JUŻ W KIOSKU

W krainie pierwszych wzruszeń...

2022-04-13 18:00:00

Ocena:

0/5 | 0 głosów

(...) I wznosi hymn potężny

słońce, człowiek, dzwon,

hymn wielki, niebosiężny

aż przed Boga tron:

Zmartwychwstał Pan.

Fragmentem wiersza "Rezurekcja" rozpoczęłam niniejszy tekst wcale nieprzypadkowo. Po pierwsze ten numer "Zielonej" dotrze do Państwa jeszcze przed świętami, więc pozostajemy w klimacie wielkanocnym. Po drugie... no właśnie, autorką tego wiersza jest Wanda Pomianowska, osoba, której poświęcę kilka słów. Wszystko dzięki panu Zbigniewowi Porajowskiemu - to on mnie zainspirował, za co dziękuję i polecam się na przyszłość. 

Prawdopodobnie cokolwiek bym nie napisała, to i tak byłoby za mało, ale przecież od czegoś trzeba zacząć.

Sielskie Radkowice w gminie Pawłów, kraina pierwszych wzruszeń, biały modrzewiowy dworek, stare lipy w parku i kasztanowa aleja - tak wygląda ojczyzna Wandy Pomianowskiej. Tu dorastała pod okiem troskliwych rodziców, tu rodziła się w niej miłość do ziemi, ojczyzny i pracy. Mała Wandzia na pytanie, kim chce być gdy dorośnie, odpowiada, że kronikarzem. I wcale nie jest to odpowiedź przypadkowa.

- W domu moim były bardzo cenne książki. Ojciec miał piękną bibliotekę i ważne miejsce zajmowały w niej dawne kroniki Galla, Bielskiego, Kromera. Z całą powagą mówiłam, że zostanę kronikarzem i zostałam. Kronikarzem oddziału partyzanckiego komendanta "Ponurego" i "Nurta" (...). Przed wyjazdem do Anglii "Nurt" zostawił mi karteczkę o treści: Okazicielce niniejszego przekazać wszelkie notatki, fotografie, notatki, wspomnienia związane związane z działalnością oddziału. Na tej podstawie uzyskiwałam dokumenty od członków oddziału -pisze Wanda w książce Wygnanie z Raju. 

Zanim to jednak nastąpi nasza bohaterka zda maturę i rozpocznie studia w Warszawie, studia które przerwie wybuch wojny. Podczas okupacji nasza dziewczyna zapisze się czynnym udziałem w działalności konspiracyjnej, była łączniczką (ps. Warta), przewoziła broń, mapy sztabowe i rozkazy.

- Chciałam być gospodarzem, pracować na roli, ale jednocześnie chciałam być żołnierzem. Jest rok 41 lub 42. Składamy z bratem (Andrzejem) przysięgę i od tego momentu (...) jestem łącznikiem na linii Starachowice - Radkowice - Tarczek. Z Radkowic do Tarczka wiedzie trasa górzysta, więc jeździło się konno. Z tego okresu ludzie pamiętają, jak jadę wierzchem, a za mną  lecą moje dwa warkocze - wspominała Wanda Pomianowska.

Bycie łącznikiem nasza bohaterka uważa za wielki honor i szczęście. Świetnie wywiązuje się z tego zadania, podczas pierwszej akcji dostarcza transport map. Jest to o tyle ważne, że przed nią nikomu się to nie udaje. 400 map sztabowych, po drodze mieszkanie "Motora" Wojnowskiego, do którego się spóźnia.

- Na całe szczęście. Ale udało się. Za to "Ponury" wręcza mi colta z magazynkiem i zgłasza do Krzyża Walecznych - powie później.

Najładniejszy pokój w domu Pomianowskich nazywany jest pokojem partyzanckim.  Bywali w nim żołnierze AK oraz legendarny już wówczas "Ponury".  Można się jedynie domyślać, ile wzniosłych słów padało w tych ścianach.

Koniec wojny to powrót Wandy na studia. Kończy je w 1950 roku i u boku profesora Witolda Doroszewskiego pracuje w Katedrze Języka Polskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Podczas pracy na uczelni zorganizowała Zespół Gwaroznawczy przekształcony później w Pracownię Dialektologiczną Polskiej Akademii Nauk.

-Postanowiłam pokazać światu, że ludzie ze wsi, inteligenci w pierwszym pokoleniu, będą twórcami, a nie tylko konsumentami nauki. Nasza praca zaowocowała później powstaniem pracowni dialektologicznej - czytamy we wspomnieniach.

Brała także udział w badaniach dialektologicznych na Warmii i Mazurach, badania te udowodniły polskość tych ziem, pracowała nad Atlasem Słowiańskim. W 1960 roku Wanda Pomianowska uzyskuje doktorat, napisała go ze słowotwórstwa i geografii lingwistycznej, habilitację natomiast zdobywa z zakresu zróżnicowania gwar południowosłowiańskich.Profesura?

- W roku 50 uzyskałam magisterium, w 60 doktorat, w 70 habilitację. Sądziłam, że w 80 uzyskam profesurę, tak się jednak nie stało. W 80 roku, z różnych względów, przestałam pracować w Akademii, ale w tym samym roku uzyskałam dyplom wykwalifikowanego hodowcy bydła oraz ogrodnika warzywnika - opowiada Wanda.

Pamiętajmy, że Wanda Pomianowska od zawsze związana jest z gospodarką. I to też nie ot tak, jej mama miała ukończone tzw. Kursy Miłkowskiego i była przez pięć lat asystentką SGGW, tata ukończył szkołę rolnicza przy Politechnice Lwowskiej. 

Lubi o tym opowiadać.

- Przed wojną z dużym powodzeniem prowadziliśmy gospodarstwo mleczarskie, potem ja - owczarskie. Najbardziej opłacalna była hodowla tryczków, kiedyś ze zgrozą zauważyła, że wszystkie moje mają wycięty symbol dyskwalifikacji. Okazało się, że hodowla tryków zarezerwowana była tylko dla PGR - ów, co prawda dano mi do zrozumienia, że mnie ten przepis może ominąć, ale ja chciałam całkowitego zniesienia go dla wszystkich gospodarzy. Nie udało się jednak.

C o i rusz wkracza w jej życie historia. Kiedy rodzi ruch społeczny "Solidarność" Wanda Pomianowska zakłada w Radkowicach koło NSZZ Rolników Indywidualnych. W stanie wojennym została internowana, z celi 513 więzienia na kieleckich Piaskach napisała do PRL-owskiego Sejmu trzy zasady skutecznego działania: 1. Szanuj tych, którymi kierujesz i staraj się, żeby mieli do ciebie zaufanie. 2. Jak się coś nie uda sto razy, próbuj po raz sto pierwszy. 3. Jak długo nie rzucają w ciebie kamieniami, i to dosłownie, to jest jeszcze bardzo dobrze.

- Największą miłością mojego życia była niewątpliwe "Solidarność. Przed stanem wojennym pełniłam funkcję kierowniczą we Wszechnicy Związku Rolników Indywidualnych. Zaprosiłam do współpracy wspaniałą socjolog Zofię Józefowicz, z którą w stanie wojennym organizowałyśmy Świętokrzyskie Dni Skupienia. Solidarność - Niezależny Samorządny Związek Rolników był cudowną organizacją. Dla mnie siłą organizacji społecznej są ogniwa na dole - opowiadała we wspominanej książce Wygnanie z Raju. Tam też podała przykład, dlaczego tak uważała.

- Zebranie w Pawłowie, rok '89. Narzekamy wszyscy, w końcu zrywam się i mówię: Chłopy, to prawda, ze jest źle (...), ale słuchajcie. Polska wolna, Polska suwerenna! (...) Tak, jak tu jesteśmy złóżmy się na fundusz dla rządu Mazowieckiego. Wyjęłam jakiś pieniądz i położyłam na stole. Reakcja była nieprawdopodobna. Ludzie wyciągnęli wszystkie pieniądze, jakie mieli przy sobie, dwie czapki pełne pieniędzy. Jakieś 300 tysięcy. Ludzie, ja tak z serca. Nie myślałam o tym, nie planowałam. A oni do mnie. Jak ktoś do nas z serca, to i my z serca. 

Była niesamowita, ale i w sposób niesamowity o ludziach mówiła.

- Wierzę, że to gdzieś tam, pod spodem, ten ogień jest. Ten ogień to ludzie.

Wanda Pomianowska to kobieta, która realizowała się społecznie. Gdy Polska wyszła z komunizmu, została na cztery lata przewodniczącą Rady Gminy w Pawłowie. W trakcie budowy szkoły w Łomnie, gdy zabrakło zabrakło funduszy z zakasanymi rękami pokonywała piętrzące się przeszkody. Uchwałą samorządu przerzucone zostały częściowe fundusze z budowy dróg i pierwszego września, mimo zakazu budowy, zadźwięczał dzwonek. Ówczesny kurator oświaty - Andrzej Sygut -miał powiedzieć: Dziękuję kierownictwu Gminy za ukończenie budowy wbrew mojemu zakazowi.

Jej dziełem jest szkoła w Radkowicach, która dziś nosi imię Wandy Pomianowskiej.

- Przez wiele lat mówiło się, że szkołę trzeba zbudować, ale do budowy nigdy nie dochodziło. Spróbowałam skrzyknąć tych zniechęconych ludzi i dogadać się z nimi. Dotacje szkoły wynosiły ledwie 6 milionów, a 14 milionów wartości szkoły to nasz wkład w postaci materiałów, ale przede wszystkim pracy - mówi kobieta, dzięki której dziś dzieci z Radkowic mają się gdzie uczyć.

Dziesięć lat życia Wanda Pomianowska poświeciła na budowę wodociągu, który dotarł do dziesięciu wsi. Wciąż na społecznym posterunku, zdawała sobie sprawę, że ceną są kolejne tomy nie napisanych prac na temat gwar południowosłowiańskich. Coś za coś. Z tym tematem związany jest jugosłowiański epizod Wandy Pomianowskiej.

- W Jugosławii spędziłam w sumie ponad rok. Z domem profesora Pawlowica byłam związana jak z moim domem rodzinnym. O pani Pawlowicowej mówiło się, że była moją serbską matką, moja matka była polską matką jej córki - Zwiezdany. Jak wybuchła wojna domowa Zwiezdana wysłała do mnie swojego dorosłego już syna, żeby go uchronić. Przez rok pomagał mi w interpretacji różnych materiałów (...) Wladan jest moim serbskim synem.

Poetka? Mam w rekach tomik wierszy Wandy (dzięki uprzejmości pana Zbyszka Porajowskego), a zatem musimy słówko w tym temacie rzec. 

Wanda odkryła ludową poetkę - Katarzynę Zaborowską i Józefa Grzesika, który ocalał zanikające słowa i przetłumaczył na gwarę wsi Radkowice słownik Lindego. Sama także wiersze pisała, gdzieś na marginesie pracy naukowej i społecznej znajdowała chwilę dla poetyckich strof. Tworzyła w Radkowicach, które nazywała ' pierwszym dniem stworzenia", bo to tu tak na dobre zachwyciła się światem.

Powstawały w drodze, gdy biegła polną ścieżką, mknęła konno, szła ulicą, czy siedziała na wykładzie...

Zostawmy zatem dziewczynę z warkoczami, niech siedzi przed czterechsetletnim wiązem przy dworku rodzinnym i pisze. Niech konno przemierza pawłowską ziemię  wierna ostatniemu rozkazowi Komendanta AK, aby w każdej sytuacji pracować na rzecz odzyskania niepodległości Polski.

Tekst powstał na bazie książki - Wygnanie z Raju - Wanda Pomianowska

PS. Wiersze Wandy Pomianowskiej przypomnimy na łamach GAZETY.

INNE ARTYKUŁY Z TEGO DZIAŁU
Okazja, by zagrać w serialu

2024-02-21

Okazja, by zagrać w serialu

Od 5 do 25 marca br.  w Bodzentynie kręcone będą sceny do drugiego sezonu serialu "Minuta ciszy", w którym główną rolę gra Robert Więckiewicz. Zwykli mieszkańcy także mają szansę wystąpić w tej produkcji. Agencja aktorska Studio ABM zaprasza ich na casting.        
Złote medale z Rumunii

2024-01-24

Złote medale z Rumunii

Trzy zwycięstwa i dwa tytuły wicemistrzowskie - to bilans udziału Zapaśniczego Klubu Sportowego Champions Academy z Bodzentyna na Międzynarodowym Turnieju Zapaśniczym - XII Memoriale Mártiona Lőrincza w Rumunii.  
Ponad 35 stopni mrozu!

2024-01-13

Ponad 35 stopni mrozu!

To był jednodniowy, ale jednak spektakularny rekord. W Bodzentynie odnotowano najniższą w tym roku temperaturę.  
Scena wiary

2023-12-06

Scena wiary

Amatorski Teatr Dramatyczny im. Księdza Infułata Czesława Wali działający w sanktuarium maryjnym w Kałkowie - Godowie (gmina Pawłów), obchodzi w tym roku 50 - lecie istnienia. Przez ten czas w jego repertuarze pojawiły się spektakle, które zdobywając uznanie publiczności zagościły w nim na stałe. Tak jest m.in. z pokazywaną od lat w okresie adwentowym inscenizacją słynnego opowiadania Charlesa Dickensa "Opowieść wigilijna" .   
Pamięci Stanisława Orła

2023-12-05

Pamięci Stanisława Orła

Gminna Biblioteka Publiczna im. Michała Basy w Pawłowie wydobyła z mroków zapomnienia postać dawnego mieszkańca gminy. To Stanisław Orzeł, urodzony w Chybicach nauczyciel i pisarz, który swoje dorosłe życie spędził w Tarnobrzegu. W czasie poświęconego mu spotkania była okazja do zapoznania się z jego literackim warsztatem. 
Przyjaciółka młodych czytelników

2023-10-26

Przyjaciółka młodych czytelników

 Miejsko-Gminna Biblioteka Publiczna w Iłży otrzymała wyróżnienie w 2. edycji ogólnopolskiej akcji "Biblioteka Przyjazna Dzieciom", zorganizowanej przez Przystanek Rodzinka.
Zamordowani mieszkańcy upamiętnieni

2023-09-13

Zamordowani mieszkańcy upamiętnieni

W miejscowości Celiny odsłonięto tablicę pamiątkową poświęconą czwórce mieszkańców gminy Bodzentyn zamordowanych przez Niemców w czasie II wojny światowej.    
Rowerami na Westerplatte

2023-09-01

Rowerami na Westerplatte

Mieszkańcy gminy Bodzentyn, w tym m.in. burmistrz Dariusz Skiba wzięli udział w przedsięwzięciu sportowo - patriotycznym. Rowerami dotarli z Kielc na Westerplatte 1 września, by w ten sposób przypomnieć o 84. rocznicy wybuchu II wojny światowej i uczcić jej ofiary.     
Z pożytkiem dla pszczół

2023-08-10

Z pożytkiem dla pszczół

Na terenie Bodzentyna przybywa ozdobnej roślinności. Władze gminy od kilku lat pozyskują pieniądze na takie zielone inwestycje w wyniku czego zrealizowano do tej pory ponad tysiąc nasadzeń.  Aktualnie m.in. na bodzentyńskim rynku pojawiły się donice z miododajnymi śliwami wiśniowymi.    
Kupili wóz

2023-07-28

Kupili wóz

Ochotnicza Straż Pożarna w Psarach - Starej Wsi (gmina Bodzentyn) korzysta z nowo zakupionego samochodu ratowniczo-gaśniczego marki MAN. Udało się to dzięki m.in pomocy finansowej mieszkańców.