JUŻ W KIOSKU

Na innych łamach


Warning: mime_content_type(/lokalnainfo/htm/a/39/2019/12/na-innych-łamach-1.jpg): failed to open stream: No such file or directory in /lokalnainfo/htm/sys/class/Fotka.php on line 367

Warning: mime_content_type(/lokalnainfo/htm/a/39/2019/12/na-innych-łamach-1.jpg): failed to open stream: No such file or directory in /lokalnainfo/htm/sys/class/Fotka.php on line 371

Warning: mime_content_type(/lokalnainfo/htm/a/39/2019/12/na-innych-łamach-1.jpg): failed to open stream: No such file or directory in /lokalnainfo/htm/sys/class/Fotka.php on line 367

Warning: mime_content_type(/lokalnainfo/htm/a/39/2019/12/na-innych-łamach-1.jpg): failed to open stream: No such file or directory in /lokalnainfo/htm/sys/class/Fotka.php on line 371
2019-12-14 09:50:22

Ocena:

0/5 | 0 głosów

                                                    "Newsweek" nr 47 Europosłowie PiS wstrzymali się od głosu podczas procedowania tzw. ustawy Omnibus. Stawką było ukrócenie powszechnego wśród producentów towarów – od żywności po chemię domową – nierównego traktowania konsumentów. "Bo choć kupują oni produkty pod tymi samymi markami, w identycznych opakowaniach, to w różnych krajach UE dostają towary o odmiennym składzie i zawartości kalorycznej. Tu padają przykłady, czyli uchybienia wychwycone przez UOKiK. Np. serek Almette w Niemczech składa się z twarogu, w Polsce natomiast zawiera rozmaite dodatki i ... regulator kwasowości. W czekoladzie Milka za Odrą jest zdecydowanie więcej orzechów niż w sprzedawanej w Polsce, co zresztą widać gołym okiem. Zastępowanie masła olejem palmowym stało się nagminne. A to zahacza już przecież o kwestie zdrowotne ... Nie badano produktów mięsnych. Tu zaś różnice są największe. W Chorwacji parówki pod taką samą marką jak w Niemczech zamiast mięsa zawierają MOM, mięso oddzielone mechanicznie. W Niemczech byłyby opatrzone napisem, że nie pochodzą z mięsa. Nic dziwnego zatem, że niektórzy europarlamentarzyści z naszego regionu wręcz żądają rozszerzenia badań jakościowych na inne kategorie. Nawołują do stworzenia czarnej listy towarów sprzedawanych na wspólnym rynku w różnych standardach. Do odgórnego ujednolicenia standardów – jak widać po zachowaniu przedstawicieli w UE z naszego regionu, którzy najpierw zabiegali o uchwalenie przepisów chroniących konsumentów, a ostatecznie zagłosowali przeciw ich przyjęciu  – daleko. Stąd obroną przed nie do końca uczciwymi praktykami producentów pozostaje uważna lektura opakowań kupowanych artykułów – podpowiada Radosław Omachel w "Europie dwóch jakości".                                                  "Gość Niedzielny" nr 45 Stanisław Szwed, sekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej umieszcza "Rodzinę w centrum". Zapoznaje Andrzeja Grajewskiego z najważniejszymi wyzwaniami stojącymi przed resortem. Wśród nich poczesne miejsce zajmuje polityka senioralna. "Wprowadzimy program wsparcia dla opieki nad osobami starszymi. To jest wielkie wyzwanie, gdyż liczba osób starszych będzie szybko rosnąć. Będzie to ważne zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, gdzie możliwości wsparcia są mniejsze. Musimy to robić wspólnie z samorządami, gdyż takiego programu centralnie nie da się dobrze przeprowadzić." Powstające kluby seniora dają szansę wyjścia z domu, natomiast tym, którzy wyjść nie mogą, trzeba zapewnić opiekę, ciepły posiłek, ogrzewanie i dochodzącą pomoc medyczną. "Zorganizowanie tego systemu jest wielkim wyzwaniem nie tylko dla rządu, ale dla nas wszystkich jako społeczeństwa. Trudno z perspektywy Warszawy znać wszystkie problemy lokalnych ośrodków, dlatego dobra współpraca z samorządami jest konieczna. Ważnym partnerem w tym procesie muszą być także organizacje pozarządowe oraz kościelne instytucje charytatywne, z którymi zresztą od dawna współpracujemy /.../. Konieczne jest odejście od polityki niskich płac i taniej siły roboczej. /.../ To jest klucz do rozwoju naszego kraju, ale także do rozwiązania kwestii demograficznych. Bez tego nie zatrzymamy wyjazdu młodych ludzi na Zachód. Z naszych badań wynika, że 75 proc. spośród nich decyduje się na wyjazd ze względu na możliwość osiągania tam wyższych zarobków /.../. Satysfakcjonujący poziom płac osiągnęliśmy już w branży IT. Przyjeżdżają do nas nawet specjaliści z Zachodu, gdyż płace są tam konkurencyjne. Jesteśmy narodem zdolnym, pracowitym i trzeba to umiejętnie wykorzystywać, a nie dopuszczać do tego, że inni nas wykorzystują, jak było do tej pory."                                                            Polityka" nr 47 W spółkach Skarbu Państwa wszyscy siedzą jak na szpilkach. Szef nowego Ministerstwa Aktywów Państwowych ma zarządzać konfiturami, gdyż apetyt rządzących polityków na nie jest nieopanowany – pisze Adam Grzeszak w tekście "Sasin i spółki" . Tak naprawdę jednak za przywróceniem dawnego resortu, tyle że pod inną nazwą, kryją się dwa powody. "Po pierwsze, chodzi o zapanowanie nad niekontrolowanym wyrywaniem posad w państwowych spółkach przez polityków. – Dawno już znikli idealiści, którzy wierzyli w program PiS i chcieli zmieniać świat. Dziś dominują ci, którzy chcą za wszelką cenę zarobić jak najszybciej i jak najwięcej, bo mają świadomość, że to się może w każdej chwili skończyć. Jeśli ktoś nad tym nie zapanuje, to posypią się skandale i afery, które ostatecznie pogrzebią PiS – komentuje jeden z menedżerów." Drugą przyczyną jest konflikt premiera z byłym już, bo pozbyto się go właśnie z rządu, ministrem energetyki, niegdyś zaufanym prezesa. To w jego władzy znalazły się najcenniejsze polskie spółki. Ba, zarządzał też kopalniami, forsując węglową energetykę. Słowem rozłożył energetykę na łopatki do tego stopnia, że importujemy dziś nie tylko węgiel, ale i energię elektryczną, której cena rośnie. "Branża energetyczna jest dziś w bardzo trudnej sytuacji. Grożą nam kary za niezrealizowanie celów polityki energetyczno – klimatycznej do 2020 r., czekają nas trudne rozmowy dotyczące nowego budżetu unijnego i europejskiego planu Zielony Ład, który ma doprowadzić do neutralności klimatycznej w 2050 r." Jacek Sasin będzie zarazem ministrem górnictwa i energetyki. To niełatwa rola. Górnicy się burzą, grożą strajkami, kopalnie notują straty. Polski węgiel jest za drogi, elektrownie importują go zza granicy. Giełdowa wycena czterech państwowych gigantów energetycznych jest tyle warta, ile jedna spółka produkująca gry komputerowe CD Projekt. Nie ma zatem czego zazdrościć ministrowi -  łącznikowi z Nowogrodzką. Owszem, słoik konfitur jest, ale i ... beczka dziegciu.                                                  "Przegląd" nr 45  Kościół był i jest poważnym graczem, z którym należy się liczyć - mówi Krzysztofowi Pyzi w wywiadzie "Agentura w Kościele" Jerzy Dziewulski. To pewne, że Watykan ma jeden z najlepszych wywiadów na świecie. Wtyczki, czyli duchowni, są ulokowani w najbardziej oddalonych miejscach na świecie. "Misjonarze są tam, gdzie świeckim służbom byłoby trudno dotrzeć ... Monitorują sytuację w biednych krajach Afryki, ale i są w bliskich kontaktach z najważniejszymi przywódcami w Europie. Każdy polityk chce mieć dobre stosunki z duchownymi. W końcu to oni wyznaczają drogę swoim wiernym i w kazaniach klarują, jak żyć, a nierzadko wskażą też, na kogo należy głosować. Dlatego niezależnie od rządzącej ekipy w Polsce infiltracja Watykanu nadal ma się bardzo dobrze. /.../ W Polsce nie ma właściwie miasteczka, w którym nie byłoby duchownego. A kto, jeśli nie ksiądz, najlepiej zna swoje owieczki i wszystko wie o swoim parafialnym stadku? A kto chodzi po kolędzie, zna wszystkich mieszkańców, wie, kto z kim sypia i z czego się spowiada?" Powszechnie wiadomo, że elity Kościoła mają taką samą słabość jak wszyscy ludzie. Tymczasem grają świętoszków. Nie bez kozery wciąż aktualne jest staropolskie powiedzenie: "Księże prałacie, czemuż tak nie żyjecie, jako nauczacie." Bo przecież trudno uwierzyć w pohamowanie samczej fizjologii przy pomocy adoracji sakramentu i dyscypliny zdrowasiek. Stąd zawsze motorem działania dla służb była słabość przedstawicieli Kościoła. "Byłem chrzczony i bierzmowany, ale wraz z dojrzałością i krytyczną obserwacją świata przestałem wierzyć w to, co oni robią i co mówią. Widziałem, że jest potężny rozdźwięk pomiędzy moją wiedzą o ich agenturalnej działalności czy choćby o różnych wynaturzeniach, chociażby o praktyce molestowania." A że w środowisku duchownych chojraków raczej nie było, bezpieka miała w świątobliwych kręgach rozeznanie. Wiele państw dotknęły podobne problemy do naszych. Ale wycofano się z lustrowania wszystkiego i wszystkich. U nas władze poszły na żywioł. Prawdy jednak raczej i tak nie poznamy, bo w wyniku porozumienia z Kościołem wiele dokumentów na temat Kościoła jeszcze przed  transformacją zniszczono.                                                   "Nie" nr 45  "Pójdziecie siedzieć" – zapowiada Mateusz Cieślak. Od 1 września br. wszystkich płatności powyżej 15 tys. zł trzeba dokonywać przelewem. Przed wysłaniem pieniędzy należy sprawdzić, czy konto odbiorcy znajduje się na tzw. białej liście, czyli wśród zweryfikowanych przez urzędy skarbowe. Jeśli nie, w ciągu trzech dni trzeba zawiadomić fiskusa. Za niewywiązanie się z obowiązku donosu grożą kary. Będą obowiązywać od 1 stycznia 2020 roku. Ponieważ lista jest codziennie aktualizowana, przedsiębiorcom dodano pracy. Wygląda na to, że do przeglądania białej listy przyjdzie im zatrudnić dodatkowego pracownika! Ale to nie koniec inwigilacji państwa. Rząd zamienił banki w donosicieli. I to mimo tajemnicy bankowej je obowiązującej na mocy stosownych przepisów. Państwo chce bowiem wiedzieć o każdej złotówce, która zmieniła posiadacza. Dzięki Systemowi Teleinformatycznemu Izby Rozliczeniowej wszystkie firmy w Polsce są inwigilowane 24 godziny na dobę. Również kwiaciarki i taksówkarze. Banki codziennie sumują ich transakcje. Przekazują do systemu informację zbiorczą. Tyle że wystarczy przeprogramowanie i do STIR nie popłyną informacje zbiorcze, lecz o każdym z nas z osobna. Transakcje analizują boty i algorytmy. Jeśli wychwycą coś nieprawidłowego, fiskus natychmiast zablokuje rachunek. I klient nawet nie pozna przyczyny jego zablokowania. Bo dzieje się to na podstawie odrębnych przepisów o STIR. A przecież algorytm może się pomylić ...                                         "Forum" nr 22  Na Netfliksie można obejrzeć "Pralnię" w reżyserii Stevena Soderbergha. Opowiada, co go wkurza w machlojkach bogaczy. Globalne elity finansowe lokują swoje pieniądze w krajach, gdzie system polityczny jest skorumpowany, przepisy luźne; zresztą i tych się nie respektuje. A przecież należałoby temu przeciwdziałać. Meryl Streep na końcu filmu mówi: "Stany Zjednoczone są największym rajem podatkowym, bo tego sobie życzą amerykańscy bogacze. Dzięki finansowaniu kampanii wyborczych te elity stają praktycznie ponad prawem, więc należałoby zacząć od reform tego systemu finansowania." Tyle że występujący przeciwko bogaczom nic nie ugrają. Ci bowiem mają taką moc, żeby temu zapobiec. Tymczasem w Wielkiej Brytanii się udało. Mający więcej na koncie muszą się tłumaczyć sędziemu, skąd pochodzą ich pieniądze. Podobnej ustawy w USA się jednak nie wprowadzi. Bo potęga wielkiego kapitału jest trudna do złamania. Każdy to widzi i ...nic. A wystarczyłoby ograniczenie wpływu pieniędzy na politykę. Byłby to pierwszy krok do przemian. "Moglibyśmy dojść do takiego punktu, w którym presja wywołana ruchami społecznymi byłaby już niemożliwa do zignorowania. Nadzieję daje mi przykład Me Too – debata kulturowa, która doprowadziła do faktycznych zmian. Nie bardzo się orientuję, jak to wygląda gdzie indziej, ale w mojej branży – w show biznesie – reakcja jest wyraźna. I nie trzeba tu żadnych nowych ustaw, nawet politycy są zbędni. To po prostu była socjokulturowa  potrzeba, która teraz została spełniona. Tylu ludzi dotyczyło to bezpośrednio, że się zorganizowali, żeby doprowadzić do zmian. Już sama możliwość publicznej dyskusji na ten temat była wielką sprawą. Pojawiła się szansa postawienia pytań ludziom będącym u władzy. Wielu ludzi rządzących na tym świecie usiłuje odebrać ludziom taką broń" – usłyszał Tobias Kniebe z "Suddeutsche Zeitung".                                                                  "Wprost" nr 42  "Wielki comeback emeryta" wieszczy Magdalena Gryn. Ukraińcy nie wystarczą, gdy za jakieś 20 lat  - według ekspertów - Polsce zabraknie 3 mln pracowników. Zresztą pracodawcy już dziś spoglądają na emerytów, których jest około 9 mln. Wskazują na ich zalety: nie rzucają papierami z dnia na dzień, nie gapią się w smartfony, są dyspozycyjni. Tymczasem na razie emerytów na polskim rynku pracy jest niewielu. Powyżej 65 lat pracuje ich zaledwie 5,5 proc., podczas gdy średnia unijna wynosi 6 proc. Najwięcej seniorów pracuje w maleńkiej Estonii - 26 proc., w Szwecji - 17,5 proc., w Portugalii - 11 proc. Najmniej w Hiszpanii - 2 proc., Belgii i Luksemburgu - po 2,5 proc. Polscy emeryci chcą pracować. Bo dzisiejsza 60 – latka, to niegdysiejsza 40 - latka. Jest więc względnie młoda, zdrowa i aktywna. Ma inne oczekiwania niż jej matka kiedyś. Chciałaby też dorobić do nie najwyższego świadczenia. Tyle że na seniorów czekają najwyżej prace fizyczne: pracownik ochrony, sprzątaczka, opiekunka do jeszcze starszej osoby albo dziecka, palacz w kotłowni. Poniżej oczekiwań. Bo współczesny emeryt jest za pan brat z komputerem, korzysta z bankowości elektronicznej, robi zakupy w sieci. Wymknął się dotychczasowym stereotypom, że niewykształcony, siedzi przed telewizorem i ogląda seriale albo słucha Radia Maryja. Za chwilę na emerytury zacznie przechodzić pokolenie urodzone w latach 60. Znające języki obce, jeszcze lepiej wykształcone. Pracodawcy – podobnie jak to się dzieje w Japonii – zechcą ich trzymać w pracy, przy niedoborach kadry, do 75. roku życia. Czy im się to uda?           wybrała /ewa/