Pasje i sukcesy
O książkach, uśmiechu dzieci i życiu na bezludnej wyspie opowiada Filip Prokop.
Absolwent III LO im. K. K. Baczyńskiego w Starachowicach, automatyki i robotyki (specjalizacja: informatyka w systemach sterowania i zarządzania) na AGH w Krakowie, zarządzania i marketingu w Akademii Ekonomicznej w Krakowie, dyrektor Hotelu Senator w Starachowicach.
- Podobno budzisz się codziennie o 5.30, żeby poczytać trochę przed rozpoczęciem dnia?
- Zgadza się. Ostatnio czytam "Sekrety miliarderów" w języku angielskim. Najbardziej pasjonują mnie tematy dotyczące marketingu, psychologii, metod wpływu społecznego.
[caption id="attachment_58859" align="aligncenter" width="618"]
W Hotelu Senator[/caption]
- Zawsze byłeś takim pilnym uczniem?
- Początki nie były tak rewelacyjne... ale szkołę skończyłem ze średnią 5,5, co oznacza, że wszystko w życiu jest możliwe, wszystkiego można się nauczyć.
- I dlatego nie skończyłeś na jednym fakultecie na AGH? Ukończyłeś też zarządzanie i marketing na Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Kształcisz się dalej?
- Nieustannie. Jestem trenerem NLP, szkoliłem się w zakresie przywództwa, sam prowadzę szkolenia w ramach "Akademii dla przedsiębiorców".
- Wyobrażam sobie, że robisz to niezwykle ciekawie, bo z przyjemnością słuchałam, gdy opowiadałeś o błędach poznawczych. Podobno istnieje duża różnica pomiędzy tym co naprawdę robimy a tym, co nam się wydaje, że robimy. A co Ty naprawdę robisz? Kim jesteś?
- Nie wiem... Mówię o sobie, że jestem hotelarzem, developerem, inwestorem, mówcą motywacyjnym i... twórcą książek
.
- Podobno zajmujesz się też kosmetykami i rynkiem Beauty. No i oczywiście Zielonym. Mam nadzieję, że wreszcie wytłumaczysz mi prosto i zwięźle, o co chodzi.
[caption id="attachment_58860" align="aligncenter" width="618"]
Jest luksusowa marka roku dla Zielonego![/caption]
- Wszystko zaczęło się od mojego zainteresowania systemami bankowymi i walutą lokalną. Okazało się, że najstarsza taka waluta powstała ponad 100 lat temu w Szwajcarii, a na świecie istnieje w tej chwili ok. 6 tysięcy takich lokalnych walut. Postanowiłem przenieść ten pomysł na lokalny grunt.
- I odniosłeś sukces? Podobno Zielony zrzesza już około 500 przedsiębiorców z całego kraju? A sama idea, o ile dobrze zrozumiałam, polega na wymianie usług, towarów pomiędzy tymi firmami? Bez obrotu prawdziwą walutą. Dzięki temu zwiększacie płynność finansową przedsiębiorstw, pozwalacie im lepiej i efektywniej funkcjonować. Jak widzę, ciągle sięgasz po coś nowego? Nie wystarczyło Ci przejęcie rodzinnej firmy?
- Jak widać, nie wystarczyło, ale dało podstawę do dalszego działania. Przejęcie dobrze funkcjonującej, przynoszącej korzyści finansowe firmy daje możliwość testowania nowych pomysłów, ma się większy spokój, a ryzyko straty jest na pewno mniejsze. Z drugiej strony sentyment, jaki czuje się do rodzinnej firmy, może być pewnym ograniczeniem. Daje poczucie spokoju ale może też powodować, że nie ma się ochoty kreować czegoś nowego. A żeby wygrać dużo, trzeba grać wysoko.
- Ale Tobie stagnacja na pewno nie grozi. Oprócz pracy, która jest Twoją pasją, masz jeszcze wiele innych jak choćby...
- Sport. Boks, crossfit, bieganie, kickboxing. Lubię eliminować swoje słabości, więc kiedyś spróbowałem swoich sił w ringu. A oprócz tego edukacja i praca. Nie chcę być najlepszy w jednej dziedzinie, chcę być dobry w wielu rzeczach.
[caption id="attachment_58862" align="aligncenter" width="618"]
- Sentyment, jaki czuje się do rodzinnej firmy, może być pewnym ograniczeniem. Daje poczucie spokoju ale może też powodować, że nie ma się ochoty kreować czegoś nowego - mówi Filip Prokop[/caption]
- W życiu rodzinnym również?
- Rodzina to odskocznia, cel wszelkich działań, sens życia. Udane życie rodzinne może stanowić motywację do działania. Ale efekty w życiu zawodowym mogą też pozytywnie wpływać na życie rodzinne. Połączenie tych dwóch aspektów życia, równowaga między nimi na pewno pomaga być szczęśliwym.
- Czy człowiek tak zajęty jak Ty ma jeszcze jakieś marzenia?
- Zdecydowanie tak. Marzę o tym, żeby nigdy nie stracić energii i motywacji do dalszego rozwoju. Spokój napawa mnie lękiem, niepokojem. Jeśli stracę ochotę do podejmowania wyzwań i pokonywania trudności, stracę przyjemność z życia.
- Idąc Twoim tokiem myślenia, można się domyślać, że masz mnóstwo planów na przyszłość?
- Nie lubię żyć przeszłością, patrzę w przyszłość, więc chciałbym się ciągle rozwijać zawodowo, osiągać sukcesy w biznesie. Ale najbardziej chciałbym zachować dobre relacje z dziećmi.
- Chciałbyś ułożyć im plan na życie czy raczej dać wolny wybór?
- Przyznam szczerze, że niezbyt popieram dawanie dzieciom całkowicie wolnego wyboru. Rozmawiam z nimi, tłumaczę im wiele rzeczy z otaczającego świata, przekazuję swoją wiedzę, więc siłą rzeczy także swoje poglądy, swoje spojrzenie na życie. Na pewno w jakiś sposób zostaną przeze mnie ukształtowane, ale ostateczny wybór drogi życiowej będzie należał do nich.
- Dużo mówisz o swoich dzieciach, o dobrych relacjach z córką i synem. Czy ich dzieciństwo będzie jednym z Twoich najlepszych wspomnień?
- Szczery uśmiech moich dzieci na pewno zapisze się na zawsze w mojej pamięci.
- Co jeszcze zapisało się w Twoich wspomnieniach? Może podróże?
- Najbardziej fascynują mnie przestrzenie, wysokość i dobrze zaprojektowane miejsca. Połączenie tych wszystkich elementów odnalazłem kiedyś we Włoszech, w Sorrento. Miałem tam okazję być na weselu przyjaciela. Wymarzone miejsce.
- Chciałbyś tam żyć?
- W moich wizjach jest duży, przeszklony dom z widokiem na góry i jeziora. W takim mógłbym spędzić resztę życia, ale... zostaję tutaj, w Starachowicach.
- A jednak wyobraź sobie, że trochę czasu możesz spędzić na bezludnej wyspie. Co zabierzesz ze sobą?
- Książki, książki, książki. Dużo książek. Takich opasłych kilkusetstronicowych tomów, jakie teraz zazwyczaj czytam. Miałbym wreszcie dużo czasu, żeby się im poświęcić. Ilekroć myślę o tym, ile czytam jako dorosły człowiek, zawsze przypomina mi się, jak płakałem w szkole podstawowej, gdy musiałem przeczytać 3 strony lektury...
- Więc gdybyś się jeszcze raz urodził...
- Czytałbym zdecydowanie więcej w czasach młodości. Może zmieniłbym trochę swoje zachowanie, był mniej krnąbrny? Chociaż, nie wiem. To, co nie udało mi się w dotychczasowym życiu, to co sprawiało trudności, to przecież dla mnie nauka. Wszystko miało jakiś cel. Wszystko zmierzało w tę stronę, gdzie jestem. A to, jaki byłem, sprawiło, że jestem, jaki jestem.
- A jaki jesteś?
- Prawie jak James Bond...
- I jak James Bond nigdy się nie poddajesz?
- Nigdy.
- I tego Ci życzę. Sukcesów w pracy i jak najwięcej szczerych uśmiechów dzieci. Dziękuję za rozmowę.
fot. archiwum prywatne
Ewa Sajór - Ruszczak