JUŻ W KIOSKU

Jak gmina o mieszkańców dbała

2022-02-20 18:00:00

Ocena:

1/5 | 5 głosów

Dziś mamy same plusy. 500+, 300+, trzynaste i czternaste emerytury, dodatki, ujmowane podatki i inne takie - nie będę w to wnikać, bo akurat w gazecie nie ja się tym zajmuję. Musiałabym zapytać moją koleżankę, a ona strasznie krzyczy, jak ja jej zadaję te pytania. Zresztą nie we współczesności rzecz.

Mnie dziś chodzi o to, jak sobie z osobami mniej zasobnymi radził Wierzbnik, który przecież bogatej kasy nie miał.

W aktach nieistniejącego już miasta, do których można dotrzeć za pośrednictwem Archiwum Państwowego, jest setki spraw pomocowych. Prośby ze strony biedniejszych mieszkańców dotyczą różnych dziedzin, ale niemal wszystko opiera się na pieniądzach, wnioski do rajców kierują nie tylko osoby prywatne - na straży takich potrzeb stoją policjanci czy pracownicy służby zdrowia.

Musicie pamiętać drodzy Czytelnicy (szczególnie młodsi), że kiedy nie było systemu rent, emerytur czy zasiłków to sytuacja mniej zamożnych osób nie była godna pozazdroszczenia.  Obowiązywała swoista „umowa społeczna", to dzieci zajmowały się na starość zniedołężniałymi rodzicami. Gorzej, jeśli dotyczyło to osób starszych, samotnych i kalekich. Co prawda już w 1944 roku zaczęły się tworzyć zalążki systemu emerytalnego, ale przez ługi czas były to kwoty głodowe, a osobom żyjącym z roliv w ogóle takie świadczenie nie przysługiwało. 

I chociaż polska tradycja ugaszczania czym chata bogata była w pewnym sensie pomocą, to raczej nie mogła zastąpić izby, strawy i ławy do spania. Na własność. w sukurs szły tu kościoły tworząc szpitale - przytułki, ale to nie rozwiązywało problemu - ogranicznikiem było tu po prostu miejsce, a właściwie jego brak. Pomóc zatem musiało miasto.

Z czym się zgłaszali ludzie?

W latach 1945 - 50 dominowały prośby o żywność, odzież, opał, leczenie i pochówki, a także zwolnienie od opłat.

Wiecie, gdzie jest ulica doktora Borkowskiego, prawda? Tak, dziś tam jest budynek starostwa, ale kiedyś stał szpital. I tenże doktor Borkowski 11 czerwca 1945 roku zawiadamia, że w szpitalu zmarła osoba, którą trzeba pochować. Prośba zostaje rozpatrzona pozytywnie, burmistrz Stefanowicz w odpowiedzi zleca stolarzowi Kulecie wydanie trumny, grabarzowi Cieślińskiemu wykopanie grobu zaś Stanisławowi Wykrocie podstawienie podwody. Wszystko na KOSZT MIASTA. dodajmy, że to umiera osoba spoza miasta, której ciała nikt nie odbiera. Historia powtarza się, gdy rodziny po prostu nie stać na pogrzeb.

Ale, ale... Wierzbniccy urzędnicy nie pozwalają także na to, by którykolwiek z mieszkańców przymierał głodem. I tak na przykład Jan Gala raz w tygodniu otrzymuje od miasta dwa bochenki chleba - zdaje się zatem być samotnym, bo nie jest to racja rodzinna. Jak sądzicie?

We wrześniu, 1936 roku, pięcioletnia Zosia trafia do Domu Sierot w Mircu, tam dziecko dostaje kompleksową opiekę. Dotychczasowa opiekunka otrzymywała na utrzymanie Zosi 5 złotych miesięcznie. 

Kto się pokusi obliczyć wartość tamtego pieniądza?

Pomagaliśmy także uchodźcom. Zachowała się prośba Bronisławy Piętak z kresowego Krzemieńca, która ledwo uszła z życiem i zamieszkała, po ucieczce, w Wąchocku. Prosiła ona Radę Miasta Wierzbnika o opłacenie czesnego swojej córki, uczennicy starachowickiej handlówki.

W pierwszym półroczu  1950 roku, w aktach miejskich zanotowano:

(...) wydano kupony na artykuły żywnościowe dla 70. biednych dzieci - wydatek 168 tyś. Udzielono zapomóg pieniężnych 7. osobom - 5 500 złotych. Wydano trumny dla 12 zmarłych. Uregulowano koszty utrzymania 29 sierot z Domu Sierot w Mircu oraz koszty pobytu 16 starców w Domu Opieki Społecznej w Krzyżanowicach - łącznie na ponad 550 tysięcy złotych. Skierowano lekarza do 26. chorych, 2 potrzebujących pomocy skierowano do dentysty, wykupiono leki dla 7. osób.

I znów na koszt ubogiego Wierzbnika. Dochody miasto czerpało z podatków od lokali, widowisk, spożycia, nieruchomości i psów. Biorąc pod uwagę, że niewielkie to miasto było i niezbyt bogate, to i dla biedoty niewiele zostawało. Ot, kropla w morzu potrzeb zaspokojona.

 

Tekst powstał na podstawie informacji zebranych przez Aleksandra Pawelca w książce Potomkowie Starzecha

INNE ARTYKUŁY Z TEGO DZIAŁU
Od e-maili do książki, czyli historia ochroniarza

2024-04-14

Od e-maili do książki, czyli historia ochroniarza "Ponurego"

Kapitan Leszek Zahorski był jednym z żołnierzy z osobistej ochrony legendarnego majora Armii Krajowej Jana Piwnika „Ponurego”. Jego życiorys to typowa historia Żołnierza Wyklętego, prześladowanego przez komunistów patrioty, którzy więzili go przez 10 lat. Gdy w 2009 roku odwiedził wąchocką polanę Wykus zaprzyjaźnił się z Katarzyną Kołodziejczyk-Daniłowicz, byłą dziennikarką "Gazety Starachowickiej". Efektem tej znajomości jest napisania przez nią biografia kapitana Zahorskiego pt. „Pozostałem Niepokonany”. Publikacja ukaże się w tym roku. To będzie 100. rocznica urodzin i zarazem 10. rocznica śmierci jej głównego bohatera.    
Spadkobiercy XIX - wiecznej administracji

2024-03-13

Spadkobiercy XIX - wiecznej administracji

25 lat temu w wyniku reformy podziału administracyjnego Polski reaktywowano zlikwidowane w latach 70- tych XX wieku powiaty. Decyzja zapadła w 1998 roku a nowe jednostki samorządowe rozpoczęły działalność z początkiem 1999 roku. Miały własnych radnych i zarządy pod kierownictwem starostów. Taki był też początek powiatu starachowickiego, który swoje 25-te urodziny obchodził 12 marca br. na uroczystej sesji z udziałem obecnych i byłych: samorządowców, pracowników starostwa, podległych mu jednostek oraz gości. A zaproszenie przyjęli m.in. wicewojewoda świętokrzyski Michał Skotnicki i Jan Maćkowiak, wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego. 
Zapomniany dobroczyńca

2024-02-14

Zapomniany dobroczyńca

Postać Feliksa Sławka być może kojarzą dziś tylko najstarsi starachowiczanie. I może tylko oni oraz pasjonaci - regionaliści nie mieliby problemu z odpowiedzią na pytanie, dlaczego dzisiejsze wzgórze Trzech Krzyży było kiedyś nazywane Górą Sławka. Kilkadziesiąt lat temu wiedzieli to wszyscy mieszkańcy naszego miasta. Także i to, że Feliks Sławek posiada niezwykły dar leczenia. Ten prosty rolnik z powodzeniem składał złamane kości i nastawiał zwichnięte stawy zyskując uznanie zawodowych medyków i dozgonną wdzięczność swoich pacjentów, od których nie brał zapłaty. Jego postać chce przywrócić zbiorowej pamięci  starachowiczanin Wiesław Michałek. Zaproponował władzom miasta, by imieniem Feliksa Sławka nazwać rondo na zbiegu ulic: Radomskiej i Batalionów Chłopskich. A my już teraz przypominany postać zapomnianego dobroczyńcy Starachowic na podstawie informacji ustalonych przez Wiesława Michałka.      
Zgoda króla to był dopiero początek

2024-01-18

Zgoda króla to był dopiero początek

16 stycznia 1624 roku król Zygmunt III z dynastii Wazów wydał dokument zezwalający na założenie miasta Wierzbnik przez opata świętokrzyskich benedyktynów Bogusława Radoszewskiego. Zakon utarł nosa swoim cysterskim konkurentom, którzy zarzucali mu bezprawne przejęcie terenów pod przyszłe osadnictwo. Ale i tak miasto powstało dopiero 33 lata później. A sprzyjające warunki stworzyło ku temu wcześniejsze nielegalne działanie pewnej wdowy. Zapraszamy do lektury intrygującej historii narodzin naszego miasta, przygotowanej przez Pawła Kołodziejskiego, dyrektora Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach.   
Pamięć o starach

2023-12-01

Pamięć o starach

W Starachowicach nie produkuje się już starów, ale wspomnienie o nich jest tu nadal żywe. Jak się przejawia? Zapraszamy na ostatni odcinek poświęcony naszym ciężarówkom.      
Star 944 i 1466, czyli ostatnie ciężarówki ze Starachowic

2023-11-24

Star 944 i 1466, czyli ostatnie ciężarówki ze Starachowic

Te terenowe pojazdy zaczęły być wytwarzane od 2000 roku. MAN liczył, że zyska na nie stałego odbiorcę w postaci polskiego wojska. Jednak stary 944 i 1466 sprzedawały się tak słabo, że po około 6 latach zniknęły z oferty produkcyjnej. Wraz z nimi skończyła się 58 - letnia historia ciężarówek ze Starachowic.  
Star S 2000, czyli ostatnia rodzina tej marki

2023-11-19

Star S 2000, czyli ostatnia rodzina tej marki

Były to ciężarówki już całkowicie zunifikowane z wyrobami koncernu MAN. Nowy właściciel większości zakładu w Starachowicach zostawił mu jeszcze dawną nazwę, do używania której nabył wyłączne prawo. Star S 2000 zadebiutował pod koniec 2000 roku w 8 wersjach, ale słabe zainteresowanie nabywców przypieczętowało jego los po zaledwie 2 latach produkcji.    
Star 8.125 i 12.155, czyli efekty prywatyzacji

2023-11-13

Star 8.125 i 12.155, czyli efekty prywatyzacji

Pojawiły się w 1998 roku na bazie współpracy nowego większościowego współwłaściciela zakładów Star, czyli Sobiesława Zasady z koncernem MAN. To Niemcy przygotowali stara 8.125 oraz stara 12.155 i tę nowość widać było choćby w nietypowym oznaczeniu numerycznym tych ciężarówek. Zmiany objęły także logo przypominające teraz dwupasmową drogę. I rzeczywiście te samochody wyznaczyły już zupełnie nową drogę funkcjonowania starachowickiej fabryki. 
Star 742, czyli wolnorynkowe kłopoty małej ciężarówki

2023-11-03

Star 742, czyli wolnorynkowe kłopoty małej ciężarówki

Zaproponowano go jako samochód pośredni między dostawczym żukiem a ciężarowym starem 200. Z tego powodu był nazywany popularnie "starachowickim maluchem". Miał jednak pecha, bo zadebiutował w bardzo trudnym momencie: masowego sprowadzania samochodów z zagranicy w ramach początkującego w Polsce wolnego rynku, ale też towarzyszącej tym przemianom drożyzny, masowych zwolnień, strajków i postępującego zadłużenia FSC. Star 742 był świadkiem końca jej istnienia.  
Star 1142, czyli dziecko kryzysu stanu wojennego

2023-10-26

Star 1142, czyli dziecko kryzysu stanu wojennego

Nie był całkowicie nowym samochodem, ale zmodernizowaną wersją stara 200. Powstał pod koniec lat 70- tych, ale wtedy odstawiono go na boczny tor, by wydobyć z zapomnienia po stanie wojennym. Z największym zainteresowaniem star 1142 spotkał się dopiero w latach 90 - tych, gdy dawna FSC, teraz sprywatyzowana, powoli chyliła się ku upadkowi. Był w produkcji do 2000 roku, w którym nowy właściciel zakładu zrezygnował z wytwarzania pojazdów o nazwie star.