JUŻ W KIOSKU

Proporcje sił

2019-10-01 08:42:39

Ocena:

0/5 | 0 głosów

Zupełnie sobie obcy spędziliśmy dobrą godzinę w warsztacie samochodowym. Skazani na swoje towarzystwo, siłą rzeczy wiedliśmy niezobowiązującą rozmowę. Mężczyzna musiał jej widocznie potrzebować, gdyż z czasem zaczął ubarwiać ją faktami ze swego życia. Odsłonił się tak, że bez trudu mogę go odnaleźć. Starachowice to przecież małe miasto. Zresztą okazało się, że mamy wspólnych znajomych. Może to właśnie zachęciło właściciela auta z sąsiedniego stanowiska (kanału) do wylewności. Wstrzymałam oddech dopiero wtedy, kiedy wkroczyliśmy na tematy światopoglądowe. Już wcześniej domyśliłam się, że raczej nie trafiłam na ateistę, bo ludzie niewierzący są mimo wszystko wstrzemięźliwi w prezentowaniu swoich poglądów. Zwłaszcza w publicznych miejscach. Przygodny znajomy okazał się – jak najbardziej – katolikiem, który w pewnym momencie z ogniem w oczach przyznał, że właśnie jego nastoletni wnuk wyruszył na pielgrzymkę do Częstochowy. Szczerze się cieszył, że chłopak zdecydował się być blisko Kościoła kat. Tego samego dnia, koleżanka z przejęciem opowiedziała mi o przejściu pielgrzymów przez Mirzec, których witała przygotowana na to wydarzenie jej rodzina. Chlebem i solą, mówiąc w skrócie. Ktokolwiek przebywał na oddziale rehabilitacyjnym w starachowickim szpitalu wie, że odskocznią od monotonii dnia codziennego bywają tam popołudniowe msze. Położeni na 24 godziny w salach szpitalnych pacjenci zwykle korzystają z zabiegów usprawniających kończyny, kręgosłup. Są więc chodzący, a pobyt w oddziale traktują niczym turnus sanatoryjny. Tyle że nie można opuścić terenu lecznicy, więc możliwości rozrywki są ograniczone. Radio, telewizja, lektura. No i... kaplica. Okazja do odświętnego ubioru i spędzenia czasu razem z podobnie czującymi. Katolikami. Jak mniemam, również przeżywającymi modlitwę. Uczęszczającymi do kościoła z potrzeby serca, religijnych przekonań, wiary, a nie ze względów kulturowych. Przygotowania do mszy zaczynają się już po obiedzie. Głównie wśród kobiet. Kiecka i precjoza do niej są mimo wszystko ważne. Tak zachowuje się jakieś trzy czwarte pacjentek. To wszystko dzieje się z jednoczesną narracją o rzekomych prześladowaniach katolików w Polsce. Powtarzaną przed wyborami, m.in. w związku z dwoma głośnymi przypadkami sądzenia za odmowę wykonania usługi przedstawicielom mniejszości LGBT – owskiej i zwolnienia z IKEI pracownika, podobnie reagującego jak rzemieślnik (z nieukrywaną niechęcią ) na marsze równości. Tyle że dotyczącymi właściwie problemu tolerancji, a niekoniecznie wartości chrześcijańskich. W Starachowicach każdy, kto znajdzie się w pobliżu trasy procesji z okazji Bożego Ciała jest traktowany jak swój, katolik, bo niemożliwe przecież, żeby tego dnia mógł iść gdzie indziej (?!). Na czyj użytek zatem te słowa hierarchów, że w przeciwieństwie do tych, którzy nie wierzą, katolicy są dyskryminowani? Że ateiści, agnostycy narzucają swój światopogląd i styl życia? W każdym szpitalu jest kaplica, wszędzie – w szkołach i urzędach wiszą krzyże, symbole chrześcijaństwa, obowiązkowym przedmiotem nauczania jest religia, obok marginalizowanej etyki. Niedziele publiczna telewizja i radio rozpoczynają od mszy albo katolickich audycji, tymczasem wciąż słychać, że zawęża się przestrzeń dla wierzących. Ba, nie zliczę w kraju ulic św. Jana Pawła II. W Starachowicach mamy nawet ulicę Najświętszej Marii Panny. Całe ministerstwa zawierza się opiece boskiej, więc państwo de facto laickie nie jest. Ba, ostatnio z wysokiej trybuny padło znamienne zdanie, że poza Kościołem (rozumiem, że katolickim) jest tylko nihilizm. Za chwilę ciocia koleżanki powędruje na popołudniową niedzielną mszę, jak to w kolejne wybory do tej pory czyniła. Bo tam, w jednej ze starachowickich parafii, zaprzyjaźniona pani Ala albo Ola znów zbierze wszystkich seniorów i poprowadzi ich do urn wyborczych, pokazując wcześniej, w którym miejscu należy postawić krzyżyk. Do lokalu wyborczego, w którym na ścianie ... będzie też pewnie zawieszony krzyż. /ewa/