JUŻ W KIOSKU

W sprawie rolnictwa

2011-07-11 00:00:00

Ocena:

0/5 | 0 głosów

Tak to jest tak, że im większe pieniądze płyną na wieś, tym mniejsze z tego efekty. Prezes PiS, Jarosław Kaczyński, w liście adresowanym do mnie i podejrzewam do wielu samorządowców prosi o apel do rządu o wyrównanie dopłat rolniczych dla Polski i uznanie rolnictwa za priorytet polskiej prezydencji, przeciwdziałanie dyskryminacji polskiego rolnika. To wszystko brzmi ładnie patriotycznie- chłopsko. Postaram się odpowiedzieć strategowi najwyższej ligi z innego punktu widzenia.

Jarosław Kaczyński, prezes największej opozycyjnej partii, w liście dużo pisze o dopłatach, które, jeśli po 2013 r. nie ulegną wzrostowi, to polski rolnik na jednym hektarze będzie miał o 150 euro mniej od rolnika niemieckiego. Zdaniem pana prezesa, w okresie polskiej prezydencji, będą zapadać kluczowe decyzje na temat przyszłości rolnictwa. Wymienia dyskryminację naszych rolników, która grozi upadkiem rolnictwa i całego społeczeństwa, gdyż zagraża bezpieczeństwu żywnościowemu. Jarosław Kaczyński posiłkuje się przykładem Węgier, państwa twardej polityki rolnej wobec UE. Jako polityk ,,a-klasy” spróbuję, bo nie śmiem inaczej, odnieść się do listu polityka z ekstraklasy.

Zaryzykuję tezę, że odkąd Polska weszła do Unii, rolnikom się poprawiło, a rolnictwu nie. Rolnictwo otrzymuje 46% krajowej pomocy publicznej. W 2010 r. ze środków publicznych resort finansów przekazał na wieś 50 mld zł, z tego na KRUS 15,1 mld zł ( w tym 14 mld na emerytury i renty), 25 mld zł na programy rolne również dofinansowane z UE. W Szwecji pomoc publiczna dla rolnictwa wynosi 12%, w Danii- 10%, a w Niemczech–20%. Dochody polskich rolników podwoiły się głównie przez dopłaty. Obecnie, jaki mi wiadomo, dopłaty bezpośrednie sięgają 80% stawki z państw starej Unii (ponad 800 zł /hektar), w 2013 będzie to 100% stawki. Pora powiedzieć: wieś żyje nie z tego, z czego powinna żyć, czyli produkcji żywności, lecz z subwencji i oszczędności podatkowych. Z wielkiej reformy podatkowej – od dochodów osobistych (PIT) z 1992r. wszyscy stali się podatnikami, pracujący, emeryci, posiadacze firmy (podatek CIT) itp., tylko nie rolnicy. Gdy w 1999 r. wprowadzano składki zdrowotne, oczywiście z obowiązku jej płacenia wyłączono rolników. Ostatnio Trybunał Konstytucyjny uznał to za niezgodne z konstytucją. Gros pieniędzy idzie też na unowocześnianie rolnictwa (warte poparcia) i podniesienia jego wydajności. Dlatego na rolnictwo z samego PROW płynie od 2007 r. grubo ponad 60 mld zł, z tego14 mld zł przeznaczono na poprawę jakości życia na obszarach wiejskich. Resztę przeznaczono na dopłaty i wsparcie produkcji.

Niska wydajność polskiego rolnictwa, 4- krotnie niższa od średniej unijnej, sprawia, że nie mamy gospodarstw rolnych, tylko wiejskie miejsca zamieszkania. Stąd ponad milion osób żyjących na wsi dawno ma zajęcie poza rolnictwem. Z drugiej strony, aż 18% rodaków formalnie zatrudnionych jest w rolnictwie (w Niemczech 2,5 % , a we Francji – 2 %). Wszystko to powoduje wiejski syndrom wykluczenia i bezradności. Zapewne czytelnik powie - skoro tak krytykujesz rolnictwo, to idź i pracuj na roli. Nie, ja uważam, że jestem dobrym specjalistą w innej dziedzinie, z pewnością nie takiej, która dostaje takie hojne subwencje. Pracownicy miejscy, czy sfery budżetowej o wyrównywaniu zarobków mogą tylko pomarzyć.

Prezes Kaczyński żąda, by w okresie prezydencji, naciskać Unię w kierunku zwiększenia środków (głównie dopłat) na krajowe rolnictwo. Przypomnę, że zasadniczym celem unijnej Wspólnej Polityki Rolnej jest ziększenie wydajności produkcji rolnej w drodze postępu technicznego oraz optymalne wykorzystanie czynników produkcji (np. siła robocza) w rolnictwie. A Polska tych celów nie realizuje. Minister rolnictwa pan Sawicki z partnerami z Grupy Wyszehradzkiej i krajami Beneluksu jest zwolennikiem zerwania z płatnościami na podstawie tzw. karty narodowej (znaczone pieniądze dla kraju). Polska ustami szefa resortu rolnictwa popiera z partnerami wariant dopłaty do hektara liczonej stawką bazową uzupełnioną środkami za dodatkowe działania (innowacje, ekologia). To jest rozsądne podejście. Te propozycje są odpowiedzią na ,,strategię rozwoju Europa 2020”, a nie - mniemam- jak wizja prezesa Kaczyńskiego z przeżytej Strategii Lizbońskiej. Prezes PiS podaje przykład Węgier, jako twardego gracza w Unii, która mu uległa i węgierscy rolnicy mają wyższe dopłaty od naszych rolników. Prawda, tylko polityka Węgier ma podwójne dno. Otóż Węgry stały się importerem żywności netto i choć starają się dużo eksportować, głównie surowców, to import towarów przetworzonych ze względu na niskie ceny lawinowo rośnie. Mając tak wielką troskę o ,,zagrożenie żywnościowe społeczeństwa”, przypominam panu prezesowi, że będąc w koalicji z Samoobroną i LPR uchwalili prawo szkodzące nam, konsumentom, przez tzw. ustawę paszową. Zakazano produkcji pasz z nasion modyfikowanych. Rynek już to odczuł, bo m.in.za drogą paszę podrożał drób, jaja, wieprzowina, mleko, wołowina. W dodatku podwyżki zachęcają do importu tańszej żywności. Obyśmy zatem nie poszli śladem Węgier, w które, jak widzę zapatrzony jest pan prezes, w przeciwieństwie do mnie.

Użalając się nad dolą powiedzmy ,,rolników”, należy przypomnieć, że z definicji jest nim ten, kto osobiście, na własny rachunek prowadzi działalność rolniczą w gospodarstwie rolnym. Dla dopłat bezpośrednich wielu staje się tylko posiadaczami ziemi nawet z niewielką ,,gospodarką”. O prowadzeniu działalności rolniczej nikt, kto posiada 3-5 hektarów (średnia w powiecie nieco pow. 3 ha), raczej nie myśli. Osobiście uważam, że należy wspierać te dziedziny rolnictwa, które podnoszą konkurencję, zwiększają produkcję, inspirują innowacje i działalność proekologiczną w rolnictwie. Warto pomagać reintegracji zawodowej, czyli podejmowaniu przez ludność wiejską pracy w zawodach pozarolniczych. W końcu należy modernizować produkcję rolną i przetwórstwo rolno- spożywcze oraz kreować otoczenie instytucjonalne rynku rolnego.

Wniosek z listu Jarosława Kaczyńskiego jest taki: wizja, że najważniejszym celem polskiej prezydencji powinno być wyrównanie dopłat dla rolników, to byłaby dopiero dyskryminacja. Promowanie jednej grupy społeczno- zawodowej, kosztem wszystkich innych. Nieważna solidarność europejska, spójność społeczna krajów UE, idea nowego kontraktu wypracowanego przez kraje członkowskie. Ważne tylko dopłaty dla rolników. Cóż, to duży kunszt napisać przepełniony troską list w duchu wiejskiego patriotyzmu, gdzie priorytetem w istocie jest zręczna gra na wiejskim elektoracie.

Paweł Lewkowicz

Radny Rady Powiatu