JUŻ W KIOSKU

Magia chleba

2021-12-25 18:00:00

Ocena:

0/5 | 0 głosów

Święta Bożego Narodzenia zajmują w naszym życiu szczególne miejsce, nie na darmo mówi się o nich wyjątkowe, magiczne, najważniejsze. Dzieje się tak przede wszystkim ze względu na ich rodzinny charakter i "magię", którą w odniesieniu do tego czasu odmieniamy przez wszystkie przypadki

archiwum prywatne Wioletty Sobieraj

To obrzędowość, którą widzimy nie tylko w zwyczajach świątecznych, ale także w kuchni. Ta dziś będzie opierała się na chlebie, który jest obecny w naszym życiu od wieków, i który szczególnego znaczenia nabiera w kontekście Chleba Życia, jakim jest Chrystus. Przewodnikiem po samej tradycji pieczenia chleba będzie wicedyrektor Muzeum Przyrody i Techniki - Wioletta Sobieraj.

O zlepku żytni! okruszyno marna! Jakże twe dzieje ciekawe dla człeka! Z twoimi losy jak ściśle się splata i jasny pałac, i chruściana chata! - pisał XIX wieczny poeta - Władysław Syrokomla i tych kilka słów pokazuje, że wszystko mogło dzielić, ale chleb stawiał ludzi na równi. Historia chleba pieczonego na zakwasie ma sięgać starożytnego Egiptu, a legenda opowiada pewnej niewolnicy.

- Zapomniała ona o papce zbożowej pozostawionej na słońcu, z której miała upiec placki dla swojego pana. Kiedy okazało się, że owa papka zaczęła fermentować, dziewczyna wystraszyła się, że zostanie ukarana za zmarnowanie ciasta. Wyrzucić jednak nie mogła, postanowiła więc mimo to upiec placki. I co się okazało? Że były one bardziej pulchne i smaczniejsze niż poprzednie. Pan, u którego służyła nie tylko nie miał pretensji, ale wręcz nakazał, żeby od tej pory tylko takie placki mu podawać - opowiada Wiola, dodając, że przedstawiona legenda opisuje powstanie zakwasu jako dzieło przypadku.

Czy tak było faktycznie, trudno powiedzieć. My (czyli redakcja) uwielbiamy legendy, więc tej zawierzymy.

- Od wieków jesteśmy związani z ziemią, wodą, powietrzem i wszystko wokół tego się obraca. Chleb również, bo przecież z nich tak naprawdę powstawał. Był obowiązkiem, jego przygotowanie to cały rytuał, wszystko było temu podporządkowane. Pod chleb sprzątano izbę, przygotowywano piec, pilnowano go, cały dom dom był do pieczenia chleba sukcesywnie przygotowywany, dlatego też w jego kontekście mówimy o obowiązku, do tego za chwilę dojdą nam obrzędy i magia - mówi Wioletta Sobieraj.

Ten obowiązek chleba został zdjęty z gospodyń w XIX wieku, uczynili to piekarze, ale gospodarstwa nic w tym względzie nie straciły na jakości. I na tym polega zasadnicza różnica z tym, co my dostajemy dziś. Bo o ile zdarzają się oczywiście piekarnie, w których dostaniemy chleb pieczony na zakwasie, to w większości sklepów kupujemy produkty do chleba jedynie podobne.

- My do tego pierwszego, tradycyjnego chleba staramy się wracać. Nauczeni doświadczeniem konserwantów i ulepszaczy coraz bardziej doceniamy fenomen chleba. Inna rzecz, że jak się zacznie przygodę z pieczeniem go w domu, to przepadło się z kretesem - śmieje się moja rozmówczyni, u której swojskiego chleba na wigilii nie zabraknie.

Wigilia to magia, w kulturze ludowej nawet nieco przerażająca. W tę noc dzieje się baśń, mają miejsce rzeczy niezwykłe. Powiada się, że otwierała się wtedy ziemia, przez mgnienie oka pokazywała wszystkie ukryte w niej skarby. Woda z rzek, potoków i strumieni zamieniała się w miód, wino, nawet w płynne złoto. W tę jedną noc w roku  podobno w ulu budziły się pszczoły. W to wszystko wpisywał się chleb.

- Przede wszystkim sprzątano, zarówno dom, ale i swoje wnętrze. Dlaczego? Chleb piecze się tam, gdzie jest ład i harmonia, gdzie panuje spokój. Najpierw więc rodzina musiała się przeprosić i pogodzić. W innym przypadku ryzykowało się nieudany wypiek, a to stanowiło duże obciążenie dla domu. Po pierwsze pod względem finansowym - chleb wypiekany był z najlepszej mąki, z najlepszych bowiem produktów i zmarnowanie tego to była duża strata dla domu. Po drugie znaczenie miała tu obrzędowość i zabobony silnie przecież zakorzenione.  Wierzono, że jeśli chleb opadnie to dom i rodzinę czeka ciężka choroba lub nawet śmierć. Jeśli w trakcie wkładania chleba do pieca, spadnie on z łopaty, czekało nas nieszczęście. To było tak silna wiara, że nieudany chleb mógł prowokować te wydarzenia. Dbano również o to, by nie przetwierać domu, nie robić przeciągów, w końcu zaziębiony chleb to też nic dobrego - opowiada Wiola.

W temacie chleba warto wiedzieć, że było go kilka rodzajów. Na wieczerzę wigilijną wypiekano chleb z jasnej mąki, ale na same święta przyrządzano także małe chlebki - bułeczki dla kolędników i słodkie chałki. Te ostatnie cieszyły szczególnie dzieci, bo był słodkie, często z dodatkiem bakalii, stanowiły wyjątkowy rarytas, niedostępny na co dzień. Sam chleb był podstawą wigilijnej wieczerzy, to nim się łamano składając życzenia, traktowany był z wielkim szacunkiem. Nic odnośnie chleba nie mogło się zmarnować.

- I tak okruszki chleba, pozostałe na stole, zmiatano i dodawano do kąpieli. Miało to zapewnić zdrowie. Myśliwi okruszki takie dodawali do strzelby, co miało im zapewnić celność. Dobry gospodarz wrzucał je do studni zapewniając domownikom dobrą i zdrową wodę. Nie marnowały się również przylepki czyli piętki. Te służyły na złą i czarną godzinę. I tak na przykład, jeśli zachorowało zwierzę, to podpalało się taką piętkę i okadzało bydlątko, jeśli zachorował ktoś z domowników, to moczono ją w wodzie, a potem w tejże wodzie się kąpano. Chleb, jak widzimy miał działanie magiczne, odwracał także złe życzenia - zdradza tajemnice pieczywa Wioletta Sobieraj. - Nie było mowy, żeby chleb się zmarnował. Jeśli się zsechł, to rozdrabniano go w zupie, każda jego część była przed rodziny wykorzystywana. Nie można także było go kłaść na brudnym stole i wbijać w niego noża. Wyrazem niezwykłego szacunku było rozpoczynanie krojenia chleba od uczynienia na nim znaku krzyża - dodaje. 

Ale to nie koniec obrzędów związanych z chlebem. Nowo narodzone dziecko otrzymywało od swojej matki chrzestnej kukiełkę, aby nigdy w życiu nie zaznało głodu. W niektórych regionach Polski, po powiciu dziecka matka, po to, by złe oczy maleństwu nie szkodziły, zatykała dziecięciu za pasek kawałeczek chleba, który miał chronić przed ewentualnymi czarami. Chleba używano w obrzędach związanych z małżeństwem. Zakochani, jeśli chcą wywróżyć czy się pobiorą, musieli dokonać pewnego zabiegu magicznego - dziewczyna, piekąc chleb, wyrabiała dwie jednakowe bułki, zaznaczając jedną dla chłopaka, i jeśli ona wyrośnie znacznie większa, to jest znak, że do ślubu na pewno dojdzie. Wierzono także, że panna, która pierwsza zje przylepkę od chleba, wkrótce wyjdzie za mąż.

Także w trakcie budowy domu zdarzało się, że na rogu każdej podwaliny gospodarz układał chleb, jeśli z którejś zniknął, to oznaczało to, że należy w tym miejscu zmienić układ podwalin, bo tę stronę uznawano za nieszczęśliwą. Wierzono również, że kiedy ktoś się utopił, a nie można znaleźć ciała, należy wziąć bochenek chleba, wbić w niego świeczkę i puścić na wodę, płynący chleb miał się zatrzymać w miejscu, gdzie znajdują się zwłoki. Noszenie przy sobie chleba miało zapewnić pomyślność w czasie podróży i przede wszystkim chronić przed działaniem złych duchów.

Ciekawa jest rola w obrzędach odnoszących się do zdrowia. Popularnym sposobem, znanym zresztą do dziś, było zagniecenie z niego, pajęczyny i śliny, papki, którą przykładano do rany. Jedzenie chleba obgryzionego przez myszy miało przeciwdziałać bólom zębów. Uporczywy wrzód należało pocierać świeżym chlebem, a potem dać go psu do zjedzenia, wtedy dolegliwość miała przejść na niego.

Z chlebem nieodłączenie związana jest dzieża.

- To czysta magia. Używano jej do wyrobu zakwasu, zaczynu oraz wyrastania ciasta chlebowego, dbano, by zachowywać ją w nienagannej czystości. W każdej chacie miała swoje wyjątkowe miejsce, nie powinno jej się dotykać bez powodu - opowiada Wiola.

Wierzenia dotyczące dzieży mówią o uderzaniu w nią miotłą, by wymieść z niej złe czary, nacieranie czosnkiem, cebulą, burakiem miało ją oczyszczać ze wszystkiego, co złe. Aby chleb wyrobiony w dzieży był lekki jak piórko, okadzano ją gęsimi piórami i zalewano wrzątkiem. Gdy woda wystygła wylewano ją za ogrodzenie.

Co ciekawe w ceremonii zaślubin to dzieża właśnie pełniła rolę chlebnego tronu. Sadzano na niej młodą mężatkę, odbywało się to podczas oczepin. Odwrócona do góry dnem dzieża symbolizowała nowe obowiązki kobiety, jej nowy status gospodyni. Działanie to miało także znaczenie w magii płodności, miało zapewnić młodej parze dobrobyt i szczęście na nowej drodze życia. A skoro o ślubie to i niech będzie słówko o pogrzebie. Jednym ze zwiastunów śmierci gospodarza jest pęknięcie dzieży chlebowej.

Pełna magii jest także łopata, na której wyciągamy chleb.

- Nigdy jej nie wyrzucano. Jeśli się złamała to wieszano ją przy wejściu. Miała moc ochronną, stanowiła niejako piorunochron Taka łopata była łakomym kąskiem dla czarownic, które perfidnie takie łopaty kradły. Dlaczego? Ano dlatego, że żadna szanująca się czarownica wcale na miotle nie latała, tylko na chlebowej łopacie. To one latały, nie czarownice - opowiada Wiola i dodaje, że w jej domu i dzieża i łopata się znajdują.

Wróćmy jednak do chleba.

Istnieje ludowa legenda, która mówi, że Pan Jezus z Najświętszą Panienką przebywali na ziemi i zobaczyli, że ludzie nie szanują chleba, zbożem zatykają dziury w drodze, a metrowymi kłosami czyszczą buty. Pan Jezus się srodze rozgniewał i rzekł, że od tej pory nie będzie na ziemi rosło zboże. Z pomocą ludziom pospieszyła Najświętsza Panienka. Szybko chwyciła jeden kłos i powiedziała, żeby zostawił chociaż tyle zboża, ile się zmieściło w jej dłoni. Pan Jezus się zgodził i od tamtego czasu zamiast metrowych, tłustych kłosów, rosną cienkie i krótkie, jak krótkie były dłonie Matki Boskiej.

Jaki chleb lubi nasza rozmówczyni?

- Lubię chleb klasyczny, jeśli ziarna to raczej do ozdoby na skórkę, chociaż nie ukrywam, że lubię eksperymentować. Na pewno moim ulubionym jest chleb nieco cięższy, żytni, pełnoziarnisty - to podstawa.  Na to też trzeba zwracać uwagę przy zakupie, pełne ziarno jest gwarantem jakości pieczywa - mówi Wiola radząc, jak rozpoznać dobry chleb.

Ciepłe pieczywo w markecie?

 - Nie, nie, nie. Szybkie pieczywo w markecie to potworek, który z prawdziwym pieczywem nie ma nic wspólnego. Mieszanina dziwnych składników, zamrożona masa zostawiona na kilka godzin do odmarznięcia, kilka minut pieczenia to jest twór a nie chleb czy bułki. Prawdziwe pieczywo tak nie działa, chleb ma swoje fazy, potrzebuje cierpliwości i wytrwałości. Najlepiej upiec samemu, wszystko będzie lepsze od tego zamrożonego czegoś - zachęca Wiola.

Jej marzeniem jest piec chlebowy, ale przecież nie wszędzie jest on realny. Maszyna do wypieku chleba też się sprawdzi i chociaż proces wypieku chleba jest pracochłonny, to Wioletta Sobieraj przekonuje, że warto.

- Do chleba trzeba mieć czas, to prawda.  Przede wszystkim trzeba zaprzyjaźnić się z zakwasem, to jest twój kolega, przyjaciel na lata, musisz go karmić, o nim pamiętać, nie możesz go zostawić, bo on wtedy umrze. Dba się o niego jak o dziecko. podkarmiasz, suszysz, chleb uczy myślenia do przodu. Co ciekawe, jak już zaczniesz piec to pieczesz i pieczesz i wcale nie patrzysz, czy masz w kuchni braki - śmieje się nasza czarodziejka chleba, a ja niemal czuję zapach tradycyjnego wypieku.

W kulturze ludowej chleb był nie tylko symbolem pożywienia, ale także dostatku i pomyślności. Nie dla wszystkich stanowił podstawę – jeszcze w I połowie XX wieku w wielu domach pojawiał się tylko podczas większych świąt.Dlatego też cieszył się ogromnym poważaniem.

Wioletta Sobieraj zwraca uwagę na fakt, że Chleba nie można było marnować, dopuścić do jego zepsucia – mogło by to spowodować gniew Boży. Uważano, że chleb to pożywienie szczególne – na poły boskie, na poły ludzkie. Chleb symbolizował wszystkie najważniejsze wartości egzystencjalne – dostatek, dobre plony, płodność kobiet i zwierząt, spokojne i bezpieczne życie.

Szczególnie uważany podczas świąt. Na Bożego Narodzenie wypiekano tak zwane szczodraki, czyli małe chlebki w różnych kształtach, którymi gospodyni częstowała kolędników. Zarówno szczodraki jak i całe kolędowanie skoncentrowane były wokół idei zaklinania urodzaju. Z kolei na Nowy Rok pieczono nowe latka – małe figurki różnych zwierząt. Przypisywano im życiodajną moc, a także uznawano za talizman chroniący przed chorobami i nieszczęściami.

Na pierwszy dzień wiosny, czyli dzień Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny lepiono z ciasta bocianie łapy oraz miniatury narzędzi rolniczych. Na Wielkanoc pieczono z razowej mąki tak zwaną paskę, którą święcono w Wielką Sobotę zaś w Wielką Niedzielę dzielono się nią. W Wielki Czwartek (w tradycji ludowej uważany za dzień zaduszny) oraz 1 listopada pieczono małe chlebki, które rozdawane były dziadom (żebrakom) w zamian za modlitwę za zmarłych. Chleb odgrywał także istotną rolę podczas takich czynności jak pierwsza orka, pierwszy zasiew, pierwszy wiosenny wypas bydła czy pierwsze żniwa.

Jak widać, w tradycji ludowej chleb traktowany był wieloznacznie. wierzono w jego ścisły związek z religią i wiarą. Traktowano go, jako materię pośredniczącą w kontaktach ludzi ze światem boskim i diabelskim.

Warto zatem piec go samemu, wrócić do tych wspaniałych tradycji, do świata, w którym chleb był świętością, do świata, do którego tęsknił Norwid.

Zbliżają się najpiękniejsze święta. Pamiętajcie o tym, że ma to być czas spokoju. Zadbajmy o szczególną, rodzinną atmosferę, nadajmy temu wigilijnemu spotkaniu wyjątkową oprawę. Od zawsze był to, i do dziś jest, wieczór niezwykły, czas przejścia między codziennością a świętem, stawiający wszystkich w jednym szeregu i łączący w obliczu Dzieciątka.

Pamiętajmy, że wigilijne działania mają mieć decydujący wpływ na to, jak będzie przebiegał nadchodzący rok, a zatem należy wcześnie wstać, aby zachować dobre samopoczucie; wstawać bez wołania by nie być ospałym; nie pożyczać niczego z domu, aby niczego w nim nie brakowało. Wolno natomiast dopuścić się drobnej sąsiedzkiej kradzieży, by zapewnić własnemu gospodarstwu całoroczny dobrobyt.

Nie klniemy i nie kłócimy się, śmieci wymiatamy i wynosimy, najlepiej sąsiadowi pod drzwi, głównie po to, by się nas nie czepiały.  Baczmy na to, żeby próg naszych mieszkań w wigilijny dzień jako pierwszy mężczyzna przekroczył, bo szczęście to zwiastuje.

Wigilijna wieczerza to, wg ludowych wierzeń, czas kiedy dusze opuszczają zaświaty i spędzają ten czas wśród swoich bliskich. I jeśli nam się zdaje, że w to nie wierzymy to skąd zatem dodatkowe nakrycie na naszych stołach? Niespodziewany gość to wcale nie musi być człowiek z krwi i kości, przede wszystkim jest to nakrycie dla zmarłego krewnego, który tę noc chce spędzić w naszym towarzystwie. Otwierają się bowiem wrota światów i podziemnych i niebios i tej nocy magicznej w odwiedziny przychodzą i przodkowie zmarli i Wszyscy Święci Niebiescy, i Jezus Malusieńki co to się narodził dopiero, ale i sam Pan Bóg. I w związku z tym znów zwyczaje, żeby na podłogę nie pluć, nie szyć, drew nie rąbać, nożyczkami nie machać, ostrych narzędzi używać ostrożnie, żeby duszy, która przybyła czas z nami spędzić, nie uszkodzić. Wszystko po to, by zapewnić sobie dostatek, dusze jako te, które po ziemi gościnie chodzą i do niej odchodzą wpływ mają na to jak bardzo urodzajna ona będzie. 

Stołu nie sprzątajcie  - oto najważniejsze przykazanie wigilijnego dnia dnia. Tak jak my pojedliśmy, tak i dusze, które nas odwiedzą, niech mają ucztę. Na stole po wieczerzy chleb z nożykiem zostawcie, żeby Pan Jezus skibkę mógł sobie ukroić, kiedy po kolędzie dom odwiedzi. W końcu to Jego święta. Czyż nie?

Za podróż po tradycjach związanych z chlebem dziękuję Wioletcie Sobieraj. Szczególnie gorąco za kanapki z pysznym smalczykiem z fasoli, którymi uraczyła zdrożonego i wygłodniałego dziennikarza.

INNE ARTYKUŁY Z TEGO DZIAŁU
 23 złote medale...

2024-04-24

23 złote medale...

... ale także srebrne i brązowe. W sumie aż 70 trofeów przywiozła z międzynarodowego turnieju Szkoła Tańca MiM ze Starachowic. 
Kolory i formy

2024-04-23

Kolory i formy

Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach zaprasza na otwarcie wystawy obrazów i rzeźb autorstwa Maksymiliana Starca pt. "Oczy koloru".  
Opowieść o Australii

2024-04-23

Opowieść o Australii

 Oddział Międzyszkolny PTTK w Starachowicach i Miejska Biblioteka Publiczna zapraszają na spotkanie z Barbarą Bedorf z cyklu Klub Podróżnika pt. „Australia, wyspa skazańców”.
Spektakl

2024-04-22

Spektakl "Żubry"

 Uniwersytet Trzeciego Wieku w Starachowicach zaprasza na spektakl pt. „Żubry”. To tragikomedia o rodzinie oszukanej przez swojego krewnego. W przedstawieniu wystąpią słuchacze UTW.    
Zatańczyli w 5 grupach

2024-04-19

Zatańczyli w 5 grupach

Studio Tańca Fox ze Starachowic z powodzeniem wzięło udział w XVI Ogólnopolskim Turnieju Formacji Tanecznych w Suchedniowie. Najlepiej poradziła sobie, złożona z dorosłych tancerek, Grupa Reprezentacyjna LADY FOX, która zajęła pierwsze miejsce. 
Harcerskie granie i śpiewanie

2024-04-15

Harcerskie granie i śpiewanie

W miniony weekend nasze miasto stało się krajową stolicą piosenek śpiewanych na obozach i zbiórkach oraz na szlakach pieszych wędrówek.  Do Starachowic zjechały setki młodych i dorosłych wykonawców na XII edycję Festiwalu Piosenki Harcerskiej i Turystycznej "Harcogranie". Po całodniowych sobotnich  przesłuchaniach w niedzielę 14 stycznia br. na gali w sali Olimpia urzędu miejskiego wręczono nagrody najlepszym. 
Dyskusja o zabytkach techniki

2024-04-12

Dyskusja o zabytkach techniki

W Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach muzealnicy i naukowcy z Narodowego Instytutu Dziedzictwa w Warszawie oraz świętokrzyskich placówek rozmawiali o współczesnym wykorzystaniu obiektów związanych z dawnym przemysłem. Spotkanie odbyło się w ramach wojewódzkich obchodów Międzynarodowego Dnia Ochrony Zabytków.  
Amonity i inni mieszkańcy pradawnych mórz

2024-04-12

Amonity i inni mieszkańcy pradawnych mórz

Amonity to mięczaki, które żyły w morzach od dewonu do kredy, czyli w okresie od około 400 do 145 milionów lat przed naszą erą. Do naszych czasów przetrwały ich charakterystyczne muszle, w których chowały się jak współczesne ślimaki. Można je, wraz z innymi morskimi stworzeniami z prehistorii, oglądać na świeżo otwartej wystawie w Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach.       
„Kobieta polska na wyboistej drodze do niepodległości w poezji i muzyce”

2024-04-12

„Kobieta polska na wyboistej drodze do niepodległości w poezji i muzyce”

To one haftowały sztandary i piekły chleb powstańcom i partyzantom, a w czasach kryzysu stały w kolejkach po żywność dla swoich dzieci. W kwietniu Miesiącu Pamięci Narodowej składamy im hołd. Ten hołd to montaż słowno-muzyczny opracowany przez Zofię Lasek z Alternatywnego Klubu Seniora w Starachowicach zaprezentowany 12 kwietnia br. w  galerii "Skałka"
O społeczności żydowskiej z przedwojennego Wierzbnika

2024-04-09

O społeczności żydowskiej z przedwojennego Wierzbnika

W czwartek 11 kwietnia o godz. 17.00 Miejska Biblioteka Publiczna przy ul. Kochanowskiego 5 w Starachowicach zaprasza do swojej Czytelni na historyczną prelekcję.