JUŻ W KIOSKU

Na innych łamach

2019-10-01 10:11:55

Ocena:

0/5 | 0 głosów

                                                    "Newsweek" nr 37 Silne dzieciaki jakoś sobie w tej nowej, zreformowanej szkole poradzą – mówi Dawidowi Karpiukowi w tekście "Tylko dla normalsów" mama licealisty z zespołem Aspergera. Dla nadwrażliwców to będzie piekło. Wrażenia nauczycieli po pierwszych dniach szkoły są podobne. "Nauczyciel z warszawskiego Kopernika: - Dotąd byliśmy renomowaną szkołą, a teraz to już niemożliwe. Nauczycielka z Batorego: - Pracuję jeszcze ten rok, a potem koniec. Ko –niec. Nauczycielka z liceum w Mińsku Mazowieckim: - Szkoła zmieniła się w dom wariatów. Człowiek zaczyna myśleć, że bierze udział w jakimś idiotycznym, sadystycznym programie telewizyjnym. Monika, nauczycielka ze szkoły średniej w Białymstoku, wymyśliła rozwiązanie. – Uczniowie powinni słuchać, notować i nie zadawać pytań – ironizuje. – Po dzwonku w parach kierować się marszowym krokiem do kolejnej sali. Na przerwach nie rozchodzić się, nie biegać, nie krzyczeć, nie rozmawiać. Czytać. Po ośmiu godzinach szkoły wychodzić spokojnym krokiem i kierować się do domu. W domu siedzieć cicho, uczyć się. Iść spać. Następnego dnia powtórka." Mama chłopca z zespołem Aspergera nie ma wątpliwości, że dzięki reformie spełnią się pomysły tych, którzy chcieliby aspergerowców wyrzucać ze szkół. Chociaż jej syn z nauką nie ma problemów. Radzi sobie dobrze. Chodzi na lekcje fortepianu, bardzo dobrze mówi po angielsku i hiszpańsku. Zamierza nauczyć się chińskiego. Na pewno mu się uda. Tyle tylko że ma trudności z przebywaniem w tłumie, zbyt dużym hałasem, agresywnymi zachowaniami rówieśników, nagłymi zwrotami akcji. Wiele razy słyszała, że może zabrać syna do szkoły specjalnej. Albo uczyć w domu. Albo w ogóle nie uczyć. Rodzice, którzy posłali dzieci do prywatnych szkół mają święty spokój. Może zrobić to ten, kogo na to stać. "Także lewicowi idealiści, którzy jeszcze niedawno uznawali prywatne szkoły za zło. Teraz mówią, że już lepiej, jak dziecko uczy się wśród bananowej młodzieży, niż jakby miało przechodzić ten koszmar." Mama chłopca z zespołem Aspergera skrzyknęła rodziców w sieci. Nie spodziewała się aż takiego entuzjazmu z ich strony. Ma zatem nadzieję, że może dzięki reformie ludzie zaczną się bardziej interesować szkołą, wezmą sprawy w swoje ręce.                       "Gość Niedzielny" nr 34 "Chrońmy niewinność dzieci" – apeluje Bogumił Łoziński. Skutecznym narzędziem do przeciwstawienia się seksualizacji i deprawacji polskich dzieci ma być ustawa "Stop pedofilii". Zakłada trzy dodatkowe paragrafy w Kodeksie karnym. Dotychczasowe przepisy przewidują grzywnę, ograniczenie wolności oraz pozbawienie wolności do lat dwóch za propagowanie lub pochwalanie zachowań o charakterze pedofilskim, co jest zbyt ogólne. Teraz takiej samej karze ma podlegać ten, kto "publicznie propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletniego obcowania płciowego". Sprawca zaś dopuszczający się takiego czynu za pomocą środków masowego przekazu podlegałby karze pozbawienia wolności do lat trzech. Takiej samej – osoba pochwalająca podobne czyny w związku z "zajmowanym stanowiskiem, wykonywaniem zawodu lub działalności związanych z wychowaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub opieką nad nimi albo działając na terenie szkoły lub innego zakładu, lub placówki oświatowo – wychowawczej, lub opiekuńczej." Ma to być dobre narzędzie w walce z deprawacją dzieci podczas seksedukacji według lewicowych standardów. Bo znamiona czynu zabronionego obejmą czynności podejmowane w ramach realizacji niektórych założeń programowych tzw. standardów WHO. "Dziecko jest nie tyle edukowane o seksualności, ile seksualizowane, czyli uczone, jak być atrakcyjnym obiektem seksualnym, jak zaspokajać swoje potrzeby w tej sferze, jak zachowywać się w sferze erotycznej niczym dorosły." Lewicowa edukacja seksualna jest przy tym elementem realizacji ideologii LGBT. "Seksedukacja uczy bowiem, że zachowania seksualne nie podlegają ocenie etycznej, że nie ma niczego moralnie nagannego w aktach homoseksualnych, zdradzie itp." Każdy, kto wychowywał, wychowuje dzieci, z łatwością może sobie wyobrazić 4 – latki informowane o radości wynikającej z dotykania własnego ciała i masturbacji, a 15 – latków uczonych umiejętności negocjowania i komunikowania się w celu uprawiania bezpiecznego i przyjemnego seksu. Reakcją środowisk konserwatywnych wobec tego typu propozycji może być tylko przerażenie i opór przed perspektywą zniszczenia psychiki dziecka.                                               "Przegląd" nr 31 Wzbudzając strach przed LGBT i gender, niektórzy politycy i biskupi powodują u wyborców i wiernych stan zagrożenia, który popycha ich do agresji – mówi Katarzynie Wierzbickiej w "Polskim katolicyzmie plemiennym" prof. Maria Libiszowska – Żółtkowska, socjolożka religii, kultury i medycyny. Zwraca uwagę na to, że następuje u nas indywidualizacja wiary. Dostosowuje się ją do potrzeb, dodając elementy z nią nie związane i odrzucając te, które się nam nie podobają. "Wcześniej powodem unieważnienia małżeństwa mogło być jego nieskonsumowanie. Dziś unieważnienie  stosunkowo łatwo uzyskać, a niektórzy robią to kilka razy w ciągu życia, nawet jeśli mają dzieci. /.../ Z jednej strony, religia traktowana jest jako źródło przynależności i poczucia wartości, z drugiej – niedobrze, gdy za dużo wymaga. /.../ Współczesny wierny tworzy rodzaj patchworku religijnych postaw i przekonań, wybierając to, co mu pasuje, i odrzucając to, co mu ciąży. /.../ Dla niektórych wyznawców praktyka religijna jest oznaką przywiązania do tradycji lub do społeczności, a nie własnych przekonań religijnych." Religia jest blisko władzy, toteż politycy demonstrują swoją przynależność do religii. Wyborcy na nich głosują, żeby poczuć się ... "swoimi". Daje to poczucie bezpieczeństwa. Chodzi też o przynależność. I tak religia tworzy podziały. "Tam gdzie mowa o swojskości, zawsze musi się pojawić temat obcego. Skoro bycie Polakiem łączy się nierozerwalnie z byciem katolikiem – z bardzo wąsko rozumianą tradycją i przekonaniami, to każdy, kto ma inne zaplecze, będzie uważany za obcego. Tak są postrzegani w Polsce np. unici, którzy przecież podlegają papieżowi tak samo jak katolicy. Papieża Franciszka z kolei jego krytycy nazywają lewakiem, co jest po prostu innym określeniem obcego, podobnie jak kiedyś Żyd/.../. Zestawienie Polaka i katolika zawęża również to, co się kryje pod mianem Polaka – wynika z niego, że każdy, kto nie jest katolikiem, nie jest także Polakiem. Albo jest "nieprawdziwym" Polakiem. Najgorsze, że politycy stają się kaznodziejami. Nazywają nieodpowiadające im postawy niemoralnymi, a sobie przypisują "wartości".                                                     "Nie" nr 30 Katolickie i prawicowe media epatują raportem powstałym na zlecenie brytyjskiego MSZ – donosi Łukasz Piotrowicz w tekście "Katole ja wam wp /.../". Wynika z niego, że katolicy są najbardziej prześladowaną grupą religijną na świecie. Każdego miesiąca około 360 chrześcijan jest mordowanych z powodu wyznawanej wiary. Trzecią część ludzkości dotykają represje na tle religijnym. Aż 80 proc. przypadków dotyczy chrześcijan. Jeśli chrześcijanie są prześladowani w 143 krajach, to muzułmanie w 140. Chrześcijanie są prześladowani w krajach islamskich, a muzułmanie ... nie tylko w krajach chrześcijańskich.  Również w świeckich. Ba, są prześladowani przez współbraci w wierze. Islam wszak nie jest jednorodny. Wśród wyznawców Allacha panuje większa nienawiść wobec siebie niż wobec innowierców. Fanatyzm religijny wszędzie prowadzi do agresji, a nawet eksterminacji. Opowieści zatem o prześladowaniach chrześcijan są sprytnym zabiegiem retorycznym. A że chrześcijanie to najludniejsza religia na świecie, siłą rzeczy chrześcijan może dotykać więcej prześladowań. Katolicy stanowią połowę chrześcijan – czyli jakiś miliard. Zresztą też piętnują – jak muzułmanie – wyznawców innych odłamów chrześcijaństwa. Dopiero tam, gdzie są mniejszością, apelują o poszanowanie praw katolików. Wszystkich przerażają prześladowania na tle religijnym. "Codziennie kilkaset osób jest mordowanych z powodu kłótni na temat tego, czy fajniejszy jest Jezus, czy Mahomet. Przeraża /.../ nieumiejętność czytania ze zrozumieniem wyznań tubylczych autorytetów duchowych." Różnie jest rozumiane pojęcie prześladowania chrześcijan. Dla brytyjskiego rządu i anglikańskiego biskupa – to głównie fizyczne znęcanie się i morderstwa. Dla polskich hierarchów zaś prześladowaniem jest nawet skazanie ... kardynała pedofila. "Spójrzmy dzisiaj na Australię, gdzie kardynał Pell został skazany. Tam są łamane prawa człowieka. Chrześcijaństwo zawsze było prześladowane" – powiedział abepe Marek Jędraszewski. Przeraża owo utyskiwanie nad losem prześladowanych współbraci w wierze i jednoczesne urządzanie polowań na mniejszości seksualne, co zdarzyło się przed marszami równości w Polsce.                                                    "Polityka" nr 37 Z powodu zmian klimatycznych z polskich lasów mogą zniknąć gatunki drzew, które dzisiaj zajmują ok. 75 proc. ich powierzchni. Wraz z nimi setki gatunków innych roślin, grzybów, zwierząt. To wszystko wydarzy się w ciągu życia dzisiejszych 30 – 40 – latków – alarmują naukowcy w dramatycznym apelu, który tygodnik zatytułował "Ratujmy las, on chroni nas". Najbardziej zagrożone są sosna zwyczajna, świerk pospolity oraz brzoza brodawkowata. Przetrwa jodła pospolita, buk zwyczajny, jesion wyniosły, dąb szypułkowy i dąb bezszypułkowy. Czynnikiem kluczowym odpowiedzialnym za wymieranie zagrożonych gatunków jest deficyt wody w sezonie wegetacyjnym. Niebawem więc diametralnie zmieni się polska przyroda. Leśnicy już przebudowują leśne ekosystemy. Wprowadzają gatunki, dla których środowisko jest dogodne. Fundamentalne znaczenie ma jednak przeciwdziałanie zmianom klimatycznym. Jednocześnie powinno nam zależeć na jak największej powierzchni lasów. W lipcu br. polski rząd przedstawił inicjatywę posadzenia w kraju 500 mln drzew do końca roku. Ale właśnie tyle sadzi się co roku w Lasach Państwowych. Nie zmieni to zatem areału lasów. Ba, ponieważ wycina się duże drzewa, a w ich miejsce sadzi młode, w lesie ubywa drewna magazynującego CO2. "Zatem, aby urosło owo 500 mln dojrzałych i dorodnych drzew przy stosowaniu obecnego sposobu nasadzeń, potrzebowalibyśmy dodatkowych 2 mln ha, na których musielibyśmy dziś posadzić 16 mld drzew!" Posadzenie zatem 500 mln drzew na nic się zda, jeśli nie zaadaptują się one do zmian klimatycznych. Trzeba ustrzec się błędów przeszłości. Nie sadzić dużych połaci monokultury i nie stosować tradycyjnych metod odnawiania naruszających strukturę gleby. Wyzwanie jest ogromne. Naukowcy deklarują gotowość przyjęcia roli konsultanta merytorycznego takiego programu.                                                     "Forum" nr 15 "Porąbało was?" – pyta Denis Bews z Radia Swoboda. Trwa bowiem wielka nielegalna wycinka tajgi. Syberyjskie drewno prosto z rezerwatu jedzie do Chin. Z map satelitarnych widać, jak daleko to zaszło. Nawet w czasie drugiej wojny światowej nikt nie ruszał tajgi. Protesty miejscowych się nasilają. Płoną nawet domy uczestników pikiet. Rodzinne, stare. To tak jakby ktoś palił pamięć ludzi. Sądy nie przyznają racji mieszkańcom. Pod piły idą wspaniałe okazy, m.in. stuletnie sosny. W dokumentach natomiast stwierdza się, że to gałęzie i krzewy z pastwisk. "Zrozpaczeni mieszkańcy wzięli los tajgi w swoje ręce. – Zaczęliśmy od tego, że podpalaliśmy budki, w których mieszkali drwale. Okazało się, że to dobry sposób, przemawiający im do rozumu. Przecież to byli złodzieje. Skoro władze nic nie zrobiły, to ludzie sami zaczęli wymierzać sprawiedliwość /.../. I mężczyźni, i kobiety, wszyscy stanęli murem, nie pozwalali pracować tym draniom. Dzieci siadały na łopatach koparek, żeby zatrzymać tę rzeź drzew, tamci nam grozili /.../. Ale ich zatrzymaliśmy. /.../ Ktoś, kto za sprawą szwindlu wszedł w posiadanie terenów leśnych, wynajął pracowników do wyrębu, płaci im, sobie nabija kabzę. /../ Popyt na drewno jest duży. Chińczycy płacą konkretne pieniądze, więc ci, co rąbią na czarno, dogadują się na dostawy, ustalając cenę i jazda. Nikt nie patrzy, czy to legalne, czy nie, czy to rezerwat, czy zwykły las. O wszystkim decydują pieniądze." Nikt nie jest przeciwko Chińczykom. Ludzie są przeciw barbarzyństwu. wybrała /ewa/