JUŻ W KIOSKU

UZNANI. Niepożądani

2022-05-07 11:00:00

Ocena:

0/5 | 0 głosów

Pewnie nigdy nie dowiem się, kto ma teraz jedno z pierwszych wydań poezji Tarasa Szewczenki w Polsce, ofiarowane niegdyś mojemu ojcu ze specjalną dedykacją przez światłego pedagoga z ukraińskimi korzeniami, zasłużonego dla starachowickiej oświaty, a zaprzyjaźnionego z naszą rodziną. Takich książkowych prezentów od niego w biblioteczce było kilka. Na pewno jeszcze filozofia Jana Legowicza, która też zniknęła, choć pilnowałam jej jak oka w głowie. Ostały się jedynie „pijane” wiersze Juliana Tuwima w antologii o tej tematyce, przygniecionej stosami innych książek. Również rosyjskich pisarzy. W tym m.in. Aleksego Tołstoja czy Antoniego Czechowa. Bo Mikołaj Gogol ma korzenie ukraińskie, więc chyba pozostaje dobrem narodowym zaatakowanego w lutym br. kraju. Ale co zrobić z wyeksponowanym na półce Fiodorem Dostojewskim, urodzonym w Moskwie?

To, co napisałam, brzmi jak ponury żart, lecz żartem wcale nie jest. Bo z festiwalu muzyki klasycznej wycofano właśnie utwory Piotra Czajkowskiego. I co? Nie zobaczymy już „Jeziora łabędziego”? I nie kupimy nawet płyty DVD z wykonaniem moskiewskiego baletu? A co z Włodzimierzem Wysockim i np. jego balladą „Konie narowiste”, pozostającą symbolem zbuntowanego bohatera? Też wypadałoby ukryć w domowym archiwum? A Bułat Okudżawa? Zaprzyjaźniony z Polską i wieloma znanymi polskimi artystami? I on urodził się w Moskwie. Był jednak synem Ormianki i Gruzina, więc na niego daję sobie dyspensę. Tym bardziej że ówczesny aparat partyjny, z uwagą przyglądający się jego twórczości, nie aprobował rosnącej popularności barda. Bo bohaterami jego utworów byli romantyczni buntownicy, sprzeciwiający się tyranii. Ba, toż to jak ulał pasuje do walczących Ukraińców, uznawanych na początku wojny za przegranych w nierównej walce. Teraz gloryfikowanych – jak u B. Okudżawy – ze względu na to, że bez wahania decydują się poświęcić swe życie w imię wyznawanych wartości, którymi są wolny i suwerenny kraj. Tyle że blisko związany z Agnieszką Osiecką B. Okudżawa sławił też moskiewski Arbat, którym i ja się zachwycam; zresztą tam akurat mieszkał.

Sankcje nakładane na rosyjską kulturę mogą trwać długo, jeśli ta wojna nie znajdzie swego finału, rozsądnego dla Ukrainy, świata i Rosji. Bo że po Kremlu ustępstw nie ma się co spodziewać, to wielce prawdopodobne. Czyli przyjdzie nam się obyć bez filmów Nikity Michałkowa i bez gry Jewy Gieworgian, rosyjsko – armeńskiej pianistki, wyróżnionej uczestniczki ostatniego XVIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina.

Znawcy sztuki ubolewają, że i T. Szewczenko, i Iwan Franko, i Lina Kostenko są w Polsce mało znani, więc może ten i ów po niech teraz sięgnie. Tak jak po ukraińskich malarzy, m.in. Ołeksandra Bohomazowa albo Anatolija Petryckiego. Co ciekawe, na tym polu Starachowice mają pewne osiągnięcia. W ub. roku na Wielkim Piecu zaprezentowano malarstwo Romana Opalińskiego, ukraińskiego twórcy, jak się przedstawia, które było wydarzeniem sezonu. Na pewno przynajmniej jeden jego obraz się tu ostał, gdyż kupiło go starachowickie koleżeństwo. Wcale nie pod wpływem chwili. Akurat tego „Pawia” sama chętnie powiesiłabym na ścianie.

O ile wiem, poza Rzeszą, z rezerwą przyjmowano niemiecką sztukę w czasie II wojny światowej. Czy dla zasady nie czytało się Johanna Wolfganga von Goethego? „Faust” chyba i dziś jest w szkołach lekturą uzupełniającą? Co z Wilhelmem, znanym bardziej jako Richard, Wagnerem? Też był wówczas marginalizowany? I tak można by w nieskończoność. Teraz mamy porównywalną sytuację. Pada podobne pytanie: jaka to wina Czajkowskiego, Tołstoja i Ilii Riepina, że tworzyli w Rosji? Niby znów z Riepinem ostrożnie, gdyż urodził się w Ukrainie, ale żył już w ZSRR, więc jak to pogodzić? Ba, czy należy aż tak głęboko sięgać do przeszłości? I cały naród rosyjski oceniać przez pryzmat pogardy dla drugiego człowieka i przemocy na każdym poziomie, z czym mamy teraz do czynienia? A może jednak pozostawić historię w spokoju? Nawet i w kontekście pomnika – nagrobka ze starachowickiej ulicy? Leżą tam żołnierze walczący pod czerwoną gwiazdą. Kto wie, czy któryś nie urodził się np. w Ukrainie i gdyby nie XX-wieczna zawierucha, żyłby zaraz za naszą wschodnią granicą do tej pory? A my nie musielibyśmy obchodzić Dnia Zwycięstwa. Stało się jednak inaczej. 9 czy raczej 8 maja 1945 r. wygraliśmy drugą wojnę światową m.in. wespół z Radzianami, albo jak kto woli z Sowietami, czego wygumkować nie sposób. Tak jak tego, że i T. Szewczenko (zmarł w Petersburgu; rości sobie też doń prawa literatura rosyjska), i Aleksander Puszkin wielkimi poetami byli.

INNE ARTYKUŁY Z TEGO DZIAŁU
Podzwonne dla kępy drzew

2022-07-12

Podzwonne dla kępy drzew

Kiedy przechodzi obok, odwraca wzrok. Z tą odchyloną w bok głową idzie zresztą już od kilkudziesięciu metrów, żeby tylko nie widzieć tego cmentarzyska. Ale i tak o nim nieustannie myśli. Nie inaczej, jeśli mieszka w pobliżu. Nawet stając jeszcze zaspana w oknie, stara się nie spoglądać w dal, choć spustoszenia nie zobaczy. Bo wokół bloków nadal rośnie zieleń, która przesłania brak tamtej.
Słowo i obraz

2022-05-08

Słowo i obraz

Widok dwóch mężczyzn przy jednej mównicy chyba na trwałe zapadł mi w pamięć. Bo za nic nie mogę go stamtąd wyrzucić. I zawsze pewnie będzie wracał wtedy, kiedy usłyszę, że przedstawiciele narodu zamierzają właśnie wystąpić na światowych forach. Wręcz chorobliwie obawiam się, że i tym razem na scenie zamiast jeden, znów stanie ich dwóch, jeśli nie trzech itd. Kolejny raz z nieprzemyślanym apelem, wzbudzającym konsternację słuchaczy.
To nie film

2022-03-27

To nie film

Znajome ukraińskie rodziny z okolic Lwowa w trzecim dniu wojny podziękowały za chęć przyjęcia ich pod dach w Polsce. Wiedzą, że jesteśmy dla nich ostatnią deską ratunku. Mają jednak nadzieję, że z niej nie skorzystają. Że wojna – mimo wszystko – pozwoli im przetrwać w swoich domach. Już to, że walki zaczęły się na wschodzie i południu Ukrainy, dało czas na okopanie się, przygotowanie na najgorsze. A jest czego bronić. Toż to całe gospodarstwa pełne wszelakiego dobytku, również zwierząt, o które trzeba zadbać.
Niepokorne

2022-03-05

Niepokorne

W 2019 roku, kiedy wyprodukowano program, nie miała jeszcze 30 lat. Z rozmowy z nią wynikało, że rodzinny dom opuściła dużo wcześniej. Najpierw wyjechała do stolicy. Polski, gdzie jednak korzeni nie zapuściła. Z kraju wypchnęła ją chęć przygody? W jakimś sensie pewnie tak. Ale również gorące rytmy. Taneczne. Specjalizuje się bowiem w tańcu; nazwę tego gatunku przyswajam z trudem. Dancehall. Jest w nim mistrzynią i to nie tylko na własnym podwórku. Inspiracji dostarcza jej port, w którym zacumowała. Dosłownie, bo Jamajka jest ze wszystkich stron otoczona wodą. I to morza, a nawet ocean dzielą ją od Starachowic, skąd pochodzi. Tak się przedstawiła w telewizyjnym cyklu opowiadającym o naszych rodakach za granicą. 
Drobna pomyłka

2022-02-19

Drobna pomyłka

Gen sprzeciwu dał o sobie znać, kiedy tutejszy znajomy całkiem serio zaczął mnie przekonywać do słuszności teorii najważniejszej osoby w państwie (ale nie tej tytularnej) o mocarstwowych (IV Rzesza) zakusach sąsiadów zza zachodniej granicy. W jednym momencie, na przekór, zamarzyła mi się federalizacja kontynentu, która być może uchroniłaby mnie i podobnych do mnie rodaków przed zadaniem sobie fundamentalnego pytania: „Ewakuować się już, czy jeszcze trochę poczekać? A nuż nasza mentalność ewoluuje jednak… w bezpiecznym kierunku?”.
Sensacyjne doniesienia

2022-02-20

Sensacyjne doniesienia

Wypadek samochodowy na ulicach miasta czy w okolicy, niespodziewana śmierć mieszkańca, kogoś o bardziej znanym starachowiczanom nazwisku, pożar, a nawet awantury domowe elektryzują ludzi. Szybko chcą poznać szczegóły wydarzenia. W dobie wszechobecnych sieci komórkowych wystukuje się znajome numery, by te historie uwiarygodnić. Sama odebrałam ostatnio kilka telefonów od koleżeństwa niedowierzającemu zasłyszanej informacji. Wiedząc o moich związkach z najbliższym otoczeniem osoby wymienianej w podawanej sobie z ust do ust wieści, koleżeństwo skontaktowało się po prostu z domniemanym źródłem prawdy albo inaczej – do niego zbliżonym. Przynajmniej wiedziało, że nie pośle dalej fake newsa.