JUŻ W KIOSKU

Szwajcarskie kursy portretowania

2023-06-11 09:13:56

Ocena:

4/5 | 1 głosów

Izabela Marcinek od dzieciństwa była związana ze Starachowicami. Przypadek sprawił, że zrezygnowała z planowanej medycyny na rzecz studiów na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Została portrecistką. Przez 15 lat mieszkała w Niemczech, aktualnie jest związana ze Szwajcarią. Wydała bardzo dobrze przyjęty przez odbiorców podręcznik do nauki portretowania w wersji polsko- i niemieckojęzycznej, teraz prowadzi kursy dla szwajcarskich pasjonatów sztuki. O życiu w kilku krajach, artystycznych inspiracjach i planach opowiada naszym Czytelnikom w wywiadzie.  

Izabela Marcinek / archiwum prywatne

- Jak zaczęła się Pani przygoda ze sztuką?

-  W I LO w Starachowicach uczyłam się w klasie biologiczno - chemicznej i miałam studiować medycynę, ponieważ tato - Jerzy Dychalski, był lekarzem. Ale jednocześnie kochał sztukę, sam malował jako student i kupował obrazy oraz spotykał się z artystami, więc poczucie piękna i elitarności sztuki oraz wartości były we mnie pielęgnowane w domu rodzinnym. O moim życiowym wyborze zdecydował przypadek. Wykonałam koledze rysunek, tato ocenił, że mam bardzo dobrą kreskę i odbyliśmy rozmowę na temat tego, czy nie poszłabym raczej w kierunku artystycznym. Od tego momentu zostawiłam plany medyczne i zaczęły się przygotowania do egzaminów na Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. Po dyplomie zgłosiły się do mnie galerie sztuki i to mnie inspirowało, by kontynuować swoją pracę. Wtedy przyszła zmiana systemu politycznego w Polsce. Wyjechałam do Niemiec. Tam, niestety zauważyłam, że artyści nie cieszą się zbytnim poważaniem, ponieważ uprawiają, według Niemców, mało konkretny zawód. Mimo to przyjaciele pomogli mi zorganizować dużą wystawę moich prac w technice pasteli w urzędzie miejskim w Kolonii. Jednocześnie intensywnie uczyłam się niemieckiego. Przeprowadziłam się do Hamburga, sprzedałam kilka obrazów i wtedy przyszedł światowy kryzys gospodarczy. Galerie padały jedne po drugich, artyści byli zmuszeni przestawić się na pedagogikę. Dla mnie okazało się to bardzo szczęśliwą okolicznością.  Zaczęłam prowadzić kursy malarstwa najpierw na zasadzie współpracy z jednym z największych producentów materiałów artystycznych Boesner, potem w chrześcijańskiej szkole ludowej, a potem ze studentami Uniwersytetu w Hamburgu, którzy namówili mnie na napisanie książki - podręcznika portretowania. Okazało się jednak, że napisanie to jedno, a wydanie to drugie. Wydanie wymagało długich starań, weryfikacji przez komisje pod kątem szans sprzedaży książki na rynku. Ostatecznie moją książkę wydało polskie wydawnictwo BOSZ w 2013 roku. Pozycja pod tytułem "Sztuka portretu" okazała się bardzo dużym sukcesem, połowę nakładu jeszcze przed oficjalnym wydaniem wykupił znany producent materiałów kreślarskich, reszta sukcesywnie się sprzedała. W sumie w ilości 5 tysięcy egzemplarzy. A wydawca podjął ryzyko wydania książki nieznanego autora. Dla mnie był to wielki sukces pedagogiczny. Bo to znaczyło, że pięć tysięcy utalentowanych ludzi w Polsce może pracować według programu, który zaproponowałam im w swojej książce. A jest to 2- letni intensywny kurs nauki portretu we wszystkich technikach rysunkowych i malarskich z pokazaniem poszczególnych faz powstawania portretu. 

- Po debiucie na polskim rynku wydawniczym postanowiła Pani dotrzeć do odbiorcy niemieckojęzycznego. Jak do tego doszło?

- Wierzyłam w swoją książkę, jestem przekonana, że to dobry i solidny materiał. Niestety nie każde wydawnictwo to dostrzegało, szukałam takiego, które właściwie oceniłoby moją pracę. Przez Internet zgłosiła się do mnie pewna młoda osoba, biegła w promocji, która pomogła mi zainteresować książką niemieckie wydawnictwo Christian w Monachium. To była satysfakcjonująca współpraca. Menedżer firmy ocenił pozycję jako tą, która daje solidne podstawy w dziedzinie nauczania sztuk plastycznych. Taka ocena, pamiętając o tym, że rynek niemiecki jest znacznie większy niż polski, była dla mnie dużym uznaniem. Książka ukazała się jesienią 2022 roku pod tytułem "Das grosse Buch der Poträtmalerei" w Niemczech, Szwajcarii i Austrii w ilości 2 tysięcy 700 egzemplarzy.          

-  Czy z obu Pani książek mogą korzystać amatorzy, czy też są to pozycje dla osób mających już pewne rozeznanie w temacie?

- Są zarówno dla tych, którzy dopiero rozpoczynają edukację plastyczną, jak i dla osób na poziomie średniozaawansowanym. Zaczynam książkę od podstaw: od zasad perspektywy i kompozycji popartych wieloma przykładami. Piszę o środkach artystycznego wyrazu, o kolorze, ale i o sposobie mieszania farb. 

- Podręcznik ma bogatą szatę graficzną. Oprócz reprodukcji wybranych przykładów malarstwa porterowego jest też mnóstwo ilustracji pomocniczych. Czy są Pani autorstwa?

-  Tak. Założeniem książki jest przedstawienie tworzenia portretów w bardzo przystępnej i praktycznej formie. Dlatego prowadzi ona osobę korzystającą  krok po kroku: od pierwszego szkicu do gotowego obrazu. 

- Gdzie podręczniki są dostępne? 

W przypadku polskiego wydania, które już się wyprzedało, pozostają pewnie biblioteki. Jeśli chodzi o wydanie niemieckojęzyczne, jest w sprzedaży w księgarniach w Niemczech, Szwajcarii i Austrii. Ponadto pracujemy z Christian Verlag nad sprzedażą licencji wydawniczej do innych krajów.    

- Książka ukazała się m.in. w Szwajcarii. A jak Pani znalazła się w tym kraju i jak tam potoczyła się Pani artystyczna droga? 

- Dzięki znajomym osobom jestem tam od 2020 roku. Kursuję między Szwajcarią a Polską, w tym Starachowicami, gdzie odwiedzam moją mamę. Zatrzymuję się u moich szwajcarskich znajomych pod Zürychem i stamtąd dojeżdżam na prowadzone przez siebie kursy w trzech miejscowościach: Münchwilen, Unterentfelden i Aarberg.

- Kim są Pani podopieczni? 

-  To osoby w wieku powyżej 20 lat.  Ale zdarzył mi się też 97- letni uczestnik, przemiły starszy pan, który na powitanie przyjechał z butelką wina. Moi kursanci to ludzie różnych zawodów, nie tylko artystycznych. W zajęciach uczestniczyli np. emerytowany sędzia, architekci, rzeźbiarz, nauczyciele, właściciel hotelu w Alpach. Bardzo ciekawi ludzie. Szukają miejsc koncentracji i refleksji. Ponadto jeden z kursantów chce oddać do mojej dyspozycji własne atelier w Lucernie. 

- Jak z perspektywy polskiej artystki ocenia Pani Szwajcarię?

- Zostałam mile zaskoczona.  Ludzie szukają tam możliwości wszechstronnego rozwoju osobowego, czyli także poprzez sztukę, która dotyka przecież pokładów ludzkiej wrażliwości. Wiele się w to inwestuje, także materialnie. Moje kursy nie są tanie, a mimo to nawet ich organizator był zaskoczony wysoką frekwencją. To, co bardzo mi się podoba w Szwajcarach to ich skromność i kultura osobista. Oni doceniają wysokie kwalifikacje i sami szukają takich osób. Dlatego jestem bardzo wdzięczna tamtemu środowisku.

- Porozmawiajmy o Pani artystycznych preferencjach. Kto jest dla Pani ciekawym "obiektem" do sportretowania?

- Wszystko zależy od wizji. Od jednego momentu, w którym patrzę na czyjąś twarz i widzę ją w formie gotowego portretu. Musi być to coś o co "zahaczy" moja wyobraźnia. Czasem jest to gra światła na twarzy przyszłego modela, czy coś w jego oczach,  czasem jakieś zestawienie kolorystyczne. Stosuję szeroką technikę: od suchych pasteli do farb olejnych. Uwielbiam zwłaszcza tę pierwszą, natomiast o technice olejnej planuję kolejną książkę.

- Czy ma Pani ukochaną pracę, z którą na przykład nie wyobraża sobie Pani rozstania?

- Portret mojej babci Reginy Dychalskiej, która dożyła 99 lat i 9 miesięcy. Ponadto wizerunek trzech dziewczynek w hamburskim parku na różowym tle. Ich widok, gdy kręciły się na karuzeli, był dla mnie zjawiskiem kolorystycznym. Szczególnie bliska mi praca to także portret mojej siostry z synem, który pokazałam na wystawie w warszawskim Instytucie Onkologii. Zwiedzający wpisywali potem swoje wrażenia i do dziś pamiętam przepiękne, głęboko poruszające zdania dotyczące tego portretu, zapisane przez jedną z pacjentek stojącą na progu śmierci. 

- Niezrealizowane marzenie artystyczne?

Czynię starania, żeby dostać się z kursami do wspaniałej szkoły rzeźbiarskiej w Tessinie w Szwajcarii, która pracuje na słynnych marmurach z włoskiej Carrary. Chciałabym zrobić wystawę w Szwajcarii i poświęcić więcej uwagi malarstwu olejnemu.  To, niestety, zanikająca technika, którą wypiera akryl - sztuczna farba nie mająca, moim zdaniem, tej głębi i intensywności, którą posiada olej. Chciałabym też zobaczyć jeszcze dużo miejsc na naszej ziemi. Ziemia jest piękna. I inspirować ludzi, których jeszcze nie inspirowałam....

Rozmawiała Iwona Bryła

/Adres strony internetowej: http://www.isabelas-galerie.com/

Izabela Marcinek prezentuje polsko- i niemieckojęzyczne wydanie podręczników swojego autorstwa / archiwum prywatne

Szwajcarscy kursanci pani Izabeli / archiwum prywatne

 

 

 

 

INNE ARTYKUŁY Z TEGO DZIAŁU
Twarze Starachowic

2024-04-26

Twarze Starachowic

Setki starachowiczan uwieczniło swoje twarze na fotografiach autorstwa Małgorzaty Zatorskiej, prezeski Starachowickiego Towarzystwa Fotograficznego. To oryginalne przedsięwzięcie jest elementem trwających obchodów 400. rocznicy wydania dokumentu założycielskiego Wierzbnika, protoplasty Starachowic.       
 23 złote medale...

2024-04-24

23 złote medale...

... ale także srebrne i brązowe. W sumie aż 70 trofeów przywiozła z międzynarodowego turnieju Szkoła Tańca MiM ze Starachowic. 
Kolory i formy

2024-04-23

Kolory i formy

Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach zaprasza na otwarcie wystawy obrazów i rzeźb autorstwa Maksymiliana Starca pt. "Oczy koloru".  
Opowieść o Australii

2024-04-23

Opowieść o Australii

 Oddział Międzyszkolny PTTK w Starachowicach i Miejska Biblioteka Publiczna zapraszają na spotkanie z Barbarą Bedorf z cyklu Klub Podróżnika pt. „Australia, wyspa skazańców”.
Spektakl

2024-04-22

Spektakl "Żubry"

 Uniwersytet Trzeciego Wieku w Starachowicach zaprasza na spektakl pt. „Żubry”. To tragikomedia o rodzinie oszukanej przez swojego krewnego. W przedstawieniu wystąpią słuchacze UTW.    
Zatańczyli w 5 grupach

2024-04-19

Zatańczyli w 5 grupach

Studio Tańca Fox ze Starachowic z powodzeniem wzięło udział w XVI Ogólnopolskim Turnieju Formacji Tanecznych w Suchedniowie. Najlepiej poradziła sobie, złożona z dorosłych tancerek, Grupa Reprezentacyjna LADY FOX, która zajęła pierwsze miejsce. 
Harcerskie granie i śpiewanie

2024-04-15

Harcerskie granie i śpiewanie

W miniony weekend nasze miasto stało się krajową stolicą piosenek śpiewanych na obozach i zbiórkach oraz na szlakach pieszych wędrówek.  Do Starachowic zjechały setki młodych i dorosłych wykonawców na XII edycję Festiwalu Piosenki Harcerskiej i Turystycznej "Harcogranie". Po całodniowych sobotnich  przesłuchaniach w niedzielę 14 stycznia br. na gali w sali Olimpia urzędu miejskiego wręczono nagrody najlepszym. 
Dyskusja o zabytkach techniki

2024-04-12

Dyskusja o zabytkach techniki

W Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach muzealnicy i naukowcy z Narodowego Instytutu Dziedzictwa w Warszawie oraz świętokrzyskich placówek rozmawiali o współczesnym wykorzystaniu obiektów związanych z dawnym przemysłem. Spotkanie odbyło się w ramach wojewódzkich obchodów Międzynarodowego Dnia Ochrony Zabytków.  
Amonity i inni mieszkańcy pradawnych mórz

2024-04-12

Amonity i inni mieszkańcy pradawnych mórz

Amonity to mięczaki, które żyły w morzach od dewonu do kredy, czyli w okresie od około 400 do 145 milionów lat przed naszą erą. Do naszych czasów przetrwały ich charakterystyczne muszle, w których chowały się jak współczesne ślimaki. Można je, wraz z innymi morskimi stworzeniami z prehistorii, oglądać na świeżo otwartej wystawie w Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach.       
„Kobieta polska na wyboistej drodze do niepodległości w poezji i muzyce”

2024-04-12

„Kobieta polska na wyboistej drodze do niepodległości w poezji i muzyce”

To one haftowały sztandary i piekły chleb powstańcom i partyzantom, a w czasach kryzysu stały w kolejkach po żywność dla swoich dzieci. W kwietniu Miesiącu Pamięci Narodowej składamy im hołd. Ten hołd to montaż słowno-muzyczny opracowany przez Zofię Lasek z Alternatywnego Klubu Seniora w Starachowicach zaprezentowany 12 kwietnia br. w  galerii "Skałka"