JUŻ W KIOSKU

Rozemocjonowani

2019-10-15 09:36:31

Ocena:

0/5 | 0 głosów

Piszę ten artykuł jeszcze przed ciszą wyborczą. Oczywiste zatem, że wyniki wyborów są dla mnie jeszcze tajemnicą w momencie zapisywania niniejszych słów. O ile jednak sondaże poparcia dla partii politycznych wydają się zgodne co do wyborczych rozstrzygnięć, to ciekawszym zjawiskiem jest liczba głosujących.   Z prowadzonych badań opinii publicznej wyłania się interesujący przekaz, co do wyborczej frekwencji. Niektóre sondaże z września (np. CBOS) wskazywały, że udział w głosowaniu zadeklarowało ponad 70% uprawnionych. Październikowe deklaracje badanych są już nieco mniej entuzjastyczne i mówią o frekwencji w okolicach 60%. Bądź co bądź należy jednak przyznać, że politycy swoimi skutecznymi działaniami "wciągnęli" społeczeństwo do wyborczej gry, zaangażowali jako swojego odbiorcę i zmniejszyli poziom politycznej obojętności. Ten pozytywny obraz aktywności wyborczej nieco jednak szarzeje, kiedy zwrócimy uwagę na fakt, iż obecna kampania wyborcza (jak również te poprzednie z ostatnich lat) zyskała mocne zabarwienie emocjonalne. Owszem, padają konkretne deklaracje programowe (szczególnie ze strony rządowej), oferty świadczeń społecznych, rodzinnych, itp. Są to jednak proste rozwiązania, nie mające zwykle związku z fundamentalnymi zmianami systemowymi, których dopiero efekt miałby pozytywne przełożenie dla społeczeństwa. Można powiedzieć, że kampania prowadzona jest dla serc, a nie dla głów obywateli. Tymczasem sprawa jest naprawdę poważna i dotyczy naszej przyszłości na najbliższe cztery lata. Zamiast emocjonalnych wystąpień i odwołań do naszych uczuć, kandydaci i ich ugrupowania powinny – w poczuciu odpowiedzialności za kraj – przedstawiać rozwiązania, które rzeczywiście będą zmieniać naszą rzeczywistość na lepszą. W tych wyborach była szansa na najwyższą frekwencję Już wiemy, czy się to udało. Do tej pory w historii wyborów parlamentarnych III RP najwięcej obywateli poszło w wyborach w 1989 r. (czyli właściwie jeszcze nie w III RP). Generalnie najchętniej głosowaliśmy w wyborach prezydenckich (prawie zawsze powyżej 50%, a niejednokrotnie również powyżej 60%). Trzydzieści lat po zmianach systemowych rośnie w nas poczucie siły naszego głosu również w wyborach parlamentarnych. Ważne, aby ten głos był oddanych  świadomie. Nie tylko na partię, ale również na konkretnego człowieka.   Michał Walendzik Radny Rady Miejskiej radny.mw@gmail.com