JUŻ W KIOSKU

Miłość i wojna

2023-03-24 15:00:00

Ocena:

5/5 | 1 głosów

Nazywam się Rywka Grinberg i przeżyłam wojnę. Bóg mi dał łaskę, że stworzyłam sobie rodzinę i mam dwoje dzieci. Wszyscy jednak żyjemy w cieniu tamtych dni. 

Tak rozpoczyna się list, który mam przed sobą. Gdzieś pomiędzy wierszami uśmiecha się młoda dziewczyna, a ze słów przebija coś jakby nostalgia i tęsknota za miastem.

Wierzbnik. Do dziś jest miejscem nieco mrocznym i pełnym niedomówień.

Zanim został skalany niemiecką zbrodnią, był dla kogoś całym światem, pięknym i przyjaznym. Ale nawet wtedy, gdy wojna odsłoni najgorsze instynkty jego mieszkańców, gdy spłynie krwią z domów i placów, gdzieś tam znajdzie się miejsce na miłość.

Przywołamy zatem pewną historię i zrobimy to na przekór temu, że o Żydach wciąż mówi się nieco wstyd­liwie, na ucho i w zaufaniu.

... 

Małe miasteczko w sercu Gór Świętokrzyskich. Smętne, nędzne i nudne - myślicie pewnie. A może właśnie nie? Może tam, gdzie Żyd tam muzyka i rozrywka? Może spotkalibyśmy ich w karczmie, jak jedząc, paląc i pijąc rozmawiają o interesach? I plotkują o żonach. Mówiąc austeria, myślę o swataniu narzeczonych, udzielanych pożyczkach, spłacanych długach. Jedni szukają pracy, inni kłócą się o prowizje... wszystkie barwy życia. 

W takim klimacie dorasta nasza bohaterka. 

Rywka tak naprawdę ma na imię Ravenna. Przychodzi na świat 28 czerwca 1921 roku w domu, w którym dobrze się wiedzie. Jej dziadkiem jest Lichtensztajn, który prowadził fabrykę fornirów przy ulicy Iłżeckiej 111, zaś ojciec to Symcha Mincberg - przedwojenny dyrektor Banku Spółdzielczego w Wierzbniku, a podczas wojny przewodniczący Żydowskiej Rady Starszych. Wykształcony, wpływowy i dobrze sytuowany. Bardzo dba o to, by jego córce niczego nie brakowało.

Rywka świetnie posługuje się językiem polskim, wypuszcza się bryczką do Iłży i do Ostrowca, do tego ostatniego nieprzypadkowo. Czeka tam na nią miłość. 

Oddajmy więc jej głos, chociaż nie obiecuję, że się nie będę wtrącać. 

...

1 maja 1941 roku. 

Maj. Najpiękniejszy miesiąc w roku. Mimo burz, albo właśnie dzięki nim, śpiewa od świtu do zmierzchu. Wszystko rozbrzmiewa głosem ptaków. Majowa zieleń zapiera dech, młodziutka, przepiękna, delikatna - jak dziewczyna. Jak Ravenna. W jej sercu wichura i deszcze, raz gwałtowne, innym razem łagodne. W myślach smutne wieczory i pełne nadziei poranki. 

Mam tylko jednego przyjaciela: echo. Tak smutna bywam niekiedy, tak sama wewnętrznie, że tymi słowami ozdabiam moją samotność. Wiecznie tęsknię nie wiadomo za czym. W nocy, tłumionym w poduszkę, zanoszę się płaczem. 

Zielone święta

Już dawno nic nie kreśliłam w moim dzienniku. Nie wynikało to bynajmniej ze złej woli. Ot, nie miałam co pisać. Dzisiejszy jednak dzień zapisać pragnę, bo od paru tygodni zaszły we mnie wewnętrzne zmiany wielkiej wagi. Łączy mnie bliższy kontakt z Jakubem. Jest to dla mnie bardzo ważne. Listy J. sprawiają mi wiele zadowolenia, dlatego z niecierpliwością ich wypatruję. 

Rywka się zakochała. Serce jej zaczęło trzepotać, pragnie zarazem uciekać i zostać...

Z każdym kolejnym słowem pojawia się silne i bardzo intymne uczucie. Nasza dziewczyna niby chce się nim dzielić, ale w sumie to może nie do końca... Jej miłość to radość, w której słychać szmer tego jednego głosu i szelest wirującej sukni ślubnej. 

Wtorek, 3 czerwca

Moi towarzysze odwiedzili mnie przed obiadem. Przynieśli zdjęcia, niektóre z nich naprawdę piękne. Mam ich zaledwie sześć. Szczególnie ciekawe jest zachowanie Polci i Chaima. Zakochani, złączeni więzami miłości , której nie sposób rozerwać. Ich oczy... Te oczy zamglone. 

Środa, 4 czerwca 

Dostałam list od Jakuba. Zasmucił mnie i jednocześnie rozczarował, takiego sądu doprawdy się nie spodziewałam. Zresztą możliwe, że taką właśnie jestem, w gruncie rzeczy wielkim dzieckiem. Jakub przyrzekł przyjechać 28 tylko w tym przypadku, jeśli ja pojadę do niego 13 czerwca. Wątpię, bym mogła spełnić jego prośbę, a tak bym chciała by przyjechał na moje urodziny. Są to jednak okoliczności nie ode mnie zależne. 

Piątek, 20 czerwca

Rozwijającemu się uczuciu towarzyszy wojna. 

Na naszym placu pełno wojska, nie wiadomo jak długo tu zostaną. 

Niedziela, 22 czerwca 

Pierwsza próba przeciwlotnicza. Wszyscy twierdzą, że z dniem dzisiejszym zostaje ogłoszony stan wojenny. Na ogół jestem dość opanowana, jeśli jednak syrena zaczyna ryczeć, tracę równowagę i zmykam do domu. 

Sobota, 28 czerwca

Dzień mych urodzin, na który oczekiwałam tyle dni. I w końcu nadszedł. Jest patefon, są płyty, stół nakryty. Jednego mi tylko brak: nie mam nikogo bliskiego. Czuję to pustkę, to znów dziwną tęsknotę za czymś kochanym i wzniosłym. Mam wokół tylu gości, tylu wielbicieli, tyle pięknych podarków, ale nie mam humoru. Łzy przemocą cisną się do mych oczu. Od Jakuba nie mam nic... 

Niedziela, 29 czerwca 

Dostałam list od Jakuba. Jak się okazuje, niesłusznie go obwiniałam. Pamiętał jednak. Och, Jakubie, gdybyś wiedział ile radości sprawiłbyś biednej Rywci swym przyjazdem, na pewno byłbyś obok niej. 

Środa, 16 lipca

Wczoraj byłam z ojcem i panem B. w Iłży. Przepiękny spacer o zmierzchu, dorożką. Wśród pól, łąk i lasów. Prawdziwy to odpoczynek dla "ludzi pracy", do których i ja się w końcu zaliczam. 

Powietrze pachnie cudownie. Jakby fiołkami i bezkresnym, nagrzanym w słońcu polem. Tak pachnie wolność, której bardzo brak. 

...

Rywka rozpoczyna pracę w Konsumie. Dla panienki nie przyzwyczajonej do pracy dwanaście godzin w zakładzie, z przerwą obiadową, jest nie lada wyzwaniem. Nie ma czasu dla swoich przyjaciół, chociaż nie ukrywa, że powrót kilkorga z nich do Wierzbnika sprawia jej radość. Jednak jej radość jest niepełna, zakłócona faktem, że J. milczy. 

Dlaczego nie daje odpowiedzi? Czyżby były ku temu jakieś głębsze powody? - zastanawia się Rywka. 

Środa, 30 lipca

Nareszcie dostałam kartkę, Jakub przyjeżdża w najbliższą sobotę. Skończy się tylko na obietnicy? 

Piątek,  sierpnia

Zdaje że najszczęśliwszy w jej życiu. 

Jakub przyjechał. Czy to możliwe?! Na szczęście wzrok mnie nie myli - Jakub jest w Wierzbniku!!! Jestem taka szczęśliwa. Choć raz szczęśliwa. Spędzimy razem dwa dni. Kocham. Kocham gorącą prawdziwą miłością, jak tylko młodość pokochać może. 

Spojrzeliśmy na siebie. Odbyła się tu tajemnica nie dająca się wyrazić słowami, pełna głębokiej treści  wymiana spojrzeń, w której wszystko było prawdą. I wymiana słów, w której już nic prawdą nie było. 

Zgasł księżyc. Nadeszła i minęła noc bezsenna, a jednak jakże szczęśliwa. 

Sobota, 9 sierpnia 

Drugi dzień z Jakubem. Deszcz pada. zamiast łona natury, kanapa, zmierzch, zwierzenia...

 Niedziela, 10 sierpnia

Wstałam o wpół do szóstej, wszyscy jeszcze otuleni snem.

Nie śpią tylko Jakub i Rywcia.

Nie bardzo to wypada to młodej panience siedzieć u wezgłowia mężczyzny i....

Nie bardzo jednak liczę się z tym. 

Szepty stłumione i ... tłumione. 

Za godzinę Jakub wyjedzie, a ja zostanę sama z burzą w sercu. Prysła nić szczęścia. Głowa ciąży, oczy się kleją. Jedynym moim pragnieniem jest spać, spać bez końca, albo.... płakać. 

... 

Jakże piękne są te niedopowiedzenia, prawda? Ileż w nich czaru i emocji. Jestem pewna, że tamtej nocy nawet zimne i martwe gwiazdy płonęły żywym ogniem. Nie dziwmy się zatem, że Ravenna nie chce wychodzić z tej cudownie rozkołysanej przestrzeni. Nie dziwmy się, że młoda dziewczyna nie może oderwać oczu od linii ukochanego idealnego profilu, gładkiej skóry, że wszystko to zapiera jej dech. 

Miłość. Ta pierwsza uderza jak grom i ogłusza, oślepia i odbiera zmysły. Chciałoby się rzec słowami Szekspira (bodajże) - żywot nasz krótki w sen jest owinięty...

Zdaje się, że to romantyczne i marzycielskie uczucie przetrwa zawieruchę wojenną. Że góry przeniesie, prawda? 

...

Kiedy patrzy się komuś prosto w oczy, to tak jakby złożyć obietnicę. Między Rywką i Jakubem właśnie tak się zaczynało uczucie. 

Czy przetrwało? 

Młodość. Trudno jest określić, czego się wtedy chce. Nawet gdy jesteśmy w euforii, gdy spełniają się nasze marzenia, nasze serca wciąż dręczy obawa, że coś nam przejdzie koło nosa. Całe życie przed nami, a mamy wciąż wrażenie, że czas ucieka nam niczym piasek przez palce. Znacie to uczucie, że jeśli nie zrobimy czegoś od razu, to nie zrobimy tego nigdy?

Właśnie tak czuje się Rywka. Kocha, ale wciąż się martwi, nie dogaduje się z przyjaciółką no i czegoś chce, ale sama do końca nie wie czego. 

Zrobimy sobie teraz pewien przeskok czasowy cofając się kilka dni w stosunku do wydarzeń z poprzedniego numeru. Nie bez powodu, dopiero teraz trafia w moje ręce cały pamiętnik Rywki. I tu ukłon kieruję w kierunku Pana Andrzeja Frycza, który na pewno ma mnie dość, ale jednak pomaga i co nieco zdradza. 

A zatem...

...

Tak, nie istnieje przyjaźń na tym świecie. Istnieje tylko zazdrość i nienawiść - doświadczyłam tego niestety na sobie. Pokładałam w Rywani tyle nadziei, myślałam, że wreszcie znalazłam przyjaciółkę. Pragnęłam gorąco, by złota nić przyjaźni trwała. Myślałam, że Rywania jest inna niż moje pozostałe koleżanki . Wszystko mi się zdawało. Prawdziwej przyjaźni nic nie rozerwie, nawet Chaim czy Moniek. Z mojej strony to była przyjaźń zupełnie bezinteresowna i prawdziwa, próżno jednak tego oczekiwać od innych. 

Radzę Wam dziewczęta, kupcie sobie aparat fotograficzny. Świetnie jest go mieć, gdyby nie on nie miałabym tego szczęścia, by mnie Moniek i Benio odwiedzili. I jeszcze jedno, urządzajcie urodziny i bawcie się, bawcie się, a wtedy pochlebstwa zapewnioneWłaściwie zastanawiam się, czy opłaca się urodziny urządzać. Przecież będą bawić się tylko "oni i one".  Nie ja. 

...

Niedziela 

I znowu zdjęcia. Już mi zbrzydło to bezsensowne ustawianie się, a szczególnie pomysły Mońka i Chaima. Doskonale rozumiem, czemu przypisać te złośliwe docinki M. i Ch. Są źli, że nie mogą sobie zrobić zdjęć wyłącznie z Rywanią. Przeszkadzam im w tym troszkę. Zastanawia mnie tylko jedno, od kiedy Chaim stał się tak ważną osobistością? Czyżby to miłość wbijała ludzi w dumę? Sądziłam raczej, że miłość uszlachetnia. No ale to odnosi się do ludzi, a nie do Chaimów, bo Chaim zawsze pozostanie Chaimem. Moi koledzy /o zgrozo/  okazaliby swoją podłość jeszcze wyraźniej, gdyby nie nadchodzący 28 czerwca-dzień moich urodzin. 

Szkoda im przepuścić takiej okazji. 

...

Iskrzy na linii Rywka i jej towarzystwo. Wiemy, że nasza dziewczyna jest dobrze sytuowana, ma aparat fotograficzny, a to musi powodować zazdrość. Rywka nie wierzy więc w szczere intencje kolegów i koleżanek, a poza tym jej "przyjaciółka" Rywania zdaje się być dziewczyną atrakcyjną, która ma powodzenie. A jak wiedzą wszystkie czytające to dziewczyny, gwiazda może być tylko jedna. 

Jak więc jest z tą przyjaźnią damsko - damską? Podobno nie istnieje, między nami możliwy jest jedynie pakt o nieagresji. 

...

Cofniemy się do 13 czerwca, do urodzin Jakuba, na których Rywka nie może się pojawić. 

Piątek 13 czerwca 

Dziś wypada dzień urodzin Jakuba, na które nie mogę pojechać. A tak chciałam mu osobiście złożyć najserdeczniejsze życzenia, niestety nie było to zależne ode mnie. Ogarnął mnie dziś dziwny stan apatii, cały dzień chodzę zrezygnowana i szukam samotności. Z jakiej przyczyny, sama nie wiem. Wiem tylko jedno, brak mi czegoś... a może kogoś. 

13 to mój feralny dzień. Ile tych trzynastek, o Boże, jest jeszcze w moim życiu? 

Niedziela 15 czerwca 

Rywania jest dziś w złym humorze. Ciekawi mnie, że jest ona tylko wtedy w złym, gdy ja jestem w dobrym. Czy to ta sama szlachetna Rywniha, którą znałam? A może zawsze taka była, tylko ja ją widziałam w innym i lepszym świetle.  

Powinnam z nią porozmawiać i zbadać jej zamiary, czy rzeczywiście mogę jej ufać, ale musi się ku temu nadarzyć sposobność. 

Środa 18 czerwca 

Jest mi tak źle mimo, że wszyscy twierdzą iż nie brak mi niczego i że szczęście po prostu do mnie lgnie. Boże, dlaczego nikt mnie nie rozumie. Dlaczego wciąż mi czegoś brak? Odczuwam taką pustkę w mym życiu, taką bezgraniczną próżność. Jaki mam właściwie cel w życiu? Po co i dla kogo żyję? 

Rywka jest chodzącym konfliktem. Kłębkiem strachu, spokoju, nadziei, skoków adrenaliny, nadmiaru myśli, a życie, które prowadzi wydaje się jej zupełnie jałowe i nieudane. Czym jest to, co przerywa jej sen? Gdzie ten, dzięki któremu zaznaje  szczęścia i przez którego niemal traci zmysły? 

W przededniu urodzin, na których, jak wiemy nie pojawi się Jakub, Rywka napisze:

Wszystkie moje plany poszły z wiatrem. Trudno. Takie jest moje szczęście. Moja młodość. Czy tak mam spędzić najpiękniejszy okres mojego życia? Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie siebie, jako dwudziestoletnią pannę. Nie tego co ma pragnęła Rywcia. O Boże, jeśli przeznaczyłeś coś dla mnie to ześlij to szybko, póki jestem jeszcze młoda. Póki chce mi się żyć.

Kolejny 28 czerwca za rok. Czy wtedy będę szczęśliwa?

Wtorek 15 lipca 

Minął 28-y a wraz z nim prysła "przyjaźń" całego towarzystwa. Najbardziej jednak boli mnie obojętność Rywani. Czyżby i ona czekała tylko na dzień moich urodzin, a potem... Ach, cóż to mnie właściwie obchodzi. 

Cóż tam ja. Ja w krótki czas zdążyłam się zakochać i nawet częściowo odkochać. 

Zakochać - śmiech mnie ogarnia, gdy piszę to miłością tchnące słowo. A jednak jeszcze zdolna byłam pobawić się w przelotne miłostki... Dobrze, że pracuję bo to mi daje zadowolenie (Rywka pracuje w Konsumie). Jestem zajęta prawie cały dzień  i nie mam czasu na rozmyślania, a mimo to czasem coś mnie dotknie i znów rozmyślam nad swoją przyszłością. 

Ach, te wolne chwile po pracy. Teraz rzeczywiście mogę docenić, czym jest spoczynek dla duszy i ciała. Najlepiej zaś mi nad stawem... w samotności, ze swoim własnym sumieniem. 

Tak, tam gdzie Rywka jest sam na sam z niebem, naturą i Bogiem czuje, że wszystko jest tak, jak być powinno. Wpatrzona w nurt wody marzy o jutrze. Jest jakieś ukojenie na samotnym brzegu...

...

Nadchodzą w końcu dni upragnionego spotkania. Nie muszę Wam przypominać tej słodkiej namiętności, która porwała młodych ludzi. Dwa dni, które osładzają samotność Rywci. Zakochana dziewczyna wie, że wkrótce znów zostanie sama, z zamkniętą w sercu tęsknotą, ale...

Czemu jednak myślę o tym teraz? Cóż mnie jutro obchodzi. Mój jest dziś księżyc, moje niebo i gwiazdy... - napisze w pamiętniczku. - Kocham - bo nie kochać w taką noc to grzech - śpiewa, szykując się na spotkanie z Jakubem. 

Jakże łatwo wyobrazić sobie tę ekscytację. Czujecie zapach miłosnej przygody? Słyszycie bałamutne słowa? 

Słowa... Jakże one są zbędne...

Zostawmy ich zatem...

...

15 sierpnia 

Kilka dni po wyjeździe Jakuba. 

Jak dotąd J. jeszcze nie napisał. Trochę mnie to dziwi, bo przyrzekł przecież. Czy to tak trudno być słownym? Widziałam dziś Rywanię w towarzystwie "jelita" z Wierzbnika, toż dopiero była szczęśliwa. To swoje szczęście może przypisać tylko Mońkowi. Och, jak on się stara tę swoją Rywanię wciągnąć do lepszej sfery. Jak banalnie zabrzmiało pytanie: dokąd idziesz? 

No cóż. Co ja mogłam wymagać, wmówiłam sobie i jej, że jest inna niż wszystkie.. Może to ją tak wbiło w dumę. 

Oto zawiedziona, zrozpaczona i rozżalona Rywka. Czuje się bardzo stara, dojrzała i nad wyraz mądra. 

Poniedziałek 18 sierpnia 

Dziś przypada rocznica śmierci Heńka. Nasz brat i wychowawca żyje nadal w mej pamięci - nieśmiertelny...

To dzień nie do końca smutny, bo Rywka dostaje list od Jakuba, w którym ten prosi, by przyjechała do niego do Ostrowca. 

Uda się? Rywka na to liczy i marzy. Młodość uśmiecha się. Bez powodu. To właśnie stanowi główny jej urok.

Zdecydowanie gorszy jest czwartek 30 sierpnia 

Moje kochane "towarzystwo" przebywa dziś z nadobnymi pannami Laks. Oczywiście znając je, nie mogą jednocześnie znać mnie. Wszyscy garną się pod ich dach. Rywania również. Sądzę, że niedługo odzwyczaję się od miłego otoczenia i zadowolę samotnością. Postaram się im wszystkim za to odwdzięczyć. 

Nadąsana ta nasza Rywcia, prawda? Mimo, że i Rywania Rywkę odwiedzi i Polcia od Mońka, to dziewczyna nie uwierzy w ich szczere intencje. Chce albo wszystko, albo nic. 

Kilkanaście dni później (12 września) Rywka otrzyma przepustkę kolejową, co oznacza, że może pojechać do Ostrowca, do Jakuba. 

 

Niedziela 14 września 

I minęło spotkanie tak szybko, że nie zdążyli się sobą nacieszyć. 

Przed godziną wróciłam z Ostrowca. A więc byłam tam, gdzie chciałam być. Lecz cóż, chwile radości i szczęścia tak szybko mkną, uciekają, aby ustąpić miejsca tym bezbarwnym bez wrażeń dniom. Jutro znowu praca, narzekanie, wymyślania, obiad, kolacja i w końcu łóżko. I tak mija dzień za dniem. 

Niedziela 21 września 

Za chwilę skończy się stary rok. Przewracam kartki pamiętnika, by zdać krótki zarys minionego roku. Niestety, na próżno szukam w nim czegoś wesołego. Nic mi ten rok nie przyniósł złego, ale czy dobrego zatem? Czy ja się tym czymś dobrym zadowalam? Czy bywam zadowolona?  Tak, ale są to tylko chwile, zbyt krótkie dla młodości. Gorycz, niepewność, złośliwość, często nienawiść do świata, do ludzi, do siebie samej. To wypełniło moją samotność. Nadchodzi jednak nowe, może i dla mnie ma ten rok coś, co przyniesie mi szczęście. 

 

Dwa świąteczne dni Rywka spędza w Ostrowcu, wraca w piątek - 10 października. 

Pamiętacie, jak zapytałam Was i siebie też, czy przetrwa uczucie Rywki i Jakuba? 

Gdy napotykamy na swojej drodze miłość, oddajemy się jej bez wahania. Podsycamy ją, ulegamy jej i jednocześnie narażamy swoje serce na blizny i rozterki. Czujemy się niezwyciężeni, ale tylko do pewnego momentu. Potem przychodzą melancholia, smutek, by na koniec pogodzić się z losem. 

Jakub odejdzie, ale sposób w jaki to zrobi zostanie z Rywką na długo. W grę bowiem wejdzie inna kobieta. 

Dziś po południu wróciłam z Ostrowca, bawiłam tam prawie trzy dni. Trudno mi jeszcze zebrać myśli i podzielić się wrażeniami. Nareszcie poznałam tę, którą poznać chciałam i musiałam. Niepozorna, mała kobietka, do tego zakochana. Jakub w dziwnej roli, zakochanym nie można go nazwać, kochanym - na pewno. Jedno stwierdziłam: rola moja w życiu Jakuba skończona. Teraz dla mnie rozpoczyna się okres nowy, nieznany i obcy. Może burzliwy. Dziwnie mi, dziwnie się czuję, dziwny urok rzucił na mnie glos A. Ujmujący i logiczny ton jego sprawił, że ofiarowałam mu swoje zdjęcie. 

Wyjechałam. Dużo czasu pewnie upłynie zanim znów tu przyjadę. Jedyną okazją będą zaręczyny lub ślub Jakuba. Sądzę, ze okoliczność taka wkrótce się nadarzy...

A potem to już cisza do trzeciej potęgi, jak napisze Rywka. Miotało nią wszystko, co ludzkie. Była wściekła, była nieszczęśliwa, była śmiertelnie obrażona i śmiertelnie zakochana. Znika romantyczne, marzycielskie uczucie. Nie ma przyjaciół, panny Laks odebrały jej towarzystwo, jak sądzi, pogrąża się więc w rozpaczy i beznadziei.  

Sobota, 6 grudnia

Cały dzień przesiedziałam w domu. Nie mam gdzie iść. Nie mam nikogo bliskiego. Nie mam przyjaciela. Tak mi jest źle, tak mi coś ciąży na sercu....

...

Tak urywa się rok 1941. W 42 roku, tak ważnym ze względu na likwidację getta w Wierzbniku, Rywka do swego pamiętnika nie dokona żadnego wpisu.  Pierwsze wiadomości pochodzą ze stycznia 1943 roku. Rywka ciężko pracuje i mieszka w obozowych barakach Julagu. 

I tu, w świecie, w którym nie ma prawda zdarzyć się nic, zdarzy się wszystko. Rywka znów pokocha, ale przecież zupełnie inaczej niż przed dwoma laty.

...

Czasem jest tak, że boli nas wszystko - głowa, ręce i nogi, mięśnie, kości, paznokcie, włosy, zęby i serce. A potem się okazuje, że tak naprawdę boli nas jedno. Dusza. 

Spotykamy się z Rywką rok później od wydarzeń z poprzedniego numeru. W chwili, gdy ma sobą tygodnie ciężkiej pracy.

Jest styczeń. Tajemnicze cienie gałęzi tańczą na ścianach baraków, młoda dziewczyna słyszy wiatr trzeszczący w deskach byle jak skleconego pomieszczenia. Śnieg otulał gęsto drzewa i ulice, światło staje się miękkie i lekko niebieskawe.  Gdyby nie obóz, wojna i strach, byłaby to prawdziwie bajkowa sceneria. W tym wszystkim miłość, ale już nie taka, jak ta pierwsza i młodzieńcza. O tej mówi niewiele. 

Taka jestem znużona i bez sił. Marzeń mych świat rozwiał się i padł w gruzy bezkształtnych brył. Na dworze jasno. Śnieg przykrył ziemię całą, a w duszy mej ciemno. Stanowczo nie smutek to, ja cierpię bezgranicznie. Nie mam nikogo bliskiego. 

Oprócz mamy, do której pisze list. 

 Mateczko droga

Piszę do Ciebie w chwili, gdy brak Twój odczuwam najbardziej. Matuś, jestem nieszczęśliwa, a nikt prócz Ciebie nie może mnie zrozumieć. Czemu mnie Bóg tak ciężko skarał, że mając Ciebie, nie mogę jednocześnie być blisko Ciebie. 

Matusiu najdroższa. Teraz dopiero oceniam, czym byłaś dla nas. Patrzą tu nas jak na przybłędy, przeszłość zatarła się. Dziś jesteśmy dla nich obdartusami. nic nie wartą masą. Nikt się z nami nie liczy, nikt o nas nie dba. Prawo do życia mają tylko oni. Nie warto było, Mamo droga, liczyć się z ludźmi, bo nikt nie odpłaca dobrem za dobre. 

Nie jadłam dziś obiadu, bo nie mogłam. Coś mnie dławi, łzy napływają do gardła. Zaciskam usta i nie płaczę. Nie. Nie zapłaczę. 

...

To jest ten stan, gdy krzyk narasta w nas powoli. Ma się wrażenie, jakby w gardle usadowił się rój pszczół. To właśnie ten ból duszonego głosu wyzwala łzy, których coś nie pozwala nam wypuścić. Nietrudno zrozumieć złamaną Rywkę, prawda? 

...

Kocham. Miłość w barakach znalazła swój grunt. Kocham i dobrze mi z tym.  Choć są tacy, co zarzucają mi grzechy młodości i widzą w roli uwodzicielki. 

...

Życie barakowe coraz bardziej się klimatyzuje. Wytwarza się stopniowo atmosfera... Wkrada się chwilowa wiara, że może jednak przeżyjemy. Może jeszcze danym nam będzie czerpać z życia to, czego nam dotąd młodość dać nie mogła. 

Luty 1943. 

Dzień w baraku właściwie nie różni się niczym od innych dni tu spędzonych. Nie jadłam obiadu i ostatecznie nic się nie stało. Kiszki trochę marsza grają, ale to nic. Na brak humoru przyczyniło się coś innego. Tęskno mi... Mam kogoś kochanego tak blisko siebie, chwilami jednak wydaje mi się daleki i obcy. Dlaczego? Nie wiem. Sama stwarzam przeszkody, a potem cierpię. 

Wciąż luty... 

Płaczę i nie mogę powstrzymać łez. I zła jestem na siebie, bo nie powinnam płakać. Nawet tu, w obozie, ma miejsce fałsz i zazdrość. Powinnam się już była przekonać, że zwykle za dobre płaci się złem, a ja wciąż zapominam. Życie barakowe przekonało mnie, że trzeba być w 100% egoistą i dbać tylko o siebie. takie jest hasło każdego z nas. Może i słowa padają inne, w duchu jednak każdy o tym samym myśli. Z kim mam się dzielić myślami, przecież jestem w obozie, w niewoli. Tu mojego głosu nikt nie usłyszy, nikt mego żalu i trosk nie przyjmie. Nikt mnie nie zrozumie. Tylko przed tobą, dzienniczku mój kochany, mogę ból swój powiedzieć. 

Przeddzień Świąt Wielkanocnych  

Jutro mam zamiar iść na Strzelnicę, by "sich etwas erkolen" (dojść do siebie). Jestem po ciężkiej chorobie. Od czasu "sinej" choroby (tyfus) zdążyłam zauważyć pewne zmiany p. A w stosunku do mnie. może dlatego, ze że ktoś ze mną o niego walczy. 

Ona potrafi prześladować mnie cały dzień. Głupia "gęś" sądzi, że walka jest równa...Jakże mało potrzebowałabym wysiłku, by postawić na swoim. 

...

Styczeń 1944 

Bardzo mi go brak, to pewnie siła przyzwyczajenia. Trudno, że tak się stało. po prostu nie mam sił walczyć. 

...

Na powyższym rękopis Rywki urywa się. Zdaje się, że tak, jak nie wyszło z Jakubem, tak samo nie udało się z tajemniczym A. Pewności jednak nie mam. Nasza dziewczyna wojnę przeżyła, założyła rodzinę, pojawiły się dzieci. Czy spełniła marzenia o wielkiej miłości i namiętności? Zdobyła świat, czy stała się dla kogoś całym światem? Czerpała z życia pełną garścią i była szczęśliwa? Uwierzyła w ludzi, czy pozostała w ich ocenie bezlitosna? 

Nie wiem, nigdy się z Rywką nie spotkam. Pozostaje pamiętniczek, który lata temu znalazł na Strzelnicy Mieczysław Frycz.  Potem go przepisał, a oryginał naszej bohaterce zwrócił syn Pana Mieczysława - Andrzej Frycz. Na trop tej historii naprowadził mnie Aleksander Pawelec. 

 

/Aneta Marciniak - przewodnik świętokrzyski/

INNE ARTYKUŁY Z TEGO DZIAŁU
Od e-maili do książki, czyli historia ochroniarza

2024-04-14

Od e-maili do książki, czyli historia ochroniarza "Ponurego"

Kapitan Leszek Zahorski był jednym z żołnierzy z osobistej ochrony legendarnego majora Armii Krajowej Jana Piwnika „Ponurego”. Jego życiorys to typowa historia Żołnierza Wyklętego, prześladowanego przez komunistów patrioty, którzy więzili go przez 10 lat. Gdy w 2009 roku odwiedził wąchocką polanę Wykus zaprzyjaźnił się z Katarzyną Kołodziejczyk-Daniłowicz, byłą dziennikarką "Gazety Starachowickiej". Efektem tej znajomości jest napisania przez nią biografia kapitana Zahorskiego pt. „Pozostałem Niepokonany”. Publikacja ukaże się w tym roku. To będzie 100. rocznica urodzin i zarazem 10. rocznica śmierci jej głównego bohatera.    
Spadkobiercy XIX - wiecznej administracji

2024-03-13

Spadkobiercy XIX - wiecznej administracji

25 lat temu w wyniku reformy podziału administracyjnego Polski reaktywowano zlikwidowane w latach 70- tych XX wieku powiaty. Decyzja zapadła w 1998 roku a nowe jednostki samorządowe rozpoczęły działalność z początkiem 1999 roku. Miały własnych radnych i zarządy pod kierownictwem starostów. Taki był też początek powiatu starachowickiego, który swoje 25-te urodziny obchodził 12 marca br. na uroczystej sesji z udziałem obecnych i byłych: samorządowców, pracowników starostwa, podległych mu jednostek oraz gości. A zaproszenie przyjęli m.in. wicewojewoda świętokrzyski Michał Skotnicki i Jan Maćkowiak, wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego. 
Zapomniany dobroczyńca

2024-02-14

Zapomniany dobroczyńca

Postać Feliksa Sławka być może kojarzą dziś tylko najstarsi starachowiczanie. I może tylko oni oraz pasjonaci - regionaliści nie mieliby problemu z odpowiedzią na pytanie, dlaczego dzisiejsze wzgórze Trzech Krzyży było kiedyś nazywane Górą Sławka. Kilkadziesiąt lat temu wiedzieli to wszyscy mieszkańcy naszego miasta. Także i to, że Feliks Sławek posiada niezwykły dar leczenia. Ten prosty rolnik z powodzeniem składał złamane kości i nastawiał zwichnięte stawy zyskując uznanie zawodowych medyków i dozgonną wdzięczność swoich pacjentów, od których nie brał zapłaty. Jego postać chce przywrócić zbiorowej pamięci  starachowiczanin Wiesław Michałek. Zaproponował władzom miasta, by imieniem Feliksa Sławka nazwać rondo na zbiegu ulic: Radomskiej i Batalionów Chłopskich. A my już teraz przypominany postać zapomnianego dobroczyńcy Starachowic na podstawie informacji ustalonych przez Wiesława Michałka.      
Zgoda króla to był dopiero początek

2024-01-18

Zgoda króla to był dopiero początek

16 stycznia 1624 roku król Zygmunt III z dynastii Wazów wydał dokument zezwalający na założenie miasta Wierzbnik przez opata świętokrzyskich benedyktynów Bogusława Radoszewskiego. Zakon utarł nosa swoim cysterskim konkurentom, którzy zarzucali mu bezprawne przejęcie terenów pod przyszłe osadnictwo. Ale i tak miasto powstało dopiero 33 lata później. A sprzyjające warunki stworzyło ku temu wcześniejsze nielegalne działanie pewnej wdowy. Zapraszamy do lektury intrygującej historii narodzin naszego miasta, przygotowanej przez Pawła Kołodziejskiego, dyrektora Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach.   
Pamięć o starach

2023-12-01

Pamięć o starach

W Starachowicach nie produkuje się już starów, ale wspomnienie o nich jest tu nadal żywe. Jak się przejawia? Zapraszamy na ostatni odcinek poświęcony naszym ciężarówkom.      
Star 944 i 1466, czyli ostatnie ciężarówki ze Starachowic

2023-11-24

Star 944 i 1466, czyli ostatnie ciężarówki ze Starachowic

Te terenowe pojazdy zaczęły być wytwarzane od 2000 roku. MAN liczył, że zyska na nie stałego odbiorcę w postaci polskiego wojska. Jednak stary 944 i 1466 sprzedawały się tak słabo, że po około 6 latach zniknęły z oferty produkcyjnej. Wraz z nimi skończyła się 58 - letnia historia ciężarówek ze Starachowic.  
Star S 2000, czyli ostatnia rodzina tej marki

2023-11-19

Star S 2000, czyli ostatnia rodzina tej marki

Były to ciężarówki już całkowicie zunifikowane z wyrobami koncernu MAN. Nowy właściciel większości zakładu w Starachowicach zostawił mu jeszcze dawną nazwę, do używania której nabył wyłączne prawo. Star S 2000 zadebiutował pod koniec 2000 roku w 8 wersjach, ale słabe zainteresowanie nabywców przypieczętowało jego los po zaledwie 2 latach produkcji.    
Star 8.125 i 12.155, czyli efekty prywatyzacji

2023-11-13

Star 8.125 i 12.155, czyli efekty prywatyzacji

Pojawiły się w 1998 roku na bazie współpracy nowego większościowego współwłaściciela zakładów Star, czyli Sobiesława Zasady z koncernem MAN. To Niemcy przygotowali stara 8.125 oraz stara 12.155 i tę nowość widać było choćby w nietypowym oznaczeniu numerycznym tych ciężarówek. Zmiany objęły także logo przypominające teraz dwupasmową drogę. I rzeczywiście te samochody wyznaczyły już zupełnie nową drogę funkcjonowania starachowickiej fabryki. 
Star 742, czyli wolnorynkowe kłopoty małej ciężarówki

2023-11-03

Star 742, czyli wolnorynkowe kłopoty małej ciężarówki

Zaproponowano go jako samochód pośredni między dostawczym żukiem a ciężarowym starem 200. Z tego powodu był nazywany popularnie "starachowickim maluchem". Miał jednak pecha, bo zadebiutował w bardzo trudnym momencie: masowego sprowadzania samochodów z zagranicy w ramach początkującego w Polsce wolnego rynku, ale też towarzyszącej tym przemianom drożyzny, masowych zwolnień, strajków i postępującego zadłużenia FSC. Star 742 był świadkiem końca jej istnienia.  
Star 1142, czyli dziecko kryzysu stanu wojennego

2023-10-26

Star 1142, czyli dziecko kryzysu stanu wojennego

Nie był całkowicie nowym samochodem, ale zmodernizowaną wersją stara 200. Powstał pod koniec lat 70- tych, ale wtedy odstawiono go na boczny tor, by wydobyć z zapomnienia po stanie wojennym. Z największym zainteresowaniem star 1142 spotkał się dopiero w latach 90 - tych, gdy dawna FSC, teraz sprywatyzowana, powoli chyliła się ku upadkowi. Był w produkcji do 2000 roku, w którym nowy właściciel zakładu zrezygnował z wytwarzania pojazdów o nazwie star.