Miejsc do uprawiania sportu w Wąchocku nie brakuje

Ocena:

0/5 | 0 głosów

Wybudowana w Wąchocku za „grube” miliony hala sportowa i boisko były podczas wakacji zamknięte dla uczniów. Powodem, jak twierdzi dyrektor, był brak instruktorów. A kluby uczniowskie, o czym mówił na sesji burmistrz, nie zorganizowały w tym roku zajęć dla dzieci.

Piękne, nowe, ale puste. Takie były w wakacje zarówno hala sportowa, jak i boisko w Wąchocku. Na problem zwróciła uwagę przewodnicząca Zarządu Osiedla „Północ”, a radni już wcześniej to sygnalizowali. Sytuacja wydawała się dosyć niezrozumiała, bo po co budować obiekty, jeśli mają stać puste? Tak właśnie było w wakacje. Powodem, jak twierdzi dyrektor szkoły Czesław Kozłowski, był brak instruktorskiej kadry.

- Hala to obiekt przy szkolny. Aby mógł być udostępniony, potrzebna jest jeszcze opieka osoby nadzorującej. Bez niej żaden dyrektor nie otworzy hali czy nawet boiska – tłumaczył radnym.

W czasie roku szkolnego zajmują się tym nauczyciele, których w wakacje rzecz jasna nie ma..

- Na przyszły rok warto o tym pomyśleć – mówił na sesji. – W tym roku nie sądziliśmy, że będzie to takim problemem. Wakacje w szkołach to okres urlopów. Dyrektor może tylko na siedem dni „ściągnąć” nauczyciela. Dlatego musimy pomyśleć, skąd wziąć pieniądze na zabezpieczenie i obsługę instruktorską – mówił dyrektor, uznając spostrzeżenia za jak najbardziej słuszne. Ale udostępnianie obiektów bez żadnej kontroli, o czym też mówił, grozi ich dewastacją.

- Rzeczywiście nie powinny stać one puste, ale należy o nie właściwie zadbać – mówił Kozłowski.

Przydałaby się zatem osoba, która odpowiadałaby za bezpieczeństwo zarówno samego obiektu, jak i osób przebywających w nim.

Inna sprawa, że chętnych do korzystania nie było, jak twierdził, aż tak wielu. W sumie około dziesięciu osób.

- Dwa razy pozwoliłem na wejście na salę, pod moją opieką – mówił dyrektor.

- Co do hali, nie zgłosił się nikt – stwierdził Marian Susfał, dyrektor Miejsko – Gminnego Ośrodka Kultury w Wąchocku. – Byli za to zainteresowani grą na boisku za budynkiem policji.

Pomocne w tej sytuacji mogłyby okazać się kluby sportowe, które otrzymują dotacje z gminy. Tyle tylko, że żaden z nich nie zorganizował zajęć dla dzieci, na co zwrócił uwagę burmistrz.

- Trzeba będzie inaczej skonstruować konkursy – mówił Jarosław Samela. – Tak, aby przyznawać dotacje nie na bieżącą działalność organizacji czy stowarzyszeń, ale na organizowanie zajęć dla dzieci, na przykład w okresie wakacji. Kluby muszą wiedzieć, że gmina nie jest jedynym, a jednym z wielu źródeł dochodów. Są przecież różne programy, do których można pisać projekty, a także sponsorzy.

Problem dotyczy nie tylko hali. Są jeszcze boiska – na razie w Wąchocku oraz w Ratajach, a wkrótce także w Parszowie. Wszystko wskazuje na to, że trzeba będzie zreorganizować obecną strukturę MGOK – u, dodając ośrodkowi zawiadywanie działalnością sportowo-rekreacyjną. Bez takich posunięć, jak twierdzi burmistrz, nie sposób będzie rozwiązać problemu. Bo nauczyciel, co także podkreślał, nie jest od tego, aby pilnować hali czy organizować społecznie zajęcia dla dzieci. To rola stowarzyszeń, jak przekonywał.

Zmiany wydają się więc nieuniknione. Mówił o tym także Kazimierz Winiarczyk, który uważa, że trzeba opracować koncepcję nowej wizji MGOK-u, zwłaszcza w kontekście nowych warunków lokalowych.

- Trzeba stworzyć najpierw warunki młodzieży, a potem patrzeć, czy są uczniowie – tłumaczył radnym. Bo zdrowy duch wśród mieszkańców, o czym jest przekonany, ciągle istnieje.

Czy faktycznie tak jest? Na razie trzeba wierzyć na słowo.