JUŻ W KIOSKU

Nasz telefon

2019-10-01 09:03:12

Ocena:

0/5 | 0 głosów

  Nie uchodzi - W imieniu własnym i kilkorga sąsiadów postanowiłam na Waszych łamach zaprotestować przeciwko przekształceniu miejskich autobusów w objazdową partyjną reklamę. ZEC i MZK po części są utrzymywane z naszych podatków. Jeśli nawet nie korzystamy z publicznego transportu, to płacimy za ciepło, więc uważamy, że miejska spółka powinna pozostać apolityczna. Zresztą sprzyjamy różnym ugrupowaniom – od prawa do lewa. Tymczasem każe nam się jeździć autobusem, np. linii nr 5, przekonującym sitodrukiem na karoserii, że w nadchodzących wyborach powinniśmy się opowiedzieć po tej, a nie innej stronie. Pewnie, że każdy swój rozum ma; plakaty z podobiznami kandydatów na parlamentarzystów pchają się nam w oczy. Niech jednak pozostaną na płotach i słupach ogłoszeniowych, a nie na miejskich samochodach, chyba że są to pojazdy prywatne – zatelefonowała zbulwersowana starachowiczanka.      Wysoka komisja - Stawałam ostatnio przed komisją orzekającą o stopniu niepełnosprawności, z czym wiąże się otrzymywanie rentowego świadczenia. Mimo znacznego inwalidztwa, nie czułam się w poczekalni pewnie. Tyle słyszy się o odbieraniu świadczeń. Nie spodziewałam się jednak, że aż tak źle zostanę potraktowana. Przewodniczący komisji burczał coś pod nosem przeglądając moją dokumentację. Jednocześnie zajmował się... smartfonem. Czułam się, bezpodstawnie przecież, niczym symulantka, która niepotrzebnie wysokiej komisji zawraca głowę. Decyzję otrzymałam pozytywną, ale przeżyłam tego dnia prawdziwy horror. Czy rzeczywiście nie potrafimy być dla siebie służbowo uprzejmi, jeśli nic nas to nie kosztuje? – pyta czytelniczka. /ewa/