radnych. 
- Mamy Warszawę i Borkowskiego. No, i Walendzika.
- Tego akurat mniej bywa na sesjach.
- No, to Markowskiego. Jest najbardziej wygadany. 
Pozostawiam ich pogrążonych w rozważaniach, mając nadzieję, że szybko znajdą się pieniądze choć na dwa, trzy komputery na początek. Inaczej o Starachowicach może być głośno, ale na pewno nie w sensie pozytywnym. Tym bardziej że – jak się dowiedzieliśmy – jest to również jedyna szkoła, gdzie nie naucza się języka angielskiego!                              
   Miła                    
 

ARTYKUŁ ARCHIWALNY GAZETA STARACHOWICKA NR.41 2001 r.