JUŻ W KIOSKU

Kobiety żyją dłużej?

2019-10-15 09:38:32

Ocena:

0/5 | 0 głosów

Za tzw. grzybkiem, pod skałami "Majówki", ćwiczyło tej soboty jakieś 20 pań w różnym wieku. Choć w zajęciach uczestniczyli od czasu do czasu i mężczyźni, tego dnia nie było ani jednego. Wcześniej usprawiedliwili swoją nieobecność. Tyle że przychodziło ich raptem 2 - 4. Natomiast na pobliskich ławeczkach panowie siedzieli. Inni panowie.   Spoglądali kątem oka na ćwiczącą grupę, lecz chyba nawet przez głowę im nie przeszło, że mogliby dołączyć. Wybrali inny sport. Papierosy i piwo. Pod dostatkiem w lokalu gastronomicznym obok. Kusiły bardziej niż rozłożone maty czekające na kolejnych chętnych, by wspólnie poruszać się na świeżym powietrzu. Nic dziwnego, że w pewnym momencie jednej z gimnastykujących się pań wyrwała się  – co tu dużo mówić – celna uwaga: "teraz wiadomo, dlaczego kobiety żyją dłużej". Znajomy zerka w rubrykę z nekrologami na sąsiedniej stronie "Gazety". Zebrani przy popołudniowej herbacie słyszą: 91, 95 – kobiety, 67, 72 – mężczyźni. Nie znaczy to, że nad starachowiczanami wisi akurat jakieś fatum. I to z powodu niechęci do jogi na świeżym powietrzu. Statystyki są w tej mierze bezwzględne. Generalnie, mężczyźni żyją krócej niż kobiety. Tyle że ostatnio skróciła się również w Polsce średnia życia obojga płci. Na co składa się wiele przyczyn. Od małej na pewno ruchliwości – przesiedliśmy się do własnych aut – przez nadmierne zanieczyszczenie powietrza – zimą Starachowice toną w smogu – po brak troski o własne zdrowie. Jak dobrze popatrzeć, przed gabinetami lekarzy rodzinnych więcej pań. Choć, muszę przyznać, wśród bliskich i znajomych dbałość o siebie rozkłada się po równo. Może trochę gorzej jest z dbałością o kondycję. Czyli właśnie o utrzymanie nienagannej sylwetki. Chyba że lekarz wyraźnie zaleci zmianę trybu życia. I – co ciekawe – mężczyznę łatwiej przestraszyć. Bo nawet na bieganie, a teraz na jazdę na rowerze, zdobył się młody kuzyn. Dziś figury, bez śladów piwnego brzucha, zazdrości mu niejeden. Trzymają formę również ci, którzy postawili na domowe siłownie. Nie do wiary, ale codzienne rozciąganie weszło im w krew. Czy dzięki temu będą zdrowsi? To się okaże. W każdym razie czują się ze sobą dobrze, co potwierdzają im lustra, w których się przeglądają. Nie da się ukryć, że współczesny tryb życia – siedząca praca, jazda własnym samochodem, leżakowanie przed telewizorem, także stres, nie sprzyjają utrzymaniu zadowalającej sylwetki. Może dlatego coraz więcej osób decyduje się na psa? Ilekroć wyglądam około 6 rano przez okno, zawsze widzę kogoś spacerującego z czworonogiem. I często są to właśnie mężczyźni. Śmiem twierdzić, że te przymusowe wyjścia w jakimś stopniu przedłużają ich życie. Bo jeśli nie ma się ochoty na fitness, nie ciągnie pływalnia ani nawet rower, to spacery z psem poniekąd zastępują przebieżki. Dopóki u kuzynostwa zmieniały się psy, dopóty oboje kuzynostwo żwawo się ruszali, zachowując normy, jeśli chodzi o wagę i postawę. Fakt, odejścia kolejnych czworonożnych domowników mocno przeżywali, stąd decyzja, że nigdy więcej podobnej traumy. Tyle że teraz po prostu oklapli, co widać gołym okiem. Nadwagę. Próżno by ich jednak namawiać do innego rodzaju aktywności. Obawiam się, że chyba sobie szkodzą. Bo ani pies, ani działka (zrezygnowali jakiś czas temu z ogródka), ani chodzenie – właśnie zmienili auto na nowe, z salonu. Na dodatek, za chwilę, zacznie im przysługiwać darmowy bilet MZK. W jakimś stopniu więc przywilej jeżdżenia bez opłat w Starachowicach demoralizuje seniorów. Zastanawiam się, czy jeśli go doczekam, też postawię na wygodę? I zrezygnuję z dotychczasowych pieszych peregrynacji po mieście i okolicy? Jako zamiennika (a najlepiej obok) gimnastyki, którą chyba każdy powinien uprawiać. Inna rzecz, że trudno się do niej zmusić. Chyba że, jak to było tego lata, władze znów dofinansują projekt mający na celu aktywizację mieszkańców. Udział w przedsięwzięciu za darmo, pod kierunkiem profesjonalnego trenera, to nie lada gratka. Ale pewnie znów – tylko dla tej samej, korzystającej z większości kulturalno –oświatowych i sportowych ofert – niewielkiej grupki starachowiczan. Bo – mimo rozsyłania wici, że latem pod skałami można się pogimnastykować – przychodziło jednorazowo najwyżej 30 osób. Głównie kobiety. /ewa/