Zapewniają bezpieczeństwo, sami pracują po spartańsku

Ocena:

0/5 | 0 głosów

Radni zwrócili wójtowi uwagę na trudne warunki, w jakich funkcjonuje policja i ochotnicza straż pożarna w gminie Mirzec. Istnieje zagrożenie, że jeśli tutejsza siedziba stróżów prawa nie zostanie wyremontowana, komendant zlikwiduje posterunek i przeniesie funkcjonariuszy do Wąchocka.

Problemy wypłynęły przy okazji podsumowania ubiegłorocznej działalności służb mundurowych w gminie Mrzec, przez Roberta Ziółkowskiego, szefa mirzeckiego posterunku policji oraz Roberta Włodarczyka, zastępcę komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Starachowicach. Posterunek policji w Mircu mieści się w części dawnej siedziby urzędu gminy. Budynek jest stary, powstał jeszcze przed II wojną światową. Ostatnio został wyremontowany, ale tylko z zewnątrz.

- Zajmujemy trzy pomieszczenia na pierwszym piętrze. Z powodu przestarzałej instalacji elektrycznej często dochodzi do awarii, drewniane stropy

nie wytrzymują obciążenia. Wyposażenie komisariatu też pozostawia wiele do życzenia. Brakuje krzeseł i biurek, już nie wspominając o komputerach. W bardzo złym stanie jest łazienka. Co roku po kontroli Sanepid wpisuje nam, że nie spełnia wymogów formalnych - opisywał codzienność swoich podwładnych Robert Ziółkowski.

- Istnieje możliwość, że posterunek w Mircu zostanie zamknięty i przeniesiony do Wąchocka - ostrzegał.

- W XXI wieku policja nie może pracować w takich warunkach. Ruch jest tu po stronie radnych. Warto wspomóc policję, bo to działania z korzyścią dla mieszkańców – apelowała radna powiatowa Krystyna Król, goszcząca na sesji w Mircu.

- Mamy budynek po byłym przedszkolu w Mircu, który będzie objęty rewitalizacją. Zastanawiam się, czy nie dałoby się przy tej okazji zagospodarować jego części dla policji. Są ku temu dogodne warunki, bo obiekt ma dwa wejścia – rozważał wiceprzewodniczący rady Mirosław Seweryn.

Odniósł się też do podziękowań pod adresem ochotniczej straży pożarnej za dobre efekty pracy, których wynikiem jest uznanie gminy Mirzec za najbezpieczniejszą w powiecie starachowickim.

- W żadnej remizie nie ma miejsca, w którym strażak może się umyć, czy załatwić. Dla mnie jest to druzgocące. Skoro do tego dochodzi, to chyba niewiele się dzieje ze strony gminy. Cztery przypadki niesprawności technicznej samochodów strażackich, to też dowód jakiegoś braku nadzoru. Dobrze, że sobie kadzimy, ale trudne słowa też muszą paść – stwierdził.

- OSP w Gadce jest w Krajowym Systemie Ratowniczo – Gaśniczym, a ma się to nijak do tego, w jakich warunkach funkcjonuje. Tylko samochód stoi jeszcze w takiej części remizy, gdzie się strop nie zawalił. Pozostała jest tragiczna - wtórowała Krystyna Król.

- Średnia wieku wozów pożarniczych w naszej gminie to 29 lat. Najstarszy ze wszystkich, w Osinach, ma ponad 60 lat. Stąd mój apel, w jakim kierunku powinno iść wydatkowanie pieniędzy. W budżecie gminy środków na to nie znajdziemy, powinniśmy pójść ścieżką pozyskiwania funduszy pomocowych. Tą samą, która jest obecnie realizowana w remizie w Tychowie Starym – dodał radny Tadeusz Sobczyk.

Ryszard Nowak, kierownik Referatu Inwestycyjnego w Urzędzie Gminy uważał, że zainteresowanie remontami powinna okazać także straż zawodowa.

- W gminie działa 8 jednostek OSP. Gdyby nasza gmina chciała sama doprowadzić strażnice do takiego stanu, jaki jest w Pawłowie, czy Brodach, to nie ma na to szans. Dobrze by było, żebyśmy działali wspólnie z komendą ze Starachowic – mówił.

- Jest dokładnie na odwrót, bo to komenda powiatowa często prosi gminy o pomoc finansową – zauważył Seweryn.

Komendant Włodarczyk też ostudził nadzieje na współfinansowanie.

- Nie mamy możliwości budowy, czy remontów remiz OSP – skwitował.