Ocena:
5/5 | 1 głosów
Znacie to miejsce doskonale. Latem przy fontannie roi się od dzieci, a śmiech goni psotę, ławeczka "Halnego" gromadzi mieszkańców podczas różnych uroczystości, na trawie zaś najlepiej łapie się promienie słońca. Tuż obok "Grzybek" kusi tym i tamtym...
Nieco na uboczu stoi dom. Dziś samotny, ale przecież nie zawsze nie miał do kogo załomotać okiennicami. W 1944 roku...
Fot. Gosia Zatorska
A więc w latach okupacji niemieckiej, ulica na której stoi do dziś, nosiła nazwę Północnej. Kto znał jej każdy zakamarek? Najmłodsi zapewne mieszkańcy, nietrudno sobie wyobrazić chłopca w krótkich porteczkach, który szwendając się to tu to tam wie, co między skałami piszczy.
Ma na imię Szymon, ale to jakby nieco zbyt poważnie. Szymek, Szymuś, syneczek brzmi zdecydowanie lepiej, prawda? Tak będziemy o nim mówić, bo to on jest współnarratorem tej opowieści. W 1944 roku ma lat 8 i zamiast beztrosko latać po drzewach i łapać dziewczyńskie warkocze, obserwuje wojenną rzeczywistość naszego miasta.
Dom, w którym mieszka, należy do jego dziadka - Adama Kochańskiego, pracownika Zakładów Starachowickich. Tam zaś, gdzie dziś wybija fontanna, mieszkała pani Pałasińska, pokoje u niej najmował profesor Łazarewicz - znawca łaciny i greki. W jeszcze jednym domu, sąsiadującym z domem Szymka i pani Pałasińskiej, lokatorami byli państwo Just.
- Pan Just był pracował w Zakładach Starachowickich, rodzina być może była pochodzenia niemieckiego, gdyż do Polaków odnosili się z dystansem i rezerwą - wspominał dorosły Szymon Snopczyński.
Świat, którym piszemy dziś już nie istnieje. Przed wojną w narożnym domu przy ulicy Słowackiego i Kilińskiego znajdowała się przed wojną siedziba Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych, którego kierownikiem był pan Duszyński. O, była to znana persona w Starachowicach - ubrany w bryczesy i buty z cholewami jeździł służbową dwukółką zaprzężoną w jednego konia.
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że niejedna panna oczy za nim zgubiła.
Dzisiejszy Powszechny Zakład Ubezpieczeń, który zdaje się mieścić w tymże samym miejscu, już nie ma tego klimatu, nie mówiąc o kierowniku.
Tamten świat należy również do pana Gonciarza - właściciela największego sklepu na Majówce. Sklep spożywczy i kolonialny mieścił się w dużym piętrowym i drewnianym budynku, na parterze, nieco dalej ubojnia, i sklep mięsny również w jego rękach. Jego córki - Wandzia, Stasia i Donata zwana Danusią są harcerkami i należą do drużyny Młody Las.
Mały Szymek w 1943 roku chodzi do Szkoły Powszechnej nr 4 (przy ulicy Kościelnej), wcześniej czytać i pisać uczył się na tajnych kompletach, które odbywały się przy ulicy Krzosa (dziś w tym miejscu stoi bank).
Gdy front zbliżył się do Wisły, szkoła została zamknięta, a pomieszczenia zamienione na lazaret dla żołnierzy niemieckich. Jesienią 1944 roku w domu Szymka zakwaterowano Niemców, którzy wchodzili w skład jednostki artylerii przeciwlotniczej ulokowanej nad skarpą na Majówce. Było ich sześciu, ale nasz mały bohater zapamięta trzech z nich.
Heinrich - najstarszy stopniem, biegle mówiący po polsku. Szymek pamięta ostrzeżenia innych, by przy Heinrichu uważać na słowa i na to, co się mówi. Były podejrzenia, że donosi.
Najgorszy jest lęk przed czymś, czego nie można nazwać. Wiesz, ale pewności nie masz, strach, zwątpienie, w końcu nienawiść - nie jest zatem łatwo żyć, gdy we własnym domu musisz wciąż mieć baczenie na to, co masz za plecami...
Drugim Niemcem był Gustaw - tchórz.
- Któregoś zimowego dnia wracając ze służby poślizgnął się na ścieżce ze skałek (dziś są tu betonowe schody) i wywrócił się. Myślał, że napadli go partyzanci i wystrzelał cały magazynek. Uciekał tak, że pogubił swoje rzeczy. Inni żołnierze się z niego strasznie śmiali. Mama mi opowiadała, bo rozumiała trochę język niemiecki. - wracał do wspomnień pan Snopczyński.
Trzeci z niemieckich żołnierzy miał na imię Emil. Ten przystojny blondyn z Bawarii znalazł się w centrum wojny niejako wbrew sobie, szewc ortopeda z zawodu, buty naprawiał także z zamiłowania. Każdemu, kto tego potrzebował. Szymek zapamiętał, że z każdym uderzeniem młotka z ust Emila padało: Hitler kaputt. Na miarę swoich możliwości starał się on dbać o rodzinę, z którą przyszło mu zamieszkać, czasem przynosił deficytowe towary. Wtedy na stół trafiały słonina, smalec, a nawet cukier w kostkach...
Święto w domu.
Kiedy czytam ten fragment wspomnień Szymona Snopczyńskiego myślę sobie, że zawsze jest czas na nowy początek. Emil z Bawarii na taki początek liczył. A nowe życie miała mu pomóc rozpocząć pewna panna Janeczka, córka Haliny Michalskiej spokrewniona z rodziną Szymka.
Panna Janeczka i Emil.
Świat mimo wojny był pełny radości. Niebo było czyste, jakby nigdy jeszcze nie tknięte całunem chmur. Lekki chłód nie dawał się we znaki, a może to tylko spojrzenia młodych grzały za wszystkie słońca świata. Twarze pławiły się w rumianym blasku. W dali słychać było wojenną wrzawę miasta, ale cóż ich to obchodziło. Kradną chwile i marzą...
Czy tak było, nie wiem. Ale mogło być. Szymek wielokrotnie słyszał, jak Emil opowiada, że po wojnie wróci po pannę Janeczkę i wezmą ślub.
Mieli stanąć naprzeciwko siebie. Mieli złożyć przysięgę. Piękni niemal odurzająco, zdeterminowani, by żyć długo szczęśliwie. Roziskrzony wzrok, życzenia, uściski...
Okazali się nieuchwytni niczym szept i sen. Czająca się w ich oczach obietnica nie została dotrzymana. 1945 rok przyniósł chłód ciszy.
18 stycznia Szymek zobaczy ciało Emila na wierzbnickim rynku. Zapamiętał, że kiedy wracał z rodzicami do domu, jego mama ze łzami w oczach zapytała, dlaczego tacy dobrzy ludzie muszą ginąć..
Pannę Janeczkę i Emila z Bawarii dzieliło wszystko, a połączyło jedno. Miłość. Mam taką nadzieję, bo nie znam szczegółów, nie znał ich też Szymek czyli Szymon Snopczyński. Lubię jednak wierzyć, że panna Janeczka uczucie odwzajemniła.
Zawsze, ilekroć przechodzę obok fontanny zdaje mi się, że czuję splecione w miłosnym uścisku jaśmin i płatki róż...
Któż to wie, może Emil i Janeczka nigdy stąd nie odeszli.
...
(W swojej historii oparłam się na wspomnieniach pana Szymona Snopczyńskiego, które w 2010 roku spisał Adam Brzeziński - prezes Towarzystwa Przyjaciół Starachowic). Adasiowi dziękuję za udostepnienie tychże wspomnień i całego pudła materiałów. Niestety, nie mogę obiecać, że przestanę dzwonić i pytać.

2023-03-19
Ciekawostki z archiwum Fabryki Samochodów Ciężarowych
Wśród wszystkich dokumentów z bogatego archiwum Aleksandra Pawelca część jest niemal w strzępach. Sporo pracy kosztowało mnie nie tylko zabezpieczenie tych pożółkłych stron, ale również połączenie tego w całość. Dziś oddaję Wam Teczkę 36, czyli tytułowe to i owo. Miłej lektury.
2023-02-06
Wspomnienie historii spornego pomnika
Na łamach internetowego wydania Gazety Starachowickiej (22 grudnia 2021 r.) przypominaliśmy historie jednego z żołnierzy mających spoczywać pod pomnikiem w Starachowicach, lub w grobie na cmentarzu żołnierzy radzieckich w Kielcach. Przypomnijmy zatem ten tekst oparty na wspomnieniach zamieszczonych w Budujemy Samochody (numer z 1973 roku). Bohaterami tejże historii były Starachowice, stary niewielki szpital przy dawnej ulicy Krywki, młoda, śliczna dziewczyna i ranni żołnierze Armii Czerwonej.
2023-01-08
Pamięci Arseniusza Kufalskiego
Bo skoro jego pomnik zostanie poddany renowacji, to może warto słów kilka poświęcić temu, kto pod nim spoczywa. Powrót do wspomnień z okresu II wojny światowej wcale nie należy do prostych, bowiem Ci, którzy pamiętają tragiczny czas muszą zmierzyć się kolejny raz z dramatem tamtych dni. My ruszamy w podróż, która nie jest ani łatwa, ani przyjemna, a w dodatku prowadzi szlakiem znanych nam miejsc.
2022-12-10
Wojenne pory roku na Skałkach/cz. 1
Dom pod Skałkami tkwi w samym środku lata. Okna otwierają się na wschody słońca, gałązki leszczyny czepiają się czy to łatanych portek, czy to niewiele bogatszej koszuli, a księżyc podziwia swój blask w tafli wody w wiadrze przy studni. I nie ma znaczenia, że jest to kolejne wojenne lato. Niebo pełne gwiazd, prawie las wokół, słońce złocące drzewa, przelotne deszcze, kwadraty blasku omdlałe na trotuarze, upał dnia oddychający w zasłonach, eksplozje zieleni, niebo rozświetlone cudownym bogactwem kolorów i wiatr, który pachnie jak słodycz psot, figli, miłostek...
2022-12-24
Wojenne pory roku na skałkach/cz 2
Wigilia 1944 rok... Wieczór był chłodny i tajemniczy, migoczący cień gałęzi tańczył na ścianach domów przytulonych do skał, a na ich oknach blask wschodzącej gwiazdki malował przedziwne historie. Mały chłopiec przytulił nos do zimnej szyby. Powietrze przedostające się z okiennych szczelin wpadało do płuc i wypełniało je metalicznym posmakiem. Miał wrażenie, jakby zamieniało się w drobinki lodu. To już szósta wojenna wigilia i te same życzenia: żebyśmy przeżyli i byli wolni. Żebyśmy spotkali naszych bliskich żywych i zdrowych...
2022-11-29
To tylko dziecko...
To był wrzesień. Jeden z tych dziwnych, chłodnych już wieczorów, które niosą ze sobą obietnicę rychłych szronów. Mała dziewczynka pociągnęła nosem i wystawiła twarz do zachodzącego słońca, jesień musnęła ją jak wiatr rozpraszający słoneczne promienie i wypełniła szelestem liści niczym najpiękniejsza kołysanka. Przez chwilę było jej dobrze. Jak dawniej. Bez pośpiechu, strachu i cieni. Ale to tylko oka mgnienie...
2022-10-15
Żyli wśród nas
Wypędzeni z ziemi rodzinnej, ziemi praojców, ziemi, na której rodziła się Polska, przywędrowali do nas, na Orłowo, a Orłowianie otworzyli swe domy i serca, przygarnęli „Orlęta z nad Gopła”, bo czyż mogło być inaczej?... Z pamiętnika Ireny Lewińskiej.
2022-10-08
Kobiece twarze starachowickiego harcerstwa
Wydawać by się mogło, że historia Polski i świata ma męskie rysy, w końcu to panowie pełnią zwykle funkcję dowódców. Wystarczy jednak zejść nieco głębiej w tropieniu tajemnic historii, by zadać sobie pytanie, czy świat to aby na pewno tylko dominacja męska. Dzisiejszym tekstem wracamy do cyklu "Powspominajmy" i zajrzymy w kuluary starachowickiego harcerstwa. Oto Tajna Drużyna Harcerska o profilu sanitarno - medycznym "Młody las", działająca przy szpitalu w Starachowicach w latach 1940 - 1945.
2022-09-01
Krótka historia pewnego Aniołka
Kuczów - niewielka wieś nieopodal Starachowic. Malownicze tereny ciągnących się pól, lasy kryjące historie walk o wolność, ale także ziemia która rodzi życie, a ono wierzy w szczęście. We wspaniałą i długą przyszłość wierzył Eugeniusz Aniołek, który w Kuczowie dorasta, tam się zakochuje i... traci wszystko na Westerplatte.
2022-06-02