JUŻ W KIOSKU

Sensacyjne doniesienia

2022-02-20 14:00:00

Ocena:

0/5 | 0 głosów

Wypadek samochodowy na ulicach miasta czy w okolicy, niespodziewana śmierć mieszkańca, kogoś o bardziej znanym starachowiczanom nazwisku, pożar, a nawet awantury domowe elektryzują ludzi. Szybko chcą poznać szczegóły wydarzenia. W dobie wszechobecnych sieci komórkowych wystukuje się znajome numery, by te historie uwiarygodnić. Sama odebrałam ostatnio kilka telefonów od koleżeństwa niedowierzającemu zasłyszanej informacji. Wiedząc o moich związkach z najbliższym otoczeniem osoby wymienianej w podawanej sobie z ust do ust wieści, koleżeństwo skontaktowało się po prostu z domniemanym źródłem prawdy albo inaczej – do niego zbliżonym. Przynajmniej wiedziało, że nie pośle dalej fake newsa.

Na pytanie, czy słyszałam o tragicznym odejściu tutejszej młodej osoby – tu następowała opowieść o jej życiowych problemach – już nie potrafiłam odpowiedzieć. I szybko się nie dowiedziałam, gdyż wszelką sensację traktuję raczej drugorzędnie. Wystarczy, że ci, których to dotyczy, przeżywają dramat. Od czegóż jednak są serwisy społecznościowe, gdzie natychmiast ktoś coś aktualnego wpisuje. Ale i tak bardziej cierpliwi czekają na najnowsze wydanie lokalnych mediów, by czarno na białym znaleźć potwierdzenie dotychczasowej plotki. Wtedy nią być ona przestaje i już zupełnie otwarcie można rozdzierać szaty lub się dziwić. Wszak świat żywych jest ufundowany na świecie bohaterów mniej czy bardziej sensacyjnych historii (parafrazując nieżyjącą już Marię Janion, znakomitą przedstawicielkę świata polskiej nauki i kultury, nie wdając się w zawiłości jej dokonań i postawy. Na dodatek pewnie mniej obecnej w społecznej świadomości aniżeli postaci z pierwszych stron tzw. tabloidów).

Ciekawość jest immanentną cechą współczesnego człowieka, stąd popularność lekkich i łatwych gazet. Usłyszę, że to dlatego, ponieważ zbyt przytłacza nas ciężar rzeczywistości. Tak przynajmniej tłumaczy mi koleżanka z podwórka, od jakiegoś czasu uciekająca od lektury dzienników i oglądania telewizyjnych programów publicystycznych oraz bieżących wiadomości (w jej przypadku tych pisanych dużą literą). Zamieniła je na plotkarski przekaz. I ja zatem mam niekiedy dostęp do "Życia na gorąco", "Imperium" czy "100 rad". Wcale ich nie lekceważę. Jak inaczej rozeznać się, w czym gustują bliźni? Zresztą, gdyby nie ta część medialnego rynku, mająca sporą grupę odbiorców, nie miałabym pojęcia, co akurat jest w modzie, czym żyją wszelkiej maści celebryci. Co ciekawe, są wśród nich np. i lekarze, i naukowcy. Każdy zresztą sposób jest dobry, żeby z sensownym przekazem dotrzeć do społeczeństwa. Poza przepisami na smaczne potrawy znajduję tam ponadto podpowiedzi, jak sobie radzić w trudnych sytuacjach, kiedy szukać pomocy specjalistów, a także co warto zwiedzić w kraju i za granicą. I już nie czuję się wyobcowana. Ba, zamieszczane krzyżówki mają podtrzymywać intelektualną sprawność czytelników.

Sensacja i sport to są ponoć obszary najbardziej kręcące Polaków, a zatem i starachowiczan. O sensacji już było, pora więc na sprawdzających się w sportowej rywalizacji. Weźmy takie skoki narciarskie. Wysunęły się na pierwsze miejsce wśród najchętniej oglądanych transmisji z zawodów. Przed telewizorem zasiadają wtedy nawet sędziwi znajomi, włączając 93-letnią kuzynkę. Transmisje ze skoków towarzyszą domówkom w karnawale. Mimo że po przejęciu od TVP1 przez TVN transmisji, polskim skoczkom specjalnie się nie wiedzie. Z wyjątkiem może Piotra Żyły, utrzymującego od lat porównywalny poziom, któremu kibicuję, choć transmisje oglądam sporadycznie. Ale odnotowuję zajmowane przez niego lokaty na zawodach, a niedawno również dyskwalifikację za nieregulaminowe buty. Sport bywa jednakże tylko tłem dla tej prawdziwej Polski, na którą – co tu dużo mówić – składa się jednak w dużej mierze polityka. I lepiej dokładnie wiedzieć, co w niej piszczy, inaczej można coś w życiu przegapić. Bez wiedzy o odejściu kogoś znanego i lubianego sobie poradzę, ale już katastrofalna liczba zmarłych na Covid oraz dotkniętych innymi chorobami, którym odebrano możliwość wczesnego ich rozpoznania i leczenia, powinna uruchamiać moją wyobraźnię. Bo to wcale nie jest tak, że ode mnie nic nie zależy.

/ewa/

INNE ARTYKUŁY Z TEGO DZIAŁU
Podzwonne dla kępy drzew

2022-07-12

Podzwonne dla kępy drzew

Kiedy przechodzi obok, odwraca wzrok. Z tą odchyloną w bok głową idzie zresztą już od kilkudziesięciu metrów, żeby tylko nie widzieć tego cmentarzyska. Ale i tak o nim nieustannie myśli. Nie inaczej, jeśli mieszka w pobliżu. Nawet stając jeszcze zaspana w oknie, stara się nie spoglądać w dal, choć spustoszenia nie zobaczy. Bo wokół bloków nadal rośnie zieleń, która przesłania brak tamtej.
Słowo i obraz

2022-05-08

Słowo i obraz

Widok dwóch mężczyzn przy jednej mównicy chyba na trwałe zapadł mi w pamięć. Bo za nic nie mogę go stamtąd wyrzucić. I zawsze pewnie będzie wracał wtedy, kiedy usłyszę, że przedstawiciele narodu zamierzają właśnie wystąpić na światowych forach. Wręcz chorobliwie obawiam się, że i tym razem na scenie zamiast jeden, znów stanie ich dwóch, jeśli nie trzech itd. Kolejny raz z nieprzemyślanym apelem, wzbudzającym konsternację słuchaczy.
UZNANI. Niepożądani

2022-05-07

UZNANI. Niepożądani

Pewnie nigdy nie dowiem się, kto ma teraz jedno z pierwszych wydań poezji Tarasa Szewczenki w Polsce, ofiarowane niegdyś mojemu ojcu ze specjalną dedykacją przez światłego pedagoga z ukraińskimi korzeniami, zasłużonego dla starachowickiej oświaty, a zaprzyjaźnionego z naszą rodziną. Takich książkowych prezentów od niego w biblioteczce było kilka. Na pewno jeszcze filozofia Jana Legowicza, która też zniknęła, choć pilnowałam jej jak oka w głowie. Ostały się jedynie „pijane” wiersze Juliana Tuwima w antologii o tej tematyce, przygniecionej stosami innych książek. Również rosyjskich pisarzy. W tym m.in. Aleksego Tołstoja czy Antoniego Czechowa. Bo Mikołaj Gogol ma korzenie ukraińskie, więc chyba pozostaje dobrem narodowym zaatakowanego w lutym br. kraju. Ale co zrobić z wyeksponowanym na półce Fiodorem Dostojewskim, urodzonym w Moskwie?
To nie film

2022-03-27

To nie film

Znajome ukraińskie rodziny z okolic Lwowa w trzecim dniu wojny podziękowały za chęć przyjęcia ich pod dach w Polsce. Wiedzą, że jesteśmy dla nich ostatnią deską ratunku. Mają jednak nadzieję, że z niej nie skorzystają. Że wojna – mimo wszystko – pozwoli im przetrwać w swoich domach. Już to, że walki zaczęły się na wschodzie i południu Ukrainy, dało czas na okopanie się, przygotowanie na najgorsze. A jest czego bronić. Toż to całe gospodarstwa pełne wszelakiego dobytku, również zwierząt, o które trzeba zadbać.
Niepokorne

2022-03-05

Niepokorne

W 2019 roku, kiedy wyprodukowano program, nie miała jeszcze 30 lat. Z rozmowy z nią wynikało, że rodzinny dom opuściła dużo wcześniej. Najpierw wyjechała do stolicy. Polski, gdzie jednak korzeni nie zapuściła. Z kraju wypchnęła ją chęć przygody? W jakimś sensie pewnie tak. Ale również gorące rytmy. Taneczne. Specjalizuje się bowiem w tańcu; nazwę tego gatunku przyswajam z trudem. Dancehall. Jest w nim mistrzynią i to nie tylko na własnym podwórku. Inspiracji dostarcza jej port, w którym zacumowała. Dosłownie, bo Jamajka jest ze wszystkich stron otoczona wodą. I to morza, a nawet ocean dzielą ją od Starachowic, skąd pochodzi. Tak się przedstawiła w telewizyjnym cyklu opowiadającym o naszych rodakach za granicą. 
Drobna pomyłka

2022-02-19

Drobna pomyłka

Gen sprzeciwu dał o sobie znać, kiedy tutejszy znajomy całkiem serio zaczął mnie przekonywać do słuszności teorii najważniejszej osoby w państwie (ale nie tej tytularnej) o mocarstwowych (IV Rzesza) zakusach sąsiadów zza zachodniej granicy. W jednym momencie, na przekór, zamarzyła mi się federalizacja kontynentu, która być może uchroniłaby mnie i podobnych do mnie rodaków przed zadaniem sobie fundamentalnego pytania: „Ewakuować się już, czy jeszcze trochę poczekać? A nuż nasza mentalność ewoluuje jednak… w bezpiecznym kierunku?”.