JUŻ W KIOSKU

"Żeby wygrać dużo, trzeba grać wysoko"

2019-11-19 08:00:44

Ocena:

0/5 | 0 głosów

Pasje i sukcesy O książkach, uśmiechu dzieci i życiu na bezludnej wyspie opowiada Filip Prokop.   Absolwent III LO im. K. K. Baczyńskiego w Starachowicach, automatyki i robotyki (specjalizacja: informatyka w systemach sterowania i zarządzania) na AGH w Krakowie, zarządzania i marketingu w Akademii Ekonomicznej w Krakowie, dyrektor Hotelu Senator w Starachowicach. - Podobno budzisz się codziennie o 5.30, żeby poczytać trochę przed rozpoczęciem dnia? - Zgadza się. Ostatnio czytam "Sekrety miliarderów" w języku angielskim. Najbardziej pasjonują mnie tematy dotyczące marketingu, psychologii, metod wpływu społecznego. [caption id="attachment_58859" align="aligncenter" width="618"] W Hotelu Senator[/caption]   - Zawsze byłeś takim pilnym uczniem? - Początki nie były tak rewelacyjne... ale szkołę skończyłem ze średnią 5,5, co oznacza, że wszystko w życiu jest możliwe, wszystkiego można się nauczyć. - I dlatego nie skończyłeś na jednym fakultecie na AGH? Ukończyłeś też zarządzanie i marketing na Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Kształcisz się dalej? - Nieustannie. Jestem trenerem NLP, szkoliłem się w zakresie przywództwa, sam prowadzę szkolenia w ramach "Akademii dla przedsiębiorców". - Wyobrażam sobie, że robisz to niezwykle ciekawie, bo z przyjemnością słuchałam, gdy opowiadałeś o błędach poznawczych. Podobno istnieje duża różnica pomiędzy tym co naprawdę robimy a tym, co nam się wydaje, że robimy. A co Ty naprawdę robisz? Kim jesteś? - Nie wiem... Mówię o sobie, że jestem hotelarzem, developerem, inwestorem, mówcą motywacyjnym i... twórcą książek. - Podobno zajmujesz się też kosmetykami i rynkiem Beauty. No i oczywiście Zielonym. Mam nadzieję, że wreszcie wytłumaczysz mi prosto i zwięźle, o co chodzi. [caption id="attachment_58860" align="aligncenter" width="618"] Jest luksusowa marka roku dla Zielonego![/caption]   - Wszystko zaczęło się od mojego zainteresowania systemami bankowymi i walutą lokalną. Okazało się, że najstarsza taka waluta powstała ponad 100 lat temu w Szwajcarii, a na świecie istnieje w tej chwili ok. 6 tysięcy takich lokalnych walut. Postanowiłem przenieść ten pomysł na lokalny grunt. - I odniosłeś sukces? Podobno Zielony zrzesza już około 500 przedsiębiorców z całego kraju? A sama idea, o ile dobrze zrozumiałam, polega na wymianie usług, towarów pomiędzy tymi firmami? Bez obrotu prawdziwą walutą. Dzięki temu zwiększacie płynność finansową  przedsiębiorstw, pozwalacie im lepiej i efektywniej funkcjonować. Jak widzę, ciągle sięgasz po coś nowego? Nie wystarczyło Ci przejęcie rodzinnej firmy? - Jak widać, nie wystarczyło, ale dało podstawę do dalszego działania. Przejęcie dobrze funkcjonującej, przynoszącej korzyści finansowe firmy daje możliwość testowania nowych pomysłów, ma się większy spokój, a ryzyko straty jest na pewno mniejsze. Z drugiej strony sentyment, jaki czuje się do rodzinnej firmy, może być pewnym ograniczeniem. Daje poczucie spokoju ale może też powodować, że nie ma się ochoty kreować czegoś nowego. A żeby wygrać dużo, trzeba grać wysoko. - Ale Tobie stagnacja na pewno nie grozi. Oprócz pracy, która jest Twoją pasją, masz jeszcze wiele innych jak choćby... - Sport. Boks, crossfit, bieganie, kickboxing. Lubię eliminować swoje słabości, więc kiedyś spróbowałem swoich sił w ringu. A oprócz tego edukacja i praca. Nie chcę być najlepszy w jednej dziedzinie, chcę być dobry w wielu rzeczach. [caption id="attachment_58862" align="aligncenter" width="618"] - Sentyment, jaki czuje się do rodzinnej firmy, może być pewnym ograniczeniem. Daje poczucie spokoju ale może też powodować, że nie ma się ochoty kreować czegoś nowego - mówi Filip Prokop[/caption]   - W życiu rodzinnym również? - Rodzina to odskocznia, cel wszelkich działań, sens życia. Udane życie rodzinne może stanowić motywację do działania. Ale efekty w życiu zawodowym mogą też pozytywnie wpływać na życie rodzinne. Połączenie tych dwóch aspektów życia, równowaga między nimi na pewno pomaga być szczęśliwym. - Czy człowiek tak zajęty jak Ty ma jeszcze jakieś marzenia? - Zdecydowanie tak. Marzę o tym, żeby nigdy nie stracić energii i motywacji do dalszego rozwoju. Spokój napawa mnie lękiem, niepokojem. Jeśli stracę ochotę do podejmowania wyzwań i pokonywania trudności, stracę przyjemność z życia. - Idąc Twoim tokiem myślenia, można się domyślać, że masz mnóstwo planów na przyszłość? - Nie lubię żyć przeszłością, patrzę w przyszłość, więc chciałbym się ciągle rozwijać zawodowo, osiągać sukcesy w biznesie. Ale najbardziej chciałbym zachować dobre relacje z dziećmi. - Chciałbyś ułożyć im plan na życie czy raczej dać wolny wybór? - Przyznam szczerze, że niezbyt popieram dawanie dzieciom całkowicie wolnego wyboru. Rozmawiam z nimi, tłumaczę im wiele rzeczy z otaczającego świata, przekazuję swoją wiedzę, więc siłą rzeczy także swoje poglądy, swoje spojrzenie na życie. Na pewno w jakiś sposób zostaną przeze mnie ukształtowane, ale ostateczny wybór drogi życiowej będzie należał do nich. - Dużo mówisz o swoich dzieciach, o dobrych relacjach z córką i synem. Czy ich dzieciństwo będzie jednym z Twoich najlepszych wspomnień? - Szczery uśmiech moich dzieci na pewno zapisze się na zawsze w mojej pamięci. - Co jeszcze zapisało się w Twoich wspomnieniach? Może podróże? - Najbardziej fascynują mnie przestrzenie, wysokość i dobrze zaprojektowane miejsca. Połączenie tych wszystkich elementów odnalazłem kiedyś we Włoszech, w Sorrento. Miałem tam okazję być na weselu przyjaciela. Wymarzone miejsce. - Chciałbyś tam żyć? - W moich wizjach jest duży, przeszklony dom z widokiem na góry i jeziora. W takim mógłbym spędzić resztę życia, ale... zostaję tutaj, w Starachowicach.   - A jednak wyobraź sobie, że trochę czasu możesz spędzić na bezludnej wyspie. Co zabierzesz ze sobą? - Książki, książki, książki. Dużo książek. Takich opasłych kilkusetstronicowych tomów, jakie teraz zazwyczaj czytam. Miałbym wreszcie dużo czasu, żeby się im poświęcić. Ilekroć myślę o tym, ile czytam jako dorosły człowiek, zawsze przypomina mi się, jak płakałem w szkole podstawowej, gdy musiałem przeczytać 3 strony lektury... - Więc gdybyś się jeszcze raz urodził... - Czytałbym zdecydowanie więcej w czasach młodości. Może zmieniłbym trochę swoje zachowanie, był mniej krnąbrny? Chociaż, nie wiem. To, co nie udało mi się w dotychczasowym życiu, to co sprawiało trudności, to przecież dla mnie nauka. Wszystko miało jakiś cel. Wszystko zmierzało w tę stronę, gdzie jestem. A to, jaki byłem, sprawiło, że jestem, jaki jestem. - A jaki jesteś? - Prawie jak James Bond... - I jak James Bond nigdy się nie poddajesz? - Nigdy. - I tego Ci życzę. Sukcesów w pracy i jak najwięcej szczerych uśmiechów dzieci. Dziękuję  za rozmowę. fot. archiwum prywatne Ewa Sajór - Ruszczak