JUŻ W KIOSKU

80 lat temu na rynku powieszono Marysię

2022-01-22 17:00:00

Ocena:

4.8/5 | 5 głosów

Obrazy widziane wokół najpierw paraliżują, potem znieczulają. Kiedyś nadejdzie moment, że zaczniemy traktować je jako coś niemal nierealnego. Tak właśnie jest dziś, z perspektywy wygodnego fotela 6 września 1942 roku jest niemal nierealny.

Zdjęcie pochodzi z książki Aleksandra Pawelca

Zdarzyło się wtedy coś, co na zawsze zmieniło oblicze wierzbnickiego rynku. W miejscu, w którym do niedawna funkcjonował sklep z telefonami komórkowymi, stanęły szubienice.

- Bardzo dobrze pamiętam tę niedzielę, 6. września 1942 r. Był to dzień, kiedy szesnastu Polaków zostało powieszonych na rynku. Ludzie wracający z kościoła zostali zatrzymani na rynku i ulicy Kościelnej, aby byli świadkami tego wydarzenia. Ja, jako młody, ciekawski chłopiec przedarłem się na rynek, stanąłem wśród tłumu ludzi i obserwowałem jak szesnaście osób zostało przywleczonych na szubienicę, specjalnie wybudowaną poprzedniego dnia i powieszonych na naszych oczach. Wśród powieszonych były dwie kobiety i młoda dziewczyna. Miałem wtedy 13 lat i jestem jedną z nielicznych osób, które były wtedy na rynku i przeżyły - wspomina Howard Chandler, ocalały z Holocaustu, były mieszkaniec starachowickiego Wierzbnika.

Ta młoda dziewczyna, o której wspomina Chandler to 16-letnia Polka, Marysia Brzozowska.

I stały się drzewa szubienicami. I rozpoczął się karnawał cieni. Byle podmuch i powieszone dusze rozpoczynają swoją podróż po porozdzieranych dziurami chodnikach, ponurych rewirach czarnych od sadzy korytarzach domów. Świat staje się realnie złośliwy, jedyny w swoim rodzaju.

- Najpierw stracono młodą panienkę Marysię Brzozowską, potem jej matkę Kazimirę, a następnie starszą wiekiem Marię Klockową. Egzekucji dokonano w dzień niedzielny o godzinie 10. Ciała wisiały cały dzień, niektóre wyciągnęły się tak, że stopami sięgały ziemi - opowiadał Bolesław Rachtan, który w 1942 roku pracował w Zarządzie Miejskim Wierzbnika.

Po południu, gdy słońce pomału kończyło swoją wędrówkę po wysokim niebie, zwłoki powieszonych przeniesiono i pogrzebano pod płotem posiadłości Lehmanów przy ulicy Iłżeckiej. O tej posiadłości pisaliśmy już w kontekście spalonych żywcem Niemców z kamienicy przy ulicy Spółdzielczej. Ich szczątki również tam zasypano.

Bezpośrednim świadkiem zdarzenia na rynku był Bolesław Sobieszczański, który rynek i przyległe uliczki znał, jak własną kieszeń. Zapamiętał, że przy każdym wylocie przylegających do rynku ulic stał gestapowiec w mundurze, hełmie i z bronią gotową do strzału. W jego pamięci zapisał się jeden z wieszanych, mężczyzna w białej koszuli i boso, który krzyknął: Niech żyje Polska.

Dlaczego na szubienicznym sznurze zawisły Marysia Brzozowska z mamą i pani Klockowa? Konkretnego powodu co do nich pewnie nie poznamy, ale sama akcja wieszania miała być odwetem za postrzelenie żandarma zwanego "Noskiem", miano to zyskał węsząc po całym mieście. Do postrzelenia doszło w domu przy ulicy Iłżeckiej, przy zbiegu z ulicami Wspólną lub Żabią. Miała tam się odbywać libacja i gdy "Nosek" wszedł do środka doszło do incydentu z bronią.

Zdaje się, że Marysia i jej mama, a także pozostałe ofiary rynkowej zbrodni, były przypadkowymi osobami na drodze niemieckiego terroru.

O zbrodni tej pisano także w szkolnych wypracowaniach. Wiesław Chmielewski, uczeń kl. V Szkoły Powszechnej nr 5 w Starachowicach, 14 listopada 1946 r. pisał w wypracowaniu Wspomnienie zbrodni niemieckich tak:

- Działo się to w 1942 r., w miesiącu wrześniu, w mieście Wierzbniku, na rynku, gdzie została zrobiona szubienica dla polskich ludzi. W niedzielę, przed mszą św., został obstawiony rynek przez niemieckich żandarmów, polską policję i tajniaków. A w tym czasie żandarmi prowadzili szesnaście osób, w tym dwie kobiety i jedną panienkę siedemnastoletnią. Wszyscy szli dwójkami i mieli ręce powiązane sznurkami, a po bokach psy żandarmów, aby nikt z nich nie uciekł. Tak ich prowadzili na rynek, a na rynku kazali im się położyć na twarze i zaczęli pojedynczo wyczytywać. Po wyczytaniu założyli sznur na szyję, a pod nogami [ustawili] mały stołeczek, a gdy założyli sznurek, kopnęli stołeczek i człowiek już wisi – i tak powiesili 16 osób. To wielkie barbarzyństwo z rąk niemieckich u każdego prawdziwego Polaka utkwiło w pamięci i zraniło polskie serca. [Tak] więc wrzesień 1942 r. został zalany przez polskie łzy i pozostało wyryte to wielkie barbarzyństwo niemieckie w polskich sercach na zawsze".

Nie wiem, jaką ocenę Wiesio dostał za wypracowanie, ale zamieszczamy zdjęcia  jego pracy. Nie wiem, kim był Wiesław Chmielewski, gdzie mieszkał i kiedy dokładnie się urodził (na pewno w latach 30). Może mieszka do dziś w Starachowicach? Może mieszkają tu jego dzieci lub wnuki? Może uda nam się go poznać? Jeśli go znacie, albo wiecie o kim mowa - zapraszamy do redakcji.

(Aneta)

 

Część indrmacji pochodzi z książki W Starachowicach i okolicy Aleksandra Pawelca.

INNE ARTYKUŁY Z TEGO DZIAŁU
Spadkobiercy XIX - wiecznej administracji

2024-03-13

Spadkobiercy XIX - wiecznej administracji

25 lat temu w wyniku reformy podziału administracyjnego Polski reaktywowano zlikwidowane w latach 70- tych XX wieku powiaty. Decyzja zapadła w 1998 roku a nowe jednostki samorządowe rozpoczęły działalność z początkiem 1999 roku. Miały własnych radnych i zarządy pod kierownictwem starostów. Taki był też początek powiatu starachowickiego, który swoje 25-te urodziny obchodził 12 marca br. na uroczystej sesji z udziałem obecnych i byłych: samorządowców, pracowników starostwa, podległych mu jednostek oraz gości. A zaproszenie przyjęli m.in. wicewojewoda świętokrzyski Michał Skotnicki i Jan Maćkowiak, wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego. 
Zapomniany dobroczyńca

2024-02-14

Zapomniany dobroczyńca

Postać Feliksa Sławka być może kojarzą dziś tylko najstarsi starachowiczanie. I może tylko oni oraz pasjonaci - regionaliści nie mieliby problemu z odpowiedzią na pytanie, dlaczego dzisiejsze wzgórze Trzech Krzyży było kiedyś nazywane Górą Sławka. Kilkadziesiąt lat temu wiedzieli to wszyscy mieszkańcy naszego miasta. Także i to, że Feliks Sławek posiada niezwykły dar leczenia. Ten prosty rolnik z powodzeniem składał złamane kości i nastawiał zwichnięte stawy zyskując uznanie zawodowych medyków i dozgonną wdzięczność swoich pacjentów, od których nie brał zapłaty. Jego postać chce przywrócić zbiorowej pamięci  starachowiczanin Wiesław Michałek. Zaproponował władzom miasta, by imieniem Feliksa Sławka nazwać rondo na zbiegu ulic: Radomskiej i Batalionów Chłopskich. A my już teraz przypominany postać zapomnianego dobroczyńcy Starachowic na podstawie informacji ustalonych przez Wiesława Michałka.      
Zgoda króla to był dopiero początek

2024-01-18

Zgoda króla to był dopiero początek

16 stycznia 1624 roku król Zygmunt III z dynastii Wazów wydał dokument zezwalający na założenie miasta Wierzbnik przez opata świętokrzyskich benedyktynów Bogusława Radoszewskiego. Zakon utarł nosa swoim cysterskim konkurentom, którzy zarzucali mu bezprawne przejęcie terenów pod przyszłe osadnictwo. Ale i tak miasto powstało dopiero 33 lata później. A sprzyjające warunki stworzyło ku temu wcześniejsze nielegalne działanie pewnej wdowy. Zapraszamy do lektury intrygującej historii narodzin naszego miasta, przygotowanej przez Pawła Kołodziejskiego, dyrektora Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach.   
Pamięć o starach

2023-12-01

Pamięć o starach

W Starachowicach nie produkuje się już starów, ale wspomnienie o nich jest tu nadal żywe. Jak się przejawia? Zapraszamy na ostatni odcinek poświęcony naszym ciężarówkom.      
Star 944 i 1466, czyli ostatnie ciężarówki ze Starachowic

2023-11-24

Star 944 i 1466, czyli ostatnie ciężarówki ze Starachowic

Te terenowe pojazdy zaczęły być wytwarzane od 2000 roku. MAN liczył, że zyska na nie stałego odbiorcę w postaci polskiego wojska. Jednak stary 944 i 1466 sprzedawały się tak słabo, że po około 6 latach zniknęły z oferty produkcyjnej. Wraz z nimi skończyła się 58 - letnia historia ciężarówek ze Starachowic.  
Star S 2000, czyli ostatnia rodzina tej marki

2023-11-19

Star S 2000, czyli ostatnia rodzina tej marki

Były to ciężarówki już całkowicie zunifikowane z wyrobami koncernu MAN. Nowy właściciel większości zakładu w Starachowicach zostawił mu jeszcze dawną nazwę, do używania której nabył wyłączne prawo. Star S 2000 zadebiutował pod koniec 2000 roku w 8 wersjach, ale słabe zainteresowanie nabywców przypieczętowało jego los po zaledwie 2 latach produkcji.    
Star 8.125 i 12.155, czyli efekty prywatyzacji

2023-11-13

Star 8.125 i 12.155, czyli efekty prywatyzacji

Pojawiły się w 1998 roku na bazie współpracy nowego większościowego współwłaściciela zakładów Star, czyli Sobiesława Zasady z koncernem MAN. To Niemcy przygotowali stara 8.125 oraz stara 12.155 i tę nowość widać było choćby w nietypowym oznaczeniu numerycznym tych ciężarówek. Zmiany objęły także logo przypominające teraz dwupasmową drogę. I rzeczywiście te samochody wyznaczyły już zupełnie nową drogę funkcjonowania starachowickiej fabryki. 
Star 742, czyli wolnorynkowe kłopoty małej ciężarówki

2023-11-03

Star 742, czyli wolnorynkowe kłopoty małej ciężarówki

Zaproponowano go jako samochód pośredni między dostawczym żukiem a ciężarowym starem 200. Z tego powodu był nazywany popularnie "starachowickim maluchem". Miał jednak pecha, bo zadebiutował w bardzo trudnym momencie: masowego sprowadzania samochodów z zagranicy w ramach początkującego w Polsce wolnego rynku, ale też towarzyszącej tym przemianom drożyzny, masowych zwolnień, strajków i postępującego zadłużenia FSC. Star 742 był świadkiem końca jej istnienia.  
Star 1142, czyli dziecko kryzysu stanu wojennego

2023-10-26

Star 1142, czyli dziecko kryzysu stanu wojennego

Nie był całkowicie nowym samochodem, ale zmodernizowaną wersją stara 200. Powstał pod koniec lat 70- tych, ale wtedy odstawiono go na boczny tor, by wydobyć z zapomnienia po stanie wojennym. Z największym zainteresowaniem star 1142 spotkał się dopiero w latach 90 - tych, gdy dawna FSC, teraz sprywatyzowana, powoli chyliła się ku upadkowi. Był w produkcji do 2000 roku, w którym nowy właściciel zakładu zrezygnował z wytwarzania pojazdów o nazwie star. 
Star 244, czyli hit PGR- ów i baza strażaków

2023-10-20

Star 244, czyli hit PGR- ów i baza strażaków

Szosowo - terenowy star 244 łączył w sobie umiejętność jazdy w trudnym terenie z dużą ładownością. Tę zaletę wykorzystało m.in. socjalistyczne rolnictwo PRL - u. W latach 70 - tych XX wieku ciężarówka stała się bardzo pożądanym pojazdem w Państwowych Gospodarstwach Rolnych. Przez 30 lat była też podstawą wyposażenia straży pożarnej. Wytwarzano ją długo, bo aż do początku XXI wieku.