JUŻ W KIOSKU

Muszę mieć dokąd wracać

2020-07-25 15:00:28

Ocena:

0/5 | 0 głosów

Przedwojenny dom, w którym do dziś słychać szept minionych pokoleń, zapach drewna, czar świątków i ona - starachowicka nomadka. Jeszcze jeden nie do końca rozpakowany plecak, a ona już planuje kolejny wyjazd, Monika Rutkowska od Świętego Franciszka - zwierzolub, lekarz medycyny rodzinnej, radna, miłośniczka podróży i...

... wielbicielka ikon, dlatego też z jednej ze ścian  spogląda Madonna od Dzikich Zwierząt.

- Zakochałam się jak ją tylko zobaczyłam, wiedziałam, że muszę ją mieć. Codziennie rano powtarzam jej, że jest piękna i to wraca do mnie - śmieje się rozbawiona. Śmiech Moniki będzie nam towarzyszył przez całe spotkanie.

Spotykamy się żeby porozmawiać o podróżach - każdy bowiem, kto Monikę zna wie, że nie usiedzi na miejscu, wciąż gdzieś gna, gdzieś pędzi, do domu wraca na chwilę. No właśnie, mimo, że kocha być w drodze musi mieć do czego wracać, jej dom to azyl, z trzema kotami, psem i dziećmi, których ostatnio jakby mniej. Klimat tego wnętrza tworzą przyjaciele, którzy znajdą tu swój kąt, gwar poranka i spokój wieczora, i plany, które wciąż snuje. Wydeptana ścieżka między pokojem a wejściem to droga od młodej mężatki do świadomej kobiety. Od zawsze wiedziała czego chce, dziś wie czego nie chce - nie chce nie mieć czasu, a tego, jakby na przekór prośbom, wciąż jej mało.

- Tyle jest jeszcze miejsc do zobaczenia, w tylu zakątkach jeszcze nie byłam, zwiedzić od A do Z choćby Wielkopolskę, a gdzie Kaszuby, Kujawy... zamyśla się.Do tego wszystkiego dochodzi przecież jeszcze Europa i świat.

Niby w domu, ale myślami już gdzieś daleko, sama o sobie mówi, że nie usiedzi w domu dłużej niż to konieczne, tu trzyma ją właściwie już tylko praca.

Dobre lepszego początki

Przez chwilę harcerka, ale nie dla niej dyscyplina i nocne warty - jej wolny duch wyrywa się do samodzielnych wypadów ścieżkami, które sama odkrywa. Ten pierwszy zew przygody odzywa się w niej już w szkole podstawowej, będąc na wycieczce w Górach Świętokrzyskich gubi się gdzieś wśród drzew puszczy jodłowej i odkrywa miłość...do lasu. Od tamtej chwili to właśnie natura kreśli szlak jej wędrówek, dzieła ludzkich rąk, chociaż ważne, nie stanowią priorytetu - jedzie i leci po to, by chłonąć świat i jego naturalne dobrodziejstwa. Energię czerpie z drzew i gwiazd, plecak, bilet do "nieważne gdzie" i nocleg pod gwiazdami to dla niej żaden problem. Ten sposób podróżowania pokochała w liceum i na studiach, Z chórem przemierza Europę, odkrywa bałkański czar, zakochuje się w Grecji, miesięczna studencka włóczęga to jej żywioł. jedyny problem to 24 klatkowa rolka do aparatu - wtedy właśnie uświadamia sobie, że najważniejsze i najpiękniejsze będzie już zawsze przed nią. I nie będzie to kwestia pieniędzy tylko chęci, a te ma zawsze, tak jak apetyt na życie i nowe doznania.

Z pasją podróżowania Moniki Rutkowskiej wiąże się fotografia.

- Uwielbiam pokazywać świat, chcę, by każdy mógł zobaczyć te miejsca co ja. Moje zdjęcia to nie technika, ale emocje, jeśli wzruszam i zachęcam to dla mnie najlepsze podziękowanie - mówi Monika i na pytanie o wystawę doda, że może kiedyś...pomyśli.

Nigdy sama

Monika Rutkowska kocha ludzi i to widać. Ta sympatia wyczuwalna jest w naszej rozmowie, która płynie wartko i lekko, w postach, które zamieszcza na facebooku i w tym, że wokół niej wciąż się ktoś kręci. Monika nigdy nie jeździ sama, wokół niej gros przyjaciół, bliższych i dalszych znajomych:

- Muszę mieć kogoś z kim będę dzielić to co widzę, to co czuję. Obok mnie musi być ktoś z kim będę przeżywać piękno otaczającego nas świata. Nawet jak jadę z biurem podróży to towarzyszy mi ktoś ze znajomych, no i oczywiście wracam z kolejnymi nawiązanymi kontaktami - śmieje się.

Madagaskar, Kuba, Sri Lanka i Petra to egzotyka, którą Monika Rutkowska poznaje właśnie  dzięki zorganizowanym wycieczkom. Chociaż poznaje to może nie jest zbyt dobre słowo:

- Z ofert biur podróży korzystam rzadko i głównie wtedy, gdy w grę wchodzi egzotyka. Czuję się wtedy bezpieczniej, szczególnie, że trudność może mi sprawić kwestia organizacji czy komunikacji. Ale no nie są to podróże, które pozwalają poczuć klimat danego miejsca - dodaje lekko rozżalona i, jak sama mówi, z tej możliwości korzysta jak najrzadziej.

Jej must see ...

To przede wszystkim Madagaskar z przyrodą, która nigdzie indziej nie jest tak bardzo u siebie jak tam. Ze sposobu w jaki mówi o tej magicznej wyspie łatwo wywnioskować, ze to miejsce, do którego wróci na pewno - na własną rękę. Dlaczego? Pewnie dlatego, że to wyspa "mora mora" czyli życia zdecydowanie wolniejszego od tego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, Tu czas nie ucieka jak szalony, a płynie delikatnie dając możliwość zachwytu nad światem - a to Monika lubi najbardziej.

Klimat, kultura i ludzie to także Kuba, miejsce, w którym ten cenny czas się zatrzymał. Kubańska rzeczywistość Moniki Rutkowskiej to malownicze galeryjki, małe puby wieczorową porą, wszechobecny duch rewolucji i ludzie - kolorowo ubrani zachęcający do... zakupów.

- Trochę mi tu niestety mało było kontaktu z domem i drugim człowiekiem, ale coś za coś. Kolejne miejsce, do którego wrócę - podsumowuje w rozmowie w GAZETĄ.

Tego, czego nie dostała na Kubie zaznała na Sri Lance. Tu drugi człowiek jest na wyciągnięcie ręki, chce i łaknie kontaktu, do tego natura, która aż kipi bujnością:

- Byłam w raju - mówi Monika i widzę, ze gdyby mogła to już by siedziała w samolocie.

Szczególne miejsce w jej życiu zajmuje Cypr, z koleżanką zjeździła rowerem niemal całą wyspę, ale gdy pytam o miejsce naj, naj, naj odpowiedź pada natychmiast.

- Hiszpania oczywiście. Aneta, to jest moje miejsce na ziemi, tam jest wszystko czego potrzebuję do życia, piękne góry, wyluzowani ludzie z cudowną radością życia, no i tu również zabytki. Hiszpania to historia - to dla mnie wciąż otwarty temat, mam tu przyjaciółkę, więc przylatuję tu tak często jak się tylko da.

Monika Rutkowska ma za sobą również Jordanię z Petrą, którą jest zachwycona - miasto wykute w skale wzruszyło ją do łez. No właśnie, tylko ten, kto pół życia spędza w podróży wie, że wzruszenie często potrafi odebrać głos i nieważne czy patrzy się na szczyt górski pogrążony we mgle, czy miasto sprzed dwóch tysięcy lat.

Co przed nią

Na pewno wiadomo co za nią.

- Odchowane dzieci - śmieje się zaraźliwie - córka pracuje, syn włóczykij też już za chwilę będzie w drodze, teraz będę mieć mniej obowiązków, a zatem jestem gotowa na kolejne wyzwania.

Tych przed nią sporo, udało się bowiem namówić podróżującą panią doktor na prelekcję podróżniczą w ramach Klubu Podróżnika, a także do wystawy zdjęć - chociaż ta najpierw online. Czekamy zatem niecierpliwie, aż Miejska Biblioteka Publiczna otworzy swoje podwoje.

W ślady mamy podróżniczki poszedł syn Filip, który za chwilę wyleci do Londynu, a na swoim koncie ma podróże na Filipiny czy do Malezji, a to przecież nawet nie początek, a zaledwie prolog - może kiedyś zgodzi się opowiedzieć o sobie.

Monika kocha góry, kocha je od zawsze począwszy od magicznych świętokrzyskich przez moment, gdy po studiach medycznych jeździ od Limanowej, przez Suchą Beskidzką po Nowy Targ i wszędzie składa podania o pracę. I właśnie w Nowym Targu mogła zaczynać od ręki, z mieszkaniem służbowym i górami za pasem - zgadza się, przyjeżdża do Starachowic zamykać sprawy i... poznaje miłość. Dzięki temu pozostaje góralką świętokrzyską, a w wysokie góry już tylko wraca, tak często jak tylko może. Co rusz przemierza bieszczadzkie połoniny, kryje się w maleńkich siołach, o świcie z aparatem wspina się na górskie szczyty by łapać pierwsze promienia słońca. Skupiona na drodze i tym co dookoła niej,  Ma na swoim podróżniczym koncie wspinaczkę na czterotysięcznik - marokański Jebel Toubkal, jednak kilkanaście minut przed szczytem schodzi z koleżanką, która źle się poczuła.

- Żałujesz? - pytam

- Nie- pada zdecydowana odpowiedź. - Byliśmy tam grupą, było ciężko, chociaż jak się uprę to wszędzie wlezę, ale nie było nawet chwili wahania. Jesteśmy zespołem więc schodzimy zespołowo. A poza tym - ścisza głos - przyznam ci się na ucho, że dzięki temu miałam więcej czasu na zdjęcia - dodaje ze śmiechem.

Ktoś powie, że to cel się liczy. I będzie miał rację, tyle, że celem bohaterki reportażu jest doskonałą zabawa, życie pełne wrażeń oraz intensywny kontakt ze światem.

- Chcę więcej, mocniej i bardziej - mówi Monika - Ale na moich warunkach - dodaje. Spokojnie bez pośpiechu, z nadzieją, ze przed nią całe morze czasu... na wszystko.


/Aneta Marciniak - przewodnik świętokrzyski/

fot. FB. Monika Rutkowska[/caption]





[caption id="attachment_63878" align="aligncenter" width="537"] fot. FB Monika Rutkowska[/caption]

 

 

INNE ARTYKUŁY Z TEGO DZIAŁU
Lanckorona, czyli Miasto Aniołów...

2023-09-10

Lanckorona, czyli Miasto Aniołów...

Do czego służy ducka, siwok czy opołka? Jak smakuje chrzonówka jastrzębska, o której piosenkę napisała Zofia Bernecka ze stowarzyszenia "3 wionki"? Czy dużo potrzeba nalewki z kurdybanu, by "zaszumiało" w głowie? Na te i wiele innych pytań szukałam odpowiedzi podczas wizyty w Lanckoronie, Izdebniku i okolicach...
Armeńskie bezdroża

2023-05-28

Armeńskie bezdroża

Nie zadeptana... Zachwycająca... Pełna tajemniczych szeptów... Z duszami śpiącymi w chaczkarach... Dziergana w kamieniu rękami pokoleń... Obolała po genocydzie... Śniąca o chwale wojennymi cmentarzami... Pełna tęsknoty... Armenia. Byłam tam. 
Starachowiczanie na Rajdzie Koguta

2023-04-07

Starachowiczanie na Rajdzie Koguta

A redakcja "Zielonej" wyrusza razem z nimi, gdyż cała akcja pachnie przygodą, a te lubimy ponad wszystko. Będą stare samochody, przystojni mężczyźni, fajna ekipa, długa droga, ale najważniejszy w tym wszystkim jest charytatywny cel.  
Mają tytuły superpiechurów

2022-11-17

Mają tytuły superpiechurów

Superpiechur Świętokrzyski jest honorowym tytułem i nadawany  jest  osobom,  które  pieszo  pokonały co najmniej 350 km tras turystycznych podczas imprez zaliczanych do rankingu i na dystansach wykazanych w stosownym regulaminie.
Turecka mozaika w bibliotece

2022-11-10

Turecka mozaika w bibliotece

Ponad 2400 km promem, pociągiem, autobusem. Gdyby do tego dodać miejskie wędrówki, to kilometrów pewnie by wyszło tyle, co wrażeń. I o tych wrażeniach z tureckich bezdroży było na spotkaniu podróżniczym w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Starachowicach.
Baśka

2022-05-10

Baśka "Zorro" Jimenez i jej amerykański sen

Miejsce to pulsuje od słońca, ptasich śpiewów i zapachów, te ostatnie chwytają się końskiej grzywy i niosą na całe gospodarstwo. Wiosna przekracza jego progi nieśmiało jak pensjonarka, pogłaszcze aksamitne chrapy, wda się w pogoń z wiatrem i przemknie szybko niczym film...
Wychodzili sobie małżeństwo

2021-12-03

Wychodzili sobie małżeństwo

Gdy spotykamy kogoś, kto patrzy w tym samym kierunku i jak my mierzy równie wysoko,  można to porównać do wspólnej wyprawy w góry. Szykuje się niezwykła przygoda. W przypadku naszych bohaterów - Justyny i Daniela Kasperkiewiczów - nabiera to dosłownego znaczenia
O kijowskich zaułkach, zabytkach i kocie Pantiuszy

2021-09-17

O kijowskich zaułkach, zabytkach i kocie Pantiuszy

Kijów, nazywany miastem złotych kopuł, ma się czym pochwalić, przepiękne cerkwie, zabytki, smaczna kuchnia - to sprawia, że warto tu wpaść na dłużej. 
Podróże według Moniki

2021-09-04

Podróże według Moniki

Lekarz medycyny rodzinnej, radna Rady Miasta, znana z celebrowania chwil i uwieczniania ich na pięknych zdjęciach. Jeśli nie możecie jej spotkać w Starachowicach to na pewno znajdziecie ją w górach, Tatry, Bieszczady, Gorce - to jej klimaty. Ale przecież nie tylko
Z Kraju Klonowego Liścia do Starachowic

2021-05-05

Z Kraju Klonowego Liścia do Starachowic

Zostawili za sobą sześć stref czasowych, przepiękne, mało zaludnione obszary we władaniu dzikiej natury i kosmopolityczne Toronto. Zostawili kraj łosi, łososi i niedźwiedzi, pachnący żywicą, ośnieżone, poszarpane szczyty i szmaragdowe doliny, ostre jęzory lodowców, słońce przeglądające się w jeziorach i migoczące w wodospadach...