JUŻ W KIOSKU

Na innych łamach


Warning: mime_content_type(/lokalnainfo/htm/a/39/2019/12/na-innych-łamach.jpg): failed to open stream: No such file or directory in /lokalnainfo/htm/sys/class/Fotka.php on line 367

Warning: mime_content_type(/lokalnainfo/htm/a/39/2019/12/na-innych-łamach.jpg): failed to open stream: No such file or directory in /lokalnainfo/htm/sys/class/Fotka.php on line 371

Warning: mime_content_type(/lokalnainfo/htm/a/39/2019/12/na-innych-łamach.jpg): failed to open stream: No such file or directory in /lokalnainfo/htm/sys/class/Fotka.php on line 367

Warning: mime_content_type(/lokalnainfo/htm/a/39/2019/12/na-innych-łamach.jpg): failed to open stream: No such file or directory in /lokalnainfo/htm/sys/class/Fotka.php on line 371
2019-12-04 09:30:55

Ocena:

0/5 | 0 głosów

  "Polityka" nr 46 Jacek Żakowski w publikacji "Zbyt dumni, zbyt wściekli", powołując się na Brayana Caplana, profesora ekonomii, omawia współczesną sytuację Polski. Zderzenie między "zieloną wyspą" PO a "Polską w ruinie" PiS. "Bo jedni są słusznie dumni ze wzrostu gospodarczego, z autostrad, pendolino, z członkostwa Polski w Unii, doganiania Zachodu itd., a drudzy są słusznie wściekli z powodu zamknięcia fabryk, niskich płac, likwidacji lokalnych pociągów, zapowiadanej komercjalizacji służby zdrowia, oczekiwanego upadku ich rodzinnego miasteczka." I jedni, i drudzy, nie chcą zobaczyć odwrotnej strony medalu. To dlatego wybierają pozornie absurdalne rozwiązania. Bo dla różnych ludzi różne rzeczy mają różne znaczenie. To właśnie Caplan zauważył, ze racjonalne poczucie odpowiedzialności topnieje tym bardziej im bardziej odległa od naszego życia jest sprawa, o której decydujemy, i im słabsze jest nasze poczucie wpływu. "Gdy ludzie kogoś nie cierpią, gotowi są poprzeć jego konkurenta, nawet jeśli doskonale wiedzą, że będzie marnym posłem, burmistrzem, prezydentem. Bo większość ma poczucie, że skutki do nich nie dotrą lub dotkną ich w małym stopniu." Tak jak zamach na konstytucję, sądy itp. Dalsza przyszłość mało kogo obchodzi. Liczy się tu i teraz. "Caplan statystycznie wykazał, że liczni wyborcy bardzo często głosują niezgodnie z własnymi intencjami. Kiedy chcą, by było więcej miejsc pracy, głosują za rozwiązaniami, które sprawią, że będzie ich mniej. Kiedy chcą chronić swoją wolność, popierają tych, którzy im ją odbiorą. Gdy złości ich korupcja, popierają takie rozwiązania i ugrupowania, które jeszcze je wzmocnią. A gdy chcą walczyć z plagą narkomanii, domagają się regulacji, które niestety sprawiają, że narkotyki staną się groźniejsze. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że ludzie przeważnie są źle poinformowani, ale przede wszystkim dlatego, że podejmując decyzje ulegają emocjom i uprzedzeniom. Zamiast empiryczną wiedzą o źródłach wcześniejszych sukcesów, kierują się lękliwym pesymizmem, niechęcią i nieufnością do rynku, obcych, modernizacji ..." Tacy są również polscy wyborcy. Mądre zatem przywództwo polityczne powinno umieć przekonać trwałą większość wyborców do mądrych, czyli dobrze i trwale służących ogółowi rozwiązań. "W demokracji trzeba mieć mądrość społeczną, budującą mądrość społeczeństwa." Alternatywą jest dyktatura.                           "Newsweek" nr 46 Co dziesiąty nastolatek – dzięki smartfonowi – przebywa cały czas w wirtualnym świecie, co piąty więcej niż siedem godzin dziennie – mówi Małgorzacie Święchowicz w rozmowie zatytułowanej "Prawdziwe życie w sieci" dr Maciej Dębski, socjolog z Uniwersytetu Gdańskiego. Najwięcej czasu młodzi spędzają na portalach społecznościowych, jak wynika z przeprowadzonego pod jego kierunkiem badania wśród 50 tysięcy 12 -19 – latków. Chcą być z innymi, więc okupują Snapchat, Instagram, Facebook, Messenger albo po prostu grają w sieci. Wielu przyznaje się wręcz do uzależnienia od Internetu. "Przeciętny nastolatek używa trzech, czterech kont. Sprawdza, ile lajków ma pod każdym wpisem czy zdjęciem. Co czwarty poświęca mnóstwo czasu i uwagi, żeby tak dobrać zdjęcie i zrobić taki wpis, aby tych lajków dostać jak najwięcej." To, co może bardzo niepokoić, to przyznanie się nastolatków, że publikują w sieci  ... zupełnie nieprawdziwe informacje na swój temat. Jako że cały czas porównują się z innymi, nie mogą być gorsi od bardziej zamożnych, znanych i atrakcyjnych. Stąd nawet określenie współczesnych nastolatków pokoleniem "rozedrganej tożsamości". Dlatego, że komunikaty spływające do nich od innych osób są bardzo niespójne, oni sami gubią się, nie wiedzą, jacy są. Ba, koleżeństwo mają przeważnie w smartfonie. "Co dziesiąta osoba z badanej przez nas grupy jest w /.../ związku – w pełni cyfrowym, z osobą, z którą nigdy się nie spotkała." Jednocześnie widać wyraźnie, że młodzi nie są tak szczęśliwi, jak chcieliby być. Narzekają na zmęczenie, niewyspanie, zdenerwowanie, przeładowanie informacjami. Ale bez telefonu czują się równie źle. Smutni, apatyczni, pozbawieni wpływu na dziejące się wokół nich wydarzenia. Za coraz większymi problemami młodych nie idzie wsparcie dorosłych. Do drugiego roku życia dziecko nie powinno korzystać z nowych technologii. Tymczasem nawet nocniki mają wysięgniki na tablet. Nie dość że "internetowe" dzieci mają kłopoty z mówieniem i motoryką, to dochodzą dysfunkcje kręgosłupa. Okuliści zauważają wyschnięte gałki oczne. Rośnie bezsenność wśród dzieci. Psychologowie zastanawiają się, czy młodzi zechcą później budować trwałe związki, mieć dzieci... To zależy od relacji z najbliższymi. Powinni obserwować, co dziecko robi w wirtualnym świecie. Rządzący nie mogą ignorować zagrożeń. "Pilnie trzeba wspomóc rodziców, którym brakuje nie tylko kompetencji cyfrowych, ale również umiejętności prowadzenia rozmów z dzieckiem." Chodzi o to, żeby rodzice byli obecni w życiu swojego dziecka, inaczej będzie ono tylko w cyfrowym świecie. Bo gdzie ma być?            "Gość Niedzielny" nr 43 "Obcy. Decydujące starcie" – to nie tytuł kultowego filmu, lecz wywiadu Marcina Jakimowicza z o. Lechem Dorobczyńskim, franciszkaninem, o tym, jak zmienić Kościół ponuro – katolicki w dom dla omijających dotąd szerokim  łukiem świątynie. Nadzieja w młodych, którzy szukają prawdy i odpowiedzi na wiele pytań. Nie da się nie zauważyć tendencji spadkowych - Kościół się kurczy, ale jednocześnie oczyszcza. Przychodzący na msze wierni wydają się jednak niebywale smutni. Stad pomysł, by wykorzystać media społecznościowe do głoszenia Ewangelii. Bo drogą Kościoła jest człowiek, a dzięki sieci mu do niego bliżej. Trzeba zatem umieć dostrzec pojedynczego człowieka. "Jako duszpasterze postanowiliśmy, że po każdej niedzielnej Mszy św. będziemy wychodzić do ludzi, podawać im rękę, życzyć dobrego tygodnia ... Zdopingował mnie papież Franciszek, który powiedział, że pasterz ma pachnieć owcami. A jak mamy pachnieć owcami, skoro jesteśmy pozamykani w klasztorach i na plebaniach? Jeśli jesteśmy zamknięci na ludzi – zaczynamy śmierdzieć sobą. Kiedy poszliśmy po raz pierwszy na kolędę, prawie w każdym domu usłyszeliśmy, jak bardzo to niedzielne podanie ręki otworzyło ludzi na nas, i jak bardzo tego potrzebują. To są momenty, krótkie zdania, ale zapadają głęboko w pamięć : "Dobrze tu u was.  I mówię to jako praktykujący anglikanin." I wtedy myślisz sobie, fajnie by było dożyć takiej chwili, gdy wszyscy chrześcijanie staną razem wokół jednego ołtarza ..."                       "Przegląd" nr 43 Norbert Grzegorz Kościesza jest byłym policjantem, autorem książek dla dzieci i powieści policyjnych. Przepracował w policji dokładnie 10 lat i dziewięć miesięcy. Chciałby wrócić do służby (odszedł, lecząc traumę po wypadku z dzieckiem), ale pod warunkiem, że zmieni się zarządzanie polskiej policji, zmienią się przełożeni i ich podejście do podwładnych. Problemów jest zresztą  mnóstwo. "Główne to nepotyzm, kolesiostwo, wazeliniarstwo, braki kadrowe, braki szkoleniowe, wyposażeniowe, oczywiście mobbing i szykanowanie podwładnych. /.../ Koledzy od prywatnych imprez, wyjazdów "na rybkę", gry w piłkę itp. awansują bardzo szybko, przechodzą do innych wydziałów, gdzie dostają wyższe grupy zaszeregowania. To oczywiście wiąże się z wazeliniarstwem, schlebianiem przełożonym, świadczeniem drobnych usług. /.../ Wykroczeniowcy, dochodzeniowcy, policjanci ruchu drogowego i wydziałów patrolowych są przeciążeni pracą. Wykroczenia i dochodzenia trzeba rzetelnie przeanalizować, przesłuchać sprawców, świadków i podejrzanych, terminy gonią, a w międzyczasie funkcjonariusze wykonują także inne obowiązki. Piony prewencji, z uwagi na braki kadrowe, również mają problemy z realizacją swoich zadań. Bywa więc, że ludzie czekają na interwencję, bo nie ma wolnego patrolu. Konsekwencją tego wszystkiego jest większa liczba zadań i obowiązków dla zwykłego funkcjonariusza. Wbrew resortowej propagandzie wyposażenie komend jest słabe, policjanci sami się doposażają, kupują plastikowe kajdanki, bo tymi, które mają na stanie, czasami nie dają rady zapiąć umięśnionego byczka. Za własne pieniądze kupują latarki, dzwonią do dyżurnego z prywatnych telefonów, bo policyjne radiostacje wysiadają lub nie mają zasięgu. Gdyby nie zaradność szeregowych policjantów, policja już dawno by się rozpadła. To ci na dole, wykonujący najcięższą i najgorszą służbę, trzymają policję w kupie. Gdyby pewnego dnia się zbuntowali, to nie wiem, co by było" – usłyszał Arkadiusz Panasiuk podczas rozmowy, którą zatytułował "Zrobiłbym to jeszcze raz".                                         "Nie" nr 43 Andrzej Sikorski spytał premiera, ministra finansów, szefa MSWiA, prezesa NIK i Komendanta Głównego Policji: " a) Kto ukradł Polakom 87 mld zł? b) Gdzie są te pieniądze? c) Dlaczego pozwolili na okradanie Polaków?" Z raportu NIK na temat luki VAT wynika bowiem, że w latach 2016 – 2018 "ukradziono" właśnie te prawie dziewięćdziesiąt miliardów złotych. Czyli po ośmiu latach rządów PiS – przy takim tempie kradzieży – mafie wzbogacą się podobnie jak podczas rządów PO – PSL. Nic dziwnego zatem, że nawet przewodniczący sławetnej komisji śledczej zaproponował, by odstąpić jednak od dokładnego szacowania luki VAT. Tym bardziej że faktycznie informuje ona o różnicy między możliwymi do uzyskania wpływami z podatku VAT a wpływami rzeczywistymi i nie jest miernikiem skali oszustw podatkowych. Poza tym luki VAT nie da się zlikwidować. Tyle że takich niuansów nikt społeczeństwu przez minione cztery lata nie tłumaczył. NIK odpowiadając autorowi "Dziury Morawickiego" nadpisał, że sprawa ma charakter polityczny, więc się do niej nie odniesie. Z kolei ABW skupił się na ustawowych przepisach dotyczących działań, które służby mogą podejmować. Zastanawia, że mimo wszystko nie podejmują, bo zapisano właśnie, że do ABW należy "rozpoznawanie, zapobieganie i wykrywanie przestępstw /.../ godzących w postawy ekonomiczne państwa.   wybrała /ewa/