JUŻ W KIOSKU

Historia pewnego dworu

2022-11-19 16:00:00

Ocena:

5/5 | 2 głosów

Starsi ludzie powiadają, że dom chłonie energię właścicieli i zatrzymuje ją pod swym dachem, a potem oddaje ją następnym mieszkańcom. Kiedy zasiadam w fotelu dworu w Warszówku i słucham opowieści, to zdaje się, że wiele prawdy w tych słowach jest.

Docieram tam latem. Stary dom pojawia się jakby znikąd, otoczony szpalerem drzew, w których tłuką się ptaki, kusi chłodem wysokich pomieszczeń i duchami. Te nigdy się stąd nie wyniosły. Mały, biały dworek z dwuhektarowym parkiem, a w nim ponad 300 letnie lipy i towarzyszące im sędziwe akacje pogrążone w zadumie, dostojne kasztanowce, rozgadane szumem liści klony oraz drzewa owocowe. Sporo młodsze buki, dęby, metasekwoje, platany rozglądają się nieco nieśmiało, jakby wciąż nie do końca uwierzyły, że znalazły się w tak świetnym towarzystwie.

Gotowi na kolejną historię? No to lecimy.

Alicja i Bolesław Krawczykowie to właściciele majątku w Warszówku, w gminie Pawłów. Dwór kupili w 2001 roku, kiedy się na niego zdecydowali ludzie łapali się za głowy.

- Wszyscy wzięli nas za wariatów. Ten dwór to była ruina, w pomieszczeniach zwierzęta, skład zboża, na środku jednego z pokojów palone ognisko, zniszczone zupełnie piece kaflowe, nie było łazienek, ogrzewania. Park był zupełnie zdewastowany, pełno śmieci, butelek, drzewa w większości powycinane. Patrzyło się na biedę z nędzą, ale oczami wyobraźni widzieliśmy to, co kiedyś tu było - mówi Alicja Krawczyk i dodaje, że nic ich nie było w stanie przestraszyć. Chcieli tego dworu i go po prostu kupili, razem z historią ludzi, którzy go budowali, tu żyli, kochali, bawili się...

I chociaż akurat dwór, w którym ja goszczę to rok 1856, to jednak samo siedlisko ma zdecydowanie dłuższą historię. Stare średniowieczne piwnice będące pozostałościami po wcześniejszych dworach mogą tę tezę potwierdzać. Obecni właściciele opowiadają, że w 1339 roku był w tym miejscu folwark wchodzący w skład dóbr benedyktyńskich i zdaje się, że dosyć długo pozostawał w rekach braciszków, a przynajmniej do momentu konfiskaty majątków zakonnych. Wtedy też ktoś to miejsce nabył. I chociaż owo nazwisko przepadło w mrokach dziejowych, to na pewno wśród późniejszych właścicieli pojawia się nazwisko Jana Kochanowskiego. Majątek ten trafił w jego ręce prawdopodobnie dzięki protekcji biskupa Piotra Myszkowskiego.

I tu już moja wyobraźnia pędzi galopem, widzę bowiem naszego sympatycznego poetę w ogrodzie, jak pode lipą siedzi i kreśli strofy gęsim piórem...

- Nie wiemy, co się tu działo w wiekach XVII i XVIII, natomiast historia tego konkretnego dworu jako budynku zaczyna się w 1856 roku razem z osobą Stanisława Kochnowskiego herbu Ślepowron. To on stoi za kamiennym dworkiem w stylu klasycystycznym, fakt ten upamiętnia istniejąca do dziś marmurowa tablica, można ją zobaczyć w ścianie sieni. Dwór budowany „podług nieba i obyczaju polskiego”, co ma oznaczać dystans wobec wszystkiego, co obce, cudzoziemskie. Miał być kamiennym portretem relacji społecznych i rodzinnych, tak dla nas typowej gościnności, wystawności ale trwałości i użyteczności. I właśnie taki jest, bo znów nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdy tylko przymknę oczy, to zobaczę znakomitych gości, którzy podjeżdżają powozami. Przy czterokolumnowym portyku, który znajduje się zarówno od zachodniej jak i południowej strony domu, witają się z gospodarzami, a po obiedzie tudzież kolacji schodkami z salonu schodzą panie do ogrodu. Panowie zaś w końcu mają czas, by o tym i owym, co niekoniecznie do uszu dam się nadaje, porozmawiać.

Kim był Kochnowski? 

- Gawędy spod Świętego Krzyża głoszą, że był tu kiedyś dziedzic, co to udział w powstaniu brał i na Syberię został zesłany - opowiada Alicja Krawczyk. I zdaje się, że prawdziwe to słowa, bo na starym cmentarzu w Pawłowie jest grób rodowy Kochnowskich, a data 1867 może być datą śmierci dziedzica.

Nie miał szczęścia majątek w owym czasie, poważnie zadłużony zostaje w końcu sprzedany w 1894 roku. Trafia w ręce Żyda Nuchyma Erenberga z Nowej Słupi, potem zaś (już w roku 1918) zostaje sprzedany, nowymi właścicielami zostają Josek Lejba Micenmacher, Szyja Kestenberg, Szlama Kestenberg i Mosze Grinberg.

Niełatwe są losy tego domu, ale przez kilka kolejnych lat zazna nieco wytchnienia, wszystko za sprawą dzierżawcy Radkowic Jana Stanisława Gutta.

- To był świetny pszczelarz, publikował artykuły na temat roślin miododajnych, eksperymentował z kolendrą, jeździł na zjazdy, kursy, brał udział w zjeździe pszczelarzy we Lwowie w 1925 roku, był świetnym gopodarzem. Całą rodzina była na wysokim poziomie, chociaż o jednym z jego kuzynów (towiańczyku) mówiło się, że był czarną legendą rodziny. To właśnie rodzina Guttów ma związki Jasną Polaną - majątkiem Tołstoja. Ale plenipotentem dóbr Lwa Tołstoja nie był właściciel dworu w Warszówku, jak się często mylnie podaje - wyjaśnia Alicja Krawczyk.

Majątek nie pozostaje długo w rękach rodziny Gutt. Po parcelacji wyjeżdżają stąd w roku 1927 roku, a dwór w Warszówku trafia w ręce Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, które z kolei odsprzedaje go Stefanowi Juńskiemu. Nabywa on tzw. resztówkę (po parcelacji) – 35 ha ziemi. Nowy właściciel to emerytowany dr nauk technicznych we Lwowie. Opowiada się, że pieniądze na majątek wygrywa na loterii i właśnie tak postanawia je zainwestować. Rodzina Juńskich pozostała tu do 1976 roku, gdy Stefan umiera bezdzietnie, majątek przeszedł w ręce jego brata - Stanisława, który jest wówczas Sędzią Ziemskim Sądu Najwyższego. Wraz z żoną dba o dwór niczym o rodową posiadłość, to dzięki niemu dwór w Warszówku nie zostanie upaństwowiony, z determinacją walczył, aby władza ludowa nie przejęła majątku. dodajmy, że uda mu się tego dokonać.

Tych kilka lat spokoju przerywa śmierć sędziego, wdowa Juńska mieszka tu do 1976 roku i pomału wyprzedaje ziemię i część parku rolnikom, w końcu to, co pozostaje przekazuje swojemu kuzynowi, a sama wyjeżdża do Łodzi. Przedostatnimi właścicielami zostaje rodzina Kulików, która we dworze nigdy nie zamieszka, dlatego też dwór przez lata będzie niszczał. Mimo, że część starego domostwa też ma właściciela.

Ten dom to prawdziwa historia, ostoja polskości. I nie mówimy tu tylko o Stanisławie Kochnowskim, który swój patriotyzm przypłacił życiem, ale także o Juńskich, którzy w czasie wojny ukrywali we dworze Zdzisława Witebskiego (dowódcę Placówki AK w Pawłowie).

Dwór w Warszówku - malutki bastion wolności, historia zaklęta w ścianach, duchy, które snują się po pokojach tej niewielkiej posiadłości...

Jestem pewna, że gdy państwo Krawczyk opuszczają to cudne siedlisko, to w Warszówku rozpoczyna się bal, spienione konie zatrzymują się przed wejściem, w lustrach przeglądają się najpiękniejsze z urodziwych, po pokojach snuje się z cygar dym...

Nie przeszkadzajmy im...

Państwo Krawczyk przywracają życie temu wyjątkowemu miejscu, przed pandemią odbywały się tu różne imprezy kulturalne, gościła Letnia Szkoła Języka Polskiego z Ukrainy, w scenerii dworskiego parku wybrzmiewały wiersze i piosenki. Przybyła tu także Polonia z Brazylii. Odbywały się tu także spotkania z ciekawymi ludźmi, miłośnikami dawnej kultury szlacheckiej. to tutaj czytano w 2013 roku Pana Tadeusza. Wyobraźnie sobie te stroje z epoki w miejscu, które okazało się do takich wydarzeń stworzone.

Do dworu można zajrzeć za zgodą właścicieli. Są przesympatyczni, zgodzą się na pewno. A ja dziękuję bardzo za kawę, ciasto i wspaniałą podróż w przeszłość.

(Aneta Marciniak)

INNE ARTYKUŁY Z TEGO DZIAŁU

2022-07-22

"Żadnemu dziecku nie życzę takich wspomnień. Tego wydarzenia nie da się zapomnieć..."

Świętokrzyska ziemia krzyżem się mierzy... Trudno nie przyznać racji tym słowom, szczególnie jeśli w mamy w pamięci martyrologię polskich wsi - niedawny Michniów, jeszcze wcześniejszy Bór Kunowski, do którego obiecałam wrócić.
W hołdzie ofiarom pacyfikacji Boru Kunowskiego

2022-07-11

W hołdzie ofiarom pacyfikacji Boru Kunowskiego

Malowniczo położona wioseczka, bór szumiący cichuteńko swą pieśń bez słów, czterystu mieszkańców i sześćdziesiąt gospodarstw. Miejscowa ludność pracuje przy wyrębie okolicznych lasów i prowadzi spokojne życie rolników, tę sielską atmosferę przerywa bezlitośnie II wojna światowa.
Sekret opuszczonej willi - cz. II

2021-12-29

Sekret opuszczonej willi - cz. II

Modrzew posłużył za budulec, drzewa i krzewy kryją budynek, w którym nikt dziś nie mieszka... Tak zaczynaliśmy kilka tygodni temu historię pewnego domu w gminie Brody.
Sekret opuszczonej willi

2021-11-28

Sekret opuszczonej willi

Modrzew posłużył za budulec, drzewa i krzewy kryją budynek, w którym nikt dziś nie mieszka... Przed nami kolejny sekret Gminy Brody.
Kim była

2021-11-14

Kim była "Dr Anka"

W ocenie Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu nazwa powyższa powinna zostać zmieniona jako wypełniająca normę art. 1 Ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej  (Dz.U. RP z 2016 r. poz. 744) - to wiemy wszyscy, tak samo, jak to, że dawna ulica Dr Anki to dzisiejsza Konstytucji 3 Maja. Gdyby nie ustawa dekomunizacyjna siedziba "Zielonej" miałaby dziś zupełnie inny adres.